Maria zakochała się od pierwszego wejrzenia w nowym koledze z klasy. Nazywał się Rustam. Takich facetów zazwyczaj nazywa się bogatymi dzieciakami – jeżdżą drogimi samochodami, noszą markowe ciuchy, a ich etui na telefon kosztuje więcej niż przeciętna miesięczna pensja.
Ale Maria była nim zauroczona, nie jego statusem. Podobało jej się w nim wszystko: jego uśmiech, jego brązowe oczy… Emanował jakimś szczególnym magnetyzmem, który odwracał jej głowę.
Maria dorastała w zwyczajnej rodzinie. Jej rodzice pracowali jako lekarze, a ona marzyła o pójściu w ich ślady, pilnie studiując medycynę. Dziewczynka była radością rodziców. Cicha, potulna, mądra… wzór dla wszystkich córek.
Ale po spotkaniu z Rustamem życie Maszy zmieniło się dramatycznie. Potajemnie wzdychała do niego, dopóki nie zauważył cichego, doskonałego ucznia. I jak to bywa w takich przypadkach, powiedzenie „cicha woda płynie głęboko” zostało zwizualizowane.
Na początku Maria nie mogła uwierzyć w swoje szczęście, ale gdy tylko wziął ją za rękę, straciła głowę w miłości. Razem uciekali z wykładów, opuszczali zajęcia, całowali się w ostatnim rzędzie…
Zdecydowawszy, że to miłość na całe życie, Maria przedstawiła Rustama swojej rodzinie. Rodzinna kolacja przebiegła pomyślnie. Rustam pokazał się w całej swojej okazałości, a Maria promieniała szczęściem obok niego. Ale jej matka była poważnie zmartwiona po spotkaniu z narzeczonym.
- Kochanie, może ty i Rustam powinniście trochę zwolnić?
„Co masz na myśli, mamo?!” – oburzyła się Masza.
- Nie zrozum mnie źle, ale uważam, że najpierw musisz ukończyć Akademię i dopiero wtedy planować poważny związek.
— Najpierw nauka, potem praktyka, staż, rezydentura, a potem… emerytura! Myślisz, że Rustam poczeka, aż wszystko przerobię?!
- Jeśli kocha, to poczeka. Nie do emerytury, oczywiście, ale przynajmniej do ukończenia studiów. Twój ojciec i ja…
- Ty i mój ojciec pobraliście się dwadzieścia lat temu! Teraz czasy są inne! Nikt nie żyje tak, jak kiedyś!
- Okej. Ale pamiętaj, Rustam nie jest zwykłym facetem. Uważaj i nie popełniaj błędów, których będziesz żałować do końca życia…
- Mówisz to celowo! – Masza uciekła ze łzami w oczach. Wydawało jej się, że rodzice nie chcą, żeby była szczęśliwa.
Masza zadzwoniła do Rustama, a on pocieszał ją całą noc, a ona dała mu najcenniejszą rzecz, jaką ma młoda niewinna dziewczyna. Potem musiał się ożenić, albo przynajmniej przedstawić Marię swojej rodzinie. Ale Rustam się nie spieszył.
- Mój ojciec jest tradycjonalistą. Będzie zaskoczony, jeśli cię przyprowadzę.
Te słowa były dla Maszy tak bolesnym ciosem, że nie potrafiła znaleźć odpowiedzi. Masza stała i w milczeniu przełykała łzy urazy. A Rustam po prostu wzruszył ramionami i zabrał ją do domu.
Ale mimo to ich związek się nie skończył. Maria kochała Rustama, a on odwzajemniał jej uczucia w każdej sprawie, ale nie w sprawach rodzinnych. A jednak Masza nie traciła nadziei, myśląc, że prędzej czy później zmieni zdanie.
I pewnego dnia, po kilku miesiącach „tajnych” relacji, spotkanie w końcu się odbyło. Przez przypadek, a może nie. Ale wcale nie tak, jak chciałaby Masza.
Rustam i Maria szli wzdłuż nasypu, a ich ścieżka prowadziła obok eleganckiej, drogiej restauracji, w której Maria nigdy wcześniej nie była. Miała nadzieję, że Rustam ją zaprosi, ale stało się coś niewiarygodnego: gdy mijali taras restauracji, Rustam nagle się zatrzymał, a jego twarz się zmieniła.
„Coś nie tak?” Maria była przestraszona.
- Zostań tutaj. Poczekaj na mnie.
Zamiast wejść do restauracji ze swoją dziewczyną, zostawił ją na zewnątrz i podszedł do jednego ze stolików. Maria zobaczyła starszego mężczyznę siedzącego tam, który uważnie się jej przyglądał. Mężczyzna był sam, prawdopodobnie czekał na kogoś. Masza nie słyszała, o czym rozmawiali z Rustamem. Ale z twarzy Rustama jasno wynikało, że rozmowa nie była przyjemna.
Czekała na niego długo. A kiedy Rustam wyszedł, nie był już taki sam jak wcześniej. Maria próbowała dowiedzieć się, co było przyczyną jego zmiany nastroju, ale milczał. Zachowanie Rustama zraniło Marię. Chciała się obrazić, ale nie potrafiła. Jej uczucia były zbyt silne.
Ale Rustam był zupełnie niezależny od uczuć. Od tego wieczoru ich spotkania ustały bez żadnych wyjaśnień z jego strony. Masza próbowała zająć się nauką, ale jej głowa była wypełniona myślami tylko o jednym – jak odzyskać przychylność Rustama. W końcu sama do niego zadzwoniła.
- Gdzie ty zniknąłeś?! Co się dzieje?
„Żenię się” – powiedział.
- Na kim?!
- Moja rodzina wybrała mi żonę.
- No i co, kochasz ją?! – Masza zaśmiała się histerycznie. Uznała, że to żart.
- Nie, ale będziesz musiał kochać. Ostatnio odczytano testament, mój dziadek zostawił duży spadek, ale wejdzie on w życie, kiedy się ożenię i będę kontynuować linię rodzinną. Pod warunkiem, że pierworodnym będzie chłopiec.
- Mówisz poważnie? To się nadal zdarza w XXI wieku?!
- Nie będę o tym rozmawiać, Maria. I tobie też nie radzę, jeśli chcesz, żeby między nami pozostały ciepłe stosunki.
- Ciepło? Co masz na myśli?
- Uporządkuję sprawy i może jeśli będziesz grzeczną i posłuszną dziewczynką, będziemy nadal się komunikować, a może nawet się widywać. Ale oczywiście, ściśle poufnie.
„Dlaczego nie pójdziesz do piekła, Rustam?!” krzyknęła Masza i się rozłączyła. Nie mogła uwierzyć, że to nie był sen.
Ale najbardziej nieprzyjemna rzecz wydarzyła się kilka tygodni później. Masza odkryła, że jest w ciąży. A jej pierwszą myślą była radość. Miała nadzieję, że to przywróci Rustama.
Ponownie wybrała jego numer.
— Prosiłem, żebyś nie dzwonił.
- Jestem w ciąży, Rustam. Będziemy mieć dziecko.
- Oszukujesz mnie, prawda? Wiesz, Masza… Myślałam, że jesteś uczciwą dziewczyną, ale okazuje się, że jesteś taka sama jak wszyscy inni.
- Jeśli mi nie wierzysz, możesz zrobić test.
- Nie mam nic wspólnego z twoim problemem. Pozbądź się tego wstydu i nie dzwoń więcej.
Po wiadomości o ciąży Marii ojciec dziecka, Rustam, zniknął z jej życia. Zabrał dokumenty z akademii medycznej, gdzie studiowali razem i przeniósł się na inny uniwersytet.
Maria była przygnębiona. Nie mogła się na niczym skupić i prawie wypadła, oblewając sesję z powodu stresu i zmartwień.
Nie miała nikogo, kto by ją wspierał, oprócz rodziców. Bała się ich gniewu, ale jej brzucha nie dało się ukryć i musiała się przyznać. Jej rodzice, ze względu na zasady moralne i wykształcenie medyczne, zabronili Marii przerwać ciążę.
„Urodzić. W przeciwnym razie mogą pojawić się problemy później” – powiedziała matka.
„Dziecko będzie dorastać bez ojca…” – płakała Masza.
- Powinieneś był pomyśleć o tym wcześniej. Teraz nie możesz już nic zrobić.
Zebrawszy wolę w pięść i „zaciskając pasy”, rodzina Marii zdołała przygotować się na przyjście dziecka. Masza zaś zdołała wynegocjować urlop naukowy i nie została wyrzucona.
Urodziła na czas. Ironicznie, to był chłopiec.
Masza spojrzała w brązowe oczy syna i nie mogła przestać ich podziwiać. Pomimo tego, co zrobił jej Rustam, zobaczyła jego odbicie w dziecku, a uczucia, które starannie ukrywała, znów wybuchły.
Masza nie mogła się powstrzymać. Naprawdę chciała pokazać Rustamowi, co stracił, porzucając dziecko. Podjęła desperacki krok i wysłała ojcu dziecka zdjęcie noworodka, nie myśląc, że ktoś inny z jego rodziny mógłby je zobaczyć. I tak się stało. Jakiś czas później zadzwonili do niej z powrotem.
- Maria? To wujek Rustama. Posłuchaj mnie, nie będę się powtarzał dwa razy… – a potem nastąpił krótki monolog, po którym Maria zrozumiała, że popełniła wielki błąd,
„Masz rację. Mój syn nie ma ojca. Wszystkiego najlepszego” – powiedziała Masza drżącym głosem. Postanowiła, że rodzina Rustama nie powinna mieć żadnego związku z jej dzieckiem.
- Co więc wpisujemy w rubryce „Ojciec”? – zapytała pracownica urzędu stanu cywilnego.
- Nic.
— Twoje dziecko musi mieć patronimik, proszę podać imię. Możesz wybrać dowolne, jeśli nie chcesz podawać imienia ojca dziecka. Oto zasady.
„Chciałabym, żeby tak było” – wyraziła swoje życzenie Maria i pomimo tego, że próbowali ją odwieść i zapewniali, że to niemożliwe, ona i tak zrobiła po swojemu, wybierając odpowiedni odpowiednik z listy imion męskich.
- Timur Maryjewicz? – pytali ponownie wszyscy znajomi.
- Tak.
- Jakie imię ma twój ojciec? Maryj? – zdziwili się ci, którzy usłyszeli takie imię.
- A ojciec nie ma z tym nic wspólnego. Mój syn ma tylko matkę Marię. Ojca nie ma. Więc Timur Maryevich powstał z mojego imienia.
- Jesteś dziwna… to nie jest normalne – niektórzy nawet potępiali wybór Maszy. Ale ona odpowiedziała w ten sam sposób:
- To ja decyduję, nie ty. Mój syn ma maternoye. Wszystko jest sprawiedliwe.
Trzy lata później, gdy Maria spacerowała z synem po parku, podszedł do nich mężczyzna. Zdjął okulary, a Maria wzdrygnęła się. Rustam stanął przed nimi.
„No, cześć, synu…” powiedział, próbując nawiązać kontakt.
„Pomyliłeś nas z kimś innym” – Maria złapała dziecko za rękę i szybko je odprowadziła. Po chwili dowiedziała się, że Rustamowi nigdy nie udało się urodzić dziedzica. Jego żona okazała się bezpłodna… a on pamiętał o swoim synu, którego porzucił. Ale Maria była zdecydowana bronić swoich praw do dziecka i pozbawić swojego byłego męża jakiejkolwiek szansy na spotkanie z jego synem.