„Twoja mama znowu u nas nocuje. Vadim, jak długo jeszcze?” – zbeształam męża.

  • Czy nie mogłeś mnie chociaż uprzedzić? – Alena wypowiedziała te słowa cicho, ale z naciskiem, starając się, aby Weronika Aleksiejewna, która siedziała w salonie, nie słyszała ich rozmowy.
  • O co chodzi? – Wadim spojrzał na żonę ze zmieszaniem, choć w jego oczach błysnęło coś na kształt poczucia winy.
  • Że twoja matka znowu nas odwiedziła na tydzień. Już trzeci raz w ciągu ostatnich dwóch miesięcy, Vadim! – Alena skrzyżowała ramiona na piersi. – To nie jest podwórko, do którego można wejść.

– Daj spokój, to moja mama. Jest samotna – Wadim wzruszył ramionami, a ta jego nawykowa reakcja tylko podsyciła irytację Aleny.

– Ona ma swoje mieszkanie piętnaście minut stąd! Twoja matka znowu nocuje. Vadim, ile jeszcze? – Alena odwróciła się do okna. – Chyba po prostu chce kontrolować nasze życie.

W tym momencie otworzyły się drzwi kuchni i na progu stanęła Weronika Aleksiejewna – wysportowana kobieta około sześćdziesięciu lat, z idealnie ułożonymi włosami ufarbowanymi na kasztanowo.

„Alonuszko, nie będziesz miała nic przeciwko, jeśli przestawię przyprawy w szafce? Tam jest taki bałagan” – powiedziała z uśmiechem, ale Alena wyczuła w jej głosie tę samą protekcjonalność, której tak bardzo nienawidziła.

– Właściwie jestem przeciwna, Weroniko Aleksiejewna. Przyzwyczaiłam się do swojego systemu – Alena starała się mówić spokojnie.

  • Co to za system? – zaśmiała się teściowa. – Wasilku, pamiętasz, jak cię uczyłam układać wszystko alfabetycznie? A twoja żona trzyma cynamon obok soli.

Wadim uśmiechnął się pojednawczo:

  • Mamo, każdy ma swoje nawyki.
  • Oczywiście, oczywiście – Weronika Aleksiejewna skinęła głową, ale w jej oczach można było dostrzec niezadowolenie. – Tylko nie zdziw się później, że jedzenie będzie bez smaku.

Alena zacisnęła zęby. To był dopiero pierwszy z niekończących się uszczypliwości, które miała usłyszeć w ciągu następnego tygodnia.

Następnego ranka Alenę obudził dźwięk brzęku naczyń w kuchni. Zegar wskazywał 6:30 – półtorej godziny przed jej zwykłą pobudką. Vadima już nie było.

W kuchni zastała idylliczny obrazek: teściowa przygotowywała śniadanie, a Wadim siedział przy stole z zadowolonym wyrazem twarzy, przeglądając wiadomości na telefonie.

– Dzień dobry, śpiochu! – zawołała radośnie Weronika Aleksiejewna. – Postanowiłam zrobić nam prawdziwe śniadanie. Wasilek zawsze uwielbiał moje syrniki.

„Dobrze” – mruknęła Alena, kierując się w stronę ekspresu do kawy. „Wadim, czy nie powinieneś być dziś w pracy o ósmej?”

„Moja mama zaproponowała, że mnie podwiezie, więc postanowiłem się nie spieszyć” – wzruszył ramionami, nie odrywając wzroku od telefonu.

„Jak wygodnie” – mruknęła cicho Alena.

  • Co powiedziałaś, kochanie? – Weronika Aleksiejewna zwróciła się do niej z promiennym uśmiechem.

„Mówię ci, jakie to wygodne, że masz samochód” – Alena nalała sobie kawy i zajrzała do lodówki. „A gdzie jest mój lunchbox na dziś?”

  • Ten dziwny zielony pojemnik? – teściowa zmarszczyła nos. – Umyłam go. Twoje sałatki bez dressingu są takie niesmaczne, Alonuszko. Zrobiłam ci normalny obiad.

Na stole stał nieznany mi pojemnik z czymś, co przypominało gulasz.

  • Jestem na diecie, Weroniko Aleksiejewna. Nie jem smażonych potraw.

– Co za bzdura! Wasilku, słyszysz, co mówi twoja żona? W jej wieku czas myśleć o dzieciach, a nie o dietach.

Wadim kaszlnął niezręcznie:

  • Mamo, postanowiliśmy na razie poczekać z dziećmi.

„Oczywiście, oczywiście” – pokręciła głową z miną kogoś, kto wie lepiej. „Tylko nie narzekaj później, że czas przepadł”.

Alena poczuła, jak w środku narasta złość, ale powstrzymała się. Do wyjścia do pracy zostało jej bardzo mało czasu, a nie chciała zaczynać dnia od skandalu.

W biurze biura podróży „World of Travel” panował ruch. Kierownik działu, Igor Pietrowicz, zebrał wszystkich pracowników w sali konferencyjnej.

„Mamy szansę podpisać umowę z MegaTech na organizację ich wydarzenia firmowego” – rozejrzał się po zespole. „To bardzo poważny klient z budżetem kilku milionów. Potrzebujemy odpowiedzialnego menedżera do tego projektu.

Alena wyprostowała się. Długo czekała na okazję, żeby się wykazać.

„Chcę powierzyć to zadanie Alenie” – Igor Pietrowicz skinął głową w jej stronę. „Masz dobre wyniki we współpracy z klientami korporacyjnymi”.

„Dziękuję za zaufanie” – uśmiechnęła się Alena, czując, jak ciepło rozlewa się po jej wnętrzu. Wreszcie uznanie dla jej pracy!

„Ale czy dasz sobie z tym radę?” – dobiegł głos z drugiego końca stołu. To była Kristina, nowa pracownica, która dołączyła do firmy miesiąc temu. „Mam doświadczenie w pracy z podobnymi wydarzeniami w Moskwie”.

Igor Pietrowicz pomyślał:

  • Może powinniście współpracować. Alena będzie głównym kierownikiem projektu, a ty, Kristina, pomożesz jej w kwestiach organizacyjnych.

Po spotkaniu Christina podeszła do Aleny:

  • Bez urazy, ale widziałem twoje portfolio projektów. Nic imponującego.

„Pracuję tu od trzech lat i nie miałam ani jednego nieudanego projektu” – spokojnie odpowiedziała Alena.

„Cóż, tak, małe imprezy firmowe w hotelach na wsiach to oczywiście osiągnięcie” – uśmiechnęła się Christina i odeszła, pozostawiając Alenę z mieszanymi uczuciami.

Alena spędziła cały dzień na opracowywaniu wstępnego planu wydarzenia dla MegaTech. To była ważna okazja i nie mogła jej przegapić.

Wieczorem Alena wróciła do domu później niż zwykle. Otwierając drzwi do mieszkania, zamarła w progu. Salon wyglądał zupełnie inaczej: meble zostały poprzestawiane, na ścianach wisiały nowe obrazy, a na sofie leżała nieznana narzuta.

  • Podoba ci się? – Weronika Aleksiejewna wyszła z kuchni, wycierając ręce w fartuch. – Postanowiłam trochę odświeżyć wnętrze. Ten twój minimalistyczny wystrój jest taki nudny.
  • Przestawiłaś meble? – Alena nie mogła uwierzyć własnym oczom. – Bez mojego pozwolenia?
  • Wasilkowi to nie przeszkadzało – wzruszyła ramionami teściowa. – A tak przy okazji, znalazłam na twoim biurku jakieś papiery, zajmowały tylko miejsce, więc je odłożyłam.

Alena zrobiła się zimna:

— Jakie dokumenty?

  • Tak, kilka kartek z liczbami, wykresami, tabelami. Pewnie i tak nie są już aktualne.
  • Gdzie oni są? – Alena z trudem powstrzymała się od krzyku.
  • Wyrzuciłem je. Nie było w nich nic ważnego, prawda?

Alena pobiegła do kosza na śmieci, ale ten był już pusty.

„Śmieci zostały dziś wywiezione” – Weronika Aleksiejewna rozłożyła ręce. „Co w tym złego?”

  • To były dokumenty do ważnego projektu! – Alena w końcu nie wytrzymała. – Nie masz prawa ruszać moich rzeczy!

„Och, jak się denerwujemy” – teściowa pokręciła głową. „W moim domu zawsze panował porządek, a papiery nie walały się wszędzie”.

„Ale to nie jest twój dom!” wykrzyknęła Alena.

W tym momencie wszedł Wadim:

  • Co się dzieje? Czemu krzyczysz na mamę?

Alena spojrzała na męża z nieufnością:

  • Wyrzuciła moje papiery z pracy i przestawiła wszystkie meble. A ty pytasz, dlaczego krzyczę?

„Jestem pewien, że mama nie miała nic złego na myśli” – Vadim podszedł do matki i objął ją ramionami. „Mamo, prawda?”

– Oczywiście, że nie – Weronika Aleksiejewna otarła nieistniejącą łzę. – Chciałam jak najlepiej. Ale niektórzy ludzie nie doceniają troski.

Alena zdała sobie sprawę, że rozmowa nie ma sensu i poszła do sypialni. Pilnie potrzebowała odzyskać dane do prezentacji.

Następnego dnia w biurze Alena gorączkowo próbowała odtworzyć utracone materiały. Marina, jej koleżanka i przyjaciółka, zauważyła jej stan:

  • Co się stało? Wyglądasz na wyczerpanego.

Alena krótko opowiedziała o sytuacji swojej teściowej.

– Och, jak mi to znajomo brzmi – westchnęła Marina. – Moja była teściowa była dokładnie taka sama. Wiesz, dlaczego Anton i ja się rozwiedliśmy? To przez jego matkę, która uważała za swój obowiązek kontrolowanie każdego aspektu naszego życia.

  • Ale jak sobie z tym poradziłaś? – Alena oderwała się od komputera.

– Niemożliwe – Marina uśmiechnęła się smutno. – Anton zawsze stawał po stronie matki. „Nie miała złych zamiarów”, „Po prostu chce pomóc”, „Jest samotna” – słyszałeś o takich rzeczach?

Alena skinęła głową – to były dokładnie te same frazy, które Wadim stale powtarzał.

— I wtedy zrozumiałam, że albo stawiam sobie surowe granice, albo się zatracam. Wybrałam to pierwsze, ale Anton nie mógł wybrać mnie zamiast mojej matki.

Alena pomyślała. Czy ten sam los może spotkać jej małżeństwo?

W tym momencie podeszła do nich Christina:

  • Alena, jutro prezentacja na MegaTech. Przygotowałaś już wszystkie materiały?

„Prawie” – Alena starała się wyglądać pewnie. „Będzie gotowe do wieczora”.

– Mam nadzieję – Christina uśmiechnęła się sceptycznie. – A tak przy okazji, poznałam wczoraj twojego męża. Wpadł do biura, szukając cię, ale ty już wyszłaś na spotkanie. Bardzo miły człowiek.

Kiedy Christina odeszła, Marina cicho powiedziała:

  • Uważaj na nią. Myślę, że celuje w twoje miejsce.

Alena skinęła głową, czując, że dzień staje się coraz gorszy.

Wieczorem Wadim ogłosił, że zaprosił na kolację swojego kolegę Igora i jego żonę Swietłanę.

  • A dlaczego? – zapytała zmęczona Alena. – Jutro mam ważną prezentację, którą muszę odrobić ze względu na twoją mamę.

„Nie zaczynaj” – skrzywił się Vadim. „Mama chciała ugotować coś specjalnego, a ja pomyślałem, że to będzie dobry pretekst, żeby zaprosić przyjaciół”.

  • Więc nawet nie przyszło ci do głowy, żeby zapytać o moje plany?
  • Alena, to tylko kolacja – Wadim rozłożył ręce. – Poza tym ostatnio nie zwracasz uwagi na naszych przyjaciół.

Alena chciała zaprotestować, że ich wspólni znajomi od dawna nie przychodzili właśnie dlatego, że Weronika Aleksiejewna była obecna na każdym spotkaniu ze swoimi niekończącymi się opowieściami o tym, jakim cudownym chłopcem jest Wadim, ale milczała. Dziś nie miała siły na kolejną kłótnię.

Kolacja rozpoczęła się stosunkowo spokojnie. Igor i Swietłana uprzejmie rozmawiali z Weroniką Aleksiejewną, która rozkwitła dzięki ich uwadze.

„Czy wiesz” – zaczęła teściowa, nakładając sałatkę na talerz – „że nasza Aloneczka była bardzo problematyczną dziewczynką w szkole?”

Alena zamarła:

  • Co, przepraszam?
  • Wadim opowiadał mi, że często opuszczałeś zajęcia i miałeś problemy z nauczycielami – uśmiechnęła się Weronika Aleksiejewna. – Nie martw się, wielu z nas miało trudny okres dojrzewania.

Alena spojrzała na męża ze zdumieniem. Rzeczywiście opowiedziała mu o swoich problemach w szkole, ale to była sprawa osobista, z której nie była dumna i wolała o niej nie pamiętać.

„Nie sądzę, żeby to był odpowiedni temat na kolację” – powiedziała cicho Alena.

  • O, co się stało? – Weronika Aleksiejewna machnęła ręką. – Wszyscy tu jesteśmy sobie bliscy. Poza tym to wyjaśnia wiele twoich… osobliwości.
  • Jakie cechy? – Alena poczuła, jak w jej wnętrzu kipi złość.
  • No cóż, twój brak organizacji, twoja nieumiejętność prowadzenia domu, gotowania normalnego jedzenia, – wyliczała teściowa, jakby mówiła o pogodzie. – Wasilko chyba ma z tobą problem.

Nad stołem zapadła niezręczna cisza. Igor kaszlnął, próbując rozładować sytuację:

  • Cudowna sałatka, Weronika Alekseevna.

