„Oleg, mam już dość twoich rodziców, dlaczego mieszkają z nami?” – oburzona Rita zwróciła się do męża, stojąc na środku salonu z odkurzaczem w rękach.
- Rit, dlaczego znowu zaczynasz? – Oleg nawet nie podniósł wzroku znad telefonu. – Już o tym rozmawialiśmy.
- Rozmawialiście o tym? – Głos Rity podniósł się o oktawę. – Mówiłeś mi, że to tymczasowe, najwyżej na kilka miesięcy. Ale minęło już sześć miesięcy!
Z kuchni dobiegał dźwięk włączonego telewizora i głos Wiery Aleksiejewny, która rozmawiała o czymś przez telefon. Roman Dmitriewicz, jak zwykle, krzątał się po loggii ze swoimi narzędziami.
– To starsi ludzie – Oleg w końcu odłożył słuchawkę i spojrzał na żonę. – Gdzie mieliby się podziać? Mieli problemy z mieszkaniem.
- Nie mamy żadnych problemów? – Rita odstawiła odkurzacz pod ścianę. – Twoja mama codziennie przestawia moje rzeczy, krytykuje moje gotowanie. A twój ojciec zamienił loggię na składzik na żelazko.
- Ona nie krytykuje, ona pomaga.
- Pomogło? – Rita rozłożyła ręce. – Oleg, wczoraj wyrzuciła mój jogurt, bo uznała, że się zepsuł. Ale był świeży!
W drzwiach pojawiła się Wiera Aleksiejewna, trzymając w rękach telefon komórkowy.
„Ritulya, moja droga, czy wiesz, ile teraz kosztuje przejazd autobusem?” zapytała niewinnie.
„Trzydzieści rubli” – odpowiedziała krótko Rita.
– Ojej, jak drogo to wyszło. A wcześniej jeździliśmy za grosze – teściowa pokręciła głową. – Oleg, synu, mógłbyś jutro pójść do banku? Muszę tam odebrać dokumenty.
- Mamo, jutro jestem w pracy do późna – Oleg podrapał się po głowie. – Może w weekend?
„Spokojnie, pójdę sama” – Wiera Aleksiejewna machnęła ręką. „Pomyślałam, że może jedziecie tą samą trasą”.
Rita uważnie obserwowała ten dialog. Coś w zachowaniu teściowej ostatnio ją niepokoiło. Zbyt często i cicho rozmawiała przez telefon i zbyt często wspominała o banku.
„Jakie dokumenty?” Rita nie mogła się powstrzymać od zapytania.
- No, tylko kilka zaświadczeń – odpowiedziała wymijająco Wiera Aleksiejewna. – Po sprzedaży mieszkania pozostało mnóstwo nieuporządkowanych papierów.
„Mamo, mówiłaś, że wszystko już jest zamknięte” – zdziwił się Oleg.
- No cóż, tak, w zasadzie. To tylko drobiazgi – teściowa szybko wróciła do kuchni.
Rita wymieniła spojrzenia z mężem. Oleg wzruszył ramionami i znów sięgnął po telefon.
„Słuchaj, ile pieniędzy dostali twoi rodzice za mieszkanie?” – zapytała Rita, siadając obok męża na sofie.
- Po co ci to? – Oleg nie oderwał wzroku od ekranu.
— Po prostu jestem ciekaw. Powiedzieli, że ledwo spłacili długi. I mieli ładne mieszkanie, w samym centrum okolicy.
- Rit, to nie nasza sprawa. Są dorośli, sami uporządkują swoje finanse.
- Oleg, mieszkamy razem już pół roku, to stało się także naszą sprawą – Rita odwróciła się całym ciałem do męża. – Chcę po prostu zrozumieć sytuację.
- Jaka sytuacja? – Głos Olega stał się napięty.
— No, przynajmniej od jak dawna się u nas wprowadzili. Może oszczędzają na nowe mieszkanie? Albo szukają czegoś do wynajęcia?
„Niczego nie szukają” – warknął Oleg. „A tak w ogóle, dość już o tym. Boli mnie głowa od pracy, a ty mnie przesłuchujesz”.
Rita chciała zaprotestować, ale w tym momencie z loggii dobiegł huk. Roman Dmitriewicz coś upuścił.
- Roma, jak się masz? – krzyknęła Wiera Aleksiejewna z kuchni.
„Wszystko w porządku, wiertło spadło” – odpowiedział teść.
Rita zamknęła oczy i powoli wypuściła powietrze. Jeszcze sześć miesięcy temu ich mieszkanie było ciche i przytulne. Teraz zmieniło się w przechodni dziedziniec, gdzie każdy robił swoje, ale nikt nie brał innych pod uwagę.
„Pamiętasz, jak planowaliśmy remont sypialni?” zaczęła cicho.
„Teraz nie jest czas na naprawy” – mruknął Oleg.
- Dlaczego?
— Ponieważ moi rodzice mieszkają w pokoju, który chcieliśmy przekształcić w garderobę.
„Oleg, ale to nasze mieszkanie” – Rita starała się mówić spokojnie. – „I nasze plany”.
- Gdzieżby indziej mogli pójść? – Oleg w końcu odłożył telefon i spojrzał na żonę. – Wydali wszystkie pieniądze, nie mają już nic.
— Na co wydałeś te pieniądze?
— Na… różne potrzeby.
- Oleg, możesz powiedzieć coś więcej?
- Rita, przestań! – powiedział ostro mąż. – To ich sprawa, nie twoja. Oni nam nie podlegają.
W głosie Olega pobrzmiewały nuty, których Rita nigdy wcześniej nie słyszała. Ukrywał coś, to było oczywiste. Ale co dokładnie?
Wieczorem, gdy rodzice Olega poszli spać, Rita postanowiła spróbować jeszcze raz.
„Oleg, nie chcę się kłócić” – zaczęła, siadając obok męża w kuchni. „Po prostu wyjaśnij mi sytuację. Mam prawo wiedzieć, co się dzieje w naszym domu.
„Nic szczególnego się nie dzieje” – Oleg przeglądał wiadomości na telefonie. „Rodzice tymczasowo zostają u nas, dopóki nie rozwiążą swoich problemów”.
- Jakie pytania? I dlaczego nie możesz mi powiedzieć, ile dostali za to mieszkanie?
- Bo to nie twoja sprawa! – Oleg uderzył dłonią w stół. – Przestań grzebać w cudzych finansach!
- Inni? – Rita nie mogła uwierzyć własnym uszom. – Oleg, twoi rodzice są teraz moimi rodzicami. A ich problemy są naszymi wspólnymi problemami.
— Nie wszystkie problemy muszą być rozwiązywane łącznie.
- Które potrzebujesz?
Oleg pozostał milczący, wpatrując się w telefon.
- Oleg, słyszysz mnie?
- Rozumiem. Po prostu nie chcę o tym rozmawiać.
- Dlaczego?
- Bo nie zrozumiesz.
Rita poczuła, jak ściska ją w środku. Przez osiem lat małżeństwa Oleg nigdy nie powiedział jej czegoś takiego.
- Spróbuj wyjaśnić. Może zrozumiem więcej, niż myślisz.
Oleg podniósł wzrok i spojrzał na żonę. W jego spojrzeniu było jednocześnie coś winnego i upartego.
- Rit, zaufaj mi. Są rzeczy, których lepiej nie wiedzieć.
- Co masz na myśli, mówiąc, że lepiej nie wiedzieć? – Głos Rity stał się cichszy, ale bardziej napięty. – Oleg, co się stało? Co przede mną ukrywasz?
- Niczego nie ukrywam.
- To dlaczego nie potrafisz odpowiedzieć na proste pytanie o pieniądze?
- Ponieważ… – Oleg zawahał się. – Ponieważ tam wszystko jest skomplikowane.
— Jak trudne to jest?
- Bardzo.
Rita wstała i podeszła do okna. Na zewnątrz było już ciemno, w oknach sąsiednich domów migotały ciepłe światła. Gdzieś tam mieszkały zwyczajne rodziny, które nie miały takich problemów.
„Oleg, a co jeśli sama dowiem się prawdy?” zapytała, nie odwracając się.
- Co masz na myśli?
- No to porozmawiam na przykład z sąsiadami twoich rodziców. Albo z pośrednikiem, który sprzedał to mieszkanie.
„Rita, nie rób tego” – w głosie Olega słychać było niepokój.
- Dlaczego?
— Ponieważ… ponieważ może to zniszczyć relacje rodzinne.
Rita odwróciła się i przyjrzała uważnie mężowi. Siedział z opuszczoną głową, bawiąc się rogiem serwetki.
- Oleg, o jakim związku mówisz? Między tobą a mną? Czy między nami a twoimi rodzicami?
„Między wszystkimi” – odpowiedział cicho.
- A teraz nie są rozpieszczane?
Oleg podniósł głowę. W jego oczach było tyle zmęczenia, że Rita prawie poczuła współczucie dla męża. Prawie.
- Rit, zostawmy wszystko tak jak jest. Za jakiś czas wszystko się ułoży.
- Jak to zostanie rozstrzygnięte?
- To zostanie po prostu rozstrzygnięte.
- Oleg, to nie jest odpowiedź.
- To jest jedyna odpowiedź, jaką mogę ci teraz dać.
Rita wróciła do stołu i usiadła naprzeciwko męża.
- Dobrze. To powiedz mi: czy to ma związek z Michałem?
Oleg gwałtownie podniósł głowę i Rita zrozumiała, że trafiła w sedno.
- Skąd wiesz o Michałku?
- Twoja mama czasami wspomina o nim przez telefon. A wczoraj twoja sąsiadka Tamara pytała, jak się miewa twój brat.
„To nie mój brat” – szybko poprawił Oleg. „To syn mojej matki z pierwszego małżeństwa”.
- Wiem. Ale to nie jest odpowiedź na moje pytanie.
Oleg znów spuścił głowę.
— Oleg, czy twoi rodzice sprzedali mieszkanie, żeby dać pieniądze Michałowi?
Cisza trwała tak długo, że Rita zdała sobie sprawę, że miała rację.
— Ile mu dali?
- Rit, proszę…
- Ile, Oleg?
„Większość” – powiedział mąż ledwo słyszalnie.
Rita odchyliła się na krześle. Teraz wiele rzeczy stawało się jasne. Dziwne rozmowy telefoniczne teściowej, wzmianki o banku, niechęć Olega do omawiania spraw finansowych rodziców.
„I co teraz?” zapytała. „Czy Michaił odda pieniądze?”
Oleg uśmiechnął się gorzko.
- Michaił nigdy niczego nie zwraca.
- Czyli twoi rodzice zostali bez pieniędzy?
- Zasadniczo tak.
- I dlatego u nas mieszkają?
- Tak.
— Jak długo?
„Nie wiem” – Oleg podniósł wzrok i spojrzał na żonę. „Naprawdę nie wiem, Rit. Oni sami nie wiedzą”.
Rita milczała, trawiąc otrzymane informacje. Cała ta historia z tymczasowym pobytem była więc kłamstwem od samego początku. Rodzice Olega nie zamierzali się nigdzie przeprowadzać, bo po prostu nie mieli dokąd pójść.
„Dlaczego nie powiedziałeś mi prawdy od razu?” – zapytała w końcu.
- Bo wiedziałem, jak zareagujesz.
- Jak?
— Tak jak reagujesz teraz.
- A jak mam zareagować?
- Jesteś zły.
- Oleg, nie jestem zły, że twoi rodzice pomogli swojemu synowi. Jestem zły, że okłamywałeś mnie przez sześć miesięcy.
- Nie skłamałem. Po prostu nie powiedziałem całej prawdy.
- To jest to samo.
Oleg wstał i podszedł do okna.
- Rit, nie wiedziałam, co robić. Mama prosiła, żebym nie opowiadała szczegółów. Wstydzi się tej sytuacji.
— Czy wstydzisz się, że pomogłeś swojemu synowi?
— Wstydzi się, że teraz sama potrzebuje pomocy.
Rita zdała sobie sprawę, że rozmowa przybiera nieoczekiwany obrót. Okazało się, że Wiera Aleksiejewna nie była tak bezceremonialna, jak się wydawało. Po prostu próbowała ratować twarz w trudnej sytuacji.
- Oleg, jak często Michaił prosi o pomoc?
- Dość często.
— A twoi rodzice zawsze ci pomagają?
- Mama zawsze pomaga. Tata zazwyczaj jest przeciwny, ale mama go przekonuje.
— I tym razem było tak samo?
- Tym razem Michał powiedział, że jeśli nie spłaci długów, mogą pojawić się poważne problemy.
- Jakie problemy?
- No cóż… kłopoty. Zadarł z kilkoma ludźmi, wziął od nich pieniądze na interes, a interes upadł.
Rita poczuła dreszcz przebiegający jej po kręgosłupie.
- Oleg, brzmi to jak…
- Co masz na myśli?
- Jak wymuszenie.
- Rit, nie przesadzaj. To normalna relacja biznesowa.
— Zwykłe relacje biznesowe nie zmuszają starszych ludzi do sprzedaży swojego jedynego mieszkania.
Oleg odwrócił się od okna.
- Co proponujesz? Zostawić Michała w tarapatach?
— Proponuję, abyśmy nie rozwiązywali problemów innych ludzi kosztem własnego komfortu.
- Nasza pociecha? – Głos Olega stał się zimny. – Rit, to moja rodzina.
- A kim ja jestem?
- Wy też jesteście rodziną. Ale rodzice to rodzice.
- Czyli nie jestem dla ciebie tak ważny jak twoja matka?
- Rit, nie bądź głupi.
– To wyjaśnij mi tę logikę. Twoja matka oddaje wszystkie pieniądze najstarszemu synowi, który ciągle popada w długi. W rezultacie twoi rodzice zostają bezdomni i przeprowadzają się do nas. Nasze życie wywraca się do góry nogami, ale uważasz, że nie mam prawa narzekać, bo to rodzina.
- Rit…
- Nie, daj mi dokończyć. A teraz powiedz mi: jeśli Michaił jutro znowu poprosi o pieniądze, czy twoja matka znajdzie sposób, żeby mu znowu pomóc?
Oleg milczał, a ta odpowiedź przekazała Ricie więcej niż jakiekolwiek słowa.
Następnego dnia Rita postanowiła odwiedzić swoją siostrę Lenę. Potrzebowała kogoś, z kim mogłaby porozmawiać i uporządkować myśli.
- Dobra, przestań – Lena postawiła kubek na stole i uważnie przyjrzała się siostrze. – Chcesz powiedzieć, że twoja teściowa oddała wszystkie pieniądze za mieszkanie jakiemuś nieudacznikowi, a teraz oni mieszkają u ciebie i będą tam mieszkać dalej?
„Coś w tym stylu” – skinęła głową Rita.
— Czy Oleg wie, że jest wykorzystywany?
- Nie wiem. Myślę, że po prostu nie chce zdenerwować matki.
- Rit, czy rozumiesz, że jeśli ten Michaił znów się pojawi z wyciągniętą ręką, twoje mieszkanie będzie następne?
Rita poczuła dreszcz na plecach. Starała się o tym nie myśleć, ale Lena dała wyraz swojemu największemu lękowi.
„Oleg na to nie pozwoli” – powiedziała niepewnie.
— Sześć miesięcy temu też myślałaś, że nie pozwoli swoim rodzicom zamieszkać z tobą na zawsze.
Wracając do domu, Rita zobaczyła dziwny obraz. Cała trójka siedziała w salonie – Oleg, Wiera Aleksiejewna i Roman Dmitriewicz, a przed nimi stał nieznany mężczyzna w wieku około czterdziestu pięciu lat, w pogniecionej marynarce.
- Ach, Rituljo, w samą porę – Wiera Aleksiejewna zwróciła się do synowej z wymuszonym uśmiechem. – Poznaj mojego syna Michała.
Michaił wyciągnął dłoń do uścisku. Rita automatycznie odpowiedziała na powitanie, ale cała jej uwaga skupiła się na twarzach pozostałych. Oleg wyglądał na spiętego, Roman Dmitriewicz ponuro wpatrywał się w podłogę.
„Rozmawiamy tu o sprawach rodzinnych” – kontynuowała Wiera Aleksiejewna. „Michaił opowiada nam o nowej szansie”.
- Jaką okazję? – Rita usiadła na brzegu sofy.
– No cóż, pojawił się jeden projekt – powiedział szybko Michaił, nie patrząc mu w oczy. – Bardzo obiecujący. Wystarczy odrobina na początek.
„Ile?” zapytała bezpośrednio Rita.
- Niewiele, tylko półtora miliona.
Rita poczuła, że grunt usuwa się jej spod stóp.
- A skąd weźmiesz ten półtora miliona?
- No, mama mówi, że możesz wziąć pożyczkę – Michał szybko spojrzał na Wierę Aleksiejewną. – Zastawiając mieszkanie.
— Jakie mieszkanie?
„No cóż, twoja” – odpowiedział niezręcznie Michaił.
Rita powoli odwróciła się do Olega. Jej mąż siedział blady, zaciskając pięści.
- Oleg, zgodziłeś się na to?
„Ja… jeszcze nie zdecydowaliśmy” – mruknął.
- Ritulu, kochanie – wtrąciła się Wiera Aleksiejewna – rozumiesz, że to wielki sukces Michała. I będziemy w stanie spłacić te pieniądze w ciągu sześciu miesięcy. Możemy wziąć kredyt pod zastaw twojego mieszkania.
- Jak ci się to odwdzięczyć? – Rita starała się mówić spokojnie, choć w środku aż kipiała ze złości. – Kosztem czego?
„Cóż, projekt przyniesie zyski” – powiedział niepewnie Michaił.
- A jeśli nie da?
„Zrobi to, na pewno” – powiedziała pospiesznie Wiera Aleksiejewna. „Michaił ma ogromną wiedzę w tych sprawach”.
- Aż tak dobrze, że już całe mieszkanie tam spędziłeś?
Zapadła cisza. Roman Dmitriewicz podniósł głowę i spojrzał z wdzięcznością na synową.
„Rit, nie rób tego” – powiedział cicho Oleg.
- Dlaczego nie powinniśmy? – Rita wstała. – Oleg, chcesz stracić nasze mieszkanie?
- Oczywiście, że nie, ale…
- Ale co?
- Ale musimy pomóc rodzinie.
- Oleg, – Rita podeszła do męża i usiadła obok niego. – Spójrz na mnie. Ty i ja jesteśmy rodziną. Twoi rodzice też są rodziną. A Michał jest dorosłym mężczyzną, który powinien odpowiadać za swoje czyny.
– Rita ma rację – powiedział niespodziewanie Roman Dmitriewicz. – Wiero, dość tego. Już raz zostaliśmy bezdomni przez twojego syna. Teraz chcesz pozbawić domu i nasze dzieci?
„Roma, nie rozumiecie” – zaczęła protestować Wiera Aleksiejewna.
– Rozumiem wszystko! – Roman Dmitriewicz podniósł głos po raz pierwszy od pół roku. – Rozumiem, że Michaił nigdy nie odda pieniędzy, bo przywykł żyć na cudzy koszt. Rozumiem, że znowu zostaniemy z niczym. I rozumiem, że Oleg straci żonę, jeśli będziemy postępować w tym samym duchu.
Michaił niezręcznie podniósł się z krzesła.
- Może przyjdę innym razem, jak już wszystko omówimy…
„Nie” – powiedziała stanowczo Rita. „Porozmawiajmy o tym od razu. Michaił, ile razy prosiłeś rodziców o pieniądze?”
- Cóż… nie tak często.
„Ile razy?” powtórzyła Rita.
- Rit, po co się o tym dowiadujesz? – Oleg próbował ją powstrzymać.
- Ponieważ chcę zrozumieć z czym mamy do czynienia.
Michał przestępował z nogi na nogę.
- No, może trzy, cztery razy.
— Na jaki okres?
— Przez ostatnie pięć lat.
- A ile pieniędzy dostałeś w sumie?
„Miszy trudno to obliczyć” – broniła się Wiera Aleksiejewna.
„Misza ma już czterdzieści pięć lat” – powiedziała szorstko Rita. „Sam potrafi odpowiadać na pytania. Ile ma lat, Michaił?”
— Trudno podać całkowitą kwotę…
„Około czterech milionów” – powiedział cicho Roman Dmitriewicz. „Liczyłem”.
Oleg zwrócił się ostro do ojca.
- Tato, skąd wziąłeś ten numer?
— Rejestruję wszystkie wydatki Wiery związane z Michaiłem. Za pierwszym razem poprosił o pięćset tysięcy na otwarcie sklepu. Potem o milion na rozbudowę. Potem o kolejne osiemset tysięcy na nowy kierunek. A za ostatnim razem — dwa miliony siedemset tysięcy na mieszkanie.
Wszyscy milczeli. Liczby mówiły same za siebie.
„I co z tego wszystkiego wyszło?” zapytała Rita.
„Projekty się nie powiodły” – mruknął Michaił.
— Wszystkie projekty?
- Cóż… w biznesie może się zdarzyć wszystko.
„W biznesie wszystko może się zdarzyć, kiedy ryzykujesz własne pieniądze” – powiedziała Rita. „Ale kiedy ryzykujesz cudze pieniądze, to nazywa się to inaczej”.
„Rita, jesteś zbyt surowa” – próbował interweniować Oleg.
- Oleg, jesteś zbyt łagodny. – Rita zwróciła się do męża. – Powiedz mi szczerze: czy jesteś gotowy stracić nasze mieszkanie dla kolejnej przygody Michała?
Oleg milczał.
- Oleg, czekam na odpowiedź.
„Nie chcę stracić mieszkania” – powiedział powoli. „Ale nie chcę też zawieść rodziny”.
- Która rodzina? Ja czy moja matka?
- Wszystkie.
- To niemożliwe, Oleg. Musimy wybrać.
Wiera Aleksiejewna wstała z krzesła.
- Ritulja, rozumiem, że nie podoba ci się ta sytuacja. Ale Michaił obiecuje…
- Wiero Aleksiejewno – przerwała jej Rita – z szacunkiem dla ciebie, ale obietnice Michaiła są już nic nie warte. Wydałaś na niego całe mieszkanie. Teraz chcesz wydać nasze. Co dalej?
„Nic się już nie wydarzy, bo projekt na pewno ruszy” – wtrącił Michaił.
— Podobnie jak cztery poprzednie projekty?
„Rita” – Oleg wziął żonę za rękę – „może przynajmniej powinnaś posłuchać…”
- Oleg, – Rita uwolniła rękę, – posłuchałam cię. Pół roku temu poprosiłeś o tymczasowe przyjęcie rodziców. Zgodziłam się. Wczoraj powiedziałeś mi, że wydali wszystkie pieniądze na Michaiła. Przyjęłam to. Dzisiaj chcą mojej zgody na kredyt pod zastaw naszego mieszkania. Gdzie jest granica?
- Jaka granica?
— Granica tego, na co muszę się zgodzić dla dobra twojej rodziny.
Oleg spuścił głowę. Roman Dmitriewicz wstał i położył rękę na ramieniu syna.
„Oleg” – powiedział – „Rita ma rację. Nie możemy wiecznie rozwiązywać problemów Michaiła twoim kosztem.
- Ale mamo…
„Mama jest dorosłą kobietą i powinna sama zrozumieć, co robi źle”.
Wiera Aleksiejewna spojrzała na męża z niechęcią.
- Roma, jak możesz tak mówić?
- Wiera, milczałam przez pięć lat. Milczałam, kiedy rozdałaś nasze oszczędności. Milczałam, kiedy sprzedałaś mieszkanie. Ale już nie będę milczała. Michał musi nauczyć się żyć samodzielnie.
- To mój syn!
- A Oleg jest naszym synem. I ma żonę, którą może stracić przez twój upór.
Michael ponownie próbował odejść.
- Mamo, może naprawdę nie powinniśmy…
„Michaił” – przerwała mu Rita – „powiedz mi szczerze: oddasz mi te pieniądze?”
- Oczywiście, że tak.
- Gdy?
- Kiedy projekt zaczyna przynosić zyski.
- A jeśli nie ruszy?
- Zacznie się.
- A co jeśli nie zacznie?
Michael zawahał się.
- Znajdę inny sposób spłaty długu.
- Jaką metodą?
- No cóż… znajdę pracę.
— Pracujesz teraz?
— Szukam odpowiedniej pracy.
- Jak długo szukałeś?
— Zacząłem szukać niedawno.
– Michaił – Rita mówiła bardzo spokojnie – masz czterdzieści pięć lat. Nie masz stałej pracy, własnego domu, żadnych oszczędności. A mimo to chcesz wziąć półtora miliona rubli na projekt, którego sukcesu nikt nie gwarantuje. Myślisz, że to rozsądne?
„W biznesie zawsze istnieje ryzyko” – odpowiedział niepewnie Michaił.
- Zgadzam się. Ale zazwyczaj ludzie ryzykują własne pieniądze.
„Michaił też podejmuje ryzyko” – broniła się Wiera Aleksiejewna. „Inwestuje swój czas i wysiłek”.
- Vera Alekseevna, czas i energia nie są tym samym, co mieszkanie, w którym mieszkasz.
Oleg w końcu podniósł głowę i spojrzał na wszystkich.
„Wystarczy” – powiedział. „Michaił, nie weźmiemy kredytu pod zastaw mieszkania”.
- Oleżka! – zawołała Vera Alekseevna.
- Mamo, podjąłem decyzję. Pomogliśmy już więcej, niż mogliśmy.
- Ależ to jest okazja!
– Mamo, w ciągu pięciu lat były cztery „okazje”. Żadna się nie sprawdziła.
Michaił westchnął i skierował się w stronę wyjścia.
- Okej, rozumiem. Więc rodzina nic dla ciebie nie znaczy.
– Wręcz przeciwnie – przerwał mu Oleg. – Rodzina znaczy dla mnie bardzo wiele. Dlatego nie jestem gotów zniszczyć mojej dla twoich wątpliwych planów.
Kiedy Michaił wyszedł, Wiera Aleksiejewna zamknęła się w pokoju. Roman Dmitriewicz ciężko opadł na krzesło.
„Wybaczcie mi, dzieci” – powiedział. „Powinniśmy byli wcześniej powstrzymać ten cyrk”.
„Tato, nie przepraszaj” – Oleg usiadł obok ojca. „Wszyscy chcieliśmy tylko pomóc”.
„Można pomagać na różne sposoby” – westchnął Roman Dmitriewicz. „Można dać komuś rybę albo nauczyć go łowić ryby. Zawsze dawaliśmy ryby.
Rita usiadła na sofie naprzeciwko mężczyzn.
- Co teraz zrobimy?
„Teraz” – powiedział Roman Dmitriewicz – „Wera i ja znajdziemy sobie wynajęte mieszkanie i będziemy żyć niezależnie”.
- Tato, dlaczego? – zdziwił się Oleg. – Możesz zamieszkać z nami.
- Nie, synu. Już wystarczająco długo zakłócaliśmy twój spokój. Czas przywrócić porządek.
„Ale nie masz pieniędzy na czynsz” – powiedziała Rita.
- Jest trochę. A resztę ty i Oleg pożyczycie. Tylko jako pożyczkę, nie jako prezent. I będziemy spłacać stopniowo.
„Tato, nie możemy wziąć od ciebie pieniędzy” – zaprotestował Oleg.
– Możesz i powinnaś. Znajdę pracę na pół etatu, nawet jeśli będzie mała, ale znajdę. A Vera powinna też pomyśleć o tym, jak dorobić do domowego budżetu, zamiast wydawać cudze pieniądze na nieudacznika.
Wieczorem, gdy rodzice Olega poszli spać, Rita i jej mąż siedzieli w kuchni i pili herbatę.
„Rit, wybacz mi” – powiedział Oleg. „Powinienem był od razu powiedzieć ci całą prawdę”.
- Oleg, rozumiem, że było ci ciężko. Ale w małżeństwie nie powinno być tajemnic, zwłaszcza tak poważnych.
- Wiem. Po prostu nie chciałem cię zdenerwować.
- A teraz jestem dwa razy bardziej zdenerwowany. I z powodu sytuacji, i z powodu tego, że mi nie zaufałeś.
Oleg wziął dłoń żony w swoje dłonie.
- Rit, obiecuję: koniec z sekretami. I żadnych decyzji bez ciebie.
— Nawet jeśli mówimy o twoich rodzicach?
- Zwłaszcza jeśli mówimy o rodzicach.
Rita uśmiechnęła się po raz pierwszy od wielu dni.
- Wiesz, twój tata zrobił mi dziś miłą niespodziankę.
- Zbierał to wszystko latami. Tylko nie wiedział, jak powiedzieć o tym matce.
- Myślisz, że ona zrozumie?
– Mama jest mądrą kobietą. Prędzej czy później zrozumie, że Michał musi zostać sam.
- A jeśli nie zrozumie?
– Wtedy tata sam podejmie niezbędne decyzje. Już pokazał, że jest gotowy chronić rodzinę.
Tydzień później rodzice Olega przeprowadzili się do małego, jednopokojowego mieszkania w sąsiedniej okolicy. Rita pomogła im w przeprowadzce, a nawet kupiła nowe zasłony do ich nowego domu.
Wiera Aleksiejewna początkowo była naburmuszona, ale stopniowo się otrząsnęła. Zwłaszcza gdy zdała sobie sprawę, że Rita nie chowa urazy i jest gotowa do utrzymania normalnych relacji.
Michaił przestał pojawiać się z propozycjami wspólnego biznesu. Według plotek, dostał pracę menedżera w małej firmie i w końcu zaczął sam zarabiać.
Rita i Oleg mogli w końcu odnowić swoją sypialnię i przekształcić pusty pokój w domowe biuro, o którym od dawna marzyli.
„Wiesz” – powiedziała Rita pewnego wieczoru do męża – „jestem nawet wdzięczna Michałowi za tę historię z pożyczką”.
- Dlaczego?
- Bo pomogła nam w końcu postawić kropkę nad „i”. Teraz wiem na pewno, że mnie wybierzesz.
- Rit, zawsze cię wybierałem. Tylko nie zawsze wiedziałem, jak to okazać.
- No cóż, teraz możesz.
Oleg przytulił żonę i pomyślał, że czasami kryzysy naprawdę wzmacniają rodziny. Najważniejsze to przetrwać je razem, a nie samotnie.