Mąż podarował mi na urodziny kwiaty znalezione na ulicy — jak zareagowałam

W tym dniu czekałam na coś wyjątkowego. W końcu urodziny to nie tylko data.
Ale rzeczywistość okazała się niespodziewana.

Mąż wrócił do domu z bukietem, który wyglądał… no cóż, nie najlepiej.

— Skąd te kwiaty? — zapytałam ostrożnie.
— Znalazłem obok domu, ktoś przez pomyłkę je wyrzucił. Są jeszcze świeże — odpowiedział spokojnie.

Nie wiedziałam, co powiedzieć. Było mi trochę smutno. Prezentu właściwie nie było, a nawet te kwiaty nie były tym, czego się spodziewałam.
Ale milczałam. Po prostu włożyłam bukiet do wazonu i poszłam do swojego pokoju.

Potem długo myślałam. Byłam trochę urażona, ale nie zła. Postanowiłam, że na jego urodziny zrobię mu prezent na rewanż. Nie żeby go zranić, ale żeby pokazać, jak się poczułam. Trochę z humorem.

Minęły dwa miesiące i nadeszła jego rocznica.

Mąż nie lubił głośnych imprez, więc poprosił, żeby nic nie organizować. Ale ja postanowiłam zrobić symboliczny prezent.

Wróciłam wcześniej do domu, nakryłam do stołu, kupiłam mały prezent i zapakowałam go ładnie.

Kiedy przyszedł, uśmiechnęłam się i podałam mu pudełko.
On otworzył… i był zdziwiony.

W środku były proste rzeczy — nie nowe, ale w dobrym stanie. Spojrzał na mnie z niedowierzaniem:

— Co to jest?

— Second hand. Na wyprzedaży. Po co wydawać dużo, skoro można zaoszczędzić? — odpowiedziałam poważnie.

Nie od razu zrozumiał, ale potem przypomniał sobie, jak kiedyś sam przyniósł mi prezent „z niespodzianką”.
Oboje się zaśmialiśmy.

— Dobra, złapałem aluzję — powiedział. — Następnym razem postaram się bardziej.

Czasem małe gesty pomagają lepiej się zrozumieć niż tysiące słów. Ważne, żeby nie obrażać się na serio, tylko rozmawiać i szukać wspólnego języka nawet w trudnych sytuacjach.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *