Zaprosiłem dalekich krewnych. Będą tu dziś wieczorem. Bądźcie tak uprzejmi i posprzątajcie mieszkanie i nakryjcie do stołu!

„Musiałaś po prostu wrzucić brudne pranie do kosza. Co mogłoby się stać, gdybym znalazła twoje skarpetki pod kuchennym stołem?” – zaczęła narzekać Olga.

Na co mąż tylko wzruszył ramionami.

– No dobrze – machnęła ręką. – Ale pusty talerz w lodówce? Czy to gest wdzięczności dla gospodyni? – kontynuowała żona. – Dim, dzielimy wspólne życie, więc chodź, dołącz.

„Wcześniej byłeś zadowolony ze wszystkiego” – powiedział zaskoczony Dmitrij. „Twoja żona jest gospodynią domową, ciastami i całą resztą”.

– Wtedy nie pracowałam na pełen etat. A teraz sama potrzebuję żony, gospodyni domowej – odpowiedziała Ola.

„Moja matka pracowała i wszystko robiła dobrze” – wyrzucał żonie Dmitrij.

– Udało mi się zrobić wszystko oprócz wychowania dzieci. Wszystkie twoje wspomnienia z dzieciństwa wiążą się z tym, jak mieszkałaś z babcią na wsi. Alevtina Grigoriewna wciąż bardziej interesuje się tym, czy nasze sufity są czyste, niż tym, jak się czuje jej wnuk – odpowiedziała Ola.

„Co jest złego w zajmowaniu się domem?” – zapytał niezadowolony mąż.

Niezależnie od tego, co Dmitrij bronił, nadal musiał pomagać żonie w sprzątaniu i gotowaniu, a także odbierać syna z przedszkola, jeśli ten skończył pracę przed żoną. To go bardzo irytowało i postanowił skonsultować się z matką.

– Zauważyłam też, kiedy ostatnio do ciebie przyszłam, że dom nie był posprzątany! Co to za gospodyni domowa? – oburzyła się Alevtina Grigorievna.

– Wyobrażasz sobie, że zamiast sprzątać mieszkanie, Ola myśli, że powinna spędzać czas z synem? – Mężczyzna pokręcił głową z niezadowoleniem. – Cały dzień w pracy budowałem domki z Lego? To po prostu koszmar! Już nie wiem, co z nią zrobić – dodał.

– Spokojnie, synu. Wiem, co robić – kobieta puściła oko chytrze. – Sprawimy, że twoja żona zrobi wszystko mądrze.

W piątek, gdy dzień roboczy minął już po południu, Dmitrij zadzwonił do żony, by podzielić się z nią bardzo ciekawą nowiną.

– Kochanie, moi dalecy krewni przyjeżdżają dziś do nas z wizytą. Proszę, posprzątaj mieszkanie i nakryj do stołu na ich przybycie – rozkazał.

  • Co masz na myśli mówiąc dzisiaj? Czemu nie powiedziałaś tego wcześniej? Jak my to wszystko ogarniemy? – zapytała zmieszana Ola.

– Nie my, tylko wy! Spóźnię się dziś do pracy – odpowiedział krótko mąż.

  • Świetny pomysł. To twoi krewni i muszę ich poznać – odpowiedziała żona niezadowolona.
  • Nie zapominaj, że jak tylko mnie poślubiłaś, cała moja rodzina stała się również twoją – odpowiedział pewnie Dmitrij. – Dobrze, nie mam już czasu z tobą rozmawiać, muszę pracować.

„Czekaj” – Ola zatrzymała męża. „O której godzinie tu będą?”

„O szóstej” – odpowiedział krótko mąż i się rozłączył.

  • A co masz na myśli? Kończę pracę o piątej… – mruknęła pod nosem Ola.

Nerwowo wierciła się na krześle, zastanawiając się, jak da radę to wszystko ogarnąć. W tym momencie jej koleżanka Swietłana zauważyła zmieszanie na twarzy przyjaciółki.

„Co się stało?” zapytała cicho.

– Mąż zadzwonił i powiedział, że przyjeżdżają jego krewni. Nie mam pojęcia, jak dam radę ze wszystkim. Lodówka jest pusta, a generalne porządki planowałam zrobić dopiero w weekend.

  • Wiesz co? Zamów jedzenie z dowozem, a w międzyczasie posprzątaj. Myślę, że ludzie z daleka nie zauważą, jeśli nie wszystko będzie w idealnym porządku – puściła oko Swieta.
  • Dzięki za pomysł. Spróbuję – Ola trochę się ożywiła.

Będąc jeszcze w pracy, dziewczyna zamówiła kilka dań z restauracji, które powinny zostać dostarczone zaraz po jej powrocie z pracy. Będzie miała jeszcze czas, żeby wszystko pięknie podać.

Jednak starannie zaplanowana kolacja nie poszła zgodnie z planem. Idąc z synem na piętro, Ola zauważyła na korytarzu dziwną parę: bardzo otyłą kobietę i szczupłego mężczyznę, którzy stali przy drzwiach i z niezadowoleniem patrzyli na zegarki.

  • Halo! Jesteś tu, w mieszkaniu czterdzieści trzy? – zapytała uprzejmie Ola.

„Tak” – warknęła kobieta. „A kim ty jesteś?”

  • Olga, żona Dmitrija. Jak masz na imię? – Ola starała się zachować spokój.
  • Aleksandro Pietrowna. A to mój mąż, Siergiej Iwanowicz – głos kobiety brzmiał bardzo niegrzecznie i głośno, przez co Ola poczuła się nieswojo. – A kto się kryje za twoimi plecami?

„To mój syn Iwan” – dziewczyna uśmiechnęła się słodko.

„On jest trochę zbyt nieśmiały” – Aleksandra Pietrowna zmrużyła oczy z niezadowoleniem.

„Wejdźmy do środka” – Ola cicho przecisnęła się między mężczyzną a kobietą, żeby otworzyć drzwi. Wyglądało na to, że celowo się nie ruszali, żeby utrudnić jej zadanie.

Gdy wszyscy weszli do mieszkania, Aleksandra Pietrowna zaczęła sapać z niezadowolenia.

„Co, u ciebie zawsze jest taki bałagan?” powiedziała oburzona, rozglądając się po mieszkaniu, jakby było jego właścicielką.

„Mój mąż i ja pracujemy pięć dni w tygodniu, więc nie mamy siły ani czasu, żeby sprzątać codziennie” – próbowała wytłumaczyć Ola.

„Zawsze miałam dość czasu, żeby posprzątać. Ty się chyba trochę rozpuściłeś” – prychnęła kobieta.

„Być może” – Ola wzruszyła ramionami, nie wiedząc, co innego powiedzieć.

„Czy zamierzasz nas nakarmić?” zapytała bezceremonialnie Aleksandra Pietrowna.

  • Oczywiście. Już ja wszystko załatwię – odpowiedziała dziewczyna.

– Nie ugotowałaś sama? Siostra powiedziała mi, że poprosiłaś o urlop, żeby się z nami spotkać. Nie dość, że same przyjechałyśmy z dworca, to jeszcze chcesz nas karmić półproduktami? Myślisz, że za mało tego jedzenia zjadłyśmy w pociągu? – Aleksandra Pietrowna podniosła głos.

Przez chwilę Ola stała i mrugała oczami, nie rozumiejąc, co się dzieje.

„Czyli jesteś siostrą Alevtiny Grigoriewnej?” zapytała dziewczyna.

  • Tak, kuzynie drugiego stopnia. Więc pospiesz się. Sierioża i ja jesteśmy głodni!

– Wiesz, nikt mnie wcześniej nie uprzedził o twoim przyjeździe. Dlatego nie miałam czasu, żeby się porządnie przygotować – zaczęła się usprawiedliwiać Ola, zręcznie przekładając jedzenie na talerze.

