Olga powoli mieszała cukier w filiżance ziołowej herbaty. Złote kryształki rozpuściły się w bursztynowym płynie. Za oknem zaczynał się nowy dzień. Lato w pełni. Ale Olga wcale nie była w letnim nastroju. Wszystko zaczęło się, gdy siostra jej męża przyjechała do nich na chwilę. Wysoka, dostojna brunetka z jaskrawo pomalowanymi ustami. A w jej przenikliwych ciemnych oczach można było dostrzec chłodną kalkulację. Olga od razu poczuła, że nic dobrego nie czeka jej i Andrieja.
Przez pierwsze kilka dni Wiktoria starała się być miła. Obsypywała Olgę rutynowymi komplementami, a nawet pomagała jej w pracach domowych. Ale pod tą udawaną uprzejmością krył się pewien fałsz. Rozumiała, że jej mąż jest już zmęczony. Po prostu nie chciał tego okazywać.
Olga upiła łyk jeszcze ciepłej herbaty i skrzywiła się. Za mocna. Cóż, wszystko w jej życiu było teraz ponure. Zaledwie miesiąc temu planowała z Andriejem wakacje. A teraz on zdawał się chodzić po domu na palcach, bojąc się ponownie zakłócić spokój „drogiego gościa”.
Wiktoria zadomowiła się u nich na dobre. Zajęła ich dużą sypialnię. Każdego ranka domagała się świeżych croissantów na śniadanie. Nie pomagała w żaden sposób w domu. Zamiast tego spędzała godziny, strojąc się przed lustrem. Poprosiła Andrieja, żeby przeniósł je z salonu do jej pokoju.
Olga już dawno wyrzuciłaby gościa, ale jej mąż jej współczuł.
Pewnego dnia Wiktoria po prostu pojawiła się w ich progu. Olga otworzyła drzwi i zobaczyła ją zalaną łzami. Tusz do rzęs spływał jej po policzkach, zostawiając czarne smugi.
- Vik, co się stało? – Olga odsunęła się, pozwalając siostrze męża wejść do domu.
Wiktoria, bez słowa, weszła do salonu i wyczerpana opadła na sofę. Wciąż ciężko oddychała, próbując opanować szloch. Olga usiadła obok niej.
- Vika, powiedz już coś – Olga poczuła się zupełnie bezradna. – O co chodzi?
Wiktoria w końcu podniosła głowę i spojrzała na Olgę oczami zaczerwienionymi od łez.
„Oleg mnie wyrzucił” – powiedziała z trudem. „Powiedział, że nie chce mnie już więcej widzieć”.
- Jak to? – Olga nic nie rozumiała.
Wiktoria znów wybuchnęła płaczem.
- Wyobraź sobie, spakował moje rzeczy i wyrzucił mnie za drzwi. Powiedział, że wyjeżdża do innej! Do młodej dziewczyny! Do swojej sekretarki!
Olga była zdezorientowana. Ledwo znała męża Victorii. Właściwie się nie kontaktowali, poza spotkaniami rodzinnymi. Nie miała nawet jego numeru telefonu, żeby spróbować się czegoś dowiedzieć.
- Nie mam dokąd pójść, Oleńko. Nikogo mi nie zostało oprócz ciebie.
Oczywiście Olga nie mogła odmówić krewnemu. Musiała pomóc.
Wiktoria zadomowiła się u nich. Początkowo Olga szczerze współczuła siostrze męża, starała się ją wspierać i pocieszać. Ale dni mijały, a Wiktoria, jak się zdawało, nawet nie myślała o szukaniu mieszkania ani pracy. Spędzała dni w leniwym lenistwie.
Oglądała telewizję, godzinami rozmawiała przez telefon. Przymierzała ubrania, za które nie było wiadomo, za co je kupiła. Olga kręciła się jak wiewiórka w kołowrotku. W domu musiała gotować dla trojga, jakby miała dziecko.
Olga starała się nie okazywać, że obecność Wiktorii jest dla niej ciężarem. Ale z każdym dniem stawało się to coraz trudniejsze. Próbowała też dać Andriejowi do zrozumienia, że nadużywają ich gościnności. Ale on tylko machnął na nią ręką.
- No, Ola, bądź cierpliwa. Vika już ma dość problemów. Jak znajdzie mieszkanie, to się wyprowadzi.
Tylko Wiktoria, jak się wydawało, nie miała zamiaru się wyprowadzać. Zadomowiła się już w ich mieszkaniu, jakby było jej własnym domem.
Pewnego wieczoru Olga wróciła z pracy kompletnie wyczerpana. Cały dzień spędziła na dusznej sali operacyjnej, a potem musiała pracować dla koleżanki. Olga wróciła do domu później niż zwykle, zmęczona i głodna. Chciała jak najszybciej wziąć gorący prysznic i położyć się spać. Ale nie było jej to dane. Wiktoria kończyła pizzę w kuchni.
- O, cześć! – Wiktoria skinęła leniwie głową do Olgi. – Czekaliśmy na ciebie już jakiś czas. Postanowiliśmy zamówić obiad, bo inaczej jeszcze nie wrócisz z pracy.
Olga oniemiała z oburzenia. „Robotnica”. Ciekawe, co Wiktoria robiła cały dzień? Spała do obiadu, a potem przebierała się przed lustrem? Jak to możliwe, że miała wszystkiego dość. I najwyraźniej wszystko to było widoczne na jej twarzy.
- Ola, co się stało? – Andriej stał się nieufny. – Coś się stało?
– Nie, w pracy wszystko w porządku. Jestem po prostu strasznie zmęczona, a twoja siostra… – zawahała się, nie wiedząc, jak to powiedzieć wprost, żeby nie urazić męża. – Już mam dość. Pracujemy razem, a ona jest tu jak karaluch. I do tego sarkastyczna.
- Ola, o czym ty mówisz! – podniósł głos Andriej.
Wiktoria szlochała teatralnie.
- Zobacz, jak ona mnie traktuje! – Wiktoria przycisnęła rękę do piersi. – Od pierwszego dnia mnie tu nie lubią, dręczą mnie!
– Nikt cię nie nęka – Olga nie mogła się już powstrzymać. – Zrozum, Vika, istnieje takie słowo jak „takt”. No cóż, najwyraźniej go nie znasz. Mieszkasz w cudzym mieszkaniu, jesz cudze jedzenie, śpisz w cudzym łóżku. Więc może mogłabyś okazać choć odrobinę szacunku pani tego domu?!
- Przestańcie, oboje! – warknął Andriej. – Dosyć, Ola! Vika to moja siostra. I na razie będzie mieszkać z nami. Przeproś.
- Ja? – Oczy Olgi błysnęły. Odwróciła się i wyszła z kuchni. Zamknęła się w sypialni. Była pewna, że wszystko ma swój cel… Wiktoria była zbyt dobra w odgrywaniu roli ofiary.
A już następnego dnia teściowa przyszła ich odwiedzić.
„No i co tu się dzieje?” – zagrzmiała Antonina Pawłowna od progu.
Rozumiem. Córka skarżyła się matce na wszystko.
- Ola, co się stało? Vika opowiada mi takie rzeczy! Mówi, że ją gnębisz, wypędzasz z mieszkania. Czy twoja krew nie jest dla ciebie najcenniejsza?
- Antonina Pawłowna, no cóż, mieszka z nami już od roku. Mogła znaleźć mieszkanie i pracę. Ja też jestem zmęczona.
– Jest zmęczona! – prychnęła pogardliwie Antonina Pawłowna. – A Wika nie jest zmęczona? Mąż ją zostawił. Samotna walczy z życiem! A ty chcesz jej odebrać ostatnie tchnienie!
- Nikt niczego nie chce zabrać! – Olga nie mogła tego znieść. – Niech Wiktoria znajdzie sobie mieszkanie i zamieszka osobno!
- Więc tak traktujesz moją córkę? – Antonina Pawłowna rozłożyła ręce.
- Mamo, dlaczego krzyczysz? – próbował uspokoić mamę Andriej.
– Jak tu nie krzyczeć? – Antonina Pawłowna zwróciła się do syna. – Żona nastawia cię przeciwko własnej siostrze! Dobra, dość tych gadek. Skoro Vika cię dręczy, to zrobimy tak, Olu.
Sprzedamy dom twojej babci i kupimy mojej córce mieszkanie w Moskwie.
- Co?! – Olga była zaskoczona. – Zwariowałeś?! To już za dużo!
– Nic wielkiego! – Antonina Pawłowna oparła ręce na biodrach. – Nie ma potrzeby, żeby moja córka chowała się po kątach. Niech żyje normalnie, jak człowiek!
Olga podniosła ręce.
— Dlaczego w ogóle uważasz, że masz prawo dysponować cudzą własnością?
- No i co z tego? Jedź tam raz w roku.
Kłócili się długo, a Olga wyrzuciła to z siebie w duchu.
– No to już! Niech Vika spakuje swoje rzeczy i wyjedzie jutro. Niech przyjdzie do ciebie. – Poszła do sypialni i zamknęła drzwi. Co za rodzina!
Następnego dnia Wiktoria ze łzami w oczach przyznała, że jest w ciąży.
„Chcesz wyrzucić ciężarną kobietę na ulicę?” – szlochała.
Olga była zaskoczona. Czy to naprawdę prawda? Nie, nie. To było przesądzone. Olga postanowiła zadzwonić do byłego męża Victorii. Znalazła numer w telefonie.
- Tak?
- Cześć, Oleg. To Olga, żona Andrieja.
- Co się stało?
- No cóż, Vika mówi, że jest w ciąży.
Oleg uśmiechnął się.
- Tak, powiedziała mi to samo, kiedy składałam pozew o rozwód. Ale kazałam jej zrobić test. I same zera. Co, mieszka z tobą?
Olga opowiedziała mu wszystko. Oleg się roześmiał.
- Co za żmija, co? Myślisz, że puściłem ją z pustymi rękami? Może i się rozwiedliśmy, ale nie jestem jakimś potworem. Dałem jej na początek trochę pieniędzy. Przelałem jej pięćset tysięcy na kartę.
- Pięćset tysięcy?! – Olga gwizdnęła. Za te pieniądze Wiktoria mogłaby wynająć mieszkanie i spokojnie żyć przez kilka miesięcy, aż znajdzie pracę.
- Tak. Powiedziałem jej, żeby poszukała mieszkania. Znajdzie pracę – nie jest już małą dziewczynką.
– Rozumiem – powiedziała powoli Olga. – Więc to tak Wiktoria wszystko sobie kupiła. Co za artystka! Teraz wszystkie jej karty zostały odkryte!
Olga weszła do sypialni Wiktorii.
- Ola, co się dzieje? Nie widzisz, że odpoczywam? Jestem zestresowana!
- Jaki stres?! – Olga się wściekła. – Masz nas wszystkich za idiotów! Oleg powiedział, że dał ci pieniądze. Więc przestań się wygłupiać!
Wiktoria gwałtownie usiadła na łóżku i zaczęła rozglądać się dookoła.
„Rozmawiałeś z Olegiem?!” to było wszystko, co udało jej się wykrztusić.
- Tak. I wiesz, co ci powiem, Vika? Twój czas się skończył! Spakuj się i uciekaj stąd!
Andrzej wszedł do pokoju.
— Co tu znowu masz?
„Twoja kochana żona wyrzuca mnie z domu!” – szlochała dramatycznie Wiktoria i przycisnęła dłoń do brzucha. „Mówi, że jestem kłamczuchą!”
Andrzej zwrócił wzrok na Olgę.
- Ola, co za bzdura?
Olga wzięła głęboki oddech.
- Andriej, twoja siostra nas oszukuje.
Opowiedziała Andriejowi wszystko. Było oczywiste, że był rozczarowany siostrą.
„Odejdź” – powiedział chłodno – „i nie wchodź więcej do tego domu”.
Wiktoria, bez słowa, zebrała swoje rzeczy i odeszła. Nie kontaktowali się z nią już więcej.