Irina stała w drzwiach swojego mieszkania, ściskając rączkę walizki. Wróciła z podróży służbowej trzy dni wcześniej niż planowała i postanowiła zrobić mężowi Antonowi niespodziankę. Ale teraz, patrząc na jego zdezorientowaną twarz w drzwiach, zdała sobie sprawę: niespodzianka się udała, ale nie taka, jakiej się spodziewała.
- Ira, dlaczego jesteś tak wcześnie? – Anton oparł się o framugę drzwi, nie otwierając ich szerzej. – Mówiłeś, że wyjeżdżasz na tydzień.
„Było szybciej” – uśmiechnęła się Irina, choć wszystko w niej było ściśnięte. „Nie wpuścisz mnie?”
- Tak, ja… – Anton zawahał się, pocierając szyję. – Tu panuje bałagan, nie byłem przygotowany na twoje przybycie.
- Bałagan? – Irina zmrużyła oczy. – Anton, to moje mieszkanie. Otwórz.
Niechętnie się cofnął, a Irina weszła, rozglądając się po salonie. To mieszkanie było jej dumą: jasne ściany, balkon z widokiem na stare miasto, półki z książkami. Ale teraz na sofie leżała czyjaś kurtka, a na stole stała pusta butelka po winie. Irina zamarła, czując, jak jej serce przyspiesza.
„Czyja to jest?” wskazała na kurtkę, starając się mówić spokojnie.
- Tak, przyjaciel – wzruszył ramionami Anton. – Wpadł wczoraj, siedzieliśmy.
- Sob? – Irina spojrzała na niego. – A czyje wino?
- Ir, wystarczy – zaśmiał się cicho. – Jesteś jak śledczy. Jestem zmęczony, daj mi odpocząć.
Irina przełknęła ślinę, czując, że powracają podejrzenia, które od siebie odpychała.
Mieszkali razem od sześciu lat, choć nigdy nie wzięli ślubu, i wychowywali córkę Maszę, która obecnie mieszkała z babcią. Irina ufała mężowi, ale w ostatnich miesiącach stał się on oschły: spóźniał się, chował telefon i ignorował pytania.
Irina i Anton poznali się na urodzinach przyjaciela. Był wysoki, miał lekki zarost i uśmiech, który ją rozpływał. Tańczyli, śmiali się, a miesiąc później zamieszkał z nią.
Irina kochała go za to, że potrafił naprawić wszystko, od kranu po jej nastrój, ale czasami zauważała, że unikał poważnych rozmów. Jej matka, Jelena Wasiliewna, ostrzegała: „Irina, nie spiesz się z nim, przyjrzyj mu się bliżej”. Ale Irina odpędziła wątpliwości, myśląc, że to po prostu męska natura. Po narodzinach córki Anton całkowicie się ustatkował, choć z jakiegoś powodu nigdy nie poprosił Iriny o rękę.
- Anton, mówię poważnie – Irina odłożyła walizkę. – Czyja to kurtka?
- Tak, Sanka, mówię ci – odwrócił się, odkładając butelkę. – Czemu się tak denerwujesz?
„Bo kłamiesz” – Irina podeszła do niego. „Nie jestem ślepa”.
- Ir, nie zaczynaj – podniósł głos Anton. – Jestem w domu, a ty jesteś w podróży służbowej, mam siedzieć sam?
- A co, boisz się być sama? – Irina zmrużyła oczy. – A może jest za zimno, żeby spać sama?
„Gadacie bzdury” – prychnął i poszedł do kuchni.
Irina spojrzała na kurtkę. To była damska kurtka z różową podszewką. Serce jej zamarło, ale zmusiła się do równomiernego oddychania. Poszła do sypialni, żeby się rozpakować i zauważyła, że jej poduszka była pognieciona, a na stoliku nocnym leżał czyjś kolczyk. Irina podniosła go, czując, jak krew wali jej w skroniach.
- Anton, co to jest? – Wyszła trzymając kolczyk.
- Skąd mam wiedzieć? – Stał przy oknie, nie odwracając się. – Może to twoje.
- Moje? – Irina uśmiechnęła się szeroko. – Nie noszę takich. Wyjaśnij.
- Ir, dość tego – odwrócił się i zmarszczył brwi. – Robisz scenę, a ja jestem zmęczony!
Irina spojrzała na niego, czując, jak wali się jej zaufanie. Przypomniała sobie, jak jej przyjaciółka Swieta rozwiodła się po tym, jak dowiedziała się o niewierności męża, i powiedziała: „Irina, najważniejsze to nie milczeć”.
Zadzwoniła do swojej siostry Katyi.
„Katio, wróciłam i zobaczyłam cudzą kurtkę i kolczyk” – powiedziała Irina, stojąc na balkonie. „Anton kłamie, wiem”.
- Ir, to nie żart – westchnęła Katia. – Porozmawiaj z nim. Ale jeśli coś się stanie, nawet nie myśl o wybaczeniu.
„Próbowałam rozmawiać” – Irina spojrzała na miasto. „Zbył mnie”.
„To sprawdź” – powiedziała Katia. „Telefon, media społecznościowe. Powinnaś wiedzieć”.
Irina się nad tym zastanowiła. Sprawdzanie telefonu było niezgodne z jej zasadami, ale dręczyły ją wątpliwości. Wróciła do salonu, gdzie Anton oglądał telewizję.
„Anton, musimy porozmawiać” – powiedziała, siadając naprzeciwko.
- Ir, zróbmy to jutro – nie oderwał się od ekranu. – Jestem wyczerpany.
- Nie, teraz – Irina wzięła pilota, wyłączając telewizor. – Kto był w naszym mieszkaniu?
„Nikt” – przewrócił oczami. „Jesteś paranoikiem”.
„To pokaż mi swój telefon” – Irina spojrzała mu w oczy.
- Co? – Anton zmarszczył brwi. – Zamierzasz przeglądać mój telefon?
„Jeśli jesteś szczery, nie masz nic do ukrycia” – Irina skrzyżowała ramiona.
- Ir, tego już za wiele – wstał. – Idę spać.
Irina patrzyła, jak odchodzi, i zdała sobie sprawę: zdradza. Położyła się spać, ale sen nie chciał nadejść. Pomyślała o tym, jak często kobiety przymykają oko na zdradę, by ocalić „rodzinę”. Ale jakim kosztem?
Irina obudziła się dźwiękiem wiadomości na telefonie Antona. Spał, a telefon leżał na stoliku nocnym, a ekran migał. Irina spojrzała na niego, powstrzymując się od sięgnięcia po niego. Wstała i poszła do kuchni, żeby zrobić kawę i zjeść śniadanie.
Irina kroiła chleb, myśląc o wczorajszym dniu. Kurtka, kolczyk, wymijające odpowiedzi Antona – wszystko to składało się na nieprzyjemny obraz. Przypomniała sobie, jak miesiąc temu zauważyła, że Anton zaczął częściej „zostawać po godzinach” w pracy, a jego opowieści brzmiały coraz mniej wiarygodnie. Odpędziła od siebie myśli o zdradzie, ale teraz były jak drzazga.
Anton wszedł ziewając.
- Ir, czemu jesteś taki ponury? – Sięgnął po chleb. – Czy to wszystko przez wczoraj?
- Co o tym myślisz? – Irina zwróciła się do niego. – Ja znajduję cudze rzeczy, a ty kłamiesz.
„Nie kłamię” – prychnął. „Kurtka Sanki, kolczyk… nie wiem, może sprzątaczka go zostawiła”.
- Sprzątaczka? – Irina zmrużyła oczy. – Nie mamy sprzątaczki, Anton.
„No cóż, sąsiadka przyszła” – wzruszył ramionami. „Prosiła o narzędzie”.
- Sąsiad? – Irina podeszła do niego. – Który? Tania z trzeciego?
„Tak, to ona” – Anton odwrócił się i wyjął telefon.
Irina poczuła, jak jej wnętrzności robią się zimne. Tania, ich sąsiadka, była samotna, bystra i zawsze witała Antona zbyt ciepło. Irina nigdy nie była zazdrosna, ale teraz układanka zaczęła się składać w całość.
- Anton, spójrz na mnie – Irina skrzyżowała ramiona. – Jesteś z Tanią?
- Co? – Zaśmiał się, ale był to nerwowy śmiech. – Ir, przegrzałeś się.
„To pokaż mi swój telefon” – Irina wyciągnęła rękę. „Natychmiast”.
- Ir, to bzdura – włożył telefon do kieszeni. – Nie muszę.
- Nie musisz? – Irina podniosła głos. – Mieszkamy razem, Anton. Mam prawo wiedzieć!
- Naprawdę? – Zmarszczył brwi. – Po prostu mi nie ufasz.
- Jak mogę ci zaufać, skoro kłamiesz? – Irina zrobiła krok w jego stronę. – Kurtka, kolczyk, a teraz Tanya!
„Ir, wystarczy” – Anton podniósł głos. – „Sam sobie to wymyśliłeś, a to moja wina?”
Irina spojrzała na niego, czując, jak jej determinacja rośnie. Nie chciała być tą, która grzebie w telefonie, ale niewiedza była gorsza. Kiedy Anton był pod prysznicem, wzięła jego telefon. Znała hasło – urodziny Maszy. W komunikatorze była wiadomość od Tanyi: „Kiedy Irka znowu wyjeżdża?”. Irina zamarła, czując, jak świat się wali.
Odłożyła telefon i poszła do sypialni. Masza wróciła z babcią, a Irina była rozkojarzona. Ale jej myśli krążyły wokół wiadomości. Pamiętała, jak jej koleżanka Lena tolerowała zdrady męża, bo „córka powinna dorastać z ojcem”. Ale Irina nie chciała takiego życia.
Zadzwoniła do Katii.
„Katio, znalazłam wiadomość” – powiedziała Irina, stojąc na balkonie. „Od Tani. Anton jest z nią, wiem”.
„Ir, to poważna sprawa” – westchnęła Katya. „Rozmawiałeś z nim?”
- Próbowałam – Irina spojrzała na Wołgę. – On kłamie. Nie wiem, co robić.
„Odejdź” – powiedziała Katia. „Poważnie. Nie musisz tego znosić”.
- Wyjść? – pomyślała Irina. – To moje mieszkanie, Katya.
- No i co z tego? – prychnęła Katia. – To go wyrzuć. Albo sama odejdź. Najważniejsze, żeby nie milczeć.
Irina skinęła głową, czując, że myśl o odejściu narasta. Nie chciała żadnych kłótni, ale nie mogła też żyć z kłamstwami. Tego wieczoru, kiedy Masza zasnęła, usiadła z Antonem w salonie.
„Anton, widziałam wiadomość” – powiedziała, patrząc mu w oczy. „Od Tanyi”.
- Jaką wiadomość? – Zmarszczył brwi. – Przeglądałeś mój telefon?
- Tak, – Irina skrzyżowała ramiona. – I wiem, że jesteś z nią. Przyznaj się.
- Ir, ty jesteś chory – wstał. – Nie mam z nią nic wspólnego!
- To dlaczego pisze o mojej podróży służbowej? – Irina podniosła głos. – Wyjaśnij!
- Bo ona jest psychopatką! – Anton machnął ręką. – Sama do mnie pisze, nie odpowiadam!
- Nie odbierasz? – uśmiechnęła się Irina. – A kurtka jest jej, kolczyk jest jej. Nie jestem głupia, Anton.
„Myśl sobie, co chcesz” – prychnął. „Idę spać”.
Irina patrzyła, jak odchodzi, i wiedziała, że się nie przyzna. Ale ona już znała prawdę.
Tydzień później Irina nie mogła wymyślić niczego lepszego niż skłamać Antonowi, że znów zostaje wysłana w podróż służbową. Tego samego wieczoru stanęła w drzwiach mieszkania, a on znów nie chciał jej wpuścić, powtarzając poprzedni scenariusz.
- Ira, mówiłeś, że nie było cię przez tydzień – Anton oparł się o framugę drzwi. – Dlaczego wróciłeś?
„Będziesz zaskoczony, ale mogę wrócić, kiedy tylko zechcę” – Irina spojrzała mu w oczy. „To moje mieszkanie. Otwórz”.
– Ir, tu nie jest posprzątane – zawahał się. – Jedź teraz do mamy, odbierz Maszę – na pewno się ucieszy. Możesz tam przenocować, a jutro rano cię odbiorę.
- Jutro? – uśmiechnęła się Irina. – Anton, pozwól mi iść do domu. Już.
Niechętnie otworzył drzwi i Irina weszła. W salonie znów leżała czyjaś kurtka, tym razem inna, a na podłodze leżał damski szalik. Irina poczuła, jak wszystko w niej wrze.
„Czyje to jest?” wskazała na szalik.
„Nie wiem” – Anton wzruszył ramionami. „Może Katya wpadła”.
- Katya? – Irina zwróciła się do niego. – Moja siostra? Mówisz poważnie?
- Ir, nie zaczynaj! – podniósł głos. – Zawsze szukasz zaczepki!
- Bo tak jest! – Irina podeszła do niego. – Jesteś z Tanią, wiem. I to nie pierwszy raz!
- Ir, ty masz bzika – prychnął Anton. – Nic do niej nie mam!
„To wyjaśnij” – Irina wyjęła telefon, pokazując zrzut ekranu wiadomości. „Co to jest?”
- Znów grzebałeś w moim telefonie? – Zbladł. – Ir, to nie jest normalne!
„To nienormalne, żeby oszukiwać” – Irina spojrzała mu w oczy. „Przyznaj się, Anton”.
- Nic się nie stało! – podniósł głos. – To ona na mnie idzie!
- To się pełza? – uśmiechnęła się Irina. – Czyli jesteś ofiarą? Kurtki, szaliki, kolczyki – wszystko przychodzi samo?
- Ir, dość tego – machnął ręką Anton. – Nie będę się tłumaczył!
„Nie ma potrzeby” – Irina skrzyżowała ramiona. „Wychodzę”.
- Co? – Zamarł. – Mówisz poważnie?
„Poważnie” – Irina podeszła do drzwi. „Zostań ze swoją Tanią”.
- Ira, zaczekaj – Anton złapał ją za rękę. – Porozmawiajmy.
„Próbowałam” – Irina cofnęła rękę. „Kłamiesz. Jestem zmęczona”.
Poszła do sypialni, zabrała swoją torbę i rzeczy Maszy. Zadzwoniła po taksówkę, ignorując Antona, który szedł za nią.
- Ir, nie bądź głupi – zniżył głos. – Dokąd idziesz? To twój dom!
„Moja” – Irina spojrzała na niego. „Ale nie chcę tu mieszkać ze zdrajcą”.
Wyszła, czując, że łzy napływają jej do oczu, ale powstrzymała się. W taksówce zadzwoniła do Katii.
- Katya, wychodzę – powiedziała Irina. – Anton i Tania. Widziałam wszystko.
- Ir, dobrze zrobione, – westchnęła Katya. – Dokąd idziesz?
„Do mojej matki” – Irina spojrzała na miasto. „A potem podejmę decyzję”.
Anton dzwonił, prosząc o powrót, ale Irina nie odbierała. Wiedziała, że czekają ją plotki i samotność, ale patrząc na Maszę, rysującą w salonie babci, poczuła ulgę. Wybrała prawdę i po raz pierwszy od dawna jej serce się uspokoiło. Pozostało jej tylko wyrzucić Antona z mieszkania.