Gdy stół został nakryty, Aleksandra Pietrowna rozejrzała się dookoła i zamiast przenieść część dania ze wspólnego talerza na swój, wzięła całą porcję dla siebie.

„A ty weź sałatkę” – rozkazała mężowi.

Ola patrzyła z oszołomieniem na obraz, który rozwijał się przed jej oczami. Nie wiedziała, jak zareagować na tę sytuację i czego się spodziewać. Widząc tych ludzi po raz pierwszy, poczuła się nieswojo we własnym domu: ci ludzie zachowywali się wyjątkowo niegrzecznie, a o etykiecie nie było mowy.

Była dokładnie godzina siódma, a Ola nie wiedziała już, jak ugościć krewnych męża. Pokazała im rodzinne albumy, opowiedziała mnóstwo historii ze swojego życia, a nawet włączyła film ze ślubu. Dmitrija wciąż nie było w domu.

Kiedy wskazówki zegara zbliżały się do dziewiątej, Ola grzecznie przeprosiła gości, tłumacząc, że musi położyć syna spać. W tym czasie Aleksandra Pietrowna i Siergiej Iwanowicz zostali sami w salonie: zachowywali się swobodnie i włączyli telewizor na cały regulator, jakby byli w domu.

Ola przez jakiś czas tolerowała hałas, gdy jej syn był w łazience, lecz wkrótce postanowiła porozmawiać z rodziną.

„Przepraszam, Siergieju Iwanowiczu, czy mógłbyś trochę ściszyć telewizor?” – zapytała.

  • Dlaczego? – uśmiechnął się bezczelnie.

„Muszę położyć dziecko spać” – odpowiedziała krótko Ola, nie chcąc przeklinać.

„To nie mój problem” – warknął mężczyzna i odwrócił się od ekranu.

– W takim razie muszę cię prosić, żebyś wyszedł. Jest późno, a Dmitrij nie odbiera telefonów i nie wiem, kiedy wróci. Mam nadzieję, że już wynająłeś mieszkanie? – zapytała uprzejmie dziewczyna.

„Oczywiście” – zaśmiał się Siergiej Iwanowicz. „Zamieszkamy z tobą”.

„To niemożliwe!” powiedziała Ola zszokowana.

„Oczywiście, że tak!” odpowiedziała Aleksandra Pietrowna, wracając z kuchni z dużą kanapką z kiełbasą i bochenkiem chleba.

– Ale to będzie uciążliwe! Nie mamy dodatkowych łóżek – oburzyła się dziewczyna.

„Śpij na podłodze, nic ci się nie stanie” – odpowiedziała kobieta bezczelnie, gryząc kanapkę.

Ola poszła do pokoju dziecięcego i zaczęła gorączkowo dzwonić do męża, raz po raz, aż w końcu odebrał.

„Gdzie jesteś? Czemu nie odpowiedziałeś?” – zapytała nerwowo.

„Jestem u mamy. Pomyślałem, że będzie za ciasno, żeby wszyscy spali w dwupokojowym mieszkaniu, więc spędzę ten tydzień u niej” – powiedział Dmitrij z lekkim uśmiechem.

„Dlaczego nie zgodziłaś się ze mną na to?” – zapytała oburzona Ola.

  • Co się stało? Nie podoba ci się? Mówiłeś, że jestem złym mężem. Jak zamieszkasz z ciocią Saszą, nauczysz się robić wszystko na czas i nie przeciągać tego do weekendu – odpowiedział mąż z samozadowoleniem.
  • Dim, mówisz serio? Nie dość, że zaprosiłeś krewnych bez mojej zgody, to jeszcze zostawiłeś mnie samego!

„Nie potrzebuję twojej zgody, żeby kogokolwiek zaprosić do domu” – odparł Dmitrij.

„No to masz nauczkę” – odpowiedziała ze złością Ola.

  • Co dokładnie? – zapytał mąż z uśmiechem. Ale zamiast odpowiedzi, Dmitrij usłyszał tylko krótkie sygnały dźwiękowe.

Ola wzięła głęboki oddech, zebrała myśli i wyszła z pokoju dziecięcego, udając się do salonu, gdzie postanowiła zająć się gośćmi.

– Właśnie rozmawiałam z mężem. Powiedział, że zgodziłaś się spędzić noc nie u nas, ale u mojej teściowej. Najwyraźniej coś ci się pomyliło. On już czeka na ciebie z Alevtiną Grigoriewną – powiedziała dziewczyna uprzejmie, ale pewnie.

– Hmm, dziwne – Aleksandra Pietrowna przyjrzała się uważnie Oli. – Chociaż ja też wolę mieszkać u siostry – pedantki – niż w tej norze – warknęła na męża, rozglądając się po mieszkaniu z niezadowoleniem. – Sierioża, wstawaj. Wychodzimy.

„Po prostu usiadłem, żeby odpocząć” – mruknął mężczyzna w odpowiedzi.

„Spokojnie, jeszcze nie jestem zmęczona!” odpowiedziała niegrzecznie Aleksandra Pietrowna.

Pół godziny później ci głośni i nieprzyjemni ludzie opuścili mieszkanie Oli. W końcu udało jej się spokojnie położyć syna spać, a potem sama poszła spać, roztropnie wyciszając telefon.

Sobotnie poranki zawsze były udane: nie trzeba było wstawać z budzikiem, spieszyć się i szykować rodziny do pracy i przedszkola. Patrząc na telefon, Ola była przerażona: dwadzieścia jeden nieodebranych połączeń od męża i pięć od teściowej. Dodatkowo, było tam kilka wiadomości z pogróżkami od męża.

„Więc co mi zrobisz?” zaśmiała się do siebie.

Godzinę po przebudzeniu przekręcono klucz w zamku i Dmitrij wszedł do mieszkania.

„Gdzie ty, do cholery, jesteś?” – syknął ze złością.

„W kuchni” – odpowiedziała Ola, nie mogąc powstrzymać uśmiechu.

  • Chcesz mnie nastawiać przeciwko wszystkim, suko? – Oczy Dmitrija zrobiły się czerwone.

– Nic takiego – powiedziała Ola, odgryzając kawałek świeżego ogórka, który właśnie ukroiła. – Zrozum mnie dobrze, nasze mieszkanie jest za ciasne dla takich hałaśliwych ludzi.

Dmitrij zacisnął zęby ze złości.

  • Pójdziesz teraz i przeprosisz moją mamę, a także ciocię Saszę i jej męża.
  • Jasne! Biegnę i upadam! – uśmiechnęła się Ola.

Dmitrij chciał uderzyć żonę, ale ona zręcznie przechwyciła jego dłoń.

– Nie potrzebujesz tego! – powiedziała Ola surowo, patrząc mu w oczy. – Lepiej idź, Dimoczka. Ty i twoja mama jesteście takie dobre w sprzątaniu, a ja sama dam sobie radę z tym śmietnikiem. Idź, idź – popychała męża w stronę korytarza.

„Ale ja tu mieszkam” – odpowiedział nieśmiało mąż.

– Już nie. Złożyłam dziś rano pozew o rozwód. A moje mieszkanie jest przedmałżeńskie, więc nie masz szans – powiedziała pewnie Ola. – Mam nadzieję, że z mamą będzie ci się mieszkało o wiele lepiej niż ze mną i synem. Teraz będziesz mogła tam sobie ułożyć życie – dodała ironicznie.

Wkrótce się rozwiedli. Ola i jej syn pozostali w mieszkaniu, a Dmitrij zamieszkał z Alewtiną Grigoriewną, która była „bardzo szczęśliwa” z powrotu syna. A tych samych krewnych, których teściowa chciała napuścić na Olę, nie mogli wyrzucić przez cały miesiąc. Jak bezczelni i nieokrzesani okazali się ci ludzie.

Każdy dostaje w życiu to, na co zasługuje, a jeśli myślisz, że nie poniosłeś żadnej kary, to znaczy, że jeszcze na nią nie nadszedł czas.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *