Nowy dom, stare zasady
Irina o mało się nie udławiła, przekraczając próg mieszkania. Jej mieszkania. No, prawie. Formalnie to było mieszkanie Andrieja, ale teraz, gdy tu mieszkali, mogła je uważać za swoje.
- No i jak? – Andriej objął ją od tyłu, chowając brodę w jej ramieniu. – Podoba ci się?
„Bardzo” – wyszeptała, choć gardło miała tak suche, jakby połknęła całą pustynię.
Mieszkanie było… cóż, przytulne. Ale nie jej. Sofa była twarda jak trumna. Kto w ogóle wybierał takie rzeczy? Ktoś, kto nie chciał, żeby ludzie na niej odpoczywali. Szafy były ciemne i ciężkie, niczym groby dla wszystkich tych bezimiennych rzeczy. I powietrze. Pachniało czymś obcym – lawendowym odświeżaczem powietrza, którego nigdy by nie kupiła.
„Mama mówiła, że brązowy jest szanowany” – mruknął Andriej, zauważając jej spojrzenie.
„Tak” – uśmiechnęła się Irina, ale w jej uśmiechu nie było ciepła. „Zwłaszcza gdy chcesz, żeby goście poczuli się jak w biurze detektywa”.
Andriej roześmiał się, ale był to śmiech nerwowy. Wiedział, że jego matka jest tu cały dzień i wnosi wszystko do domu.
Tego wieczoru, gdy rozpakowywali jej rzeczy, zadzwonił telefon.
„Andriusza, to ja!” Głos Jeleny Wasiliewny przeciął ciszę, a Irina poczuła, jak jej palce robią się zimne.
Drzwi otworzyły się z hukiem i teściowa wpadła do mieszkania niczym huragan, rzucając spojrzenie, które nie wróżyło nic dobrego. A potem jej twarz natychmiast spochmurniała.
„Czemu nie ma tam wazonu?” Wskazała na kryształową bibelotę, którą Irina niedawno przeniosła. „Powinien być na środku!”
„Mamo, no cóż…” Andriej wiercił się, nie wiedząc, od czego zacząć szukać wymówek.
„Pomyślałam po prostu, że będzie tam lepiej wyglądać” – powiedziała cicho Irina.
- Lepiej? – Elena Wasiliewna powoli odwróciła się do niej. – Kochanie, w naszej rodzinie mamy tradycje. A skoro jesteś teraz częścią rodziny, musisz je uszanować.
Irina zacisnęła zęby, ale nic nie powiedziała.
– A tak przy okazji – teściowa nagle się uśmiechnęła, ale jej wzrok pozostał lodowaty. – Andriej powiedział, że awansowałeś. Ile teraz dostajesz?
- Mamo! – zarumienił się Andriej, ale było już za późno.
- Co? Jesteśmy rodziną! – Elena Wasiliewna rozłożyła ręce, jakby nie rozumiała, co się dzieje. – W rodzinie nie powinno być tajemnic.
Irina poczuła, że coś ściska ją w piersi.
„Moja pensja to moja osobista sprawa” – powiedziała, starając się, aby jej głos brzmiał stanowczo, ale nie ostro.
Cisza zawisła w powietrzu niczym niewidzialny ciężar.
Cudze pieniądze
- Zwariowałaś?! – Andriej złapał Irinę za rękę, gdy tylko drzwi zamknęły się za jego matką.
„Nie podobał mi się jej ton” – Irina cofnęła rękę. „A tak w ogóle, od kiedy moje pieniądze stały się tematem rozmów przy rodzinnym obiedzie?”
- Ona nie zrobiła tego celowo! – Andriej przesunął dłonią po twarzy. – Ona po prostu chce, żebyśmy… chcieli, żeby wszystko było sprawiedliwe.
- Naprawdę? – Irina uniosła brwi, śmiejąc się. – Mówisz serio? Mówisz, że jeśli dowiem się, ile twoja mama wydaje na swoje „odmładzające” zabiegi, to wzmocni to naszą relację?
Andriej zacisnął pięści i zrobił krok w jej stronę.
- Żartujesz sobie? Mama całe życie pracowała, żebym miał wszystko! A ty…
- A ja? – Irina podeszła do niego i spojrzała mu w oczy. – Ja też pracuję. A moje pieniądze to moje pieniądze, nie twoje, nie jej, nie czyjeś!
„Jesteś samolubny!” – wyrzucił z siebie, jakby sam w to nie wierzył.
Irina zamarła, ale jej głos był zdecydowany.
- Samolubna? – Jej usta wygięły się w uśmieszku. – Dobrze. Bądźmy szczerzy. Chcesz, żebym dała ci połowę mojej pensji?
- Tego nie powiedziałem!
- Ale mama chce! – Irina wskazała palcem na drzwi. – A ty milczysz, bo się jej boisz!
Andriej odwrócił się gwałtownie i wyszedł, trzaskając drzwiami.
Irina została sama. Zaciskając pięści, podeszła do okna. Za oknem padał deszcz, jakby sama natura wiedziała, że to wszystko nie wróży nic dobrego.
„Świetnie. Pierwsza poważna walka – i to tylko o pieniądze.”
Ale wiedziała, że nie chodzi o pieniądze.
Ważne jest, kto tu rządzi.
Linia frontu
Następnego dnia Elena Wasiliewna przybyła bez ostrzeżenia.
Irina siedziała przy laptopie i kończyła pisać raport, gdy usłyszała dźwięk klucza w zamku.
- O, jesteś w domu! – teściowa weszła do mieszkania, jakby wczorajsza rozmowa w ogóle nie miała miejsca. – Przyniosłam barszcz.
„Dziękuję” – Irina nie podniosła wzroku, wciąż patrząc na ekran.
— Czy Andriej jest w pracy?
- Tak.
- A pieniądze? – Jelena Wasiliewna postawiła rondel na stole i stała dalej, jakby czekając na odpowiedź.
Irina powoli zamknęła laptopa i wstała.
- Eleno Wasiliewno, dogadajmy się. Moje finanse są moje. Twoje są twoje. Andriej i ja sami to załatwimy.
Teściowa pochyliła głowę i zmrużyła oczy, jak drapieżnik gotowy do ataku.
- Kochanie, ale rodzina to taka, gdzie wszystkim można się dzielić.
„Więc pytanie jest takie” – Irina wstała, a jej głos brzmiał twardo jak kamień. „Skoro macie „wszystko wspólnego”, to dlaczego jeszcze nie widziałam twojego wyciągu bankowego?”
Jelena Wasiliewna zamarła, jej twarz zbladła.
„Zachowujesz się bezczelnie” – jej głos stał się lodowaty.
„Nie, po prostu się od ciebie uczę” – uśmiechnęła się Irina, dając jasno do zrozumienia, że w żaden sposób ci nie ulegnie.
Cisza. Cisza. Jak przed burzą.
Teściowa odwróciła się gwałtownie i odeszła, nawet się nie żegnając.
Irina westchnęła.
Ale wiedziała, że to nie koniec.
Ostatnie ultimatum
Andriej wrócił za późno.
„Pokłóciłaś się z matką?” zapytał natychmiast, nawet nie zdejmując kurtki.
„Sama zaczęła” – Irina skrzyżowała ramiona, nie kryjąc irytacji.
- Boże, dlaczego po prostu nie możesz… się z nią dogadać?!
„Bo nie jestem niewolnicą!” Podskoczyła, ledwo powstrzymując emocje. „Nie muszę przestrzegać jej zasad!”
„To nie są zasady, to szacunek!” – Andriej podniósł głos, próbując ją przekonać.
- Szacunek? – Irina się uśmiechnęła, ale w jej głosie słychać było ból. – Ty nazywasz to szacunkiem, kiedy sięga do mojego portfela?
- Dosyć! – Andriej uderzył pięścią w stół. – Albo przestaniesz się upierać, albo…
„Bo co?” Podeszła bliżej, nie odwracając wzroku.
- Albo powinniśmy pójść każdy w swoją stronę.
Cisza. Dźwięk jej serca, niczym bicie bębna, głośno rozbrzmiewał w jej uszach.
„Mówisz poważnie?” Jej głos prawie się załamał.
Andriej nie odpowiedział.
„Dobrze” – skinęła głową. „W takim razie jutro pójdę po swoje rzeczy”.
Wyszła, zostawiając go samego.
Drzwi zamknęły się niemal niezauważalnie.
Ale dla niego zabrzmiało to jak strzał z pistoletu.
Rozwód i zemsta.
Irina stała przed lustrem w swoim wynajętym mieszkaniu. Trzymała w rękach teczkę z dokumentami – paragonami, czekami, wydrukami przelewów bankowych. Wszystko, co zgromadziła przez ostatnie miesiące, odgrywając rolę „dobrej synowej”.
„No cóż, Eleno Wasiliewno, teraz moja kolej na pytania”.
Pomalowała usta jaskrawoczerwoną szminką – tym samym odcieniem, który jej teściowa określiła jako „wulgarny”.
Scena 1: Porady prawne
„Czy jest pani pewna, że ma pani podstawy do podziału majątku?” Prawniczka, kobieta w wieku około czterdziestu lat, o bystrym spojrzeniu, przeglądała dokumenty, pogwizdując.
„Mieszkanie kupiłam przed ślubem, ale zainwestowałam w remont ponad pół miliona dolarów” – Irina położyła przed sobą wydruki przelewów. „Oto potwierdzenie. A oto… coś jeszcze”.
Wyjęła kolejny folder.
„Co to jest?” prawniczka uniosła brew, nie kryjąc zainteresowania.
— Sprawozdania finansowe Eleny Wasiliewnej za ostatnie trzy lata. Otrzymuje emeryturę i wynajmuje dwa mieszkania, ale oficjalnie jest uznawana za osobę o niskich dochodach.
Prawnik prawie się zakrztusił ze zdziwienia, ale szybko się otrząsnął i zapytał:
- Ciekawe. Skąd masz te dane?
„Sama mi je dała” – Irina uśmiechnęła się szeroko, patrząc na prawnika z miną, jakby to był jej osobisty żart. „Po prostu nie wiedziałam, że potrafię też czytać dokumenty, kiedy »pomagałam opróżniać szafki«”.
Scena 2: Rozmowa z Andriejem
Przyszedł bez zapowiedzi, jak zawsze. Zapukał, jakby cały świat miał się znów zawalić.
„Ira, musimy porozmawiać” – wyglądał, jakby właśnie zgubił klucze do swojego życia. Wziął głęboki oddech i przeczesał palcami włosy. „Wiesz, że ukrywała swoje dochody?”
„Tak, i ty też mogłeś się o tym dowiedzieć, gdybyś choć raz zajrzał nie tylko do jej barszczu, ale i do jej wyciągów bankowych” – Irina nie przepuściła go przez próg, nie podnosząc wzroku.
- Boże… – usiadł na schodach wejściowych. – Mówiła, że ledwo wiąże koniec z końcem… A ja… dałem jej pieniądze.
„No i co, Andrieju, rozumiesz teraz, dlaczego nie chciałam się „podzielić”?” Skrzyżowała ramiona i spojrzała na niego jak na dziecko, które w końcu zrozumiało, że jego matce nie warto ufać.
Spojrzał na nią oczami pełnymi skruchy.
- Ja… byłem idiotą. Przepraszam.
„Za późno” – pokręciła głową. „Już złożyłam wniosek o podział majątku. A tak przy okazji, urząd skarbowy wkrótce otrzyma anonimowy list z informacją o niezadeklarowanych dochodach twojej matki”.
Andriej zbladł jak widmo.
- Ty… ty tego nie zrobisz.
– Już to zrobiłam – uśmiechnęła się. – Ale nie martw się, ma trzy miesiące, żeby wszystko naprawić. Jeśli oczywiście zechce.
Scena 3: Finał
Dwa tygodnie później Irina otrzymała przelew – Andriej dobrowolnie wpłacił swoją część kosztów naprawy. Wszystko zgodnie z prawem, zgodnie z przepisami.
Jelena Wasiliewna dzwoniła do niej dziesięć razy z rzędu. Ale Irina nie odebrała. Przyzwyczaiła się do bycia niewidzialną w ich świecie.
Potem przyszedł list – potwierdzenie zapisu na kurs w Barcelonie. Ten sam, o którym marzyła, ale odkładała „dla dobra rodziny”.
Kupiła bilet na jutro.
Przed lotem wysłała Andriejowi wiadomość:
„Dziękuję za lekcję. Teraz wiem, że moje pieniądze należą tylko do mnie. I moje życie też.”
Telefon natychmiast zawibrował – ktoś dzwonił.
Ale wyłączyła urządzenie i wrzuciła je do torby.
Samolot wystartował.
Przed nami było nowe życie. Bez zasad innych ludzi.