Przyszłam, żeby zobaczyć się z twoim mężem – powiedziała nieznajoma, trzymając w ramionach dziecko.

Dzwonek do drzwi zadzwonił, gdy Tatiana kończyła gotować niedzielny obiad. Córka Katia pracowała nad projektem szkolnym, a mąż Nikołaj siedział w swoim zwykłym fotelu z laptopem, pracując pomimo dnia wolnego.

„Otworzę!” krzyknęła Tatiana, wycierając ręce ręcznikiem.

Młoda kobieta stała na progu z dzieckiem na rękach. Rozczochrane rude włosy, załzawione oczy, pognieciona kurtka.

„Kogo odwiedzasz?” zapytała Tatiana, automatycznie zauważając, że dziecko ma nie więcej niż miesiąc.

„Ja… Przyszedłem zobaczyć się z twoim mężem” – głos nieznajomego zadrżał. „Czy mogę wejść? Nie chcę być na schodach…”

Tatiana poczuła, jak grunt usuwa się jej spod stóp. Piętnaście lat małżeństwa przemknęło jej przed oczami jak kadry ze starego filmu.

„Proszę” – odsunęła się, pozwalając przejść nieproszonemu gościowi.

Mikołaj pojawił się na korytarzu:

  • Taniu, kto tam… – zatrzymał się, widząc kobietę z dzieckiem. Jego twarz zrobiła się biała jak kreda.

„Znasz tę dziewczynę, Koli?” zapytała Tatiana, ledwo poznając własny głos.

„Ja… to…” spojrzał bezradnie na drzwi, jakby rozważał drogę ucieczki.

„Mam na imię Alina” – powiedział cicho gość. „A to twój syn, Nikołaj Siergiejewicz”.

W ciszy, która zapadła, słychać było tykanie zegara w kuchni i szum wody w kaloryferach. Gdzieś trzasnęły drzwi – najwyraźniej Katya wyszła z pokoju.

  • Mamo? Tato? Co się dzieje?

„Katenka” – Tatiana zmusiła się do spokojnego mówienia. „Proszę, idź do swojego pokoju. Musimy porozmawiać z… dorosłymi”.

  • Ale mamo…
  • Do ciebie! – Po raz pierwszy w życiu Tatiana podniosła głos na córkę.

Kiedy drzwi zamknęły się za Katią, Tatiana gestem wskazała nieznajomemu drogę do kuchni:

  • Proszę wejść. Myślę, że powinniśmy usiąść.

Alina siedziała niezgrabnie na brzegu krzesła, tuląc śpiące dziecko do piersi. Nikołaj stał nieruchomo w drzwiach, jakby wahał się, czy wejść.

„Opowiedz mi” – Tatiana usiadła na krześle naprzeciwko gościa. „Od samego początku”.

Historia okazała się banalna, wręcz mdła. Impreza firmowa rok temu, przelotna znajomość, „nic poważnego”. Kiedy Alina dowiedziała się, że jest w ciąży, Mikołaj dawno zerwał ich krótki związek.

„Nie chciałam” – szlochała dziewczyna. „Myślałam o aborcji, ale nie mogłam. A teraz… nie mam pieniędzy, moja mama jest chora, nie chcą mnie zatrudnić z dzieckiem karmionym piersią…”

  • I postanowiłaś znaleźć tatę? – Tatiana mówiła spokojnie, zbyt spokojnie.

„Wiem, że mną gardzisz” – Alina otarła łzy rękawem. „Ale nie mam nikogo innego, do kogo mogłabym się zwrócić. Nie proszę o wiele – tylko o pomoc z dzieckiem. To syn twojego męża…”

– Nie waż się! – warknęła w końcu Tatiana. – Nie waż się nazywać tego… tego dzieciaka z ulicy synem mojego męża! Dopóki nie będzie testu na ojcostwo, nic dla niego nie znaczy!

Niemowlę, obudzone jej krzykiem, zaczęło płakać. Przenikliwy płacz dziecka zdawał się przebijać przez napięcie panujące w kuchni.

„Cicho, cicho, maleńka” – szepnęła Alina, kołysząc synka. „Nie płacz, Kolenko…”

  • Kolenka? – Tatiana zaśmiała się histerycznie. – Podałaś mu nawet imię ojca? Jakież to wzruszające!

„Tanya…” odezwał się Nikołaj.

– Zamknij się! – przerwała mężowi. – Piętnaście lat, Kola! Przez piętnaście lat byłam twoją wierną żoną. Urodziłam córkę, stworzyłam dom, tolerowałam twoje opóźnienia w pracy, wyjazdy służbowe… A ty?

„To moja wina” – wszedł do kuchni. „To był błąd, chwila słabości…”

  • Chwileczkę? – Usta Aliny zadrżały. – Przysięgałeś przez trzy miesiące, że mnie kochasz! Że zostawisz żonę!

Tatiana powoli zwróciła się do męża:

  • Naprawdę? To już nie jest chwilowa słabość?

„Nie miałem zamiaru stąd wychodzić!” krzyknął Nikołaj. „Ona to wszystko wymyśliła!”

„Więc okłamałeś ich oboje” – Tatiana skinęła głową. „Jej o miłości, mnie o wierności. Brawo, Koli. Zajdziesz daleko”.

Wstała, podeszła do pieca i mechanicznymi ruchami wyłączyła palniki pod garnkami z niedokończonym obiadem.

„Czego chcesz?” zapytała Alinę. „Co dokładnie chcesz osiągnąć?”

„Pomocy” – odpowiedziała cicho. „Pieniądze po raz pierwszy. I… żeby Kola docenił swojego syna”.

— Czy zrobiłeś test na ojcostwo?

Alina pokręciła głową:

  • Nie, ale…

„W takim razie koniec rozmowy” – warknęła Tatiana. „Najpierw test, potem roszczenia”.

„Nie kłamię!” warknęła Alina. „Spójrz na niego – to wykapany Koli!”

Tatiana po raz pierwszy uważnie przyjrzała się dziecku. I zrobiło jej się zimno – patrząc na nią spod pieluszek, zobaczyła dokładnie tę samą twarz, co na zdjęciach z dzieciństwa męża. Te same pulchne policzki, ten sam kształt oczu, nawet pieprzyk nad brwią…

„Wynoście się” – powiedziała cicho. „Oboje, wynoście się z mojego domu”.

  • Tanya…
  • Wysiadać!

Kiedy drzwi zamknęły się za nieproszonymi gośćmi, Tatiana powoli osunęła się na podłogę w samym środku kuchni. Trzęsła się.

  • Mamo? – Katia stała w drzwiach i płakała. – Słyszałam wszystko…

Tatiana wyciągnęła ręce, a jej córka rzuciła się ku niej, chowając twarz w jej ramieniu:

  • Mamo, nie płacz! Tata jest zły, ja też go teraz nienawidzę!

– Nie, kochanie – Tatiana pogłaskała córkę po głowie. – Nie możesz nienawidzić swojego ojca. On mnie zdradził, ale ciebie nie.

„Zdradził mnie!” – szlochała Katia. „Ma teraz kolejne dziecko…”

„Kto nie jest niczemu winien” – powiedziała stanowczo Tatiana. „Pamiętaj o tym, córko: dzieci nie odpowiadają za grzechy swoich rodziców”.


Kolejny tydzień minął jak w transie. Mikołaj zatrzymał się u znajomego, dzwonił, wysyłał wiadomości – Tatiana nie odpowiadała. Katia stanowczo odmówiła rozmowy z ojcem.

Alina już się nie pojawiła, ale Tatiana wiedziała, że to nie potrwa długo. Tacy ludzie się nie poddają.

W piątek zadzwoniła moja teściowa:

  • Taneczko, co się dzieje? Kola dziwnie się zachowuje, nie odbiera telefonów…

„Zapytaj syna” – odpowiedziała Tatiana zmęczonym głosem. „Jestem pewna, że ma ci coś do powiedzenia”.

Wieczorem wpadła podekscytowana Walentyna Pietrowna:

  • Boże, Taniusza, jak to możliwe? Jestem gotów zabić Koli! Ale coś trzeba zrobić…
  • Co dokładnie? – Tatiana uśmiechnęła się gorzko. – Wybaczyć zdrajcy?

„Nie wybaczać – rozwiązać problem!” – teściowa stanowczo podwinęła rąbek szaty. – Powiem tak: musimy zrobić test.

  • Dlaczego? Już widzę, że jego dziecko jest kopią Koli w dzieciństwie.

– Bo bez testu nie dostanie alimentów! – warknęła Walentyna Pietrowna. – A jak będzie test, to wszystko można oficjalnie sformalizować. I niech idzie do swojej… hmm… dziewczyny!

Tatiana spojrzała na swoją teściową ze zdziwieniem:

— Czy sugerujesz rozwód?

  • Co mogę zrobić? – westchnęła. – Kocham mojego syna, ale… Nie mogę wybaczyć czegoś takiego. A dziecko jest teraz przy mnie…

„Co może nie być jego” – przypomniała Tatiana.

  • Tym bardziej trzeba zrobić test! – Walentyna Pietrowna uderzyła dłonią w stół. – Albo udowodnimy, że kłamie, albo… rozwiążemy problem prawnie.

Tego samego wieczoru Mikołaj przybiegł z pudełkiem czekoladek i bukietem, zupełnie jak na ich pierwszej randce.

„Porozmawiajmy” – błagalnie spojrzał na żonę. „Wszystko ci wyjaśnię…”

  • Co wyjaśnić? – zapytała zmęczona Tatiana. – Jak przysięgałeś jej miłość? Albo jak obiecałeś opuścić rodzinę?

„Nigdy…” Zawahał się pod jej spojrzeniem. „Dobra. Tak, powiedziałem jej kilka głupich rzeczy. Ale jej nie kochałem! To był tylko… tylko seks.”

– „Tylko seks”? – Tatiana uśmiechnęła się gorzko. – I czy było warto? Zniszczyć rodzinę, zdradzić żonę, zhańbić córkę – dla „tylko seksu”?

Na korytarzu trzasnęły drzwi – Katia wróciła ze szkoły.

  • Tato? – Zamarła w progu. – Po co przyszedłeś?
  • Katiusza, moje słoneczko…
  • Nie nazywaj mnie tak! – łzy zalśniły w oczach córki. – Teraz będziesz niańczyć kolejne dziecko!

Pobiegła do swojego pokoju, głośno trzaskając drzwiami.

  • Widzisz? – powiedziała cicho Tatiana. – To właśnie zrobiłeś. A wiesz, co jest najgorsze? Jeśli to dziecko naprawdę jest twoje, zrujnowałeś nie tylko nasze życie, ale i jego. Bo normalni ojcowie nie porzucają swoich dzieci, nie zdradzają matek…

„Zrobię test” – przerwał jej Nikołaj. „Jutro umówię się z laboratorium”.

„Dobrze” – Tatiana skinęła głową. „A teraz odejdź. Moja córka i ja potrzebujemy czasu”.


Wyniki testów przyszły tydzień później. Tatiana siedziała w gabinecie dyrektorki szkoły – pracowała tam jako nauczycielka matematyki – kiedy zadzwonił Mikołaj.

„Moje” – powiedział oschle. „Dziewięćdziesiąt dziewięć i dziewięć dziesiątych procenta…”

Tatiana po cichu się rozłączyła. Wyszła z biura i poszła do damskiej toalety. Zamknęła się w kabinie i wybuchnęła płaczem – po raz pierwszy w tych koszmarnych dniach.

Wieczorem miałem trudną rozmowę z córką.

„Więc to prawda?” Katia usiadła, obejmując kolana. „Mam teraz… brata?”

„Przyrodnim bratem” – poprawiła Tatiana. „I tak, to prawda”.

  • No i co teraz?
  • Teraz twój ojciec będzie płacił alimenty. Na oboje dzieci.
  • A ty? Wybaczysz mu?

Tatiana spojrzała na zdjęcie na ścianie – ich zdjęcie ślubne, tacy młodzi, szczęśliwi…

  • Nie, córko. Niektórych czynów nie można wybaczyć.

„Ale co z… co z miłością?” W głosie córki słychać było rozpacz.

„Miłość żyje tam, gdzie panuje zaufanie” – Tatiana przytuliła córkę. „Gdzie panuje szacunek, lojalność, uczciwość. A gdzie to wszystko jest deptane… pozostaje tylko ból”.


Rozwód przebiegł szybko i stosunkowo spokojnie. Nikołaj nie kłócił się o nic – ani o alimenty, ani o podział majątku. Jakby spieszył się, żeby skończyć z przeszłością.

Alina już się nie pojawiła – kontaktowała się przez prawnika. Tatiana była jej za to nawet wdzięczna.

Walentyna Pietrowna próbowała ich pogodzić:

  • Taneczko, może dać mu szansę? Dla dobra Katiuszy…

„Nie, mamo” – Tatiana zwracała się teraz do niej po prostu „mamo”, bez imienia i nazwiska. „Nie mogę żyć z kimś, komu nie ufam”.

  • Ale on żałuje! I rozpoznał chłopca…
  • Czy miał wybór? – Tatiana uśmiechnęła się gorzko. – Test wszystko potwierdził. Wiecie, co jest najbardziej obraźliwe? On jej nawet nie kochał. Tylko pożądanie, chwilowa słabość… I za to zniszczył wszystko, co budowaliśmy przez piętnaście lat.

Minął rok. Życie stopniowo się poprawiało. Katia utrzymywała kontakt z ojcem – początkowo niechętnie, potem coraz cieplej. Tatiana nie ingerowała – córka nie powinna cierpieć z powodu błędów dorosłych.

Małego Koli widywała tylko na zdjęciach w telefonie córki. Chłopiec wyrósł na kopię ojca – te same oczy, ten sam uśmiech… Serce ją bolało za każdym razem, gdy o nim myślała. Niewinne dziecko, które płaci za grzechy rodziców.

Pewnego dnia Katia cicho wróciła z domu ojca.

„Co się stało?” zapytała zaniepokojona Tatiana.

– Tato… on teraz mieszka z tym… z Aliną – córka z trudem znajdowała słowa. – Mówi, że to lepiej dla Koli. Żeby dorastał w pełnej rodzinie…

  • A co ty o tym myślisz?

„Nie wiem” – Katia wzruszyła ramionami. „Wydaje się być w porządku… troskliwa. A Kola to miły dzieciak. Ale to i tak dziwne – rok temu miałam normalną rodzinę, a teraz…”

„A teraz macie dwie rodziny” – powiedziała cicho Tatiana. „I wiesz co? Może to i lepiej”.

  • Dlaczego?

— Bo teraz już wiesz na pewno: miłość to nie piękne słowa ani przysięgi wierności. Miłość to czyny, odpowiedzialność, gotowość do odpowiedzi na swoje decyzje. A kiedy dorośniesz, będziesz mądrzejszy od nas. Będziesz lepiej rozumiał ludzi.

Katya przytuliła swoją matkę:

  • Wiesz, mamo… Kiedyś myślałam, że rozwód to najgorsza rzecz, jaka może się zdarzyć. Ale teraz rozumiem: najgorsze jest życie w kłamstwie.

Tatiana pogłaskała córkę po głowie i pomyślała o dziwnych rzeczach w życiu. O tym, jak jeden błąd może zniszczyć lata szczęścia. O tym, jak z popiołów zdrady czasem wyrasta nowa mądrość. I o tym, że miłość naprawdę żyje tylko tam, gdzie jest prawda – jakkolwiek gorzka by nie była.

W takich chwilach prawie nie żałowała tego, co się stało. Ostatecznie zachowała to, co najważniejsze – swoją godność, szacunek córki i wiarę w istnienie sprawiedliwości. Może nie tak jak w bajkach, gdzie wszyscy złoczyńcy są karani, a bohaterowie nagradzani. Życie jest bardziej skomplikowane niż jakakolwiek bajka. Ale właśnie w tej złożoności, w umiejętności podejmowania właściwych decyzji, nawet gdy bolą, tkwi prawdziwa mądrość.

A gdzieś w innej rodzinie dorastał mały chłopiec, tak podobny do ojca. I Tatiana szczerze życzyła mu jednego: żeby wyrósł na lepszego, uczciwszego, bardziej godnego niż jego rodzice. Bo dzieci nie powinny powtarzać błędów swoich ojców. Powinny się od nich uczyć.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *