Dzieci tatusia

„Mamo, wyobraź sobie, że od kilku dni dzwoni jakiś facet i mówi, że jest moim bratem” – Alla uważnie przyjrzała się matce. „Ciągle się rozłączałam, ale dziś wysłał wiadomość i poprosił o spotkanie”.

„Idziesz?” Mama, z jakiegoś powodu, wcale nie była zaskoczona.

  • Oczywiście, że nie. Dlaczego? Przecież, o ile wiem, nie mam brata. A może jednak mam?

– Tak – odpowiedziała matka po kilku sekundach milczenia – to syn twojego ojca z pierwszego małżeństwa. Jeśli oczywiście, to on. Ma na imię Siergiej.

  • Czemu dowiaduję się o tym dopiero teraz? Czemu ty i tata nigdy mi nie powiedzieliście, że mam brata?

– To było konieczne…

  • Do kogo?
  • Nie chciałem, żebyś się komunikował.
  • Dlaczego?
  • Jak to, nie rozumiesz? Przecież jesteś już dorosła! – wybuchnęła nagle matka.
  • Nie rozumiem…

W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych wiele osób, niespodziewanie dla siebie, zrezygnowało z pracy i zajęło się transportem wahadłowym.

Zoya również opuściła szkołę, w której uczyła matematyki i została handlarką wahadłową, aby dorobić.

Podczas jednej z długich podróży po obwodzie tiumeńskim poznała Gieorgija.

„Zhora” – przedstawił się jej na ich pierwszym spotkaniu.

Był przystojnym, towarzyskim mężczyzną i szybko znalazł wspólny język ze wszystkimi. Zoya też od razu go polubiła.

Początkowo nie miała zamiaru wdawać się z nim w romans. Wiedziała: Żora jest mężatką i wychowuje syna. Ale ich nieustanna bliskość i wzajemna sympatia zrobiły swoje: status rodzinny Żory przestał ją niepokoić.

Podróżowali razem w celach handlowych przez około trzy lata. Komunikowali się tylko podczas podróży. Rozmawiali bardzo ciepło.

Wielu myślało, że widzą małżeństwo.

Rozstali się tylko na kilka tygodni, wracając do domu. Żora pojechał do żony, a syn Zoja – do rodziców.

Wszystko się zmieniło, gdy stało się jasne, że Zoja jest w ciąży. Zhora była szczęśliwa i obiecała pomóc przy dziecku, ale Zoja była uparta:

  • Albo wyjdziesz za mnie, albo nie będzie dziecka.

A Zhora, która szczerze ją kochała, wniosła pozew o rozwód…

Jego syn Sierioża miał wtedy osiem lat…

Żora również kochał swojego syna. Dlatego, gdy Zoja była w ciąży, starannie ukrywał przed nią, że odwiedza byłą żonę i spotyka się z ich synem.

Zoja dowiedziała się o tym znacznie później, gdy mała Alloczka miała około roku.

Wybuchł straszny skandal. Zoja krzyczała, że Żora ją zdradziła, że prawdopodobnie zdradza ją z byłą żoną, bo inaczej – po co miałby się tam „wlec”?

Choć mężczyzna usilnie próbował wytłumaczyć, że nie idzie odwiedzić byłej żony, lecz syna, nic nie pomagało: Zoya go nie słuchała.

I postawiła kolejne ultimatum: albo ona i jej córka, albo… pozwolić Zhorze pójść, dokąd chce.

Zhora wybrała Zoyę…

Zerwałem kontakt z moją byłą rodziną. Całkowicie.

Ale to nie przyniosło Zoi szczęścia. Radosna, życzliwa, kochająca Zhora stopniowo stawała się ponura, zła, wiecznie niezadowolona.

Wszystko mu się nie układało, nic go nie uszczęśliwiało. No, może poza jego córeczką, którą rozpieszczał.

Pewnego dnia wspomniał żonie, że powinien przedstawić Alloczkę swojemu starszemu bratu…

Lepiej by było, gdyby tego nie powiedział. Zoya jak zwykle zrobiła awanturę: krzyczała, groziła rozwodem, zabroniła mu widywać się z córką…

Zhora nie wytrzymał i zamknął żonie usta pięścią…

Nie, nie rozwiedli się. Nadal mieszkali razem, jeśli można to nazwać życiem…

Pomiędzy ludźmi, którzy kiedyś się kochali, nie ma już nic oprócz nienawiści.

A córki Alloczki…

Gdy dziewczyna skończyła szesnaście lat, Zhora zmarła na zawał serca…


„Dobrze pamiętam, jak umarł mój tata” – powiedziała cicho Alla po wysłuchaniu opowieści matki – „i pamiętam też, że zawsze był smutny, prawie nigdy się nie uśmiechał… Okazuje się, że to ty odebrałaś mu radość…”

– Nie – odpowiedziała matka – on sobie wszystkiego odmawiał! Nie było sensu słuchać zazdrosnej kobiety i machać pięściami.

  • Tak, mamo… Okazuje się, że wcale cię nie znam…

„No dalej, obrażaj swoją matkę” – powiedziała Zoya zmęczonym głosem – „ona na to zasługuje… Powiedz mi tylko: pójdziesz na to spotkanie?”

„Teraz oczywiście pójdę” – powiedziała stanowczo Alla – „najwyraźniej nadszedł czas, żebyśmy z bratem się poznali…”

Przyszła na umówione miejsce, usiadła przy stole i zaczęła czekać.

Przyglądała się uważnie każdemu mężczyźnie wchodzącemu do kawiarni. Już wiedziała: jej brat był od niej o dziewięć lat starszy…

Wszyscy troje usiedli przy jej stole…

  • Czy ty jesteś Alla? – zapytał jeden z nich…

Zmieszana Alla mechanicznie skinęła głową.

  • A ja jestem Siergiej. Cześć, siostro! Długo czekałem, żeby cię znaleźć. No i znalazłem. Szkoda, że wyrzuciłaś telefon.
  • Nie wiedziałem…
  • Teraz już wiesz?
  • Tak, moja mama mi mówiła…
  • Rozumiem. Długo milczała. No cóż. I mam dla ciebie niespodziankę!
  • Ty sama jesteś prawdziwą niespodzianką! – Alla w końcu oprzytomniała – oto znalezisko!
  • I to nie jednego! – zaśmiał się Siergiej. – Poznajcie: to Wiktor, to Borys. Nasi bracia.

Alla zamarła w bezruchu…

„Nie widzę radości na twojej twarzy” – uśmiechnął się Siergiej. „No to śmiało, zapytaj mnie o coś”.

– Już nic nie rozumiem…

– Wyglądałem prawie tak samo, kiedy ci dwaj znaleźli mnie i moją mamę. Oczywiście szukali mojego ojca. Dobra, nie martw się. Wszystko ci wyjaśnię. Krótko mówiąc: nasz tata był prawdziwym twardzielem. Zanim ożenił się z moją mamą, mieszkał z ich matką. Zostawił ją, nie wiedząc, że jest w ciąży. No i potem – wszystko jest proste. Urodziła bliźnięta. Chłopcy dorośli, chcieli poznać ojca i znaleźli mnie. Opowiedziałem im o tobie. Więc masz nie jednego brata, ale trzech!

„To niesamowite” – powiedziała Alla ledwo słyszalnie.

„Sam w to nie wierzę” – Siergiej znów się zaśmiał. Wyglądało na to, że odziedziczył po ojcu pogodne usposobienie, o którym opowiadała mu matka Alli. „Ale musisz przyznać, że jest wspaniale!”

  • Zgadzam się, jeśli…

„Jeśli to wszystko prawda?” – dokończył zdanie Siergiej.

Alla skinęła głową w milczeniu.

– Wiesz – powiedział Siergiej niespodziewanie poważnie – życie wszystko ułoży. Na przykład, bardzo się cieszę, że mam teraz braci i taką miłą siostrzyczkę. A wy – każdy z was niech sam zdecyduje: czy wam to potrzebne, czy nie…

Minęło wiele lat od tego spotkania…

Siergiej, Wiktor, Borys i Ałła utrzymują ze sobą kontakt do dziś. Co więcej, stali się praktycznie jedną rodziną.

Ich matki również się komunikują… Nie tak ściśle, ale jednak.

Raz w roku wszyscy spotykają się na grobie ojca…

Gdyby tylko Zhora mogła to zobaczyć…

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *