„Wynoś się z mojego domu! Natychmiast!” – krzyknęła Elena, gdy teściowa wyrzuciła ulubionego misia jej trzyletniego syna.

Elena obudziła się, słysząc dźwięk kluczy w dziurce od klucza. O wpół do szóstej rano Andriej już poszedł do pracy, a Kirył jeszcze spał. Kto mógł przyjść o takiej porze?

  • Dzień dobry, kochanie! – z korytarza dobiegł radosny głos Niny Wasiliewny. – Przyniosłam świeże bułeczki dla mojego syna!

Elena włożyła szlafrok i wyszła z sypialni. Jej teściowa była już zajęta w kuchni, przygotowując jedzenie, które przyniosła.

  • Nino Wasiliewno, skąd wzięłaś klucze? – zapytała ostrożnie Elena.
  • Andriusza dał mi to wczoraj, kiedy do mnie przyszedł. Powiedział, że tak będzie wygodniej. – Teściowa nawet nie podniosła wzroku znad swojej pracy. – Co, jesteś przeciw? Nie jestem obca.

Elena poczuła, jak ściska ją w żołądku. Ona i Andriej wprowadzili się do tego mieszkania zaledwie miesiąc temu. Ich pierwsze własne lokum po trzech latach wynajmowanych kątów. A teraz…

„Oczywiście, że mi to nie przeszkadza” – skłamała. „Po prostu… mogłeś mnie ostrzec”.

  • Po co ta ceremonia? Jesteśmy rodziną! – Nina Wasiliewna otworzyła lodówkę i zaczęła przestawiać jedzenie. – O mój Boże, prawie nic nie masz! Dobrze, że przyniosłam jedzenie na cały dzień.

Elena w milczeniu patrzyła, jak jej teściowa całkowicie reorganizowała kuchnię. Jogurty przeniosły się na górną półkę, mleko na dolną, a domowe kotlety zajęły centralne miejsce.

„Gdzie jest Andriusza?” zapytała Nina Wasiliewna, skończywszy pracę nad lodówką.

  • W pracy. Ma dziś ważną prezentację.

– Biedactwo, pewnie wyszedł bez śniadania. – Teściowa pokręciła głową z wyrzutem. – Musisz pilnować męża, kochanie. Mężczyźni są tacy bezradni.

„Jadł śniadanie” – powiedziała cicho Elena. „Wstałam o piątej rano i zrobiłam mu omlet”.

  • Omlet? – Nina Wasiliewna skrzywiła się. – Andriej od dziecka nie lubił jajek na śniadanie. Potrzebuje owsianki. Owsianki z mlekiem i miodem. Zostawię ci przepis.

Jelena zacisnęła pięści. Andriej wczoraj poprosił o omlet, mówiąc, że uwielbia sposób, w jaki go przyrządzała. Ale kłótnie z teściową były bezcelowe.

Następne dwie godziny zamieniły się w koszmar. Nina Wasiliewna rozejrzała się po całym mieszkaniu, udzielając rad dotyczących każdego pokoju. Zasłony były nieprawidłowo powieszone, kwiaty stały w niewłaściwych miejscach, a dywan w salonie był „zupełnie nieodpowiedni dla młodej rodziny”.

„I jeszcze jedno, moja droga” – powiedziała, szykując się do wyjścia – „będę przychodzić każdego ranka. Dopilnuję, żeby mój syn jadł jak należy. Nie obraź się, ale jesteś jeszcze młoda, masz niewiele doświadczenia.

Po wyjściu teściowej Elena usiadła na kanapie i wybuchnęła płaczem. W tym momencie obudził się trzyletni Kirył.

„Mamo, dlaczego płaczesz?” wdrapał się na jej kolana.

  • Wszystko w porządku, kochanie. Jestem tylko trochę zmęczony.

Wieczorem Elena próbowała porozmawiać z Andriejem.

  • Twoja mama przyszła dziś rano. Powiedziała, że dałeś jej klucze?

Andriej westchnął, nie odrywając wzroku od laptopa.

  • No tak. Co w tym złego? Ona nie jest żadnym wrogiem.
  • Andriej, ale nie byliśmy zgodni w tej kwestii. To nasz dom, nasza przestrzeń osobista.
  • Len, nie dramatyzuj. Mama po prostu chce pomóc. Jest samotna, tęskni za mną.
  • A co ze mną? Czy czuję się komfortowo, gdy ktoś wchodzi do domu bez ostrzeżenia?

Andrzej w końcu spojrzał na żonę.

– To nie „ktoś”, to moja matka. A teraz nie pracujesz, siedzisz w domu z Kiryłem. Pewnie ci się nudzi.

Elena poczuła narastający w niej gniew.

– Nie nudzę się! Mam mnóstwo zajęć! I mam prawo do przestrzeni osobistej!

„Dobra, dobra” – Andriej machnął ręką. „Porozmawiam z nią”.

Ale nie było żadnej rozmowy. Ale następnego ranka Nina Wasiliewna przyszła jeszcze wcześniej. I nie sama.

– Eleno, poznaj ją! – oznajmiła teściowa, prowadząc szczupłą kobietę około pięćdziesiątki. – To Raisa Pietrowna, moja sąsiadka. Taka z niej mistrzyni! Pomoże nam urządzić dom tak, jak trzeba.

– Och, jak pięknie! – zaćwierkała Raisa Pietrowna, rozglądając się po mieszkaniu. – Ale ile pracy jeszcze zostało! Trzeba zmienić tapetę, poprzestawiać meble…

Elena stała pośrodku salonu, ubrana w koszulkę z napisem „dom” i spodnie piżamowe, czując się całkowicie bezbronna.

  • Nina Wasiliewna, może powinnaś była najpierw zapytać…
  • O co tu pytać? – zdziwiła się teściowa. – Źle, że w domu robi się przytulniej? Raisa Pietrowna pomoże wszystko zorganizować jak należy. Ma oko artysty!

– A najważniejsze – zauważyła Raisa Pietrowna – to stworzyć mężczyźnie odpowiednią atmosferę! Mężczyźni kochają porządek, spokojne tony, funkcjonalność.

Jelena chciała zaprotestować, mówiąc, że Andriej po prostu uwielbia jaskrawe kolory i kreatywny chaos, ale nie miała na to czasu.

„Gdzie jest dziecko?” zapytała Nina Wasiliewna.

  • Kirill nadal śpi.
  • O dziewiątej rano? – jęknęła teściowa. – To nieprawda! Dzieci powinny wstawać o siódmej i jeść śniadanie o wpół do ósmej. Nie masz żadnego planu dnia?

„Mamy swoją rutynę” – próbowała wyjaśnić Elena. „Jest po prostu inna. Kirill kładzie się spać późno, bo czeka, aż tata wróci z pracy”.

– Właśnie o to chodzi! – wykrzyknęła triumfalnie Nina Wasiliewna. – Reżim jest zły! Wszystko trzeba zmienić!

Przez kolejne trzy godziny kobiety metodycznie analizują życie Eleny. Nieprawidłowo karmi dziecko. Nieprawidłowo je ubiera. Nieprawidłowo sprząta. Nieprawidłowo gotuje.

  • Jak poznajesz męża z pracy? – zapytała Raisa Pietrowna.
  • Jak możemy się poznać?
  • No tak! Mąż pracuje cały dzień, jest zmęczony. Powinien wrócić do domu i od razu poczuć się zaopiekowany. Obiad gotowy, żona piękna, dziecko umyte…

Elena zamrugała z konsternacją. Zawsze tak robiła. Ale najwyraźniej niewystarczająco dobrze.

– A tak w ogóle – dodała Nina Wasiliewna – musisz częściej wychodzić z domu. Mogę posiedzieć z Kiryłem, a ty zadbaj o siebie. Idź na siłownię, do kosmetyczki…

„Ale ja nie chcę iść na siłownię” – powiedziała cicho Elena.

„Czy ci się to podoba, czy nie, musisz o siebie dbać” – powiedziała pouczająco Raisa Pietrowna. „Mężczyźni to wzrokowcy”.

Kiedy kobiety w końcu odeszły, Elena poczuła się kompletnie pokonana. Spojrzała na siebie w lustrze. Zwykła twarz, zwyczajna figura, zwyczajne ubrania. Czy naprawdę była aż tak kiepską żoną?

Kirill wyszedł ze swojego pokoju rozczochrany i niezadowolony.

  • Mamo, kto tu hałasuje? Nie wyspałam się.
  • Przepraszam, kochanie. Babcia Nina i jej ciotka przyjechały do nas z wizytą.
  • Dlaczego rozmawiali tak głośno?

Elena nie wiedziała, co odpowiedzieć.

Wieczorem próbowała ponownie porozmawiać z Andriejem.

  • Twoja mama przywiozła dziś Raisę Pietrownę. Chcą całe mieszkanie odnowić.

„No to dobrze” – odpowiedział Andriej roztargnionym głosem, przewijając telefon. „Mama wie lepiej, ma doświadczenie”.

„Andriej, spójrz na mnie” – poprosiła Elena.

Spojrzał w górę.

– Czuję się nieswojo. Twoja mama przychodzi codziennie i krytykuje wszystko, co robię. Teraz przyprowadziła też swoją koleżankę. Czuję się, jakbym zdawał egzamin we własnym domu.

Andriej westchnął.

  • Lena, mama po prostu się o nas martwi. Chce, żeby wszystko było dla nas w porządku.
  • A moje zdanie cię nie interesuje?
  • Jasne, że tak. Ale widzisz, że mama się stara. Czy naprawdę tak trudno jest po prostu przyjąć pomoc?

Elena poczuła, że jej oczy napełniają się łzami.

– To nie jest pomoc, Andriej. To kontrola. Ona próbuje zarządzać naszym życiem.

  • Co ty mówisz! – Andriej już zaczynał się irytować. – Jaka kontrola? Mama daje rady, opiekuje się nami.
  • Dała mi listę rzeczy do kupienia w sklepie! I plan dnia dla Kiryła! I powiedziała, że od dzieciństwa nie lubisz omletów, chociaż sam mnie o nie prosiłeś!

– Może moja mama wie lepiej, co kocham? Zna mnie od trzydziestu dwóch lat.

Jelena spojrzała na męża i zrozumiała, że ta rozmowa nie ma sensu. Andriej po prostu nie chciał jej słuchać.

„Dobrze” – powiedziała cicho. „W takim razie mama wie najlepiej”.

Następnego dnia Nina Wasiliewna przyjechała z całym zespołem asystentów. Oprócz Raisy Pietrowna pojawiły się jeszcze dwie sąsiadki – Walentina Iwanowna i Ludmiła Stiepanowna. Wszystkie były zdeterminowane, by odmienić życie młodej rodziny.

  • No, kochanie, zaczynamy generalne porządki! – oznajmiła Nina Wasiliewna. – Teraz zrobimy tu porządny porządek!

Elena próbowała protestować, mówiąc, że mieszkanie jest czyste, że dopiero wczoraj wszystko posprzątała. Ale kobiety jej nie posłuchały.

Jeszcze raz umyli wszystkie naczynia, bo „nie błyszczały się wystarczająco”. Ponownie wyprali ubranka dzieci, bo „pachniały złym detergentem”. Przestawili meble w pokoju dziecięcym, nie pytając o to Eleny ani Kirilla.

„O wiele lepiej!” – oznajmiła z zadowoleniem Walentyna Iwanowna, patrząc na efekt. „Widzisz, jak zrobiło się przytulnie?”

Elena spojrzała na swoje mieszkanie i nie poznała go. Wszystko było nie na swoim miejscu. Ulubiony obraz Kirilla wisiał teraz w korytarzu. Książki schowano w szafie. Świeże kwiaty zastąpiono sztucznymi.

„Teraz zajmiemy się tobą” – oznajmiła Nina Wasiliewna. „Ludmiła Stiepanowna pracuje w salonie piękności. Ona cię doprowadzi do porządku”.

„Nie, dziękuję” – Elena próbowała odmówić. „Nie potrzebuję…”

– Jak to nie trzeba? – oburzyła się Ludmiła Stiepanowna. – Spójrz na siebie! Masz rozczochrane włosy, suchą skórę i obgryzione paznokcie!

– A ty ubierasz się jak studentka – dodała Raisa Pietrowna. – Dżinsy, koszulki… Gdzie tu kobiecość? Andriej to mężczyzna, potrzebuje pięknej żony u boku.

Elena poczuła, jak policzki płoną jej ze wstydu. Ostatnio naprawdę o siebie nie dbała. Małe dziecko, obowiązki domowe, zmęczenie…

„Ale nie mam pieniędzy na salon” – powiedziała cicho.

– Nie mówimy o pieniądzach! – wykrzyknęła radośnie Nina Wasiliewna. – To mój prezent! Ludoczka zrobi dla ciebie wszystko w przyjaznej cenie.

Elena chciała odmówić, ale zdała sobie sprawę, że nie ma wyboru. Cztery kobiety patrzyły na nią wyczekująco, a odmowa zostałaby odebrana jako kaprys.

W salonie fryzjerskim zrobiła sobie fryzurę typu bob, zafarbowała włosy na ciemny kasztan i zrobiła sobie profesjonalny makijaż. Ludmiła Stiepanowna była zadowolona z efektu.

„Teraz wyglądasz jak prawdziwa żona!” oznajmiła.

Elena spojrzała na siebie w lustrze i nie rozpoznała swojego odbicia. Kobieta w lustrze była piękna, zadbana, ale… obca. To nie była ona.

W domu czekały na nią nowe niespodzianki. Nina Wasiliewna przywiozła całą torbę ubrań.

„To sukienki mojej siostrzenicy” – wyjaśniła. „Wyszła za mąż i przeprowadziła się. Powiedziała, żebym pozwoliła jej młodej synowej je mieć. Są w sam raz na twój rozmiar”.

Suknie były piękne, ale zupełnie nie w stylu Eleny. Surowe, konserwatywne, bardziej pasujące do czterdziestolatki.

„Wypróbuj ten niebieski” – nalegała teściowa. „Pasuje ci do oczu”.

Elena posłusznie się przebrała. Sukienka leżała dobrze, ale czuła się, jakby miała na sobie kostium.

  • Piękno! – westchnęła Walentyna Iwanowna. – Teraz jesteś żoną jak każda inna!

W tym momencie przybył Andrzej. Zatrzymał się w drzwiach i spojrzał ze zdziwieniem na żonę.

  • Lena? Ty?
  • No i jak ci się podoba nasza praca? – zapytała dumnie Nina Wasiliewna. – Stała się pięknością, prawda?

Andriej skinął głową, ale Elena dostrzegła w jego oczach coś na kształt zdziwienia.

„Bardzo… pięknie” – powiedział niepewnie.

Kiedy goście wyszli, Elena czekała, aż mąż coś jeszcze powie. On jednak milczał, bezmyślnie przeglądając wiadomości na telefonie.

„Podoba ci się?” nie mogła się powstrzymać.

  • Co?

— Nowe ja. Włosy, makijaż…

Andriej przyjrzał się jej uważniej.

  • Tak, dobrze. Mama próbowała.

— Co ci się bardziej podoba — tak jak jest teraz, czy tak jak było wcześniej?

Andriej wzruszył ramionami.

  • Nie wiem. Co za różnica? Nadal jesteś piękna.

Elena chciała usłyszeć coś innego. Chciała, żeby powiedział, że kocha ją bez względu na wszystko. Że nie potrzebuje tych wszystkich zmian. Że była piękna, zanim jeszcze wtrąciła się jego matka.

Ale Andriej był już zajęty pracą.

Następnego dnia historia się powtórzyła. Nina Wasiliewna przyjechała z nowymi planami i nowymi asystentami. Teraz postanowili zająć się wychowaniem Kiryła.

„Chłopak jest kompletnie rozpustny” – oznajmiła teściowa, patrząc, jak trzyletni synek Eleny bawi się samochodzikami. „Żadnej dyscypliny! W tym wieku Andriej już potrafił recytować wiersze z pamięci!”

  • Kirill też zna się na poezji – Elena stanęła w jego obronie. – Masz rację, słoneczko? Opowiedz mi o niedźwiedziu.

„Nie chcę” – mruknął chłopiec, kontynuując grę.

– Widzisz! – zawołała triumfalnie Nina Wasiliewna. – Brak szacunku dla starszych! To przez złe wychowanie!

Elena poczuła, że kurczy się z żalu. Kirył był zwyczajnym dzieckiem – czasem posłusznym, czasem kapryśnym. Ale nie źle wychowanym!

„A jego zabawki są nieodpowiednie” – kontynuowała teściowa. „Tylko samochody. Gdzie są gry edukacyjne? Zestawy konstrukcyjne? Książki?”

„Mamy książki” – zaprotestowała Elena. „I mamy zestaw konstrukcyjny”.

  • Gdzie oni są?

Elena była zdezorientowana. Po wczorajszym sprzątaniu nie wiedziała, gdzie podziało się wiele rzeczy.

  • Ludmiło Stiepanowo, pokaż mi, gdzie położyłaś zabawki dzieci?
  • O, to dobrze? – Ludmiła Stiepanowna machnęła lekceważąco ręką. – Odłożyliśmy to do schowka. To tylko odkurzacze. Lepiej kupić coś wartościowego.

Elena pobiegła do schowka. W kącie stały pudła z ulubionymi zabawkami Kirilla. Zestaw konstrukcyjny, którym uwielbiał się bawić. Książki, które czytali przed snem. Puzzle, których prawie nauczył się sam układać.

„Wyrzuciłeś jego zabawki?” Elena mu nie uwierzyła.

„Nie wyrzucili tego, tylko schowali” – sprostowała Nina Wasiljewna. „Były tam tylko podarte śmieci. Chłopiec potrzebuje dobrych zabawek edukacyjnych”.

  • Ale to są jego ulubione rzeczy!

„Przyzwyczai się do nowych” – odpowiedziała obojętnie teściowa.

Elena wciągnęła pudła z powrotem do pokoju dziecięcego. Kirill radośnie pobiegł do swoich zabawek.

„Mamo, gdzie jest mój miś?” zapytał, grzebiąc w pudełku.

Elena zrobiła się zimna. Stary miś, z którym Kirył spał od urodzenia…

  • Ludmiło Stiepanowo, czy widziałaś misia pluszowego?
  • O, ten parszywy? – kobieta skrzywiła się z obrzydzeniem. – Wyrzuciliśmy go. To niehigieniczne! W jego wieku niezdrowo jest spać z zabawkami.

Kirill zamarł, nie wierząc w to, co usłyszał.

„Wyrzucili niedźwiedzia?” – zapytał szeptem.

Elena poczuła narastający w niej gniew. Odwróciła się do kobiet.

„Wyjdź” – powiedziała cicho.

  • Co? – Nina Wasiliewna nie zrozumiała.
  • Wynoś się z mojego domu. Natychmiast.
  • Kochanie, co mówisz…

„Wynoście się!” krzyknęła Elena. „Wszyscy natychmiast!”

Kobiety spojrzały na siebie, najwyraźniej nie spodziewając się takiej reakcji.

„Lena, zachowujesz się niewłaściwie” – próbowała ją przekonać Nina Wasiliewna. „Życzymy ci wszystkiego dobrego!”

– Jaka dobroć? – Elena nie mogła się już powstrzymać. – Wywróciłaś mój dom do góry nogami, wyrzuciłaś zabawki moich dzieci, zmusiłaś mnie do noszenia cudzych ubrań! Co to za dobroć?

  • Ale chcieliśmy tego, co najlepsze…
  • Lepiej dla kogo? Dla mnie? Dla Kiryla? Spójrz na dziecko!

Kirill rzeczywiście siedział na podłodze z oczami pełnymi łez, tuląc resztki swoich zabawek.

„Zniszczyłeś jego świat!” – kontynuowała Elena. „I mój też! Mieliśmy normalne życie!”

„Lena, uspokój się” – powiedziała surowo Nina Wasiliewna. „Jesteś histeryczna. Pomyśl o swoich sąsiadach”.

  • Pomyśl tylko, co robisz z czyjąś rodziną!

Elena podeszła do drzwi i otworzyła je szeroko.

  • Odejdź. I nie wracaj bez zaproszenia.

Nina Wasiliewna wyprostowała się, obrażona.

  • Dobrze. Ale pamiętaj – Andriej się o tym dowie.

„Dowie się” – Elena skinęła głową. „Na pewno się dowie”.

Kiedy kobiety odeszły, Elena zamknęła drzwi na wszystkie zamki i opadła na podłogę obok syna.

„Mamo, znajdziemy niedźwiedzia?” – szlochał Kirill.

  • Znajdziemy to, słoneczko. Na pewno znajdziemy.

Zeszli na podwórko i znaleźli niedźwiedzia w kontenerze na śmieci. Brudnego, ale całego. Kirył przytulił go i nie puścił.

Wieczorem Elena czekała na Andrieja jak nigdy dotąd. Musiała mu wszystko powiedzieć. Wyjaśnić, co się stało. Miała nadzieję, że tym razem ją zrozumie.

Andrzej wrócił o wpół do dziewiątej, ponury jak chmura.

„Zadzwoniła do mnie mama” – powiedział od progu. „Powiedziała, że ich wyrzuciłeś. Zwariowałeś?”

  • Andriej, pozwól, że wyjaśnię…

– Co tu tłumaczyć? Mama cały dzień się starała, pomagała nam, a ty zrobiłeś skandal! I to przy obcych ludziach!

  • Wyrzucili niedźwiedzia Kiryła!
  • No i co? Kupmy nowy!
  • Andriej, nie rozumiesz! To był jego ulubiony miś! Spał z nim każdej nocy!
  • Co za bzdura. Przyzwyczai się do czegoś innego.

