„To twoja żona powinna kłaniać się do stóp matki swego męża, a nie odwrotnie” – warknęła Swietłana Siergiejewna.
- Twój brat znowu uciekł od ciężkiej pracy! – Edward oznajmił żonie. – Słuchaj, ja też kiedyś się tym zmęczę. Nie ma od nich pomocy.
„Porozmawiam z nim” – obiecała Jewgienija mężowi. „Jak długo to może trwać? My tu harujemy, użeramy się z rodzicami. A oni zawsze przychodzą na pół godziny”.
– Zgadza się, ale kiedy trzeba przenieść szafę albo zanieść ojca do łazienki, to mam problem. A tak przy okazji, twój brat jest dwa razy większy ode mnie! – oburzył się Eduard. – Dla niego te starania to bułka z masłem. A ja ledwo daję radę.
Żenia zawsze uważała starszego brata za prawdziwego mężczyznę. Dimka był wielki jak szafa, jak twierdziła ich matka Swietłana Siergiejewna, a do tego dobroduszny i bardzo responsywny. Nigdy nie stanowiło dla Dimy problemu przenoszenie ciężkich mebli ani noszenie toreb starszej sąsiadki. Nawet w wieku nastoletnim rodzice mogli liczyć na syna; Dimka kopał grządki na daczy, nosił nawozy na taczkach i generalnie nie sprawiał kłopotów.
Tym bardziej zaskakująca dla wszystkich była jego decyzja o ślubie w wieku dwudziestu lat. Panną młodą okazała się studentka medycyny, piękna i delikatna Lena. Jednak na tle dwumetrowego pana młodego, dziewczyna o wzroście półtora metra wyglądała bardzo nietypowo.
- No, bracie, znalazłeś sobie dziewczynę – zaśmiał się Żenia. – Trzeba było poszukać wśród krasnali.
– Sercu nie da się rozkazywać – wyjaśnił Dimka. – To moja druga połówka. Rozumie wszystko na pierwszy rzut oka. A w ogóle, lekarz w rodzinie to zawsze dobry pomysł.
- Kim będzie, kiedy skończy studia? – zapytała Żenia. – Sama Lena coś ukrywa na temat swojej specjalności.
- Patolog – Dima oszołomił siostrę – tylko nie mów jeszcze rodzicom. Ale przecież uczą ich leczyć żywych ludzi. Nie martw się, dobrze?
- Znalazłeś niezłą dziewczynę! – to wszystko, co Żenia zdołała odpowiedzieć bratu. – I wygląda zwyczajnie, nie powiedziałbyś, że jest taka odważna.
Po ukończeniu instytutu Dima poślubił swoją Lenę. Pojechał nawet za nią do innego miasta, gdzie dziewczynie zaproponowano pracę. Rodzina nie przyjęła tej wiadomości zbyt dobrze.
„Za moich czasów to kobiety szły za mężczyznami, a nie odwrotnie” – powiedział Dimie ojciec Oleg Aleksandrowicz.
– Tato, nie bądź wybredny – zapytał syn. – Łatwo znaleźć pracę w mojej specjalności. Ale Lenie zaproponowano tylko tę opcję. Nie było dla niej wolnych miejsc w naszym szpitalu.
– Gdybyś był terapeutą – odpowiedział Oleg Aleksandrowicz – dostałbyś pracę w mgnieniu oka. Ale twoja żona musi być oryginalna w wyborze zawodu.
„No, daj spokój” – Dmitrij machnął ręką. „Wszystko u nas w porządku, znajdziemy sobie miejsce w innym mieście”.
– Generalnie nie przepadam za twoją żoną – odpowiedziała synowi Swietłana Siergiejewna. – Zachowuje się jak egoistka, myśli tylko o własnej wygodzie. I nie obchodzi jej, że mąż zostawia tu rodziców.
– No cóż, mamo, jesteś jeszcze młoda i zdrowa, po co ci syn u boku? Spójrz, Żenia jeszcze tu jest – usprawiedliwiał się Dmitrij.
- Tak, widać, że twoja Lenoczka nie lubi mieszkać z teściową według jej harmonogramu! – wyrzuciła synowi Swietłana Siergiejewna. – Mówiłam ci, jesteś egoistą.
Ale Dima i Jelena wyjechali i rzadko wracali do ojczyzny. Kiedy urodziły im się bliźnięta, matka żony wyjechała, by pomóc wnukom. Rodzice Dmitrija ponownie byli niezadowoleni z tej sytuacji.
– Patrz! Nawet naszych pierwszych wnuków nie możemy normalnie zobaczyć. A wszystko przez twoją Lenkę, która pojechała na koniec świata, żeby zrobić karierę. Nie mogłeś znaleźć pracy bliżej?
– Mamo, tato, przestańcie nękać moją żonę – odpowiedział Dmitrij. – Właściwie to jestem wdzięczny mojej teściowej, że zgodziła się pomóc. A wy nawet nie zaoferowaliście.
- Tak, to byłby zbyt wielki zaszczyt dla twojej Leny! – warknęła Swietłana Siergiejewna. – To ona powinna kłaniać się do stóp matki swego męża, a nie odwrotnie.
Elena po prostu ignorowała wszystkie te zarzuty, była dobrą specjalistką, szczerze kochała męża. I rozumiała, że w matce przemawia zazdrość. Lena po prostu nie chciała angażować się w otwarte konflikty i kłótnie.
W tym czasie Żenia była już mężatką, Eduard był odnoszącym sukcesy menedżerem sprzedaży i pracował w salonie samochodowym. Nie był wysoki, ale okazał się osobą responsywną i towarzyską.
Z biegiem czasu stan zdrowia rodziców pogarszał się, nie byli młodsi, a choroby związane z wiekiem dawały o sobie znać. Żenia zaczęła coraz częściej robić wyrzuty bratu, mówiąc, że opieka nad matką i ojcem stała się wyłącznie jej problemem.
– Słuchaj, nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś się do nas przyłączył – próbowała przekonać Dimę. – Jesteś programistą i pracujesz zdalnie. A Lena, z jej doświadczeniem, pewnie chętnie znalazłaby teraz pracę gdziekolwiek.
„Tak, rozumiem wszystko” – odpowiedział Dmitrij. „Spróbujemy podejść bliżej”.
– Nie, nie rozumiesz, bracie! – Żenia wściekła się z oburzenia. – Właśnie wykopaliśmy sto metrów kwadratowych ziemniaków. Na daczy rodziców Edika i u nas. Generalnie czuję się jak kret. I dobrze, że mój mąż jest w zasadzie osobą otwartą i gotową do pomocy.
- Żenia, no cóż, mamy tych samych rodziców – westchnął Dima. – Nie jest prawdą, że będę tam bardziej przydatny. A tak w ogóle, po co oni tam sadzą ziemniaki? Można je kupić jesienią za grosze, ja bym im przysłał trochę pieniędzy. A mamie niech hoduje kwiaty na daczy.
„Powiedz jej to sam” – powiedziała Żenia do brata. „Mama uważa, że bez własnych warzyw zmarnują się zimą”.
Z wiekiem rodzice stawali się coraz bardziej uparci i niemal niemożliwe było przekonanie ich do czegokolwiek. A kiedy ich ojciec został sparaliżowany po udarze, Żenia i Eduard postanowili zamieszkać z nimi.
Dmitrij i jego żona również rozwiązali problemy z przeprowadzką, przenieśli się do rodzinnego miasta. Jednak Żenia nigdy nie otrzymała pełnego wsparcia od brata w opiece nad rodzicami. To oburzyło nie tylko ją, Edik regularnie wyrażał swoje niezadowolenie.
A matka za wszystko obwiniała Lenę.
– Odkąd twój brat się ożenił – oburzyła się Swietłana Siergiejewna – oddalił się od rodziny! A winna wszystkiemu jest ta kobieta, moja synowa. To ona namawia go, żeby mniej czasu spędzał z rodzicami.
„Mamo, już nie wiem, co myśleć” – odpowiedziała Żenia. „Może masz rację”.
- Spójrz sama! – oburzyła się Swietłana Siergiejewna. – On jej dosłownie zagląda do ust. Wczoraj prosiłam Dimę, żeby przesunął półkę. Dla niego to bułka z masłem. I co z tego? Odmówił, wpatrując się w swoją jędzę! I tyle!
„Nawet nie wiem, niczego takiego nie zauważyłam” – powiedziała Żenia z powątpiewaniem.
Wraz z powrotem brata w domu rodzinnym zaszły zmiany. Dima zaproponował zatrudnienie pielęgniarki na dni powszednie i był gotów za nią zapłacić, aby matka i siostra mogły łatwiej opiekować się ojcem. Odmówiła jednak i zażądała:
– Możesz chociaż pomóc ojcu w kąpieli?! Czy to bez powodu wyrosłeś na takiego wielkiego? Masz nieograniczoną siłę, ale boisz się jej użyć?
„Nie, on tego nie zrobi” – Lena nagle wtrąciła się do rozmowy. „Zatrudnijmy naprawdę profesjonalistów”.
- Dlaczego Edik, obcy człowiek, sobie radzi, a mój syn nie jest na to gotowy!? – oburzyła się Swietłana Siergiejewna. – To twój tata. Dimoczka, pomyśl, będzie zadowolony, jeśli jego własny syn zaniesie go do łazienki.
„Powiedziałam, że nie” – odpowiedziała Lena jeszcze bardziej stanowczo. „Jesteśmy gotowi pomóc finansowo. Ale Dima nie będzie ciągnął ojca do łazienki, przebierał się ani wykonywał innych ciężkich prac.
– Ależ ty jesteś mądra! – Swietłana Siergiejewna zamachnęła się na synową. – Gardzisz nami, prawda? A ja od początku wiedziałam, że nastawiasz syna przeciwko nam. Mój Dimoczka był grzecznym chłopcem. Ale kiedy się z tobą związał, to był jak zaczarowany.
– Myśl, jak chcesz – warknęła Lena. – Jesteśmy gotowi pomóc tylko w ten sposób. Nie będziemy sami wyjmować nocnika spod leżącego pacjenta. A tak w ogóle, to lepiej by było, gdybyś zrehabilitowała męża, tak jak się ze mną kłócisz. Mogłabym polecić dobre sanatorium. Tam Oleg Aleksandrowicz szybko stanie na nogi. Być może częściowo przywrócą mu mowę i funkcje motoryczne. Ale generalnie to powinno być zrobione od razu. A ty włączyłaś mu telewizor i wyszłaś, cała rozrywka.
- Niewiele rozumiesz! – Swietłana Siergiejewna zaatakowała swoją synową. – Mój mąż nie lubi twojej rehabilitacji. Płacze na tych zajęciach. I nie chce brać tabletek, tylko je wypluwa. Ja mu ich nie daję.
„Ty sama szkodzisz temu człowiekowi” – próbowała tłumaczyć synowa Swietłany Siergiejewny, ale ta jej nie słuchała.
Zdając sobie sprawę, że kłótnia nie ma sensu, Lena i Dmitrij odeszli, zaskakując wszystkich krewnych. Swietłana Siergiejewna utwierdziła się w przekonaniu, że jej synowa to po prostu suka, która trzyma syna pod kontrolą. Żenia zaś uświadomiła sobie, że niewiele wie o małej Lenie.
Pomimo swojego wzrostu, miała bardzo władczy, groźny głos. I, jak się okazuje, potrafiła nalegać na swoje.
A między Leną a jej mężem w domu wywiązała się rozmowa, która z pewnością bardzo zaskoczyłaby ich bliskich.
„Teraz twoja matka pewnie w końcu uzna, że jesteś samolubny” – zaśmiał się Dmitrij. „Wybacz mi, dobrze?”
– To ty zdecydowałeś, że lepiej nikomu nie mówić o problemach zdrowotnych – odpowiedziała Lena mężowi. – Nie obchodzi mnie to, niech cię hejtują. Przynajmniej nie będziesz musiała dźwigać ciężkich rzeczy, których lekarz ci zakazał.
– Sam wszystko rozumiesz. Jeśli im powiem, znowu zaczną się denerwować, nie daj Boże, moja matka zachoruje – odpowiedział Dima żonie. – Niech myślą, że jesteśmy egoistami, że nie chcemy pomóc. Poza tym jedna z moich chorób jest dość wstydliwa. Jak mam powiedzieć mamie, że nie mogę podnosić ciężarów, bo mam przewlekłe hemoroidy i zakrzepicę?
– To wszystko twój wymysł, Dimka – uśmiechnęła się Lena. – W hemoroidach nie ma nic specjalnego, wiele osób z siedzącą pracą je ma. Sama nie rozumiem, dlaczego postanowiłeś milczeć. Ale skoro tak się stało, będę podtrzymywać tę legendę, dopóki nie zdecydujesz się przyznać.
Ale wszystko wyszło na jaw znacznie wcześniej, niż chciał Dmitrij. W środku tygodnia matka wezwała go pilnie do siebie i zażądała, żeby przestawił meble.
„Chcę przenieść łóżko mojego ojca pod okno. A lodówkę w kuchni trzeba przenieść w inne miejsce. Dobrze, że dziś jesteś bez żony. Na pewno będziesz chciał szanować swoją matkę” – gruchała Swietłana Siergiejewna, żeby postawić na swoim.
- Mamo, nie mogę, zapytaj Edika? Albo wynajmijmy firmę przeprowadzkową – odpowiedział Dima.
– Więc tak to jest, cierpienie twojej matki nic dla ciebie nie znaczy! – krzyknęła Swietłana Siergiejewna. – Edik, obcy nam, robi dla tej rodziny więcej. A ciebie zepchnęli na manowce. Natychmiast przestaw meble! Albo nie będziesz już moim synem!
„Mamo, naprawdę nie mogę” – błagał Dmitrij, przypominając sobie wszystkie ostrzeżenia lekarza. „Co to za szaleństwo, żeby teraz wszystko zmieniać?”
- Tak bardzo tego chcę! – tupnęła nogą Swietłana Siergiejewna. – A Żenia się ze mną zgodzi.
– Tak, bracie – odezwała się jego młodsza siostra. – Edik i ja mamy już dość pomagania rodzicom. A ty nie kiwnąłeś palcem odkąd się przeprowadziłeś. No, spróbuj trochę. Co jest takiego trudnego w przeniesieniu ojca, a potem łóżka? Przestań się naśmiewać z matki, bo zrobiła się bordowa ze stresu.
Dmitrij wpadł w złość, ale posłusznie chwycił ojca i zaciągnął go na sofę. Poczuł ból w klatce piersiowej, miał trudności z oddychaniem. Dima ledwo zdołał posadzić ojca na sofie i sam osunął się na podłogę. Żenia zdała sobie sprawę, że sytuacja jest zła i pobiegła wezwać karetkę. Swietłana Siergiejewna wciąż była oburzona, że jej syn nie wykonał zleconej mu pracy.
Udało się przeprowadzić operację Dmitrija, oderwany skrzeplin nie miał skutków śmiertelnych. Wieczorem Lena rozmawiała z siostrą i matką Dimy w domu. Była oburzona:
– Czy rozumiesz, że swoimi żądaniami o mało go nie zabiłeś?!
- Skąd możemy wiedzieć? – broniła się słabo Swietłana Siergiejewna. – Milczysz, nic nie mówisz.
– To wszystko przez Dimkę, chciał zachować tajemnicę – wyjaśniła Lena. – Boi się, że będzie wyglądał na słabego i schorowanego. Do tego dochodzi mnóstwo chorób towarzyszących. Od pięciu lat nie wolno mu ćwiczyć. I pije leki garściami. A wy wszyscy chcecie, żeby przestawiał meble i nosił ojca.
- No to już nie będziemy pytać – westchnęła Żenia. – Jak mój brat wyzdrowieje, to mu wszystko powiem. Rozpowiadał tu sekrety. A my myśleliśmy, że to ty go wrabiasz, żeby nie pomagał swoim rodzicom.
- Gdyby tak było – uśmiechnęła się Lena. – Jeśli będzie nalegał na twoją matkę, nie będziesz mogła się z nim kłócić.
Dmitrij został wypisany ze szpitala kilka tygodni później, po czym jego krewni nie nalegali już, by dźwigał ciężkie przedmioty i przenosił meble. Lena wysłała Olega Aleksandrowicza, swojego teścia, do dobrego sanatorium z teściową. Tam przechodzi rehabilitację i robi postępy.
A synowa Swietłany Siergiejewny poradziła jej, żeby podporządkowała się nerwom, i tym razem teściowa nie sprzeciwiła się jej.