Po tygodniu nieobecności wróciłam do domu i zastałam coś niepokojącego: moje dzieci, Tommy i Alex, spały twardo na zimnej podłodze w korytarzu.
Ogarnęła mnie panika, gdy szukałam odpowiedzi, ale mojego męża nigdzie nie było, a z pokoju chłopców dochodziły dziwne dźwięki.
To, co odkryłem później, rozpaliło we mnie gniew, jakiego nie czułem od dawna – byłem gotowy na konfrontację!
Właśnie wróciłem z tygodniowej podróży służbowej i marzyłem o powrocie do domu.
Tommy i Alex, moje małe pociechy, musiały być zachwycone moim powrotem.
A Mark? Cóż, on pewnie też czekał na mnie, żebym oddał mu stery władzy.
Choć był kochającym ojcem, zawsze pozostawał „zabawnym” rodzicem i przekazywał mi ciężką pracę.
Około północy wjechałem do budynku.
W domu panowała cisza, taka jaka być powinna.
Złapałam walizkę i cicho otworzyłam drzwi wejściowe, gotowa położyć się do łóżka.
Ale coś było nie tak.
Moja stopa uderzyła o coś miękkiego i zamarłam.
Moje serce zaczęło bić szybciej i sięgnęłam do włącznika światła.
Gdy korytarz się rozświetlił, zamarłem.
Tam byli, Tommy i Alex, zwinięci w kłębek na podłodze, zawinięci w koce, spali głębokim snem, z brudnymi twarzami i potarganymi włosami.
„Co do…?” wyszeptałam, zupełnie zdezorientowana.
Dlaczego nie byli w łóżkach?
Co się działo, kiedy mnie nie było?
Uważając, żeby ich nie obudzić, przeszedłem obok i zacząłem poruszać się po domu.
W salonie panował chaos: każdą powierzchnię pokrywały pudełka po pizzy, puszki po Coca-Coli i coś, co wyglądało jak roztopione lody.
Nadal nie było śladu po Marku.
Pospieszyłem do sypialni. Pusto.
Łóżko było starannie pościelone i nietknięte.

Jego samochód stał na podjeździe, ale gdzie do cholery on mógł być?
Wtedy to usłyszałem — cichy, stłumiony dźwięk dochodzący z pokoju chłopców.
Moja wyobraźnia szalała.
Czy coś się stało Markowi?
Czy wydarzyło się coś złego?
Ostrożnie otworzyłem drzwi i to, co zobaczyłem, odebrało mi mowę.
Mark siedział tam, całkowicie pochłonięty grą wideo, ze słuchawkami na głowie i joystickiem w rękach, otoczony pustymi puszkami po napojach energetycznych i opakowaniach po przekąskach.
Ale to nie było najbardziej zaskakujące.
Pokój chłopców został przeobrażony w raj dla graczy, z diodami LED na ścianach, ogromnym telewizorem zajmującym jedną stronę i minibarem cicho brzęczącym w kącie.
Stałem tam z szeroko otwartymi oczami, czując, jak we mnie wrze gniew.
Nawet nie zauważył, że wróciłem do domu, tak był pochłonięty grą.

Nie mówiąc ani słowa, podszedłem i zerwałem mu słuchawki.
„Marku! Co tu się, do cholery, dzieje?”
Spojrzał na mnie i zamrugał ze zdziwienia.
„O, cześć, kochanie. Wróciłeś wcześniej.”
„Wcześnie? Już północ! I dlaczego nasze dzieci śpią na podłodze?!”
Wzruszył ramionami i sięgnął po joystick.
„Podobało im się. Uznali to za przygodę”.
Wyrwałem mu joystick z rąk.
„Przygoda? Oni nie biwakują, Mark! Śpią na brudnej podłodze w korytarzu, podczas gdy ty grasz w gry wideo!”
Mark przewrócił oczami.
„Przesadzasz. Wszystko w porządku. Nakarmiłem ich, dobrze się bawili. Uspokój się.”
Mój gniew narastał coraz bardziej.
„Karmić? Masz na myśli pizzę i lody w salonie?
A co z wanną albo – nie wiem – własnymi łóżkami?!”
„Sarah, zrelaksuj się” – westchnął.
“Wszystko w porządku.”
I wtedy straciłem spokój.
“Zrelaksuj się? ZRELAKSUJ SIĘ?
Nasze dzieci śpią na podłodze jak zwierzęta, a Ty zamieniasz ich pokój w jaskinię do zabawy.
Co się z tobą dzieje?
Mark prychnął.

„Po prostu próbuję znaleźć trochę czasu dla siebie. Czy to aż tak złe?”
Wziąłem głęboki oddech i starałem się nie krzyczeć.
„Nie będziemy teraz o tym rozmawiać. Połóż chłopców spać. Już.”
„Ale jestem w trakcie—”
“TERAZ, Marku!”
Narzekał, ale w końcu wstał i zaniósł Tommy’ego do łóżka.
Patrząc na niego, nie mogłem oprzeć się myśli, że wygląda jak dziecko – duży chłopiec, który zachowuje się, jakby był w ich wieku.
Przykryłam Alexa, moje serce pękło, gdy wycierałam brud z jego twarzy.
Tej nocy podjęłam decyzję: jeśli Mark chce zachowywać się jak dziecko, to ja też będę go tak traktować.
Następnego ranka, gdy Mark brał prysznic, zakradłam się do jego jaskini zabaw i wyciągnęłam wszystkie kable.
Następnie wziąłem się do roboty.
Gdy zszedł po schodach, przywitałem go szerokim uśmiechem.
Dzień dobry, kochanie! Zrobiłam ci śniadanie.
Spojrzał na mnie podejrzliwie.
“Eee, dziękuję?”
Postawiłem przed nim talerz – naleśniki w kształcie Myszki Miki z uśmiechniętą twarzą zrobioną z owoców.
Kawę podano mu w kubku z dzióbkiem.
„Co to jest?” zapytał, szturchając naleśniki.
„Twoje śniadanie, kochanie! I zobacz, co jeszcze zrobiłam.”
Rozłożyłam na lodówce ogromną, kolorową listę rzeczy do zrobienia.
„To Twój osobisty harmonogram zadań! Możesz zdobyć złote gwiazdki za sprzątanie, zmywanie naczyń i odkładanie zabawek.”
„Zabawki? Sarah, proszę…”
Ale mu przerwałem.

„I pamiętajcie, wszystkie ekrany muszą być wyłączone dokładnie o 21:00. Bez wyjątków!”
Trzymałem się planu przez następny tydzień.
Wieczorem odłączałam go od Internetu, podawałam mu jedzenie na plastikowym talerzu i kładłam spać, opowiadając mu bajkę na dobranoc.
Za każdym razem, gdy ukończył zadanie, dawałem mu wielką pompę i złotą gwiazdkę.
Pod koniec tygodnia Mark był wściekły.
Po tym, jak za narzekanie na ograniczenia czasu spędzanego przed ekranem trafił do „kącika kar”, w końcu pękł.
„To absurd! Jestem dorosłym mężczyzną!”
Podniosłem jedną brew.
„Naprawdę? Bo dorośli mężczyźni nie każą swoim dzieciom spać na podłodze, żeby móc grać w gry wideo całą noc”.
Opuścił ramiona.
„Dobrze, rozumiem. Przepraszam.”
Spojrzałam na niego przez kilka sekund, a potem uśmiechnęłam się słodko.
„Przeprosiny przyjęte. Ale żebyś wiedziała, już dzwoniłem do twojej mamy”.
Twarz Marka zbladła.
“Nie mogłeś…”
Jakby na zawołanie, ktoś zapukał do drzwi.

Otworzyłem drzwi i zobaczyłem matkę Marka stojącą ze skrzyżowanymi ramionami, gotową do walki.
“Marku!” – zganiła go.
„Czy naprawdę kazałeś moim wnukom spać na podłodze, żeby mogli grać w gry wideo?”
Wyglądało, jakby Mark chciał zapaść się pod ziemię.
“Mamo, ja…”
Ale nie pozwoliła mu dokończyć.
„Nie martw się, Sarah” – powiedziała, zwracając się do mnie.
“Zajmę się tym.”
Kiedy Linda skierowała się do kuchni, mój wzrok spotkał się ze wzrokiem Marka.

Wyglądał na szczerze skruszonego.
„Saro” – powiedział cicho.
„Zgrzeszyłem. Obiecuję, że się poprawię”.
Skinąłem głową.
„Wiem. Ale następnym razem upewnijmy się, że będziesz ojcem, jakiego potrzebują, a nie towarzyszem zabaw”.
Uśmiechnął się słabo.
“Zgoda”.
Po tych słowach Mark poszedł pomóc matce zmywać naczynia, mając nadzieję, że wyciągnął wnioski z lekcji.
Jeśli nie, cóż, kącik kar zawsze był gotowy.