Jasne wiosenne słońce przebijało się przez lekką mgłę nad ulicami San Francisco.
Miasto żyło swoim zwykłym życiem, samochody trąbiły, turyści robili zdjęcia mostu, a na rogu ruchliwej ulicy, niedaleko supermarketu, na krawężniku siedziała około dziesięcioletnia dziewczynka.
Chuda, w dużym znoszonym swetrze i podkutych trampkach, trzymała plastikowy pojemnik z czerstwymi bułkami, swoim lunchem, zebranym z resztek pozostawionych na stoliku w przydrożnej kawiarni.