Kiedy Lena zobaczyła starą czarno-białą fotografię, przypadkowo znalezioną w starym albumie babci, początkowo nie zwróciła na nią większej uwagi.
Trzech mężczyzn w surowych garniturach, zastygłych przed obiektywem na tle ciężkich zasłon, typowe zdjęcie z lat czterdziestych.
Ale coś w twarzy jednego z nich, mężczyzny po prawej stronie, z pewnym siebie spojrzeniem i lekkim półuśmiechem, wydawało się niejasno znajome.
Medal przypięty do klapy jego marynarki od razu przykuł jej uwagę: wygrawerowano na nim motto po łacinie i herb ze skrzydlatym mieczem zwiniętym wokół węża. Żaden inny członek rodziny nigdy nie wspominał o odznaczeniach jej pradziadka.