Ostatnio moja córka powiedziała, że powinniśmy nie tylko opłacić jej wesele, ale także kupić jej z mężem mieszkanie. Z mężem zawsze staraliśmy się ją wspierać, ale takie żądanie nas nieco zaskoczyło.
Mamy z mężem niewielkie oszczędności, które są dla nas dość ważne, ale Kristyna była niezadowolona:
„Co to za pieniądze? Na nie nawet normalnego wesela nie urządzi się. A wy jeszcze macie nam kupić mieszkanie!”
Byłam zdezorientowana:
„Gdzie mamy wziąć takie pieniądze?”

A wtedy powiedziała, że nas po prostu nie rozumie:
„Znajdźcie je! Powinniście myśleć o mojej przyszłości od samego początku. Jeśli nie możecie, sprzedajcie dom!”
Jej słowa bardzo nas dotknęły. Zawsze myśleliśmy, że robimy wszystko dla jej szczęścia, ale teraz, wydaje się, że coś poszło nie tak. Z mężem postanowiliśmy, że nadszedł czas, by dać jej ważną lekcję.
Z mężem pobraliśmy się w wieku 23 lat. Najpierw mieszkaliśmy u moich rodziców na wsi, a kiedy mieliśmy po 35 lat, zbudowaliśmy własny dom. Zawsze nasi rodzice pytali: „Kiedy nas uszczęśliwicie wnukami?” I oczywiście marzyliśmy o dzieciach, ale długo nie mogliśmy ich mieć. Dopiero w 39. roku życia urodziła się nasza upragniona córka, Kristyna.

Staramy się zrobić wszystko dla niej, daliśmy jej najlepsze możliwości. Kristyna dobrze się uczyła, dostała się na uniwersytet i wkrótce kończy trzeci rok. Niedawno poznała chłopaka i zaczęła mówić o ślubie. Oczywiście, jako rodzice, cieszymy się jej szczęściem, ale kiedy zażądała od nas zapłacenia za wesele i mieszkanie, zaczęliśmy się zastanawiać: czy to jest słuszne?
Wytłumaczyliśmy Kristynie, że nie możemy po prostu spełnić wszystkich jej życzeń. Jeśli chce pięknego wesela i własnego mieszkania, niech sama na to zarobi. Daliśmy jej wykształcenie, jest mądra i ambitna, i jesteśmy pewni, że sobie poradzi.
Kristyna, oczywiście, była w szoku z powodu naszej decyzji. Odeszła, nic nie mówiąc. Minęły kilka miesięcy, i nie próbowaliśmy jej szukać. A oto pewnego dnia przyszła do nas.

„Mamo, tato…,” powiedziała z czułością w głosie. „Znalazłam pracę. Oczywiście, to nie do końca to, o czym marzyłam, ale teraz rozumiem, jak ciężko zarabia się pieniądze”.
Podeszła do nas i przytuliła nas.
„Przepraszam was. Byłam w błędzie…”
Z mężem uśmiechnęliśmy się. Było miło widzieć, jak nasza córka zdała sobie sprawę, że miłość rodziców to nie tylko wsparcie finansowe, ale także troska, wysiłek i miłość. Teraz sama zbiera pieniądze na swoje wesele, a my jej pomagamy, ale już nie dlatego, że jesteśmy do tego zobowiązani, a dlatego, że stała się dorosła, niezależna i wdzięczna.