To jest twój ukochany syn, mamo! Sama go tak wychowałaś, więc teraz sama się nim zajmij.

  • Irish, posłuchaj, myślałem o pracy… Twoja firma właśnie szuka pracy, prawda? – Kostia od niechcenia dłubał widelcem w talerzu, siedząc przy rodzinnym stole w mieszkaniu rodziców.

Irina zamarła. Wiedziała, do czego zmierza jej brat, ale miała nadzieję, że przynajmniej dzisiejsza rodzinna kolacja przebiegnie bez tego tematu.

„Tak, jest rekrutacja…” odpowiedziała ostrożnie. „Ale konkurencja jest duża, a wymagania poważne!”

  • No, no! – Kostia machnął ręką, jakby to była jakaś bzdura. – Co w tym trudnego? Mam za sobą trzy kursy ekonomiczne! I mam doświadczenie zawodowe!

Ira zacisnęła usta. „Doświadczenie zawodowe” trzydziestoletniego mężczyzny to seria prac, w których nigdy nie został dłużej niż trzy miesiące. Albo szef jest zły, albo harmonogram jest niewygodny, albo pensja jest niska.

„Jak ci idzie w nowej pracy?” – zapytała, próbując zmienić temat. „Myślałam, że chcesz zostać menadżerem w salonie samochodowym?”

  • O, to… – skrzywił się. – Już tam nie pracuję! Dyrektor to idiota, wyobrażasz sobie? Kazał mi pracować po godzinach, a gdy odmówiłam, zaczął się do mnie dobierać!
  • Kostia, znów nie masz pracy? – wykrztusiła Walentyna Pietrowna, matka Iry i Kostia. – Dlaczego nie powiedziałeś mi od razu?
  • Bo wiedziałem, że zaczniesz jęczeć, jak zwykle! – Konstantin odsunął talerz z irytacją. – Okej, przeżyję! A tak w ogóle, Irish, dlatego pytam! Możesz się za mną wstawić, prawda? W końcu zajmujesz tam wysokie stanowisko!

Irina poczuła, jak jej ramiona się napinają. Była rzeczywiście top managerem w międzynarodowej firmie, ale osiągnęła to dzięki latom ciężkiej pracy. Piętnaście lat temu opuściła rodzinne miasto, pracowała i studiowała w tym samym czasie, pisała pracę magisterską w nocy i spała cztery godziny dziennie.

  • Kostia, nasza firma nie zatrudnia ludzi „przez telefon” ani „przez rodzinę”! – powiedziała stanowczo. – Jest poważna selekcja, testy, rozmowy kwalifikacyjne! I osoba musi być profesjonalistą!
  • Ira, nie mów tak o swoim bracie! – wtrącił się Michaił Siergiejewicz, ojciec rodziny. – Kostia to zdolny chłopak, tylko nie miał szczęścia w pracy!

„Chłopak” ma trzydzieści lat – chciała krzyknąć Irina, ale się powstrzymała.

  • Tato, to nie kwestia szczęścia! W naszej firmie obowiązuje ścisła dyscyplina i duża odpowiedzialność! Musisz być punktualny, zorganizowany…
  • Myślisz, że jestem niezorganizowany? – oburzył się i obraził Kostia. – Myślisz, że nie dam sobie rady?
  • Kostia, bądź szczery wobec siebie! – Irina próbowała mówić cicho. – Nawet tutaj się spóźniasz! Na kolację z mamą i tatą, kiedy dzwonią! Rzuciłeś studia na ostatnim roku! Zmieniasz pracę co kilka miesięcy!
  • Irochka, jesteś zbyt surowy wobec brata! – Walentyna Pietrowna położyła rękę na ramieniu syna. – Kostia po prostu ma twórczą naturę, musi się odnaleźć! A ty mogłabyś pomóc swojemu ukochanemu, nawiasem mówiąc, zamiast wpajać mu kompleksy!

Irina spojrzała na swoją rodzinę. Wszyscy patrzyli na nią z oczekiwaniem: jej brat z udawaną pewnością siebie, jej matka z wyrzutem, jej ojciec z lekkim naciskiem. Znów poczuła się winna – uczucie znajome z dzieciństwa.

Kostik zawsze był „specjalnym” dzieckiem. Jeśli nie chciał odrabiać zadań domowych, nie był do tego zmuszany, ponieważ „chłopak ma kreatywny umysł”. Jeśli dostawał złe oceny, jego rodzice szli i załatwiali sprawę z nauczycielami. Kiedy Irina próbowała dostać się do prestiżowego liceum i zabrakło jej jednego punktu, jej rodzice wzruszyli ramionami: „Cóż, to znaczy, że tak miało być”. Kiedy rok później Kostii brakowało czterdziestu punktów do dostania się do tego samego liceum, jego ojciec wykorzystał wszystkie swoje powiązania, aby go przyjąć.

  • Pomyślę o tym! – powiedział w końcu Ira. – Ale ja niczego nie obiecuję! A nawet jeśli przyjdziesz na rozmowę, to tylko na zasadzie ogólnej!
  • No, no, siostro! – Konstantin uśmiechnął się szeroko. – Nie zostawisz przecież brata w tarapatach, prawda? Jestem pewien, że coś wymyślisz!
  • Oczywiście, że tak! – poparła ją Walentyna Pietrowna. – Irisha to mądra dziewczyna, pracuje w takiej firmie, czy nie mogłaby pomóc swojemu bratu?

Irina poczuła znajomy ciężar w piersi. Po raz kolejny to ona była odbiorcą. Po raz kolejny jej osiągnięcia były postrzegane nie jako wynik jej pracy, ale jako szczęśliwy przypadek, który musiała wykorzystać dla dobra rodziny. A dokładniej, dla dobra Kostyi.

„Muszę iść!” powiedziała, wstając od stołu. „Jutro muszę wcześnie wstać, ważne spotkanie!”

  • Nawet herbaty nie napijesz się? – zdenerwowała się Walentyna Pietrowna.
  • Przepraszam, mamo! – Irina pocałowała mamę w policzek. – Zadzwonimy do siebie w tym tygodniu!

Kostia dogonił ją już przy drzwiach.

  • Ir, pomyśl o tym poważnie, okej? – w jego głosie słychać było błagalne nuty. – Naprawdę potrzebuję tej pracy! Nie ma żadnych pieniędzy, a muszę zapłacić czynsz!

„Mówiłam ci, że się nad tym zastanowię!” – odpowiedziała, doskonale rozumiejąc, że jej brat nie miał ani kwalifikacji, ani ochoty, żeby naprawdę pracować.

Wychodząc na zewnątrz, Irina wzięła głęboki oddech. Jak zawsze po spotkaniach z rodziną potrzebowała czasu, aby dojść do siebie.

Dzień pracy Iriny przebiegał jak zwykle. Raport kwartalny był prawie gotowy, negocjacje z dostawcami przebiegały pomyślnie, a nowy projekt nabierał rozpędu. Przeglądała właśnie dokumenty na jutrzejszą prezentację, gdy zadzwonił telefon. Na ekranie pojawiło się nazwisko Andrieja, szefa działu sprzedaży.

„Tak, słucham!” odpowiedziała, kontynuując przeglądanie slajdów.

  • Irina Michajłowna, przepraszam, że przeszkadzam… – Głos Andrieja brzmiał napięty. – Mamy tu… Dziwna sytuacja! Twój brat przyszedł do nas…

Irina zamarła i odłożyła długopis.

  • Mój brat? Konstantin?
  • Tak, przedstawił się jako twój brat! Powiedział, że wkrótce będzie dla nas pracował i chciałby zapoznać się z procesem pracy!

Irina poczuła, jak krew napływa jej do twarzy.

  • Co masz na myśli mówiąc „będzie dla nas pracować”? Ja nic takiego nie powiedziałem!
  • Tak myśleliśmy! – Andriej zrobił pauzę. – Ale on zachowywał się bardzo… Pewnie… Powiedział, że już wszystko uzgodniliście z kierownictwem…
  • Co? – Irina z trudem powstrzymała się od krzyku. – A co jeszcze zrobił?

— Chodziłam po działach, poznawałam pracowników! Pytałam o pensje, premie! Powiedziałam, że będę pracować w zespole zarządzającym! A potem poszłam do sali konferencyjnej, gdzie Margarita Sergeevna spotykała się z klientami AvtoTrade i próbowałam włączyć się do negocjacji…

Irina zamknęła oczy, próbując się uspokoić. To zachowanie było tak typowe dla Kostyi, że nawet jej nie zdziwiło. Przez całe życie wierzył, że wszystko wokół niego należy do niego z urodzenia.

„Kiedy to było?” – zapytała, próbując zachować profesjonalny ton.

  • Jakieś dwie godziny temu! Wyszedł, kiedy Margarita Sergeyevna poprosiła go o opuszczenie sali konferencyjnej! Nawet wezwała ochronę! Ale obiecał wrócić jutro! Powiedział, że „już prawie skończył”!
  • Andriej, proszę ostrzec ochronę! Mój brat nie ma nic wspólnego z naszą firmą i nie ma żadnych porozumień o jego zatrudnieniu!

Po zakończeniu rozmowy Irina siedziała nieruchomo przez kilka minut. Kilka lat ciężkiej pracy, aby zdobyć szacunek kolegów. Noce spędzone nad projektami. Stały dowód jej profesjonalizmu. A teraz Kostia postanowił zniszczyć to wszystko jednym zamachem.

Wybrała numer brata. Piski. Piski. „Abonent tymczasowo niedostępny”. Oczywiście, jak inaczej? Zabierając torbę i kluczyki do samochodu, skierowała się do windy. To nie był czas na rozmowy telefoniczne.

Czterdzieści minut później Irina już wchodziła do mieszkania rodziców, wiedziała, że ​​jej brat już tu jest. Kostia siedział w salonie, oglądając jakiś program w telewizji, z nogami na stoliku kawowym.

  • O, siostro! – Uśmiechnął się, jakby nic szczególnego się nie wydarzyło. – Czy podjęłaś już jakąś decyzję w sprawie pracy?

„Byłeś w moim towarzystwie…” – powiedziała Irina cicho, ale stanowczo.

  • O, tak! – Konstantin wyprostował się. – Postanowiłem sprawdzić, co jest grane! Twoje biuro jest całkiem fajne, nowoczesne! Ale ludzie są trochę spięci! Zwłaszcza ta pani w niebieskim garniturze – nawet nie chciała mnie przedstawić klientom!
  • Margarita Sergeevna jest naszą wiodącą specjalistką w pracy z kluczowymi klientami! Była na ważnych negocjacjach! A ty… – Irina wzięła głęboki oddech. – Kim ty jesteś, żeby wpadać na spotkanie biznesowe?
  • No, no! – Kostia opadł na krzesło. – Właśnie wykazałem inicjatywę! Pokazałem, że jestem gotów od razu zabrać się do pracy! Jestem pewien, że to zrobiło wrażenie!
  • O, tak, rzeczywiście! – Irina skrzyżowała ramiona na piersi. – Do tego stopnia, że ​​musiałam ostrzec ochronę, żeby cię więcej nie wpuszczała do budynku!

Konstantin zamarł, po czym powoli zwrócił się do siostry.

  • Mówisz poważnie? – Jego twarz wyrażała szczere zdumienie. – Z powodu takich bzdur? Jestem twoim bratem!
  • Dlatego tylko ostrzegłem ochronę, a nie złożyłem skargi na próbę oszustwa! Przedstawiłeś się jako pracownik firmy, Kostya! To przestępstwo!

Konstantin podskoczył na krześle.

  • Ir, czy ty jesteś szalony? Jaki przekręt? Przyszedłem się tylko rozejrzeć! Myślałem, że mamy umowę!
  • Nie zgodziliśmy się na nic! – warknęła Irina. – Powiedziałam, że się zastanowię! A ty już chodziłeś po biurze i przedstawiałeś się jako przyszły manager! Czy ty w ogóle rozumiesz, jak to wygląda? Wystawiłeś mnie przed moimi kolegami!
  • Kto tu krzyczy? – Do pokoju weszła Walentyna Pietrowna. – Ira? Co się stało?

Irina zwróciła się do matki, próbując zachować spokój.

  • Stało się tak, że Kostia przyszedł do mojej firmy bez zaproszenia i udawał przyszłego pracownika! – Ira nie mogła się powstrzymać. – Wyobrażasz sobie, jak to mnie charakteryzuje? Krewni wtrącają się bez pytania, wykorzystując moje znajomości!

Walentyna Pietrowna zwróciła zaskoczone spojrzenie na syna.

  • Kostenka, dlaczego to robisz? Trzeba było poczekać, aż Ira wszystko załatwi!
  • Nie miałam zamiaru nic robić! – wykrzyknęła Irina. – Obiecałam tylko, że się nad tym zastanowię! A nie ma o czym myśleć, naprawdę! Kostia nie ma ani doświadczenia, ani kwalifikacji do takiej pracy!
  • No i co, słyszałeś, Kostia? Twoja siostra cię odrzuca! – westchnęła Walentyna Pietrowna, jakby potwierdziły się jej najgorsze obawy. – A ja myślałam, że krewni coś dla niej znaczą…
  • Mamo, co ma do tego krew? – Irina poczuła, jak w piersiach rośnie jej ciężar. – Mówimy o pracy! O profesjonalizmie! O mojej reputacji, w końcu!
  • Co zrobiłem? – wtrącił się Kostia. – Wykazałem się inicjatywą! Każdy pracodawca by to docenił! Chciałem pokazać, że jestem gotowy od razu włączyć się w proces pracy!
  • Jaki proces pracy? Ty nawet nie wiesz, co robi nasza firma! – Irina spojrzała na brata z niedowierzaniem. – Poszedłeś i zapytałeś o pensje i premie! To wszystko, na czym ci zależy!

Do pokoju wszedł Michaił Siergiejewicz, zwabiony hałasem.

  • Co się tak krzyczy? – Spojrzał na wszystkich surowym wzrokiem. – Ira, czemu krzyczysz na swojego brata?
  • Tato, wyobrażasz sobie, co on zrobił? – Irina zwróciła się do ojca. – Przyszedł do mojej firmy, przedstawił się jako przyszły menadżer, próbował dostać się na spotkanie z ważnymi klientami!
  • No i co z tego? – spokojnie odpowiedział Michaił Siergiejewicz. – Facet jest wytrwały! To dobra cecha dla kariery!

Irina nie mogła uwierzyć własnym uszom.

  • Dobra jakość? To podróbka! I teraz wyglądam jak osoba, która nie kontroluje swoich bliskich!
  • Ira, przesadzasz! – matka pokręciła głową. – Kostia chciał tylko pomóc! Tak, synu?
  • Oczywiście! – Kostia natychmiast zmienił wyraz twarzy na najbardziej szczery. – Ir, chciałem tego, co najlepsze! Myślałem, że może przyciągnę nowych klientów! Jestem towarzyski! Czyż nie tak to nazywacie?
  • Towarzyski? – zaśmiała się Irina. – Nawet nie wiesz, co to jest sprzedaż B2B! O czym miałaś rozmawiać z klientami?
  • Nauczyłbym się! – odparł Konstantin. – To nie fizyka rakietowa! Sprzedałbym im coś, dostałbym prowizję, to takie proste!

Irina złapała się za głowę.

  • O mój Boże… Ty nawet nie rozumiesz, o czym mówisz! Nie sprzedajemy żelazek na rynku! Mamy skomplikowane umowy, dokumentację techniczną, międzynarodowe standardy!
  • Irina, nie mów do brata takim tonem! – powiedział ojciec stanowczo. – Nie do tego cię wychowaliśmy! Powinnaś pomóc rodzinie!
  • W ogóle mnie nie wychowałaś! – wykrzyknęła Irina. – Sama sobie poradziłam, sama się uczyłam, sama zbudowałam swoją karierę! A ty zawsze opiekowałaś się Kostją, wszystko za niego decydowałaś, wyciągnęłaś go ze wszystkich kłopotów!
  • I dobrze zrobiłaś! – Walentina Pietrowna stanęła w swojej obronie. – Kostia potrzebował wsparcia! A ty zawsze byłaś niezależna, silna!
  • Musiałam być silna! – Irina poczuła, jak narastająca od lat uraza wybucha. – Bo nikt się mną nie przejmował! Kiedy przygotowywałam się do egzaminów, woziłaś Kostję na sekcje! Kiedy prosiłam o pomoc w opłaceniu studiów, mówiłaś, że nie ma pieniędzy! A rok później kupiłaś Kostji samochód!

„To chłopiec, musi się wykazać!” – odpowiedział spokojnie ojciec, jakby to wszystko wyjaśniało.

„Więc nie potrzebowałam tego?” – zapytała Irina z goryczą.

„Dobrze ci szło!” matka wzruszyła ramionami. „Dlaczego miałabym ci pomagać, skoro wszystko potrafisz zrobić sama?”

Irina rozejrzała się po rodzinie. Naprawdę nie widzieli nic dziwnego w takim nastawieniu. Dla nich to było normalne – Kostia potrzebował pomocy, a ona musiała sobie radzić sama.

  • Wiesz, co jest najgorsze? – powiedziała cicho. – Nawet nie zdajesz sobie sprawy, że zrobiłeś coś złego! To normalne, że żądasz, abym załatwiła mu pracę, w której wytrzyma tylko miesiąc! A potem będę musiała się rumienić przed kolegami za jego błędy! I naprawić wszystko, abym sama nie została stamtąd wyrzucona!
  • Znów przesadzasz! – skrzywił się Kostia. – Co, nie umiem pracować? Potrzebuję po prostu normalnego startu! Z dobrą pensją od zaraz!
  • Czy ty w ogóle wiesz, ile pracowałam, żeby dostać swoje stanowisko? – Irina uważnie spojrzała na brata. – Pięć lat na stanowisku szeregowym. Dwa awanse, wywalczone krwią i potem! Nieprzespane noce, weekendy w biurze! A ty chcesz dostać wszystko tak po prostu, przez znajomości!
  • Teraz zazdrościsz bratu? – zdziwiła się Walentyna Pietrowna. – Wstydź się, Irina! Wstydź się!

Irina poczuła, że ​​rozmowa doszła do ślepego zaułka. Jej rodzice nigdy nie zrozumieją jej punktu widzenia. Dla nich Kostia zawsze będzie wyjątkowym dzieckiem, któremu wszyscy będą musieli się poddać.

„Nie jestem zazdrosna, mamo! Jestem po prostu zmęczona!” Irina opadła na krzesło, nagle czując pustkę. „Zmęczona byciem jedyną osobą, która widzi problem!”

Nagle zadzwonił jej telefon. Na ekranie pojawiło się nazwisko CEO. Serce Iriny zapadło się – Viktor Andreevich nigdy nie dzwonił po pracy, chyba że było to absolutnie konieczne.

„Dzień dobry!” odpowiedziała, odsuwając się na bok.

  • Irina Michajłowna, dobry wieczór! – głos szefa brzmiał napięty. – Mamy problem z umową AvtoTrade! Klient zadzwonił i powiedział, że jakiś twój krewny obiecał im dodatkowy piętnastoprocentowy rabat i specjalne warunki dostawy! Czy to prawda?

Irina zamknęła oczy. To było to. Jej najgorsze obawy się potwierdziły.

  • To nieporozumienie, Viktorze Andreevichu! Nie zgodziłem się na żadne zniżki! Mój brat działał arbitralnie, bez żadnego upoważnienia!
  • Naprawdę? – głos dyrektora przybrał lodowaty ton. – W takim razie musimy rozwiązać ten problem natychmiast! Klient już odwołał spotkanie z naszymi prawnikami i żąda obiecanych warunków!

„Naprawię wszystko!” – powiedziała stanowczo Irina. „Jutro rano skontaktuję się z ich kierownictwem i wyjaśnię sytuację!”

  • Mam nadzieję, Irina Michajłowna! Ten kontrakt jest zbyt ważny dla firmy!

Po zakończeniu rozmowy Irina powoli zwróciła się do swojej rodziny. Wszyscy troje spojrzeli na nią z różnymi wyrazami twarzy: matka z troską, ojciec ze zmarszczonymi brwiami, Kostia z lekką ciekawością i kpiną.

„Co się stało?” zapytał ojciec.

  • Stało się tak, że Kostia obiecał naszym najważniejszym klientom zniżki i specjalne warunki, na które firma nie może się zgodzić! – Głos Iriny brzmiał przerażająco spokojnie. – Teraz kontrakt na miliony rubli jest zagrożony anulowaniem! A moja reputacja, którą budowałam latami, jest zrujnowana! A jeśli tego nie uporządkuję, to mnie wywalą!
  • Chciałem tylko pomóc! – ​​Konstantin wzruszył ramionami, ale w jego oczach nie było cienia skruchy. – Ten facet powiedział, że zamówienie jest duże, więc pomyślałem – Muszę zatrzymać klienta! Elementarny marketing!
  • Elementarny marketing? – Irina spojrzała na brata, jakby widziała go po raz pierwszy. – Czy ty w ogóle rozumiesz, co zrobiłeś? Ta umowa była w przygotowaniu przez sześć miesięcy! Ceny, warunki, zasady – wszystko zostało sprawdzone do ostatniego grosza!

„Nie krzycz na brata!” – wtrąciła się Walentyna Pietrowna. „On chciał tego, co najlepsze!”

  • Co jest najlepsze? – Irina zwróciła wzrok na matkę. – Wrobił mnie, naraził moją karierę, prawdopodobnie pozbawił firmę ogromnych zysków! A wszystko dlatego, że wychowałaś go w przekonaniu, że może się wywinąć!
  • Ira! – Ojciec podniósł głos. – Nie waż się tak mówić o naszym wychowaniu!
  • Jak to powiedzieć? – Irina nie mogła się już powstrzymać. – Przez całe życie tuszowałaś jego występki! F w szkole? „Nauczyciele są wybredni”! Opuszczanie zajęć na uczelni? „To osoba kreatywna”! Długi na pożyczkach? „Pomożemy”! A teraz rujnuje mi karierę, a ty znów go bronisz!
  • Przesadzasz, jak zwykle! – Kostia machnął ręką. – No i co, obiecałeś zniżkę! Wyjaśnij im, że to pomyłka i tyle!

Irina spojrzała na brata, nie wierząc własnym uszom. Ani cienia skruchy, żadnego zrozumienia skali problemu.

  • Wiesz, Kostia, całe życie cię kryłam, tak jak twoi rodzice… – powiedziała cicho. – Pamiętasz, jak rozbiłeś samochód ojca? Powiedziałam, że dałam ci kluczyki! A kiedy przepiłeś pieniądze, które zaoszczędziłeś na rocznicę z mamą? Dałam ci swoje! Zawsze, przez całe twoje życie, byłam twoim ubezpieczeniem! Ale teraz przekroczyłeś wszelkie granice!
  • Irochka, nie rób tego… – Walentyna Pietrowna podeszła do córki i próbowała wziąć ją za rękę. – Jesteśmy rodziną! Rodzina powinna się wspierać!
  • Rodzina? Mamo, nie obchodziłaby mnie taka rodzina! – Irina uśmiechnęła się gorzko. – Rodzina to wzajemne wsparcie! A u nas zawsze było tak: Kostia robi, co chce, a wszyscy inni sprzątają konsekwencje! Ale wiesz co? Ja już tego nie zrobię!

Wstała i ruszyła w stronę wyjścia.

„Dokąd idziesz?” – zapytał zdezorientowany ojciec.

„Żeby ratować kontrakt i swoją reputację!” – odpowiedziała Irina.

  • A co z Kostją? Pomożesz mu, prawda?
  • To jest twój ukochany syn, mamo! Sama go tak wychowałaś, więc teraz sama go dalej niańczysz!
  • Ira! – krzyknęła Walentyna Pietrowna do córki. – Jak możesz tak mówić o własnym bracie?
  • To bardzo proste! – Irina zatrzymała się w drzwiach. – Bo w końcu zrozumiałam: ty się nigdy nie zmienisz! Dla ciebie Kostia zawsze będzie złotym chłopcem, któremu wolno wszystko! A ja będę tą, która musi zrozumieć i wybaczyć! Ale mam już dość!
  • No i co, po prostu teraz odejdziesz? Porzucisz nas w ten sposób? Odrzucisz rodzinne wartości, które wpoili nam rodzice? – zapytał Kostia z wyzwaniem swoją siostrę.
  • Nie, Kostia! To ty mnie porzuciłeś, kiedy uznałeś, że moja kariera, moje osiągnięcia, moja praca są niczym w porównaniu z twoimi kaprysami!

Irina rzuciła ostatnie spojrzenie na mieszkanie rodziców. Ile razy przychodziła tu, licząc na zrozumienie? Ile razy wychodziła z poczuciem winy i urazy?

„Pa!” powiedziała. „Kiedy będziesz gotowy stawić czoła rzeczywistości i przyznać, że coś jest nie tak z Kostją, zadzwoń! Do tego czasu nie masz córki!”

Drzwi zatrzasnęły się, zanim ktokolwiek zdążył odpowiedzieć. Irina zeszła po schodach, czując się dziwnie lekka. Przed nią była nieprzespana noc i trudna rozmowa z klientami. Być może nagana od kierownictwa, a nawet degradacja. Ale z jakiegoś powodu teraz nie wydawało się to tak straszne, jak lata spędzone w cieniu niesprawiedliwości rodzicielskiej.

Jej telefon zadzwonił ponownie. Na ekranie widniał napis „Mama”. Irina się rozłączyła i wyłączyła telefon. Jutro kupi nową kartę SIM. I zacznie nowe życie – bez wiecznego poczucia winy i zobowiązań wobec tych, którzy nigdy nie docenili jej poświęceń…

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *