Teściowa zażartowała z panny młodej, uciekła z wesela i spotkała w parku dziwną staruszkę

– Boże, chciałam ci pomóc wybrać sukienkę! – oburzyła się teściowa. – Do kogo teraz jesteś podobna? To po prostu śmieszne, nie jest to strój ślubny!

Lena zamarła przed swoją nową teściową, niezdolna do odpowiedzi. Goście uważnie obserwowali rozwijającą się scenę. Andriej próbował uspokoić matkę:

– Mamo, czy mogłabyś mówić ciszej?

„Możesz, ale jaką to zrobi różnicę? Czy masz nadzieję, że nikt nie zauważy, że twoja narzeczona nie ma ani smaku, ani zdrowego rozsądku?” – zaprotestowała.

Andriej wziął matkę za rękę i poprowadził ją, zostawiając Lenę samą przed tłumem gości, którzy nie mogli oderwać oczu od jej sukni. Wszystko dlatego, że odrzuciła model zaproponowany przez teściową. Ale Lena nie znosiła niepotrzebnych ozdób i brokatu. Jej strój nie był tani – był to wzór klasycznej elegancji bez zbędnych ozdób.

Lena zauważyła, jak goście zaczęli szeptać, zwłaszcza Swietłana, z którą Andriej miał wcześniej romans. Swieta poważnie liczyła na jego ślub, ponieważ jej ojciec zajmował wysokie stanowisko w banku, co czyniło ją doskonałą partią dla Andrieja. W przeciwieństwie do Leny, którą teściowa nazywała kobietą bez posagu.

Lena spojrzała z jednego gościa na drugiego i zobaczyła w ich oczach tylko drwinę i pogardę. I co w tym dziwnego, skoro matka Andrieja zaprosiła prawie wszystkich? Po stronie Leny obecnych było tylko kilku przyjaciół, którzy próbowali trzymać się z dala od tego, co się działo.

Poczuła, jak łzy napływają jej do oczu. Andriej jej nie wspierał, być może ze strachu przed utratą wsparcia finansowego ze strony rodziców. Ta myśl przyszła Lenie do głowy dopiero teraz i nagle zdała sobie sprawę, że popełniła poważny błąd. Nie powinna była wychodzić za niego za mąż, bez względu na to, jak bardzo był jej drogi. Andriej zawsze będzie z innego świata i nie będzie w stanie się zmienić.

Lena odwróciła się i uciekła. Nie chciała dać nikomu przyjemności oglądania swoich łez.

Zatrzymała się, gdy wybiegła z restauracji. Ślub odbywał się w prestiżowym miejscu w pobliżu parku i rzeki. Lena skierowała się nad rzekę, aby ogarnąć się w samotności. Gdy biegła przez park w sukni ślubnej, przechodnie patrzyli na nią ze zdziwieniem, ale Lena nie przejmowała się tym.

Zawsze marzyła o udanym małżeństwie z ukochanym, a nie z jego portfelem. Marzyła o zżytej rodzinie, o dzieciach. Chciała żyć tak, żeby nie liczyć każdego grosza, żeby raz w roku cała rodzina mogła pojechać nad morze, żeby wszystko było jak u normalnych ludzi.

Ona i Andriej nie znali się długo, ale Lena czuła, że ​​to on był tym, kogo szukała, uosobieniem godnego, niezawodnego męża. Nie zauważała, gdy był nieuważny lub zapominał o randce, woląc bawić się z przyjaciółmi. Lena zawsze uważała, że ​​Andriej jest mężczyzną o jasnych zainteresowaniach, więc ignorowała jego drobne wady.

Ale teraz, wspominając pierwsze spotkanie z jego matką, zrozumiała, że ​​powinna była zerwać ten związek wtedy, kiedy otwarcie stwierdziła, że ​​jej syn będzie miał lepiej, jeśli wybierze inną partnerkę. Andriej milczał wtedy, a to sprawiło Lenie nie do zniesienia ból.

Teraz przyszłość wydawała się mglista, szczególnie po rozpadzie ślubu. Gorycz paliła ją od środka. Lena podeszła do brzegu rzeki, usiadła w trawie i oddała się łzom.

Płynęły bez przerwy, a ona nie próbowała ich wycierać ani ruszać. Dopiero po godzinie trochę się uspokoiły. Po chwili przerwy Lena przetarła oczy i wpatrywała się w cichą powierzchnię wody.

Nagle zauważyła jakiś ruch. Na wysokim brzegu, odgrodzonym barierą, stała starsza kobieta. Wyszła poza ogrodzenie i nie dało się tego zrobić przypadkiem. Lena przyjrzała się uważnie i zobaczyła: starsza kobieta zamknęła oczy i szeptała coś, jakby się modliła. Jej twarz wyglądała na wyczerpaną, jej ubranie było skromne.

Lena czuła niepokój.

„Co ty robisz?” krzyknęła. „Naprawdę zamierzasz…?”

Babcia powoli otworzyła oczy i zobaczyła Lenę. Stopniowo jej wzrok opadł na suknię ślubną dziewczyny.

– Przepraszam, kochanie. Nie sądziłam, że ktoś tu jest. Musiałam ci przeszkodzić…

Lena poczuła ulgę. Babcia przemówiła i było to zachęcające.

– Dlaczego tak myślisz? Czasami wydaje się, że wszystko jest złe, ale…

Stara kobieta pokręciła głową:

– Nie, kochanie. Kiedy stajesz się ciężarem dla własnych dzieci, które chcą cię wyrzucić z własnego domu, na który pracowałaś całe życie, nie ma nadziei. Nie jestem nikomu potrzebna.

„Myślę inaczej. Każdy jest ważny dla kogoś, nawet jeśli nie dla tych, dla których chciałoby się być ważnym” – próbowała przekonać ją Lena.

Sama właśnie doszła do wniosku, że musi uporządkować swoje uczucia, ale teraz wszystkie jej myśli krążyły wokół ochrony kobiety przed strasznym krokiem. Musiała zrobić wszystko, co możliwe, aby babcia wróciła do bezpiecznego miejsca.

— Jak masz na imię?

– Jekaterina Siergiejewna.

– A ja jestem Lena. Dziś miałam wesele, więc… uciekłam z restauracji. Ale nie dam nikomu powodu do śmiechu z moich łez, ty też nie powinieneś! Przyjdź do mnie, poczęstuję cię herbatą. Mam specjalną herbatę, nigdy nie próbowałeś czegoś podobnego!

Babcia uśmiechnęła się lekko.

– A co w nim takiego wyjątkowego?

— Spróbuj, a się przekonasz.

Staruszka w końcu cofnęła się o krok i spojrzała na Lenę:

– Po co ci ja, dziewczyno? Masz dość własnych zmartwień…

– Jakie zmartwienia? Wielka sprawa, dopiero na weselu dowiedziałem się, że popełniam błąd – i tyle. Chodźmy!

Lena wyciągnęła rękę i po krótkiej chwili Jekaterina Siergiejewna ją ujęła.

Historia kobiety okazała się stara jak świat. Miała syna, który z kolei miał rodzinę. Kilka lat temu jego żona zmarła, a wnuk przeprowadził się do innego miasta, choć do tej pory nie znalazł tam swojej drugiej połówki. Rok temu syn ożenił się ponownie, a panna młoda okazała się od niego znacznie młodsza.

Na początku wszystko wyglądało całkiem dobrze.

Jekaterina Siergiejewna wspominała, jak wspólnie postanowili połączyć swoje mieszkania, sprzedać swoje mieszkanie i kupić większe. Oczywiście nie chciała spędzić starości sama, więc się zgodziła.

Ale teraz próbowali ją wyrzucić z nowego domu. Jej syn udawał, że nie zauważa problemów, a jej synowa otwarcie z niej szydziła, posuwając się nawet do tego, że podniosła na nią rękę. Kiedy Jekaterina Siergiejewna postanowiła porozmawiać z synem o tym, jak zachowuje się jego żona, zagroził, że wyśle ​​ją do szpitala psychiatrycznego.

Nie chcąc czekać na tak smutny wynik, babcia po prostu opuściła dom. Przez trzy dni błąkała się po ulicach, głodując. Dziś przyszło jej do głowy, żeby popełnić samobójstwo, bo nie można tego nawet nazwać życiem.

– A twój wnuk też cię tak traktuje? – zapytała Lena.

– O nie, moja droga Lenoczko, mój wnuczek jest dobry – odpowiedziała babcia. – On po prostu przestał nas odwiedzać, kiedy ten wąż wlazł do rodziny. Na początku często do siebie dzwoniliśmy, ale potem zabrali mi telefon. Wnuczek czasami dzwoni do ojca, a on mówi mu, że albo śpię, albo wychodzę na spacer.

Lenie przyszedł do głowy pewien pomysł.

– Ekaterina Sergeevna, powiedz mi, jak ma na imię twój wnuk i jakie ma nazwisko? Tymczasem idź odpocząć, przygotowałam ci łóżko na sofie, nie martw się. Jestem pewna, że ​​wszystko się ułoży.

Jekaterina Siergiejewna szybko zasnęła, zmęczona trudami, które przeszła. Lena, zostawiając ją śpiącą, usiadła przy laptopie. Zaparzywszy sobie duży kubek kawy, wygodnie rozsiadła się w kuchni. Pamiętając, że od dawna nie sprawdzała telefonu, wyciągnęła go z sukni ślubnej, która leżała na podłodze w łazience.

Okazało się, że miała ponad sto nieodebranych połączeń, a tylko jedno od Andrieja. Po chwili namysłu Lena wyciągnęła kartę SIM z telefonu i ją rozbiła. Dwadzieścia minut później znalazła już w Internecie informacje o wnuku Jekateriny Siergiejewnej. To był on: miasto, szkoła, wiek, wszystko się zgadzało.

***

Obudził ją poranny dzwonek do drzwi.

Jekaterina Siergiejewna już wstała, ale siedziała cicho na kanapie, uważając, żeby nie obudzić Leny.

„Kto to może być?” Lena była zaskoczona.

W ogóle nie chciała widzieć Andrieja. Zamierzała mu powiedzieć, że składa pozew o rozwód, jak tylko rozwiąże swoje problemy i będzie mogła pomóc Jekaterinie Siergiejewnie.

Ostrożnie podeszła do drzwi i zajrzała przez wizjer. Andrieja tam nie było. Ale był tam wysoki, silny mężczyzna, którego nie znała. Otworzyła je.

– Elena? Nazywam się Michaił, jestem wnukiem Jekateriny Siergiejewnej.

Jekaterina Siergiejewna zerwała się na równe nogi słysząc jego głos i pobiegła do drzwi.

– Lenoczka, to mój Misza! O mój Boże, Miszenka… Skąd wiedziałaś, że ja tu jestem, z Leną?

– Babciu, czemu milczałaś? Specjalnie nauczyliśmy się mojego numeru na pamięć. Mogłaś poprosić sąsiadów o pomoc.

– Och, Mishenka, nie chciałem cię niepokoić. Twoje stosunki z ojcem są już napięte…

– Babciu, jacy oni będą, kiedy to się stanie?

Misza zwrócił się do Leny i uśmiechnął się do niej życzliwie.

„Dziękuję bardzo, że nie ominąłeś mojej babci. Ona tak wiele dla mnie znaczy. Marzyłem o tym, żeby ją zabrać, od dawna, ale za każdym razem coś ją tu trzymało. Czasami nawet się o to kłóciliśmy, szczerze mówiąc” – przyznał. „Może wydam ci się natrętny, ale nie miałbym nic przeciwko filiżance kawy po czterech godzinach za kierownicą.

Lena ożywiła się, jakby dopiero co obudziła się ze snu.

„Przepraszam, proszę, chyba jeszcze się nie obudziłam… Teraz” – powiedziała zawstydzona.

Postanowiono, że Michaił i jego babcia zostaną na kilka dni, aby uporządkować papierkową robotę. Okazało się, że Jekaterina Siergiejewna zainwestowała również w zakup drugiego mieszkania, więc nie mogli jej po prostu wyrzucić na ulicę.

„To niedopuszczalne i zamierzam złożyć pozew” – powiedział Misha z przekonaniem. „Babciu, tak czy inaczej, nie zostawię cię tutaj, ale też nie zostawię tego tak po prostu”.

W kolejnych dniach Lena wydawała się być w półśnie. Była zraniona, że ​​tak szybko znów się zakochała, bo dorosły powinien być bardziej rozsądny. Ale nie dało się nic zrobić: była zagubiona obok Miszy.

Zanim goście wyszli, Lena opowiedziała Miszy o swoich uczuciach. Był zdumiony.

„Mówisz poważnie? Nie sądziłem, że to możliwe. Jakie masz plany?” – zapytał.

Lena wzruszyła ramionami:

„Jutro złożę pozew o rozwód” – odpowiedziała.

– Ale ty go kochałaś, prawda?

„Najwyraźniej nie” – uśmiechnęła się smutno. „Za to być może powinniśmy nawet podziękować losowi”.

***

Po rozstaniu z Miszą i Jekateriną Siergiejewną dzwonili regularnie. Lena rozwiodła się i nic innego nie sprawiało jej już radości. W pewnym momencie zdecydowała, że ​​szczęście nie jest jej przeznaczeniem i pogrążyła się w pracy.

– Lena, słyszałaś, że mamy nowego szefa? – zapytał kolega.

— Powiedzieli, że Grigoriewicz przejdzie na emeryturę dopiero za dwa miesiące.

„Nie, on już odszedł. A ten nowy… Jest młody, przystojny” – odpowiedziała.

– No i co? Raczej żadnego doświadczenia. Ciężko będzie z nim pracować, – westchnęła Lena.

– Boże, nie masz nawet trzydziestki, a wciąż myślisz o pracy. Czy teraz zamierzasz poślubić swoją pracę? – zaśmiał się kolega. – A tak w ogóle, to mówią, że on jeszcze się nie ożenił.

Lena wzruszyła ramionami i całkowicie poświęciła się swojej pracy, nie zwracając uwagi na plotki.

„Elena Władimirowna, dzwoni do ciebie nowy menadżer” – powiedziano jej.

Wchodząc do biura Lena zamarła ze zdziwienia: Michaił stał przed nią.

„Cześć…” uśmiechnął się.

Dwa miesiące później cały zespół roboczy świętował swój ślub. Kolega nie mógł powstrzymać się od westchnienia:

– No, wygadaj się, jak mam się zachowywać wobec mężczyzn, żeby znaleźć sobie takiego męża? Żebym weszła do jego biura, a on od razu się oświadczył.

Lena tylko się zaśmiała.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *