— Wybierz: albo pojedziemy razem nad morze latem, albo ja pojadę sam, a ty spakujesz się i zamieszkasz w domku letniskowym u mamy.

„Nie jadę w tym roku do daczy twojej matki, Ilja! Dość! To tylko kpina, a nie wakacje!” Nina siedziała przy kuchennym stole, mechanicznie mieszając swoją długo zimną herbatę.

  • Zaczynasz od nowa? – Ilya skrzywił się, nie odrywając wzroku od telefonu. – Mama na nas liczy! Kto jej pomoże?
  • A kto mi pomoże? – Nina odsunęła kubek i wyprostowała się. – Pięć lat małżeństwa, a my nie mieliśmy normalnego urlopu! Co lato – to samo! Dacza, pielenie, malowanie płotu, kopanie ziemniaków… To nie urlop, Ilja! To ciężka praca!

Mąż w końcu oderwał wzrok od telefonu i spojrzał na nią niezadowolonym wzrokiem.

  • No i znowu to samo, przekręcanie wszystkiego! No i co, pomagamy rodzicom kilka tygodni w roku! To normalne!
  • Normalne?! – Nina zachichotała. – Pamiętasz zeszłe lato? Wstawaliśmy o szóstej rano, żeby podlać grządki, a twoja matka spała do dziesiątej! Potem naprawialiśmy dach w trzydziestostopniowym upale, podczas gdy ona siedziała pod jabłonią z książką i mrożoną herbatą! A gdy zrobiło się ciemno, dała nam listę zadań na następny dzień!

„Mama nie jest już młoda, jest jej ciężko!” – odpowiedział Ilja z przyzwyczajenia.

– Twoja mama ma pięćdziesiąt siedem lat i jest zdrowsza niż my obie! Dopiero pod koniec „wakacji” jesteśmy wyczerpane, a ona jest rześka jak ogórek! – Nina wstała od stołu i zaczęła przechadzać się po kuchni. – Pamiętasz przedostatnie lato? Kiedy zamiast iść na plażę, wykopaliśmy rów na nową rurę wodociągową? Albo trzy lata temu, kiedy wymienialiśmy podłogi w całym domu?

Ilja odłożył słuchawkę i zmęczony potarł grzbiet nosa.

  • Nina, co sugerujesz? Mama nie może sobie z tym poradzić sama! Ma artretyzm!
  • Zapalenie stawów? – Nina zatrzymała się i uważnie spojrzała na męża. – Twoja matka z „zapaleniem stawów” nosiła worki cementu w zeszłym roku, gdy byłeś w pracy! A potem udawała, że ​​jest chora, gdy potrzebowałeś pomocy przy mieszaniu! Widziałam to wszystko!
  • Po prostu nie kochasz mojej matki, przyznaj się! – Ilja wydął usta.
  • Nie lubię być wykorzystywana! I ty też, nawiasem mówiąc! – Nina podeszła bliżej. – Pięć lat, Ilja! Od pięciu lat nie mieliśmy normalnych wakacji! Wszyscy nasi znajomi jeżdżą nad morze, do Europy, w góry! A my? Czy ty w ogóle pamiętasz, kiedy ostatni raz opalałam się w kostiumie kąpielowym, a nie w podartej koszulce w ogrodzie?

Ilya milczał. Telefon w jego dłoni zadzwonił, a na ekranie widniało „Mama”.

  • Oczywiście! – Nina parsknęła śmiechem. – Dzwoni naczelny dowódca!

Ilja westchnął i odebrał telefon:

  • Tak, mamo… Tak, pamiętam o daczy… Tak, oczywiście. Przyjedziemy…

Nina zamknęła oczy. I znów wszystko zostało postanowione bez niej.

— Co? — kontynuował Ilja. — Na początku czerwca? Ale Nina i ja…

Nina nabrała wątpliwości. Czy on naprawdę miał zamiar powiedzieć coś o jej pragnieniach?

  • Dobrze, mamo, rozumiem! Przyjdziemy! – ustąpił Ilja. – Tak, i Nina też!

Nina poczuła, jak w niej wrze złość. Znów. Wszystko działo się na nowo.

Ilja zakończył rozmowę i zwrócił się do żony.

  • Mama mówi, że w tym roku będzie dużo pracy! Musimy dobudować do domu i odbudować szklarnię! Ciocia Galya i wujek Misha też przyjadą…
  • Powiedz im, że Walentyna Arkadiewna znowu zapisała się na jogę i nie wróci do domu przez kilka dni! – Nina skrzyżowała ramiona na piersi. – A my będziemy harować w tym upale!
  • Przestań, ona po prostu planuje wakacje dla całej rodziny! – Ilja próbował przytulić żonę, ale ona się odsunęła.
  • Wakacje? – zapytała ponownie Nina. – Twoja matka nie planuje wakacji, tylko darmową pracę! I za każdym razem, gdy się w niej zakochasz, „och, jestem taka słaba, pomóż mi, biedactwo!”
  • Ona naprawdę potrzebuje pomocy!
  • To niech zatrudnia pracowników! Ma pieniądze! Ale po co płacić, skoro można wykorzystywać krewnych? – Nina podeszła do okna. – Wiesz, od dawna chciałam ci powiedzieć… Znalazłam w Internecie świetny pakiet wakacyjny nad morzem! Dwa tygodnie, all inclusive! Pierwsza linia! Niedrogo!
  • Nina, rozumiesz, że…
  • Nie, rozumiesz! – Nina się odwróciła. – Chcę normalnych wakacji! Chcę pływać w morzu, a nie w chwastach! Chcę leżeć na plaży, a nie ze zmęczenia na grządkach! A jeśli nie pójdziesz ze mną… – zamilkła, nie kończąc zdania.
  • Co? – Ilja spiął się. – A jeśli nie pójdę z tobą, to co?

Telefon zadzwonił ponownie. „Mamo”.

  • Odpowiadaj! – powiedziała Nina chłodno. – Mama dzwoni!

Nina wróciła ze sklepu, z trudem trzymając ciężkie torby w rękach. Znalazła otwartego laptopa Ilji na kuchennym stole. Ekran rozświetlił się otwartą korespondencją z matką w komunikatorze. Nina nie miała zamiaru czytać czyichś wiadomości, ale jej wzrok mimowolnie padł na ostatnie linijki.

„Synu, kup trochę farby do płotu, białej. I weź pędzle. Zaczniemy malować, jak tam dotrzesz”.

„Już to zamówiłem. I folię do szklarni też.”

„Dobrze! Wiedziałem, że mogę na tobie polegać. A co z Niną, pogodziła się z tym? A może wciąż merda ogonem?”

Nina zamarła, czując dreszcz przebiegający wzdłuż kręgosłupa. Reszta rozmowy była ukryta pod dolną krawędzią ekranu. Powoli odłożyła torby i przesunęła palcem po panelu dotykowym, przewijając rozmowę w dół.

„Ona nadal uważa, że ​​możemy pojechać nad morze zamiast do daczy. Ale wytłumaczę jej, że najpierw musimy ci pomóc, a potem pomyślimy o rozrywce”.

„Zgadza się, synu. Te młode dziewczyny myślą tylko o sobie. Żadnego szacunku dla starszych, żadnego zrozumienia wartości rodzinnych. Dobrze, że nie jesteś taki jak ja”.

Nina cofnęła się od laptopa. Usłyszała wodę płynącą w łazience – Ilja brał prysznic. Ogarnęła ją wściekłość, jakiej nigdy wcześniej nie doświadczyła. Pięć lat… Pięć lat znosiła tę upokarzającą rolę potulnej synowej, podczas gdy jej mąż rozmawiał o niej z matką za jej plecami, jak kapryśne dziecko.

Drzwi łazienki się otworzyły. Ilja, z ręcznikiem owiniętym wokół bioder, wyszedł na korytarz, gwiżdżąc jakąś melodię.

„Och, już wróciłaś!” Uśmiechnął się, ale uśmiech szybko zniknął, gdy zauważył wyraz jej twarzy. „Czy coś się stało?”

  • Stało się! – powiedziała cicho Nina. – Czytałam twoją korespondencję z mamą!

Twarz Ilji uległa zmianie.

„Grzebałaś w moim komputerze?” – próbował skierować rozmowę na nią.

— Laptop był otwarty na stole! — Nina skrzyżowała ramiona na piersi. — „Te młode damy myślą tylko o sobie!” Naprawdę? „Nina merda ogonem!” Naprawdę? A twoje odpowiedzi! Czy kiedykolwiek stanęłaś po mojej stronie? Czy kiedykolwiek powiedziałaś swojej matce, że nie jestem służącą, ale twoją żoną?

Ilja ze zdziwieniem przeczesał włosy ręką.

  • Nina, wszystko źle zrozumiałaś! Mama się po prostu martwi…

— Martwisz się? O co? O to, że w tym roku będzie o jednego nieopłacanego pracownika mniej? — Nina podeszła bliżej. — Pięć lat poświęcania urlopu! Pięć lat słuchania zawoalowanych obelg twojej matki! A ty przez cały ten czas byłeś po jej stronie!

„Nie jestem po niczyjej stronie!” Ilya podniósł głos. „Ale mama jest sama, potrzebuje pomocy!”

  • A ja? Czy ja nie potrzebuję normalnego urlopu po roku pracy? Czy ja nie potrzebuję uwagi męża? – Nina poczuła, że ​​coś w niej pęka. – Ilja, jestem zmęczona! Nie mogę i nie chcę już być częścią tej ciężkiej pracy na daczy! Kupiłam bilet na morze! Wyjeżdżamy za dwa tygodnie!
  • Co? – Ilja zbladł. – Beze mnie?
  • Wybierz, albo pojedziemy razem nad morze latem, albo ja pojadę sam, a ty spakujesz rzeczy i zamieszkasz w domku letniskowym u mamy!

Ilja patrzył na nią jak na wariatkę.

  • Stawiasz mi ultimatum? – Jego głos drżał z oburzenia. – Jestem twoim mężem! Nie możesz mi mówić, co mam robić!
  • Byłam uległą żoną przez pięć lat! – Nina poczuła, że ​​trzęsie się ze złości. – Przez pięć lat milczałam, gdy twoja matka traktowała mnie jak służącą! Dość! Zdecyduj teraz – albo w końcu zaczniemy żyć jak rodzina, albo każdy pójdzie swoją drogą!

Ilja spojrzał na nią, zaciskając pięści.

„Jesteś samolubny!” powiedział w końcu. „Mama miała rację! Myślisz tylko o sobie!”

— A ty? O kim myślisz? — zapytała Nina. — O żonie? Albo o mamie, która wciąż trzyma cię na krótkiej smyczy?

Ilja przeszedł obok niej bezszelestnie do sypialni. Piętnaście minut później wyszedł z walizką.

– Pożałujesz tego! Sam do mnie przybiegniesz! – powiedział, zatrzymując się w drzwiach. – Kiedy twoje „urlop” się skończy, nie myśl, że będę na ciebie czekał z otwartymi ramionami!

„Nie zrobię tego!” odpowiedziała spokojnie Nina. „Tym razem wszystko będzie inaczej!”

Gdy drzwi zamknęły się za Ilją, Nina powoli opadła na krzesło. Po raz pierwszy od pięciu lat poczuła zaskakującą ulgę, jakby zdjęła z ramion ciężki ciężar. Wyjęła telefon i otworzyła stronę internetową biura podróży. Kilka minut później rozmawiała już z kierownikiem, wyjaśniając szczegóły swojej podróży.

A potem zadzwoniła do swojej przyjaciółki.

  • Len, cześć! Nie uwierzysz, co się właśnie wydarzyło…

Słona bryza muskała jej skórę, szum fal uspokajał nerwy. Nina leżała na leżance, patrząc, jak słońce powoli znika w kierunku horyzontu, malując morze pomarańczowo-różowymi tonami. Po raz pierwszy od wielu lat poczuła się naprawdę wypoczęta.

„Czy życzy sobie pani coś do picia?” Nad nią pojawił się młody kelner z tacą pełną koktajli.

  • Dziękuję! – uśmiechnęła się Nina, biorąc szklankę. – Dokładnie tego potrzebowałam!

Wzięła łyk i zamknęła oczy, pozwalając sobie rozpłynąć się w chwili. Czy tak miały wyglądać normalne wakacje? Żadnej katorżniczej pracy na czyjejś posesji, żadnego niekończącego się marudzenia teściowej, żadnego poczucia winy za chęć relaksu?

„Myślę, że ten leżak jest wolny?” – usłyszałem miły męski głos w pobliżu.

Nina otworzyła oczy. Przed nią stał wysoki mężczyzna, około trzydziestu pięciu lat, z przyjaznym uśmiechem i wyrazistymi oczami.

„Tak, poproszę!” – skinęła głową w stronę następnego leżaka.

„Aleksandrze!” – przedstawił się mężczyzna, siadając obok niej.

  • Nina! – Uścisnęła wyciągniętą dłoń.

— Czy jesteś tu pierwszy raz?

„Tak i żałuję, że nie przyszłam wcześniej!” – przyznała szczerze.

  • Odpoczywasz z mężem? – Sasza spojrzał na plażę.

Nina mimowolnie dotknęła palca serdecznego. Zdjęła obrączkę na lotnisku, ale nawyk pozostał.

  • Nie, sam! A ty?
  • Również w dumnej samotności! – Sasha się uśmiechnęła. – Rozwiodłam się rok temu! Teraz nadrabiam stracony czas!

Nina nie rozwinęła swojego statusu. Technicznie rzecz biorąc, nadal była mężatką, chociaż pozew rozwodowy był już w sądzie. Przed wyjazdem odwiedziła prawnika i rozpoczęła proces rozwiązania małżeństwa. Pięć lat to wystarczająco dużo czasu, aby zrozumieć, że sytuacja się nie zmieni.

W tym samym czasie, na daczy Walentyny Arkadiewnej, Ilja kończył malować płot. Bolały go plecy, dłonie miał całe w białych plamach farby, a do tego musiał jeszcze naprawić dach stodoły.

  • Iljusza, czy nie zapomniałeś, że grządki z truskawkami trzeba jeszcze odchwaścić? – Walentyna Arkadiewna pojawiła się obok niej z filiżanką herbaty w rękach. – I zamiataj ścieżki! Jutro przyjadą ciocia Galia i wujek Misza, wszystko musi być piękne!

Ilja skinął głową w milczeniu, ocierając pot z czoła. Dwa tygodnie na daczy zamieniły się w niekończącą się serię zajęć, a matka ani razu nie zaproponowała mu pomocy. Tylko instrukcje i kontrola.

  • A ty, Iljusza, myślę, że jesteś zbyt surowy wobec Niny! – kontynuowała Walentyna Arkadiewna, siadając w wiklinowym fotelu w cieniu jabłoni. – Dziewczyna jest, oczywiście, rozpieszczona, ale trzeba umieć znaleźć kompromisy! Może powinieneś do niej zadzwonić?

„Mamo, nie chcę o tym rozmawiać!” – warknął Ilja.

– No, szkoda! Chociaż… Córka Wiery Pietrowna skończyła w tym roku prawo! Ładna i dobra gospodyni! Nie taka jak niektóre! – Spojrzała znacząco na syna. – Zaprosiłam ją na grilla w sobotę!

Ilja zamarł z pędzlem w dłoni.

  • Próbujesz mi się oświadczyć? Przecież jestem żonaty!

– Na razie jest żonaty! – Walentyna Arkadiewna wzruszyła ramionami. – Ale z takim charakterem ta twoja Nina długo nie pociągnie! Zobaczysz, wróci znad morza i znowu zacznie się kłócić! Może dobrze się stało, że się rozstaliście?

„Nie rozstaliśmy się!” syknął Ilja, energicznie przeciągając pędzlem po desce. „Mamy chwilowe nieporozumienia!”

  • Jasne, jasne! – skinęła głową matka, otwierając książkę. – A tak przy okazji, na podwieczorek mamy naleśniki! Ale najpierw skończ z płotem, okej?

„Nigdy nie byłam w jaskini!” – przyznała Nina, wspinając się z Saszą po stromej ścieżce. „Jesteś pewna, że ​​tam nie jest strasznie?”

  • Oczywiście! – uśmiechnął się Sasza, podając jej rękę. – Wycieczka trwa tylko godzinę, ale wrażenia pozostaną na całe życie!

Poznali się trzy dni temu i od tamtej pory spędzali ze sobą większość czasu. Sasza okazał się architektem z Petersburga, inteligentnym i uważnym rozmówcą, bez natarczywości i wulgarnych aluzji. ​​Było z nim łatwo i przyjemnie.

„Co cię w ogóle sprowadza do tego kurortu?” – zapytał, kiedy zatrzymali się, żeby złapać oddech. „Nie wyglądasz na typowego turystę!”

  • Naprawdę chcesz wiedzieć? – uśmiechnęła się Nina. – To długa i mało śmieszna historia!
  • Całe wakacje przede mną! – Sasza usiadł na kamieniu i poklepał kamień obok siebie. – A smutne historie zawsze poprawiają humor, gdy się nimi dzielisz!

I Nina mu opowiedziała. O pięciu latach nieodebranych wakacji, o dominującej teściowej, o mężu, który zawsze wybierał stronę matki, i o ultimatum, jakie mu dała przed wyjazdem.

„Wiesz…” powiedziała, kończąc swoją opowieść. „Jestem niemal wdzięczna Ilyi, że odszedł! W przeciwnym razie znosiłabym tę sytuację rok po roku!”

– Czasami trzeba osiągnąć punkt krytyczny, żeby zacząć się zmieniać! – powiedział zamyślony Sasza. – W moim przypadku tym punktem krytycznym była zdrada mojej żony! To było bolesne, ale teraz rozumiem, że bez tego impulsu ciągnęłaby się nasza zatruta relacja latami!

Nina skinęła głową, czując niespodziewane pokrewieństwo dusz.

„Idziemy dalej?” – zasugerował Sasza, wstając i wyciągając do niej rękę. „Jaskinie czekają!”

Nina uśmiechnęła się i położyła dłoń na jego dłoni. Po raz pierwszy od dawna poczuła… Szczęśliwa?

Dwa tygodnie minęły jak jeden dzień. Nina, opalona i wypoczęta, stała na lotnisku, czekając na wejście na pokład samolotu do domu. Sasza był obok niej – w ciągu tych kilku dni bardzo się do siebie zbliżyły.

„Jesteś pewna, że ​​nie chcesz, żebym odprowadził cię do domu?” zapytał, ściskając jej dłoń.

  • Nie ma potrzeby! – Nina pokręciła głową. – Muszę sama rozwiązać tę… sytuację! Ale dzięki za wszystko!
  • Zadzwonię wieczorem! – Sasza delikatnie dotknął jej policzka. – I pamiętaj – zasługujesz na coś lepszego!

Wymienili długie spojrzenia zanim ogłoszono wejście na pokład.

W Moskwie Ninę powitał typowy dla niej zgiełk i zaduch. Taksówka szybko dowiozła ją do domu, a ona z ulgą przekroczyła próg mieszkania. Wszystko było tak, jak je zostawiła – czyste i schludne. Ani śladu powrotu Ilji.

Nina rozpakowała walizkę, wzięła prysznic i zaparzyła sobie herbatę. Powiadomienie na telefonie przypomniało jej, że za trzy dni ma rozprawę rozwodową. Roztargniona przeglądała zdjęcia z wakacji, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi.

Ilja stał na progu, wychudzony, z poparzonym nosem i cieniami pod oczami.

„Dzień dobry” – powiedział, niepewnie przestępując z nogi na nogę. „Czy mogę wejść?”

Nina bez słowa cofnęła się, pozwalając mu wejść. Ilja wszedł do kuchni i zatrzymał się, nie wiedząc, co zrobić z rękami.

„Jak minął ci odpoczynek?” – zapytał w końcu.

„Wspaniale!” odpowiedziała Nina, krzyżując ramiona na piersi. „A jak było w pracy?”

Ilja skrzywił się.

  • Miałeś rację co do mamy… – przyznał nagle. – Te dwa tygodnie… To było piekło! Naprawdę nas wykorzystywała przez te wszystkie lata! Nie wiedziałem, że potrafisz tyle pracować! A kiedy zachorowałem z gorączką, powiedziała, że ​​udaję, żeby nie musieć malować werandy!

„I co teraz?” zapytała Nina, nie okazując ani zdziwienia, ani współczucia.

  • Zrozumiałem, że się myliłem! – Ilja zrobił krok w jej stronę. – Zacznijmy od nowa! Już nie pójdę do mamy! Obiecuję!

Nina pokręciła głową.

  • Za późno, Ilya! Złożyłam pozew o rozwód, zanim wyjechałam!

Ilja zbladł.

  • Rozwód? Z powodu jednej kłótni? – Próbował wziąć ją za rękę, ale się odsunęła.

„Nie z powodu jednej kłótni, ale z powodu pięciu lat ignorowania moich pragnień i potrzeb!” powiedziała stanowczo Nina. „Z powodu pięciu lat, w których zawsze byłam na drugim miejscu po twojej matce!”

„Naprawię wszystko!” Głos Ilji brzmiał rozpaczliwie. „Przysięgam!”

  • Nie, nie możesz tego naprawić! – westchnęła Nina. – Poza tym poznałam mężczyznę, który potrafi słuchać i szanować moje życzenia!
  • Co? – Ilja zamarł. – Zdradziłaś mnie?

Nina gwałtownie podniosła głowę.

  • Nie zdradziłam cię! Ale tak, poznałam innego mężczyznę! I on mi pokazał, jak powinno się budować relacje między równymi partnerami!

„Ty…” Twarz Ilji była wykrzywiona gniewem. „Jesteś sprzedawczykiem…”

Nie zdążył dokończyć zdania, bo drzwi gwałtownie się otworzyły i w progu pojawiła się Sasza.

  • Nina, przepraszam, postanowiłem sprawdzić, czy wszystko w porządku! – Ocenił sytuację jednym rzutem oka i zrobił krok naprzód. – Jakieś problemy?

– Kto to jest? – Ilja zwrócił się do Niny. – Twój kochanek? Przyprowadziłaś go do nas?

  • Do jej domu! – spokojnie poprawiła ją Sasza. – O ile wiem, to już nie mieszkacie razem!

„Nie twoja sprawa!” Ilya podszedł do Saszy, zaciskając pięści. „Ona jest moją żoną!”

  • Była żono! – Nina stanęła między nimi. – Ilja, odejdź! Rozprawa sądowa za trzy dni! Tam porozmawiamy!
  • A ty? – Ilja zwrócił wzrok na Saszę. – Cieszysz się, że ukradłeś czyjąś żonę?

„Nikogo nie zabrałem!” odpowiedziała Sasha. „Nina dokonała własnego wyboru!”

„Och, ty…” Ilja zamachnął się, ale Sasza z łatwością przechwycił jego rękę i wykręcił mu nadgarstek.

„Nie!” – ostrzegł. „Boksuję od piętnastego roku życia!”

Drzwi znów się otworzyły i do mieszkania weszła Walentyna Arkadiewna.

  • Co tu się dzieje? Ilja, dlaczego nie odbierasz telefonów? – Zamarła, oceniając sytuację. – Ach, więc to tak! – Jej wzrok zatrzymał się na Ninie. – Więc podczas gdy mój syn pracował niestrudzenie, ty bawiłeś się ze swoim kochankiem?

„Mamo, nie teraz!” – próbował ją powstrzymać Ilja.

  • Nie, teraz! – Walentyna Arkadiewna podeszła do Niny. – Zawsze wiedziałam, że nie dorównasz mojemu synowi! Egoistka, myśląca tylko o własnych przyjemnościach!
  • Dość! – powiedziała niespodziewanie stanowczo Sasza. – Nina opowiedziała mi o waszej… rodzinnej tradycji wykorzystywania jej jako darmowej siły roboczej! Uważam, że prawdziwy egoizm objawia się nieco inaczej!
  • Jak śmiesz! – Walentyna Arkadiewna aż się z oburzenia zakrztusiła. – Ilja, czy pozwolisz, żeby ten człowiek obraził twoją matkę?

Ale Ilja milczał, z głową spuszczoną. Po raz pierwszy zobaczył sytuację z zewnątrz i nie spodobał mu się ten widok.

  • Odejdź! – powiedziała spokojnie Nina. – Oboje! Powiedzieliśmy sobie już wystarczająco dużo!

Miesiąc później Nina siedziała w kawiarni, przeglądając umowę najmu mieszkania. Rozwód został sfinalizowany, a ona postanowiła zacząć nowe życie – wprowadziła się do Sashy i wynajęła swoje mieszkanie miłej młodej parze.

Ilja wrócił do daczy matki, ale jak mówili wspólni znajomi, nie okazywał już takiego entuzjazmu. Walentyna Arkadjewna skarżyła się wszystkim krewnym, że jej syn stał się „niewdzięczny” i „leniwy”, a za wszystko obwiniała Ninę, która „rozpieszczała jej chłopca”.

Nina odłożyła dokumenty i uśmiechnęła się do Sashy, która podeszła do niej.

„Czy wszystko w porządku?” zapytał, stawiając przed nią filiżankę kawy.

  • Więcej niż! – odpowiedziała, ściskając jego dłoń. – Wiesz, nigdy nie myślałam, że mogę być aż tak szczęśliwa!
  • Zasługujesz na to! – odpowiedziała po prostu Sasza. – Każdy zasługuje na szczęście!

Nina się uśmiechnęła, przypominając sobie ultimatum, które zmieniło całe jej życie: „Wybierz, albo pojedziemy razem nad morze latem, albo ja pojadę sama, a ty spakujesz swoje rzeczy i zamieszkasz na wsi z mamą!” W tamtym czasie nie miała pojęcia, jak daleko zaprowadzi ją ta decyzja. Ale ani przez sekundę nie żałowała wyboru, którego dokonała…

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *