Stella w końcu usiadła na swoim miejscu w klasie biznes, gdy mężczyzna siedzący obok niej zrobił scenę.
„Nie chcę siedzieć obok tej… kobiety!” Franklin Delaney krzyknął prawie głośno do stewardesy, wskazując na Stellę, starszą kobietę, która właśnie zajęła miejsce obok niego.
„Panie, to jest jej przydzielone miejsce i nie możemy go zmienić” – odpowiedziała stewardesa, próbując zachować spokój, podczas gdy Franklin przyglądał się skromnemu ubraniu Stelli.
„Te miejsca są za drogie” – powiedział głośno, wskazując na ubranie Stelli.
“Ona na to nie stać!”
Stella, choć zawstydzona, milczała.
Miała na sobie swój najlepszy strój, i chociaż był prosty, to tylko na taki mogła sobie pozwolić.
Inni pasażerowie oglądali konflikt i niektórzy nawet zgadzali się z Franklinem.
Sytuacja stała się nie do zniesienia dla Stelli i w końcu zabrała głos.
„Wszystko w porządku” – powiedziała cicho, kładąc dłoń na ramieniu stewardesy.
„Jeśli będzie wolne miejsce w klasie ekonomicznej, to się przesiądę.
Wydałem wszystkie swoje pieniądze na ten bilet, ale nie chcę sprawiać żadnych niedogodności.
Stella, lat 85, nigdy wcześniej nie podróżowała, a poruszanie się po międzynarodowym lotnisku Seattle-Tacoma było dla niej nie lada wyzwaniem.
Linie lotnicze uprzejmie zapewniły jej opiekuna, który towarzyszył jej na lotnisku, dzięki czemu w końcu mogła zdążyć na lot do Nowego Jorku.
Pomimo napiętej sytuacji, stewardesa pozostała nieugięta.
„Nie, proszę pani. Zapłaciła pani za to miejsce i ma pani prawo tu siedzieć, bez względu na to, co mówią inni” – nalegała.

Następnie zwróciła się do Franklina z kamiennym wyrazem twarzy i zagroziła, że wezwie ochronę lotniska, jeśli nie pozwoli Stelli zostać.
Franklin niechętnie się cofnął, a Stella zajęła jego miejsce.
Kiedy samolot wystartował, Stella, zdenerwowana i przeciążona obowiązkami, niechcący upuściła torbę.
Ku jej zaskoczeniu Franklin pochylił się, żeby pomóc jej spakować rzeczy.
Kiedy oddawał jej bagaż, zauważył rubinowy medalion i cicho gwizdnął.
„To niesamowite” – powiedział Franklin.
„Jestem antycznym jubilerem, a te rubiny są prawdziwe.
Ten medalion musi być wart fortunę.
Stella uśmiechnęła się delikatnie.
„Nie wiem. Mój ojciec dał go mojej matce wiele lat temu, zanim poszedł na wojnę.
Przekazała mi ją, gdy on nigdy nie wrócił do domu.
Zaintrygowany Franklin przedstawił się.
„Nazywam się Franklin Delaney i chciałbym przeprosić za swoje wcześniejsze zachowanie.
Przeżyłam naprawdę trudne chwile i chcę się na tobie wyżyć.
A czy mogę zapytać, co stało się z twoim ojcem?
Stella westchnęła.
„Był pilotem myśliwca w czasie II wojny światowej.
Dał ten medalion mojej matce jako obietnicę, że wróci.
Ale on nigdy nie wrócił. Miałem zaledwie cztery lata.
Moja matka już nigdy nie była taka sama.
Zachowała medalion jako pamiątkę po nim, a gdy miałam dziesięć lat, przekazała go mnie.
Nigdy nie pomyślała o sprzedaży, nawet gdy było nam ciężko.
Jest ona cenniejsza ze względu na wspomnienia, niż ze względu na swoją wartość.

Stella otworzyła medalion i odkryła dwa małe zdjęcia w środku: jedno przedstawiało jej rodziców w sepii, a drugie dziecko.
„To moi rodzice” – powiedziała głosem pełnym nostalgii.
„A to” – wskazała na drugie zdjęcie – „jest mój syn”.
„Idziesz go zobaczyć?” – zapytał Franklin.
„Nie” – odpowiedziała cicho Stella.
„Oddałam go do adopcji, gdy był niemowlęciem. Miałam 30 lat, byłam sama, bez wsparcia.
Nie potrafiłam dać mu życia, na jakie zasługiwał, więc podjęłam najtrudniejszą decyzję w swoim życiu.
Niedawno próbowałem się z nim ponownie skontaktować.
Znalazłam go dzięki jednemu z testów DNA, ale on powiedział, że nie potrzebuje mnie w swoim życiu.
Dziś jednak są jego urodziny i chciałabym spędzić z nim przynajmniej jedne urodziny, nawet jeśli nie będę mogła być przy nim.

Franklin wyglądał na zdezorientowanego.
„Ale jeśli on nie chce cię widzieć, to dlaczego lecisz tym samolotem?”
Stella uśmiechnęła się delikatnie.
„On jest pilotem. To jedyny sposób, żeby być z nim w dniu jego urodzin”.
Franklin był bez słowa.
Otarł łzę i uświadomił sobie głębię jej miłości.
Niektóre stewardesy i pasażerowie, którzy usłyszeli historię Stelli, również byli wzruszeni.
Jedna ze stewardes cicho weszła do kokpitu i po chwili w interkomie rozległ się głos pilota.