„Dziękuję, kochanie” – uśmiechnęła się promiennie. „To stary rodzinny przepis. Próbowałam nauczyć Alenę, ale niestety…”

Po kolacji, gdy goście już wyszli, Alena zrugała Vadima:

  • Jak mogłeś powiedzieć mamie o moich problemach w szkole? To była sprawa osobista!

„Nie sądziłem, że będzie pamiętać” – Vadim wyglądał na winnego. „To było dawno temu, dopiero zaczęliśmy się spotykać”.

– Nie chodzi o to, kiedy to było! – Alena podniosła głos. – Chodzi o to, że nie szanujesz moich granic. Najpierw pozwoliłaś matce rządzić naszym domem, wyrzucać moje rzeczy, a teraz pozwalasz jej mnie upokarzać przed znajomymi!

„Ona nie chciała nikogo upokorzyć” – zaczął się jak zwykle tłumaczyć Wadim.

  • Nie, zrobiłam to! – Alena nie mogła tego znieść. – Po prostu nie chcesz tego widzieć, bo to twoja matka. Ale ja jestem twoją żoną, Vadim. I nie mogę tak dłużej żyć.
  • Co masz na myśli? – Vadim spiął się.
  • Albo rozwiążesz ten problem z matką, albo będziemy musieli poważnie zastanowić się nad naszym małżeństwem.

Wadim milczał, wyraźnie zszokowany takim ultimatum. W końcu powiedział:

  • Porozmawiam z nią.

Następnego dnia Alena udała się na prezentację MegaTech. Pomimo wszelkich starań, nie udało jej się w pełni odtworzyć utraconych materiałów, a prezentacja nie przebiegła tak sprawnie, jak by sobie tego życzyła. Po spotkaniu Igor Pietrowicz wezwał ją do swojego biura:

  • Alena, co się dzieje? Zawsze byłaś jedną z naszych najbardziej godnych zaufania pracownic.
  • Przepraszam, miałem problemy osobiste.

– Rozumiem, ale MegaTech liczył na więcej. Postanowili dać nam jeszcze jedną szansę, ale Kristina będzie kierować projektem.

To był poważny cios. Alena cały dzień pracowała jak robota, a wieczorem, wracając do domu, odkryła jeszcze dziwniejsze zdjęcie: Weronika Aleksiejewna, jej przyjaciółka Tamara Pietrowna i nieznana młoda kobieta siedziały w salonie.

– A oto nasza gospodyni! – zawołała radośnie teściowa. – Aleno, poznaj Irinę, córkę Tamary Pietrown. Pracuje w banku i, wyobraź sobie, ona i Wasilko trafili na ten sam uniwersytet! Co za zbieg okoliczności!

Alena skinęła głową w milczeniu. Irina była spektakularną blondynką z idealnym makijażem i drogim manicure.

„Bardzo miło mi cię poznać” – wyciągnęła rękę. „Wadim wiele mi o tobie opowiadał”.

  • Wadim? – Alena ze zdziwieniem uniosła brwi. – Czy już się poznaliście?
  • Tak, przyszedł dziś do mamy – uśmiechnęła się Irina. – Taki miły człowiek.

W tym momencie wszedł Wadim z jeszcze jednym nieznajomym:

  • Och, Alena, już wróciłaś! Poznajcie Nikołaja, męża Iriny i mojego nowego kolegę.

Alena poczuła ulgę, gdy dowiedziała się, że Irina wyszła za mąż, ale szybko przerodziła się w irytację:

  • Vadim, czy mogę z tobą chwilę porozmawiać?

W sypialni syknęła:

  • Obiecałeś, że porozmawiasz z matką, a zamiast tego przyprowadziłeś do domu jeszcze więcej obcych ludzi!

„Próbowałem” – westchnął Wadim. „Ale ona wybuchnęła płaczem i powiedziała, że ją zdradzam. A potem pojawiła się Tamara Pietrowna z córką i zięciem, i nie mogłem odmówić.

– Oczywiście, że nie mogłam – Alena uśmiechnęła się gorzko. – Nigdy nie można powiedzieć „nie” matce. I nawet nie zapytałaś, że mam dziś ważny dzień.

„Przepraszam” – Vadim wyglądał na autentycznie winnego. „Jak poszła prezentacja?”

„To straszne” – Alena się odwróciła. „Straciłam projekt i być może szansę na awans”.

„Przepraszam” – Vadim próbował ją przytulić, ale Alena się odsunęła.

  • Nie teraz. Musimy wrócić do gości.

Podczas kolacji Weronika Aleksiejewna była w dobrym humorze. Opowiadała historie z dzieciństwa Wadima, nieustannie podkreślając, jakim był wspaniałym synem i jakie miała szczęście, że go ma.

  • A co z twoją synową? – zapytał nagle Mikołaj. – Masz szczęście do swojej synowej?

Weronika Aleksiejewna zawahała się na chwilę:

  • No cóż, Alena… próbuje. Oczywiście, daleko jej do moich standardów sprzątania, ale Wasilek wydaje się zadowolony.
  • Cieszysz się? – Irina nagle włączyła się do rozmowy. – Vadim wyglądał dziś w biurze na bardzo zmęczonego.
  • W biurze? – Alena spojrzała na męża ze zdziwieniem. – Byłeś dziś w moim biurze?

„Chciałem cię wesprzeć przed prezentacją” – Vadim chrząknął niezręcznie. „Ale byłeś zajęty”.

„Ale wspaniale się bawił z Christiną” – dodała Irina. „Taka energiczna dziewczyna i tak dobrze o tobie mówiła, Vadim”.

Alena poczuła, jak ściska ją w żołądku. Najpierw porażka w pracy, teraz te aluzje… Nie mogła tego znieść:

– Wiesz co – wstała od stołu – mam już dość tego cyrku. Weroniko Aleksiejewno, ciągle wtrącasz się w nasze życie, krytykujesz mnie, wyrzucasz moje rzeczy i przestawiasz meble bez pytania. Opowiadasz obcym moje historie i próbujesz zrobić ze mnie złą żonę. A ty, Wadim – zwróciła się do męża – pozwalasz jej na to. Trzy lata byłam cierpliwa, próbowałam znaleźć kompromis, ale już nie mogę. Albo zaczniemy żyć własnym życiem, albo… albo nie widzę sensu w tym małżeństwie.

W pokoju zapadła cisza. Wadim spojrzał na Alenę z przerażeniem, a Weronika Alekseevna – z nieskrywanym oburzeniem.

  • Jak śmiesz tak do mnie mówić? – powiedziała w końcu teściowa. – Po tym wszystkim, co dla ciebie zrobiłam! Wasilku, naprawdę pozwolisz jej tak traktować twoją matkę?

Wszystkie oczy zwróciły się na Vadima. Siedział z opuszczoną głową, wyraźnie rozdarty między sprzecznościami.

„Mamo” – powiedział w końcu – „Alena ma rację. Musimy sami zdecydować, jak żyć”.

Weronika Aleksiejewna westchnęła:

  • Wybierasz ją zamiast własnej matki?

„Wybieram nasze małżeństwo” – powiedział stanowczo Wadim. „I myślę, że powinnaś wrócić do swojego mieszkania”.

Minął miesiąc. Alena dostała drugą szansę w projekcie MegaTech i tym razem z sukcesem ją zrealizowała. Relacje z Vadimem stopniowo się poprawiały – w końcu zaczął stawiać granice w komunikacji z matką, choć nie było to dla niego łatwe.

Weronika Aleksiejewna wróciła do swojego mieszkania, ale kategorycznie odmówiła kontaktu z synem i synową, oskarżając ich o „zdradę”. Wadim był tym zaniepokojony, ale Alena przekonała go, że matka po prostu potrzebuje czasu, aby zaakceptować nowe zasady.

Pewnego wieczoru Wadim wrócił do domu z niezwykle poważnym wyrazem twarzy:

„Mama ma problemy z sąsiadami” – powiedział. „Zalali jej mieszkanie i teraz wymaga remontu. Nie ma gdzie mieszkać.

Alena się spięła:

  • I zaprosiłeś ją, żeby u nas zamieszkała?

„Tylko na kilka dni” – szybko dodał Vadim. „Dopóki sprawa z ubezpieczeniem się nie rozwiąże. Obiecuję, że nie będzie jak dawniej”.

„Wadim” – Alena spojrzała na niego uważnie – „jesteś pewien, że ona naprawdę nie może zostać z Tamarą Pietrowną albo jej innymi licznymi przyjaciółkami?”

„Chce być z rodziną” – Vadim uśmiechnął się winnie. „Już jej powiedziałem, że może przyjść”.

Zanim Alena zdążyła odpowiedzieć, zadzwonił dzwonek do drzwi. Na progu stała Weronika Aleksiejewna z dwiema ogromnymi walizkami.

  • Alyonuszka! – Uśmiechnęła się szeroko, jakby nigdy nie było między nimi konfliktu. – Jakże się cieszę, że cię widzę!

Alena bezszelestnie odsunęła się, pozwalając teściowej wejść do mieszkania. Weronika Aleksiejewna weszła do salonu, rozejrzała się i pokręciła głową:

  • Widzę, że wciąż nie nauczyłeś się, jak utrzymać porządek. Wszędzie taki bałagan! Znowu będę musiał się wszystkim zająć.

Alena spojrzała na Vadima, czekając na jego reakcję. Spotkał się z nią wzrokiem i – o cud! – zwrócił się do matki:

  • Mamo, mamy umowę. Zostaniesz u nas kilka dni i nie będziesz przeszkadzać nam w codziennym życiu.

„Oczywiście, oczywiście” – Weronika Aleksiejewna machnęła ręką z tym samym uśmiechem. „Dam ci tylko kilka rad”.

„Żadnych rad” – powiedział stanowczo Wadim. „Tylko pod tymi warunkami możesz zostać”.

Weronika Aleksiejewna zamarła, najwyraźniej nie spodziewając się takiej odmowy. Jej uśmiech zniknął, a w jej oczach pojawiło się coś na kształt szacunku.

„Dobrze, Vasilek” – powiedziała w końcu. „Zrób, jak uważasz. Ale nie mów później, że nie oferowałam pomocy”.

Alena odetchnęła z ulgą. Przed nimi było jeszcze wiele bitew, ale dziś odnieśli małe, ale ważne zwycięstwo. Wadim w końcu zaczął bronić ich rodziny, co dało nadzieję na przyszłość.

Weronika Aleksiejewna, marszcząc brwi, weszła do pokoju gościnnego, mamrocząc coś pod nosem o „bezczelnej młodzieży” i o tym, jak „młodość się zepsuła”. Nie przeprosiła, nie okazała skruchy i najwyraźniej nie przyznała się do błędów. Najważniejsze jednak było to, że Wadim w końcu stanął po stronie żony.

Trzy dni zamieniły się w tydzień. Weronika Aleksiejewna każdego ranka donosiła, że „firma ubezpieczeniowa zwleka z wypłatami”, a „sąsiedzi nie przyznają się do winy”. Jednocześnie zachowywała się niezwykle spokojnie – nie robiła porządków, nie krytykowała Aleny otwarcie, ale nieustannie wzdychała, jakby otaczali ją niekompetentni ludzie.

„Zauważyłam, że lodówka jest prawie pusta” – powiedziała pewnego dnia przy śniadaniu. „Poszłabym do sklepu sama wcześniej, ale skoro nie chcesz mojej pomocy…”

Wadim spojrzał na Alenę, a ona niemal dostrzegła, jak w jego głowie ścierają się dwie strony: chęć zadowolenia matki i obietnica, którą złożył żonie.

„Sami damy radę zrobić zakupy, mamo” – odpowiedział w końcu. „Mamy listę zakupów na cały tydzień”.

  • Oczywiście, oczywiście – Weronika Aleksiejewna zacisnęła usta. – Tylko nie narzekaj później, że nie ma nic do jedzenia.

Wieczorem, gdy Wadim spóźniał się do pracy, a Alena przygotowywała kolację, jej teściowa niespodziewanie usiadła obok niego w kuchni.

„To ciekawe” – zaczęła, obserwując synową. „Całe życie wychowywałam syna, wkładałam w niego całą swoją duszę, a teraz on wybiera inną kobietę”.

Alena prawie upuściła nóż:

  • Weronika Aleksiejewna, nie jestem obca. Jestem jego żoną od pięciu lat.

– Pięć lat! – prychnęła teściowa. – A ja jestem z nim już dwadzieścia siedem lat. Zmieniałam mu pieluchy, wycierałam katar, siedziałam przy łóżku w nocy, kiedy chorował. I co dostałam w zamian? Niewdzięczność!

„To nie niewdzięczność” – westchnęła Alena. „Po prostu twój syn dorósł i założył własną rodzinę. To normalne”.

„Czy to normalne, że wyrzucasz własną matkę?” Weronika Aleksiejewna zmrużyła oczy. „Czy to normalne, że pozwalasz żonie sobą pomiatać?”

„Nikt nikogo nie wyrzucił” – Alena starała się mówić spokojnie. „I nie rozkazuję Vadimowi. Podejmujemy decyzje razem”.

  • Naprawdę? – teściowa odchyliła się na krześle. – Ale wydaje mi się, że po prostu nim manipulujesz. Zrobiłaś tu dramat, postawiłaś ultimatum… Mam nadzieję, że później tego nie pożałujesz.
  • O czym, przepraszam?

– O nastawieniu syna przeciwko matce – Weronika Aleksiejewna ściszyła głos. – Tamara Pietrowna mówi, że jej córka Irina niedawno się rozwiodła. Taka piękna dziewczyna, z dobrej rodziny. I wiesz, zawsze miała słabość do Wadima. Nawet na studiach…

Alena odłożyła nóż i zwróciła się do teściowej:

  • Teraz mi grozisz?
  • Co ty mówisz, moja droga? – Weronika Aleksiejewna uśmiechnęła się niewinnie. – Po prostu ci to mówię. Nigdy nie wiadomo, co się może wydarzyć. Mężczyźni to takie kapryśne istoty.

W tym momencie drzwi wejściowe zatrzasnęły się i do kuchni wszedł Vadim:

  • Co się dzieje? Wasze twarze wyglądają na takie napięte.

„Nic specjalnego, synu” – przeciągnęła słodko Weronika Aleksiejewna. „Po prostu babska gadka”.

Po obiedzie, gdy teściowa poszła do swojego pokoju, Alena opowiedziała mężowi o rozmowie.

„Nie mogła tego powiedzieć” – Vadim pokręcił głową. „Źle ją zrozumiałeś”.

  • Vadim, powtarzam jej słowa słowo w słowo! – Alena starała się nie podnosić głosu. – Groziła mi rozwodem i dawała do zrozumienia, że ta Irina nie miałaby nic przeciwko temu, żeby zająć moje miejsce.
  • Co za bzdura – zmarszczył brwi Wadim. – Irina jest żoną Mikołaja.
  • Weronika Aleksiejewna powiedziała, że się rozwiedli.

„Nawet jeśli tak jest, to nic nie znaczy” – Vadim był wyraźnie zirytowany. „Mama jest po prostu zdenerwowana, mówi za dużo z urazy”.

  • Jak długo będziesz usprawiedliwiać jej zachowanie? – Alena skrzyżowała ramiona na piersi.

„Nie będę się usprawiedliwiał!” Wadim podniósł głos, ale zaraz się otrząsnął i kontynuował ciszej: „Po prostu… to moja matka, Alena. Nie mogę jej po prostu wyrzucić za drzwi.

  • A co ze mną? – Alena poczuła, jak łzy napływają jej do oczu. – Muszę znosić jej manipulacje i groźby, bo jest twoją matką?

Wadim milczał, a ta cisza była bardziej wymowna niż jakiekolwiek słowa.

Następnego dnia, wracając z pracy, Alena znalazła w mieszkaniu nieoczekiwany obraz: Wadim pakował walizkę dla swojej matki, a Weronika Aleksiejewna siedziała na krześle z wyrazem urażonej godności na twarzy.

  • Co się dzieje? – Alena zamarła w drzwiach.

„Mama wraca do domu” – odpowiedział krótko Wadim, nie patrząc na żonę.

„Wyrzucają mnie, oto co się dzieje” – westchnęła teatralnie Weronika Aleksiejewna. „Mój własny syn wybrał obcą osobę zamiast własnej matki”.

„Nikt cię nie wyrzuca, mamo” – Wadim potarł zmęczony czoło. „Tylko twoje mieszkanie jest gotowe. Ubezpieczyciel zapłacił za wszystko, remont skończony”.

Alena spojrzała na męża ze zdziwieniem:

— Sprawdzałeś?

  • Tak, – Vadim skinął głową. – Po naszej wczorajszej rozmowie zadzwoniłem do ubezpieczyciela. Okazało się, że nie było powodzi. Mama to wszystko zmyśliła.
  • Wasilek! – oburzyła się Weronika Aleksiejewna. – Jak możesz! Po prostu wszystko mi się pomieszało! Myślałam, że pękła rura, ale okazało się, że to fałszywy alarm.

„Mamo” – Vadim po raz pierwszy spojrzał jej prosto w oczy – „Rozmawiałem z twoimi sąsiadami. Nie było żadnych problemów z rurami. Skłamałaś, żeby do nas wrócić.

  • No i co z tego? – Weronika Aleksiejewna nagle przestała udawać. – Chciałam być blisko syna. Co w tym złego?

„Najgorsze jest to, że skłamałeś” – Vadim pokręcił głową. „A najgorsze jest to, że próbowałeś zniszczyć moje małżeństwo”.

  • Ja? – teściowa przycisnęła rękę do piersi. – Chciałam tylko, żebyś był szczęśliwy!

„Z kobietą, którą wybierzesz, nie ze mną” – Vadim zapiął walizkę. „Zadzwoniłem po taksówkę. Będzie za dziesięć minut”.

Weronika Aleksiejewna rozejrzała się po pokoju i nie znajdując żadnego oparcia, wstała:

  • Dobrze. Wyjdę. Ale pamiętaj, Wasilij, będziesz tego żałował. Nadejdzie dzień, kiedy zrozumiesz, że tylko twoja matka cię naprawdę kocha.

Zwróciła się do Aleny:

– A ty, dziewczyno, nie myśl, że wygrałaś. Prędzej czy później on zobaczy, jaka naprawdę jesteś – zwykłą, niczym się nie wyróżniającą kobietą, która odebrała syna matce.

Gdy drzwi zamknęły się za Weroniką Aleksiejewną, w mieszkaniu zapadła cisza. Alena ostrożnie podeszła do męża:

  • Dziękuję.
  • Za co? – Wadim wyglądał na załamanego.

— Za to, że w końcu poznaliśmy prawdę.

„Zawsze ją widywałem” – odpowiedział cicho. „Po prostu nie chciałem się do tego przyznać. Łatwiej było udawać, że wszystko jest w porządku, niż skonfrontować się z matką”.

— Co się zmieniło?

  • Wczoraj, po naszej rozmowie, długo nie mogłam zasnąć. Myślałam o tym, co powiedziałaś. A potem przypomniałam sobie, jak Igor opowiadał mi, że jego rodzice też próbowali kontrolować swoją rodzinę i jak on i Swietłana stawiali granice. Zadzwoniłam do niego i… dużo mi wyjaśnił.

Alena przytuliła męża:

  • To był trudny krok. Ale właściwy.

„Myślisz, że ona kiedykolwiek zrozumie?” W oczach Vadima malował się ból.

„Nie wiem” – odpowiedziała szczerze Alena. „Ale teraz to jej wybór, nie twój. Zrobiłeś wszystko, co mogłeś”.

Minęło sześć miesięcy. Relacje z Weroniką Aleksiejewną pozostawały napięte. Odmawiała przychodzenia na uroczystości rodzinne, jeśli Alena była obecna, i nadal nazywała synową „tą kobietą”.

Pewnego dnia, gdy Wadim po raz kolejny wrócił zdenerwowany po wizycie u matki, Alena zapytała:

— Czy ona nadal uważa, że jestem winny?

„Tak” – westchnął Vadim. „Mówi, że nastawiłeś mnie przeciwko niej i zniszczyłeś naszą więź”.

— Żałujesz tego?

  • O czym?
  • O wybraniu mnie.

Wadim spojrzał w górę:

  • Nigdy. Nie wybrałem cię tylko ty, Aleno. Wybrałem naszą rodzinę, naszą przyszłość. I po raz pierwszy od dawna czuję się… wolny.

Alena się uśmiechnęła:

  • A co z piękną Iriną? Nie boisz się, że przegapiłaś swoją szansę?
  • Ten, który według mojej matki rozwiódł się z mężem? – zaśmiał się Wadim. – To zabawne, w zeszłym tygodniu poznałem Nikołaja. On i Irina nie dość, że nie są rozwiedzeni, to jeszcze spodziewają się dziecka.

„Kolejne kłamstwo” – Alena pokręciła głową.

– Tak – Vadim spojrzał na nią poważnie. – Nie pozwolę już nikomu, nawet mojej matce, ingerować w nasze życie. To nasza rodzina i sami będziemy decydować, jak żyć.

Zadzwonił dzwonek do drzwi. Weronika Aleksiejewna stała na progu z ciastem w rękach.

„Czy mogę wejść?” zapytała, unikając spojrzenia Aleny.

  • Po co przyszłaś, mamo? – Wadim nie spieszył się, by odejść od drzwi.

„Tamara Pietrowna powiedziała, że mogę stracić syna, jeśli będę postępować w tym samym duchu” – przyznała niechętnie Weronika Aleksiejewna. „Pomyślałam… może moglibyśmy spróbować… no cóż, zacząć od nowa?”

Nadal nie spojrzała na Alenę, nie przeprosiła i najwyraźniej nie żałowała swojego zachowania. Ale to był pierwszy krok – choć mały, choć wymuszony, ale krok naprzód.

Wadim spojrzał pytająco na żonę. Alena skinęła głową – była gotowa spróbować ponownie, ale tym razem na własnych warunkach.

„Wejdź, mamo” – Vadim odsunął się na bok. „Tylko pamiętaj o naszych zasadach”.

„Tak, tak, oczywiście” – Weronika Aleksiejewna zacisnęła usta, wyraźnie powstrzymując się przed powiedzeniem czegoś ostrego. „Chociaż muszę przyznać, że w twoim korytarzu panuje straszny bałagan…”

Zatrzymała się, spotkała stanowcze spojrzenie syna i dodała z wymuszonym uśmiechem:

  • Ale to oczywiście nie moja sprawa.

Alena i Wadim wymienili spojrzenia. Przed nimi była jeszcze długa droga, a teściowa prawdopodobnie nie raz będzie próbowała przejąć inicjatywę. Ale teraz stanowili drużynę, co dawało nadzieję, że poradzą sobie z wszelkimi trudnościami – nawet z teściową taką jak Weronika Aleksiejewna, która wciąż uważała, że jej synowa stała się „bezczelna”, odważając się bronić swoich granic.

W końcu to było ich życie, ich wybór i ich rodzina. I nigdy nie pozwoliliby nikomu zniszczyć tego, co razem zbudowali.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *