Na sali sądowej panowała przytłaczająca cisza. Wszystkie oczy były skupione na jednym mężczyźnie, byłym policjancie siedzącym na ławie oskarżonych.
Jego twarz była spokojna, ale w jego oczach czaiło się zmęczone, głębokie spojrzenie człowieka, który przeszedł zbyt wiele.
Był sądzony za morderstwo – przypadkowe, ale jednak odebranie życia. Działał w samoobronie, broniąc się, gdy nie było czasu na myślenie. Ale prawo jest strukturą, a struktura wymaga osądu.