Bardzo popularnym przysmakiem było zioło prosphora, zwane też powszechnie arbuzami. Małe owoce wyglądały jak maleńkie dynie.
Można je było znaleźć wzdłuż dróg. Wszystko to jedzono brudnymi rękami i nikt nie zastanawiał się, ile spalin pochłania ta roślina.

Powodem takich eksperymentów nie był wcale głód. Tak właśnie poznaliśmy świat. Z tego samego powodu wszyscy z zainteresowaniem lizali sanki na mrozie lub sople lodu. Przysmakiem były także kwiaty bzu i akacji. Bez pomagał także w spełnianiu życzeń, dlatego wszyscy starali się znaleźć pięciorniki. Wykorzystywano także pędy koniczyny lub klonu.

Jeśli w pobliżu znajdowała się rzeka, na terenach zalewowych można było znaleźć dziką cebulę. Był słodszy od zwykłego zielonego. Można je było zbierać i zabierać do domu, aby dodawać do różnych potraw. Szczaw koński cieszył się również wielkim szacunkiem wśród dzieci z czasów radzieckich.

Wielu uważało, że psiankowate to prawdziwy przysmak. Do spożycia nadawały się tylko całkowicie dojrzałe czarne jagody. Miały szczególny smak. W moich ustach wyczułem również dzikie wiśnie. Wcześniej rosło go dużo i był o wiele słodszy od tego uprawnego. Dlatego wszyscy próbowali znaleźć ten przysmak.

Aby umilić czas, wykonywano lalki z kolb kukurydzy i odgrywano scenki. Można je było również wykorzystać do zaspokojenia głodu w późniejszym czasie. Inną formą rozrywki była jarzębina. Z jagód można było formować piękne koraliki i używać ich jako pocisków. Oczywiście, to była także przyjemność.

Najbardziej dociekliwi próbowali skosztować korzenia trzciny. Był bardzo niezwykły. Oczywiście, że trudno było je zdobyć. Roślina ta lubi tereny bagienne. Można się tam było dostać tylko łodzią. Wyjęty „koziołek” został umyty i rozdarty. Białe włókna wewnątrz przypominały zwykłą semolinę.

Spacer nie mógł się obyć bez zjedzenia poziomek i czeremch. Wszyscy byli umazani błotem od stóp do głów, ale byli szczęśliwi.

Takie dzieciństwo dało wiele pozytywnych emocji i dało możliwość lepszego zrozumienia otaczającego świata.