Elena spojrzała na męża i nagle zdała sobie sprawę, że on naprawdę nie rozumie. Dla niego miś był tylko zabawką. Dla niego interwencja matki była wyrazem troski. Dla niego jej protest był kaprysem.

„Andriej” – powiedziała cicho – „twoja matka próbuje kontrolować nasze życie. Nie pyta nas o zdanie, nie szanuje naszych decyzji. Dzisiaj wyrzuciła zabawki dzieci, jutro będzie chciała zdecydować, do którego przedszkola posłać Kiryła, a pojutrze – gdzie mamy mieszkać.

  • Co ty mówisz! – Andriej machnął ręką zirytowany. – Mama chce nam tylko pomóc! A ty wszystko przyjmujesz z wrogością!
  • Nie jestem wrogo nastawiony! Chcę tylko, żeby ludzie się z nami konsultowali!

„Dobrze” – Andriej ze zmęczeniem potarł czoło. „Porozmawiam z mamą. Poproszę ją, żeby była bardziej taktowna”.

„Dziękuję” – westchnęła z ulgą Elena.

Ale następnego dnia wszystko się powtórzyło. Nina Wasiliewna przyszła, jakby nic się nie stało, tylko teraz była wobec Eleny ewidentnie chłodna.

„Andriej powiedział, że nie podoba ci się moja pomoc” – powiedziała. „Dobrze. Pomogę tylko mojemu synowi”.

I rozpoczął się nowy etap konfrontacji. Teściowa przynosiła jedzenie wyłącznie dla Andrieja. Kupowała ubrania tylko dla wnuka. Z Eleną rozmawiała sucho i formalnie.

„Powiedz Andriejowi, że przyniosłam mu jego ulubione ciasta” – powiedziała, stawiając pojemnik na stole.

„Powiedz mu sama” – odpowiedziała Elena. „Jest w łazience”.

„Rozmawiam z tobą tylko wtedy, gdy jest to konieczne” – powiedziała chłodno Nina Wasiliewna.

Elena zrozumiała, że próbują pokazać jej miejsce w hierarchii. Pokazać, kto tu rządzi. I to zadziałało – poczuła się winna, niewdzięczna, jak zła synowa.

Andriej zauważył zmiany w zachowaniu matki, ale nie zareagował tak, jak Elena się spodziewała.

„Widzisz, co zrobiłaś?” – rzucił żonie. „Mama się obraziła. Teraz nas unika”.

„Ona nie unika” – odpowiedziała znużona Elena. „Okazuje swoją urazę, żebym poczuła się winna”.

  • Za bardzo wszystko komplikujesz. Po prostu ją przeproś.

— Za co mam przepraszać? Za to, że chroniłem swoje dziecko?

  • Za bycie niegrzecznym wobec starszego pana!

Elena zdała sobie sprawę, że przegrywa. Andriej nie widział problemu. Albo nie chciał go widzieć.

Sytuacja stawała się coraz gorsza. Nina Wasiliewna nadal przychodziła codziennie, ale teraz robiła to demonstracyjnie, gdy Eleny nie było w domu. Andriej dostawał ciepły obiad, czyste koszule i matczyną opiekę. A Elena wróciła ze spaceru z Kiryłem i odkryła ślady czyjejś obecności.

„Przyszła babcia Nina” – powiedział Kirill. „Przyniosła tacie pyszne kotlety. Dała mi też cukierka, ale kazała ci nic nie mówić.

Elena zacisnęła zęby i milczała. Nie chciała wciągać dziecka w konflikt między dorosłymi.

Ale cierpliwość nie jest nieskończona. Pewnego dnia Elena nie wytrzymała i zadzwoniła do matki.

„Mamo, nie mogę już tego robić” – szlochała do telefonu.

  • Co się stało, córko?

Elena opowiedziała całą historię od początku do końca. O kluczach, o przestawianiu mebli, o wyrzuconych zabawkach, o zimnej wojnie.

  • A Andriej jest po jej stronie? – wyjaśniła Larisa Michajłowna.
  • On nie widzi problemu. Mówi, że mama po prostu się nami opiekuje.

– Rozumiem – przeciągnęła matka zamyślona. – Wiesz co, przyjedź do nas na weekend. Z Kiryłem. Odpoczniesz.

  • A Andriej?
  • Niech zostanie z mamą. Ona tak bardzo martwi się o syna.

Elena zawahała się. Z jednej strony naprawdę potrzebowała przerwy. Z drugiej, odejście wydawało się kapitulacją.

„Pomyślę o tym” – powiedziała w końcu.

W sobotni poranek, szykując Kirilla do spaceru, Elena odkryła, że Nina Wasiliewna ponownie przestawiła meble w pokoju dziecięcym. Teraz łóżeczko stało przy oknie, a stół przesunięto w kąt.

„Dlaczego to zrobiłaś?” zapytała Elena, gdy teściowa wyszła z kuchni.

„Andriej pytał” – odpowiedziała obojętnie. „Powiedział, że tak będzie lepiej”.

Elena poszła szukać męża. Siedział w salonie z gazetą.

— Czy poprosiłeś mamę o przestawienie mebli w pokoju dziecięcym?

  • Co? – Podniósł wzrok znad lektury. – Tak, mama ma rację. Przy oknie jest jaśniej, lepiej obudzić Kiryła rano.
  • Ale umówiliśmy się, że łóżko będzie pod ścianą! Kirył boi się spać przy oknie!
  • Przyzwyczai się.
  • Andriej, to pokój naszego syna! Musimy zdecydować razem!
  • Zdecydowaliśmy. Mama zaproponowała, zgodziłem się.
  • A moja opinia?
  • Co o tym myślisz? Dziecko będzie lepiej spało przy świetle.

Elena poczuła, że coś w niej pęka. Zdała sobie sprawę, że Andriej nie postrzega jej nawet jako równoprawnego partnera w podejmowaniu decyzji. Dla niego zdanie matki było ważniejsze niż zdanie żony.

„Dobrze” – powiedziała cicho. „Więc to tyle”.

W niedzielę Elena spakowała swoje rzeczy i pojechała do rodziców. Andriej nie próbował jej zatrzymać.

„Pójdziesz odpocząć” – powiedział. „Może nastrój ci się poprawi”.

Elena spędziła tydzień z rodzicami. Kirył był szczęśliwy – dziadkowie pozwalali mu robić wszystko, co było zakazane w domu. Mógł rysować po tapecie w przedpokoju, jeść lody przed kolacją i kłaść się spać z ulubionym misiem.

„Widzisz, jak dziecko rozkwitło?” – zauważyła Larisa Michajłowna. „Nie ma tu żadnych ograniczeń, nie boi się zrobić czegoś złego”.

Elena skinęła głową. Sama poczuła się spokojniejsza. Nikt nie krytykował jej gotowania, nie przestawiał rzeczy, nie dawał nieproszonych rad.

Andriej dzwonił co wieczór, pytał, jak się mają i kiedy wrócą. Ale w jego głosie nie było szczególnej melancholii. Raczej znajoma troska.

„Mama bardzo się martwi” – powiedział w czwartek. „Mówi, że to przez nią odszedłeś”.

  • A co jej powiedziałeś?
  • Że po prostu byłeś zmęczony i postanowiłeś odpocząć.

Elena westchnęła. Nadal nie rozumiał prawdziwego powodu jej odejścia.

W piątek wydarzyło się coś, co stało się punktem zwrotnym. Zadzwonił zaniepokojony Andriej.

  • Lena, mama jest w szpitalu!
  • Co się stało?

— Upadłem w domu i złamałem rękę. Lekarze mówią, że muszę iść na operację.

  • O mój Boże! Jak ona się czuje?
  • Źle. Bardzo się boi. I ciągle prosi o wybaczenie za to, że się pokłóciliśmy.

Elena poczuła ukłucie winy.

  • Już tam będę.

„Nie ma potrzeby” – powiedział zmęczony Andriej. „Ona nie chce cię widzieć. Mówi, że to wszystko przez stres, jaki jej sprawiłeś”.

Elena zamarła.

  • Co powiedziałeś?
  • Lena, czy naprawdę tak trudno było po prostu zachować cierpliwość? Mama jest starszą osobą, potrzebuje uwagi…
  • Andriej, słyszysz mnie? Czy teraz obwiniasz mnie za to, że twoja matka złamała rękę?
  • Nie obwiniam. Po prostu… gdybyś nie zrobił sceny, może nic by się nie stało.

Elena wyłączyła telefon i wybuchnęła płaczem. Larisa Michajłowna przytuliła córkę.

„Wszystko jasne” – powiedziała cicho. „Teraz wiesz, po czyjej stronie jest twój mąż”.

  • Co mam zrobić, mamo?
  • Zdecyduj sam. Ale pamiętaj – jeśli wrócisz i nic nie zmienisz, tak będzie zawsze. Nina Wasiliewna zrozumie, że może z tobą zrobić, co zechce.

Elena wróciła do domu trzy dni później. Nina Wasiliewna została już wypisana ze szpitala i zadomowiła się w swoim mieszkaniu – „na okres rehabilitacji”, jak wyjaśnił Andriej.

„Nie może jeszcze mieszkać sama” – powiedział. „Ma rękę w gipsie, ruchy sprawiają jej ból”.

Elena skinęła głową. Zrozumiała, że sprzeciw nie ma sensu.

Następne dwa tygodnie zamieniły się w piekło. Nina Wasiliewna położyła się na sofie w salonie i rozkazywała wszystkim. Musiała przynieść wodę, poprawić poduszkę, włączyć telewizor, zgasić światło.

„Eleno, kochanie, przynieś mi herbaty” – poprosiła słabym głosem.

  • Elena, wygładź mi koc.
  • Elena, zasłoń zasłony, słońce świeci mi w oczy.

Każda prośba brzmiała jak rozkaz. I Elena je spełniała, bo odmowa choremu wydawała się okrutna.

Ale najgorsze było to, że Nina Wasiliewna znów zaczęła krytykować wszystko wokół.

  • Ta herbata jest za mocna.

— Zupa jest za słona.

  • Kirill gra za głośno, boli mnie głowa.

Elena wytrwała, ale jej siły były na wyczerpaniu.

Przełom nastąpił miesiąc po ich powrocie. Elena przeziębiła się – gorączka jej wzrosła, bolało ją gardło. Leżała w łóżku, a Kirył bawił się w pokoju dziecięcym.

  • Elena! – zawołała Nina Wasiliewna z salonu. – Gdzie jest mój obiad?

„Nino Wasiliewno, jestem chora” – odpowiedziała ochryple Jelena. „Może Andriej coś podgrzeje, jak przyjdzie?”

  • Co masz na myśli mówiąc „chora”? – oburzyła się teściowa. – Mam złamaną rękę, a ty leżysz z katarem!

Elena wstała i poczłapała do kuchni, żeby przygotować obiad. Kręciło jej się w głowie, ale Nina Wasiliewna nadal wydawała polecenia.

— Za bardzo rozgotowałem makaron! Mięso jest twarde! W moim wieku nie da się tego jeść!

Elena w milczeniu odłożyła jedzenie i wróciła do łóżka.

Wieczorem przyszedł Andrzej. Nina Wasiliewna od razu zaczęła się skarżyć.

  • Twoja żona smuci się cały dzień! Mówi, że jest chora! A obiad, który ugotowała, jest obrzydliwy!

Andriej wszedł do sypialni. Jelena leżała z zamkniętymi oczami, a jej policzki płonęły żarem.

„Jak się masz?” zapytał.

„Źle” – szepnęła Elena. „Temperatura prawie czterdzieści.”

Andrzej przyłożył rękę do czoła żony i zbladł.

  • O mój Boże, pali cię! Czemu mi nie powiedziałeś?
  • Tak. Twoja matka uznała, że udaję.

Andriej wyszedł do salonu. Elena słyszała, jak cicho, ale stanowczo rozmawia z matką.

  • Mamo, Lena jest poważnie chora. Jutro wezwę dla niej lekarza.

„No i co z tego, że to przeziębienie” – zbyła to Nina Wasiliewna machnięciem ręki. „Za naszych czasów nie kładliśmy się spać z takimi bzdurami”.

  • Mamo, ona ma czterdzieści stopni temperatury!

— Prawdopodobnie celowo podgrzała termometr.

Andriej zamilkł. Jelena zrozumiała, że nawet on nie spodziewał się takiej bezduszności ze strony matki.

Lekarz przyszedł rano. Diagnoza była poważna – ostre zapalenie oskrzeli, bliskie zapaleniu płuc. Konieczny był odpoczynek w łóżku i antybiotykoterapia.

„Pacjent potrzebuje całkowitego odpoczynku” – powiedział lekarz Andriejowi. „Żadnego stresu, dużo snu i ciepłych napojów”.

Kiedy lekarz wyszedł, Nina Wasiliewna powiedziała:

– To bzdura! Ludzie wcześniej nie chorowali na takie choroby! Trzeba się więcej ruszać, a nie leżeć!

Andriej spojrzał na swoją matkę w sposób, w jaki nigdy wcześniej na nią nie patrzył.

  • Mamo, wystarczy.
  • Co jest wystarczające?
  • Lena mogła wylądować w szpitalu. A ty kazałeś jej ugotować ci obiad!
  • Nie wiedziałem…
  • Nie chciałeś wiedzieć! – podniósł głos Andriej. – Nie zależało ci na jej dobru!

Nina Wasiliewna wybuchnęła płaczem.

  • Synu, jak możesz tak mówić do swojej matki? Ja też jestem chory!
  • Mamo, masz złamaną rękę. Lena ma zapalenie płuc!
  • Ale to nie moja wina…

Andriej westchnął i opuścił pokój.

Elena leżała w łóżku przez tydzień. Andriej wziął urlop i sam się nią opiekował. Gotował, kupował lekarstwa, siedział przy niej.

„Wybacz mi” – powiedział pewnego wieczoru. „Byłem ślepym idiotą”.

  • Za co przepraszasz?

— Za wszystko. Za to, że cię nie słuchałaś. Za to, że pozwoliłaś mamie ingerować w nasze życie. Za to, że cię nie chroniłaś.

Elena uśmiechnęła się słabo.

— Najważniejsze, że to zrozumiałeś.

– Mówię poważnie, Len. Kiedy zobaczyłem cię z gorączką, a mama dalej narzekała… zdałem sobie sprawę, jaka ona potrafi być egoistyczna.

  • Co sugerujesz?

– Mama wróci do siebie, jak tylko lekarz pozwoli. A my wymienimy zamki i będziemy żyć jak normalna rodzina.

  • A co jeśli się obrazi?
  • Niech się obrazi. Wybieram ciebie i Kiryła.

Elena poczuła ulgę w duszy. Andriej w końcu stanął po stronie rodziny.

Nina Wasiliewna była naprawdę oburzona. Kiedy Andriej ogłosił jej swoją decyzję dwa tygodnie później, wpadła w prawdziwą histerię.

„Jak możesz to zrobić własnej matce?!”. krzyknęła. „Zrobiłam dla ciebie tyle! Wychowywałam cię sama, pracowałam na dwóch etatach!”

  • Mamo, jestem Ci wdzięczna za wszystko. Ale teraz mam własną rodzinę.
  • Co, czyż nie jestem rodziną?!
  • Jesteś częścią naszej wielkiej rodziny. Ale Lena, Kirył i ja stanowimy odrębną jednostkę. Z własnymi zasadami.

„Ona cię przeciwko mnie nastawiła!” Nina Wasiliewna oskarżycielsko wskazała palcem na Elenę.

  • Nikt mnie nie wrobił. Widziałem na własne oczy, jak się zachowujesz.

Nina Wasiliewna wprowadziła się, ale relacje pozostały napięte. Dzwoniła codziennie, skarżąc się na samotność i zły stan zdrowia. Przyjechała bez zapowiedzi, ale teraz sam Andriej otworzył jej drzwi i z nią porozmawiał.

„Mamo, jeśli chcesz nas zobaczyć, daj nam znać wcześniej” – powiedział stanowczo.

  • Ale ja jestem matką!
  • Dlatego właśnie powinieneś szanować nasze granice.

Stopniowo Nina Wasiliewna zdała sobie sprawę, że stare metody nie działają. Zaczęła dzwonić przed wizytami, pytać o pozwolenie na wręczenie prezentów Kiryłowi i nie ingerować w domowe obowiązki.

„Widzisz, jak możesz żyć normalnie?” – powiedział Andriej do Eleny. „Trzeba było od razu wyznaczyć granice”.

Elena skinęła głową, ale w głębi duszy wiedziała, że najważniejsze nie są granice, ale fakt, że jej mąż w końcu stanął po jej stronie.

Minął rok od tamtej historii z chorobą. Relacje z Niną Wasiljewną stopniowo się poprawiały. Nauczyła się być babcią, a nie kontrolerką. Przyjeżdżała w weekendy, bawiła się z Kiryłem, pomagała w sprzątaniu – ale tylko na prośbę.

„Wiesz” – powiedziała kiedyś Elenie – „zrozumiałam, że się myliłam. Po śmierci ojca Andrieja czułam się samotna. I postanowiłam, że mój syn powinien zastąpić mi wszystko.

„To zrozumiałe” – odpowiedziała cicho Elena. „Trzeba było po prostu zrobić to inaczej”.

  • Tak. Teraz zapisałem się na kursy obsługi komputera i do chóru w domu kultury. Rozwinąłem własne zainteresowania.

Elena szczerze cieszyła się szczęściem swojej teściowej. Kobieta naprawdę się zmieniła, stała się bardziej niezależna i mniej natarczywa.

A sześć miesięcy później wydarzyło się coś, czego nikt się nie spodziewał. Nina Wasiliewna poznała mężczyznę w swoim wieku – Wiktora Siemionowicza z chóru. Okazało się, że w wieku sześćdziesięciu pięciu lat można się zakochać na nowo.

„Wyobrażasz sobie?”, zaśmiała się, mówiąc do Eleny, „zaprosił mnie do teatru! W moim wieku!”

  • Czemu nie? – Elena się uśmiechnęła. – Jesteś piękną kobietą.
  • Dziękuję, kochanie. I wiesz co? Zrozumiałam, że źle zrobiłam, próbując żyć życiem syna. Każdy powinien mieć swoje własne życie.

Elena skinęła głową na znak zgody. Tak, każdy powinien mieć własne życie. I własne granice, które należy szanować.

Teraz ich rodzinne obiady odbywały się w ciepłej atmosferze. Nina Wasiliewna opowiadała o swoich nowych hobby, Kirył – o przedszkolu, a Andriej i Elena – o pracy i planach.

„A tak przy okazji” – powiedziała Nina Wasiliewna podczas jednej z takich kolacji – „Wiktor Siemionowicz zaproponował, żebym się do niego przeprowadziła. Ma duże mieszkanie, a ja czuję się nieswojo, sama w swoim”.

Andriej zakrztusił się herbatą.

— Jak się poruszać?

  • No cóż, jak młodzi. Najpierw po prostu zamieszkajmy razem, a potem zobaczymy.

Elena ledwo mogła powstrzymać śmiech, patrząc na twarz męża.

  • Mamo, mówisz poważnie?

– Absolutnie. W moim wieku nie ma sensu robić komedii. Skoro ludzie do siebie pasują, po co to przeciągać?

  • A co powiedzą ludzie?

„Nie obchodzi mnie, co mówią ludzie” – zaśmiała się Nina Wasiliewna. „Przeżyłam życie, myśląc o opiniach innych. Teraz chcę myśleć o własnym szczęściu”.

Elena spojrzała na teściową z szacunkiem. Kobieta naprawdę się diametralnie zmieniła.

Miesiąc później Nina Wasiliewna i Wiktor Siemionowicz pobrali się. Skromnie, w urzędzie stanu cywilnego, tylko najbliższa rodzina. Po rejestracji udali się w podróż poślubną do Soczi.

„Nigdy bym nie pomyślał, że moja mama może się tak bardzo zmienić” – zdziwił się Andriej.

„Ludzie zmieniają się, kiedy znajdują szczęście” – zauważyła mądrze Elena.

Rok później urodziła im się córka, Ania. Nina Wasiliewna była szczęśliwą babcią, ale nie nachalną. Pomagała, gdy ją o to proszono, dawała prezenty, o których rozmawiała z rodzicami, i nigdy nie krytykowała metod wychowawczych.

„Niesamowite, jak wszystko się zmieniło” – powiedziała Elena do męża, kołysząc córkę. „Pamiętasz panikę, kiedy twoja matka kupiła mieszkanie w naszym budynku?”

„Pamiętam” – skinął głową Andriej. „Dobrze, że wtedy się nie przeprowadziliśmy. Inaczej nigdy nie rozwiązalibyśmy problemu”.

— Najważniejsze, żebyś w końcu zrozumiał, że w rodzinie ważne są granice i wzajemny szacunek.

„I że matka nie może zastąpić żony” – dodał Andriej.

Elena się uśmiechnęła. Owszem, przeszli trudną drogę, ale ostatecznie każdy dostał to, czego potrzebował. Andriej nauczył się być mężem i ojcem, a nie tylko synem. Nina Wasiliewna odnalazła szczęście i przestała żyć cudzym życiem. A Elena znalazła męża, który był gotowy chronić swoją rodzinę.

Czasem, patrząc na swoje spokojnie śpiące dzieci, Elena myślała o tym, jak ważne jest, by nie powtarzać błędów poprzedniego pokolenia. Kirył i Ania będą dorastać w atmosferze szacunku i zrozumienia. A kiedy nadejdzie czas tworzenia własnych rodzin, będą wiedzieć, że miłość i troska nie oznaczają kontroli i ingerencji.

A Nina Wasiliewna i Wiktor Siemionowicz stali się przykładem tego, że szczęście można znaleźć w każdym wieku, jeśli tylko przestaniemy żyć problemami innych ludzi i zajmiemy się swoim życiem.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *