Pokażę ci, gdzie teraz jest twój dom! Zaraz ci uporządkuję mieszkanie! Zrobiłeś się kompletnie bezczelny.

– Mamo, przestań mnie naciskać, przestań w kółko powtarzać to samo! Jak długo to jeszcze potrwa, w końcu? – oburzył się syn Iriny Andriejewnej, Aleksander. – Masz w ogóle jakieś inne tematy do rozmowy? Jakiekolwiek, byle nie dotyczyły Aliny?

– Sasza, przestań się za nią wstawiać! – odpowiedziała spokojnie matka mężczyzny. – Jesteś albo tak głupi, albo po prostu ślepy, że nie dostrzegasz jej istoty! Ta kobieta po prostu prowadzi cię donikąd, wkrótce zrujnujesz sobie przez nią całe życie! Czy ty naprawdę tego nie dostrzegasz i nie rozumiesz?

Sasha wstał z sofy w salonie i zaczął nerwowo chodzić tam i z powrotem po pokoju.

  • Po to mnie tu wezwałeś? – Aleksander był zdenerwowany. – Żeby znowu mi zepsuć humor? Już ci mówiłem i powtórzę to jeszcze raz specjalnie dla ciebie! Nie waż się dotykać Aliny, nie waż się jej w żaden sposób czepiać! I skąd w ogóle takie myśli o niej? Dlaczego myślisz, że moja żona mnie zdradza? Czy to jakaś zazdrość macierzyńska, czy co? Jeszcze niedawno, kilka miesięcy temu, komunikowałeś się z Aliną całkiem normalnie! Dlaczego nagle postanowiłeś wszystko tak nagle zepsuć?
  • Czy ja tak zdecydowałam? – Irina Andriejewna otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. – Pomyśl chociaż swoją głupią głową, co mówisz! Wiesz doskonale, że nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła w prawdziwym życiu i nie powiedziałabym ci niczego takiego, a tym bardziej nie zmyśliłabym, gdyby nie było ku temu konkretnego powodu! A twoja Alina, i wiem to na pewno, nie zdradza cię gdzieś ani z kimś, tylko robi to wszystko w naszym mieszkaniu, kiedy jesteś w pracy! I udowodnię ci to, synu!

– Najpierw to udowodnij, mamo! A potem rzucaj oskarżeniami na lewo i prawo! A tak w ogóle, jeśli jeszcze raz pozwolisz sobie powiedzieć coś takiego o mojej żonie, jak ostatnio, to już nigdy się do ciebie nie odezwę! A co dopiero, żeby cię odwiedził! – Aleksander ze złością zwrócił się do matki.

  • Słuchaj, zachowaj te groźby dla żony, rozumiesz?! Jak jeszcze raz tak do mnie powiesz, to będziesz mieszkał w wynajętym mieszkaniu z twoją Aliną! Z ojcem wciąż próbujemy dla ciebie wszystkiego, a ty założyłeś różowe okulary i nawet mnie nie słuchasz! Nie dość, że nie słuchasz, to jeszcze próbujesz mi grozić! Powinnaś być wdzięczna, że jeszcze nic nie powiedziałam twojemu ojcu! Jak się dowie, to nawet z tobą o tym nie porozmawia, po prostu wyrzuci tę dziwkę z mieszkania i tyle!

– Spróbuj coś takiego załatwić, spróbuj! I nie będziesz miał już syna! – wrzasnął histerycznie Sasza.

  • Uspokój się, Sasieńko! – poprosiła mama. – Pokażesz żonie, jaki jesteś! Bo jak nie, to już jesteś dorosła, to ja ci dam pałkę i zaraz ci przywalę! Jak za dzieciaka! – uśmiechnęła się mama. – Jesteś histeryczką, do cholery, niedokończoną! Za mało cię bito w dzieciństwie, powinnaś się bardziej postarać!
  • Idź do diabła! – warknął Sasza i podskoczył.

Wybiegł na korytarz, niedbale naciągnął czapkę na głowę, narzucił kurtkę, wskoczył w buty i wybiegł z mieszkania rodziców jak kula, krzycząc coś i oburzając się po drodze.

  • No, no, biegnij, biegnij! – krzyknęła za nim mama. – Pomyśl, że już się zgodziłeś! – dodała ciszej Irina Andrejewna, zamykając drzwi za synem. – Jeśli pójdę z tobą, to pójdę tak, że sama nie będę miała dokąd pójść!

Po powrocie do domu Aleksander był bardzo zły na matkę.

Gdy wszedł do mieszkania, jego żona Alina, jak zwykle, cały dzień wylegiwała się na łóżku w sypialni, rozmawiała przez telefon, wrzucała swoje zdjęcia do Internetu i oglądała profile innych osób.

„Czemu jesteś taki nieszczęśliwy?” – zapytała Alina Saszę, kiedy nawet nie przywitał się z nią. „Coś się stało?” – lekko się spięła.

  • No, stało się! – powiedział swobodnie. – Byłem u mamy, to się stało!
  • Czemu ostatnio się z nią kłócisz? – zapytała żona. – A tak w ogóle, to twoja matka jakoś się zmieniła w ciągu ostatnich miesięcy! Wcześniej zawsze była miła i sympatyczna! A teraz… Może mi powiesz, co się z nią dzieje?!

„Jesteś pewna, że jesteś gotowa to usłyszeć?” – zapytał Alinę łagodniejszym tonem mąż.

Spojrzała na męża pytającym wzrokiem, nie odpowiadając na jego pytanie.

  • Dobrze! – powiedział Sasza. – Mama myśli, że mnie z kimś zdradzasz, Aline! Ale skąd jej to przyszło do głowy, nie mam zielonego pojęcia!

Wyraz twarzy Aliny natychmiast się zmienił po tych słowach. Wyglądała teraz jak złodziejka przyłapana na kradzieży na gorącym uczynku. Ale Aleksander nie przywiązywał do tego żadnej wagi. Absolutnie żadnej. Był tak pewny swojej żony, że nie mógł sobie pozwolić nawet na taką myśl w jej kierunku.

  • Dlaczego ona w ogóle tak pomyślała? – zapytała Alina, zdobywając się na odrobinę bezczelności. – Dlaczego w ogóle postanowiła mnie o coś takiego oskarżyć? Trzymała świeczkę czy co?
  • Więc próbuję jej powiedzieć to samo, ale ona uparcie tkwi w swoim postanowieniu i każda inna opinia jest dla niej tylko pustym frazesem!

– To niesamowite… Zupełnie się tego po twojej matce nie spodziewałam! – powiedziała Alina, udając obrażoną. – Teraz widać, dlaczego tak się zachowywała! To pewnie kwestia wieku, Sasza, chyba zaczyna wariować i widzi różne głupoty!

  • Tak, zaczynam się do tego samego skłaniać! Ona nawet nie chce mnie słuchać, w ogóle! Myśli, że ma 100% racji i tyle! A dziś, wyobraź sobie, powiedziała mi, że ty i ja niedługo będziemy mieszkać w wynajętym mieszkaniu! – poskarżył się Sasza.
  • O co tu chodzi? – oburzyła się kobieta. – Mogą nas stąd wyrzucić? I na jakiej podstawie? Że niby cię tu z kimś zdradzam? – wyrzuciła z siebie Alina i nagle zdała sobie sprawę, że trochę przesadziła.

Ale Sasza nie przywiązywał do tych słów żadnej wagi.

  • Nie wiem, Alin, dla mnie to jest pytanie numer jeden dzisiaj! Zupełnie nie rozumiem, co się dzieje z moją mamą! Mam wrażenie, że naprawdę oszalała i dlatego na starość zaczyna mi wygadywać różne okropne rzeczy! – mruknął Aleksander zirytowanym głosem. – Słuchaj, mamy coś do jedzenia? Byłem u mamy, zaczęliśmy się kłócić, zwariowałem i nawet nie jadłem!
  • Nie ma! – spokojnie odpowiedziała żona. – Zamów coś!
  • Aline, co ty znowu robiłaś cały dzień? – zapytał nagle żonę. – Co, nie mogłaś nic ugotować na obiad przez cały dzień?
  • Więc proszę, nie wyładowuj się teraz na mnie z powodu relacji z matką! Pokłóciłeś się z nią, nie ze mną! – odpowiedziała Alina opryskliwie.

— Co moja matka ma z tym wspólnego? Pytanie, które ci zadałem, nie ma nic wspólnego z moją matką! Mam już dość jedzenia na zamówienie, chcę, żebyś mi coś ugotował! I tak siedzisz w domu całymi dniami, przesiadując tylko w klubach fitness i salonach! A co, masz tak napięty grafik, że nie możesz gotować dla męża?

  • Sasza, uspokój się, rozumiem, że pokłóciłeś się z mamą i tak dalej, ale nie wyładowuj na mnie złych emocji! Dobra? Sama wszystko zamówię! A ty idź się umyć, przebrać…

Alina wstała z łóżka, wzięła telefon i poszła do kuchni. Zostawiła Saszę samą w pokoju, żeby nie zadawał jej więcej niewygodnych pytań.

Następnego dnia Sasza wcześnie rano wyszedł do pracy. Alina obudziła się około jedenastej i pierwszą rzeczą, jaką zrobiła, było wysłanie SMS-a do osoby, którą miała w telefonie, o treści „Swieta – paznokcie”.

„Nie przychodź dzisiaj. Staruszka skądś wszystko wie. Odłóżmy na chwilę nasze spotkania”.

Ale zanim zdążyła wysłać wiadomość, zadzwonił dzwonek do drzwi.

Alina włożyła szlafrok i poszła sprawdzić, kto przybył.

Za drzwiami stał młody, wysoki, wysportowany mężczyzna w wieku około dwudziestu lat.

  • No cóż, właśnie do ciebie napisałem…

„No cóż, tak czy inaczej już tu jestem!” odpowiedział z uśmiechem.

„Dobrze, wejdź” – powiedziała Alina, chwytając go za rękę i przyciągając młodego mężczyznę do siebie.

A gdy tylko przekroczył próg mieszkania, objęli się i namiętnie pocałowali. Nie zadając sobie nawet trudu, by zamknąć drzwi wejściowe.

A zza drzwi naprzeciwko, przez wizjer, obserwowała tę akcję dobra znajoma Iriny Andriejewny. Natychmiast, nie opuszczając swojego stanowiska obserwacyjnego, wybrała numer matki Aleksandra i powiadomiła ją o tym, co się dzieje.

Irinie Andriejewnie zajęło nie więcej niż pięć minut, żeby się przygotować i wrócić do domu, do syna. Szybko zamówiła taksówkę, ponieważ mąż był akurat w pracy, i zadzwoniła do Saszy. Żeby i on rzucił wszystko i szybko wrócił do domu. Sasza próbował protestować, ale argumenty matki sprawiły, że zmienił zdanie i przestał się kłócić.

  • Tylko nawet nie myśl o tym, żeby zadzwonić do swojej Aliny! Nie strasz jej! – ostrzegała mama.
  • Mamo, dobrze! Ale ostrzegam cię od razu, jeśli to będzie twój kolejny dziwactwo, to naprawdę już nigdy się do ciebie nie odezwę! – oznajmił Sasza.

Mama się zgodziła i kazała mu szybko wrócić do domu, zamiast machać językiem. Wszystko dopiero się tam zaczynało.

Irina Andriejewna dotarła do domu syna około dziesięć minut wcześniej niż sam Aleksander. I z kluczami, nie czekając na syna, otworzyła drzwi.

W mieszkaniu cicho grała muzyka, a z sypialni dobiegały śmiechy i rozmowy. Kobieta, nie zdejmując butów ani nie rozbierając się, natychmiast skierowała się w stronę, z której dochodziły głosy.

Gwałtownym ruchem otworzyła drzwi sypialni i zobaczyła to, co już wielokrotnie powtarzała synowi. W tym momencie Alina i nieznajomy młody mężczyzna robili coś, w co Sasza naprawdę nie chciał uwierzyć.

  • Irina Andriejewna? – powiedziała Alina zaskoczonym tonem i szeroko otworzyła oczy ze zdumienia. – Co ty tu robisz? – kobieta gwałtownie zrzuciła chłopaka z siebie i szybko wstała z łóżka.
  • Co ja tu robię? Naprawdę mnie o to teraz pytasz? – uśmiechnęła się Irina Andriejewna. – Zaraz ci pokażę, co tu robię, ty obrzydliwa dziwko!
  • Nie waż się mówić do mnie takim tonem i obrażać mnie w moim domu! Jak w ogóle dostałeś się do mieszkania? Masz w ogóle klucze?
  • Pokażę ci, gdzie teraz jest twój dom! Zaraz ci urządzę mieszkanie! Zrobiłaś się kompletnie bezczelna, ślicznotko!
  • Kto to w ogóle jest? – odezwał się natychmiast facet.

– Kim ty jesteś i co tu robisz? Mój syn zaraz przyjdzie, a ty dostaniesz to w całości, uwierz mi! I dostaniesz to również, ty nędzna wycieraczko! – Irina Andriejewna była jednocześnie zła i uradowana.

  • Słuchaj, babciu, nie strasz mnie! – odpowiedział bezczelnie młodzieniec. – W przeciwnym razie ty i twój syn możecie mieć poważne kłopoty!
  • Witia, zamknij się! – warknęła na niego Alina. – A ty, Irino Andriejewno, nie miałaś prawa tak bez ostrzeżenia tu wpadać!
  • Zaraz pokażę ci moje prawa, będziesz szukał piątego kąta pokoju! Zaraz ci wszystko pokażę! – powiedziała kobieta i wyszła z sypialni.

Alina i Witia natychmiast zaczęli się ubierać, Alinie udało się narzucić szlafrok, a Witii udało się tylko znaleźć bieliznę i ją założyć.

Irina Andriejewna otworzyła łazienkę i wyjęła stamtąd solidny, ciężki, drewniany mop. I z tym mopem poszła spełnić obietnicę, którą właśnie złożyła tym dwóm.

Witia dostał pierwszy, nie zdążył się nawet zasłonić. Irina Andriejewna uderzyła go mopem prosto w głowę. Krzyczał i chwycił się za bolące miejsce. Potem dostał jeszcze kilka uderzeń mopem. I, jak myślała kobieta, cała odwaga chłopaka tkwiła w jego słowach. Po prostu zasłonił się rękami i zaczął wykrzykiwać obelgi.

Alina jako kolejna wpakowała się w kłopoty. Postanowiła stanąć w obronie Wiktora i osłonić go sobą. Matka Aleksandra, wykorzystując sytuację, uderzyła kobietę w głowę mopem. I to z taką siłą, że Alina natychmiast zaczęła krzyczeć i grozić teściowej policją.

„Wsadzę cię do więzienia!” – krzyknęła Alina. „Pozwę cię! Będziesz mi odpowiadać za wszystko!” – oburzyła się synowa.

– Tak, proszę – odpowiedziała Irina Andriejewna. – Ale wyleję swoją duszę! Tylko że mam tu przyjaciółkę, która chętnie potwierdzi, że mnie napadłaś, a ja się broniłam! A teraz przyjdzie Saszka i załatwi ci to! – powiedziała z zadowoleniem.

I uderzyła ich oboje mopem jeszcze parę razy.

Gdy tylko wypowiedziała te słowa, drzwi mieszkania otworzyły się i wszedł Aleksander. Mama wróciła na korytarz i odwróciła się do niego z zadowoloną miną.

  • Mówiłam ci, ale mi nie wierzyłeś! Albo chodź tu i zobacz te gołębie! – zawołała go do sypialni.

W sypialni Alina stała przy łóżku z rozczochranymi włosami i próbowała ciaśniej otulić się szlafrokiem. Obok niej, wciąż półnagi, w samych spodniach, stał mężczyzna, którego Sasza rozpoznał jako trenera fitness swojej żony.

  • Alina! Co to jest? – zapytał Sasza.

„Sasza, wszystko ci wyjaśnię…” – próbowała się usprawiedliwić żona.

– Co tu tłumaczyć? Dopiero co przyłapałam was nagich na sobie! Co jeszcze mu wytłumaczysz? – wtrąciła się Irina Andriejewna.

– Przygotuj się i uciekaj stąd! W dobrym kierunku! – powiedział Aleksander, nie słuchając niczego, zaciskając pięści ze złości. – I ty też, zanim cię okaleczę! – zwrócił się mąż do kochanka żony.

  • Dotknij mnie tylko palcem! – Witia próbował po raz kolejny pokazać swoje bohaterstwo i odwagę.
  • Nie, na pewno nie będę nikogo pokazywał palcem!

W chwili, gdy Witia próbował ominąć Saszę i wyjść z pokoju, mężczyzna nie wytrzymał i mimo to uderzył go pięścią w skroń. Witia nie mógł utrzymać się na nogach i upadł na podłogę.

Aleksander chciał dalej się z nim bawić, ale matka mu na to nie pozwoliła. Powiedziała, że to nieporozumienie nie jest warte rujnowania mu życia.

Alina wybiegła z mieszkania, które rodzice Saszy kupili jej tego samego dnia. Żadne słowa nie były w stanie zmusić Aleksandra do okazania choćby krzty współczucia zdrajcy. Nie pozwolił jej zabrać żadnych ubrań, które kupił jej za własne pieniądze. Wyszła tylko z tym, z czym przyszła do niego dokładnie półtora roku temu. A Saszę nie obchodziły plotki, że teraz będą o nim krążyć, że jest rzekomo sknerą, że wyrzucił biedną Alinę, a nawet zatrzymał jej rzeczy.

Zrobił coś mądrzejszego ze swoimi rzeczami. Po rozwodzie z Aliną poprosił po prostu matkę, żeby zaniosła je w miejsce, gdzie będą lepiej wykorzystane. Do ludzi w potrzebie.

I poprosił matkę o wybaczenie. Obiecał, że nigdy więcej nie potraktuje jej tak, jak ostatnio. Przecież gdyby nie matka, nadal chodziłby po ciemku, a żona dalej by go zdradzała ze wszystkimi.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *