- Może mi wyjaśnisz, dlaczego kolacja jeszcze nie jest gotowa? – Oleg stanął w drzwiach kuchni, gdzie Tania siedziała przy laptopie i kończyła raport do pracy. – Tak naprawdę, wróciłem z pracy głodny!
Tanya podniosła wzrok znad ekranu i zerknęła na zegarek. Ósma. Zwykle gotowała na jego przybycie, ale dziś natłok pracy uniemożliwił jej punktualny powrót do domu.
- Przepraszam, kochanie! Nie mam na nic czasu, muszę skończyć projekt! Może coś zamówimy? Zapłacę!
Oleg zmarszczył brwi, jakby usłyszał coś wyjątkowo obraźliwego.
— Zamówimy? Tanya, mówisz serio? Moja mama nigdy nie zaproponowała ojcu, żeby zamówił jedzenie! Nigdy! Codziennie o szóstej wieczorem na stole stał ciepły obiad, niezależnie od tego, jak jej minął dzień!
Tanya przygryzła wargę, tłumiąc irytację. W ostatnich tygodniach stało się to aż nazbyt częstym refrenem: „Moja matka nigdy…”, „Moja matka zawsze…”.
- Oleg, rozmawialiśmy o tym! Mam mnóstwo pracy! Nie mogę wszystkiego rzucić tylko dlatego, że wskazówka zegara pokazuje konkretną godzinę!
Oleg oparł się o framugę drzwi i skrzyżował ramiona na piersi.
- Wiesz, kiedy zaczynaliśmy się spotykać, nie byłeś taki! Gotowałeś, dbałeś o nas, tworzyłeś przytulną atmosferę! A teraz co? Wracam do pustego domu, nie ma obiadu, moja żona siedzi i gapi się w komputer!
– To się nazywa „miesiąc miodowy”, Oleg! – odpowiedziała zmęczona Tania, zamykając laptopa. – Wszystkie pary przechodzą przez tę fazę, kiedy próbują zaimponować sobie nawzajem! Ale my jesteśmy małżeństwem od sześciu miesięcy! To prawdziwe życie, nie bajka!
- W prawdziwym życiu? – Jego głos stał się bardziej szorstki. – W prawdziwym życiu żona opiekuje się mężem i nie udaje, że praca jest dla niej ważniejsza!
Tanya wstała od stołu, czując, jak wzbiera w niej gniew.
— A w moim prawdziwym życiu mąż i żona są równoprawnymi partnerami, a nie panem i sługami!
Oleg podszedł bliżej, jego spojrzenie stało się zimne.
– To ciekawe! Więc moja matka jest służącą? Kobietą, która poświęciła życie rodzinie, stworzyła dom, w którym wszyscy czuli się dobrze i komfortowo?
– Nie mówiłam o twojej matce! – Tanya pokręciła głową. – Mówię o tym, że zgodziliśmy się na równy związek! Oboje pracujemy, oboje jesteśmy zmęczeni! Dlaczego odpowiedzialność za twoje wyżywienie miałaby być ważniejsza od mojej pracy?
– Bo jestem mężczyzną! – warknął Oleg. – Utrzymuję rodzinę! Zarabiam więcej od ciebie! I mam prawo wrócić do domu i zjeść normalny obiad, a nie to wszystko!
Tanya nie mogła uwierzyć własnym uszom. Sześć miesięcy temu ten mężczyzna opowiedział jej o równości, o nowoczesnym podejściu do małżeństwa, o tym, jak wspaniale jest, że jest zorientowana na cel i niezależna! I co teraz?
- Oleg, czy ty w ogóle siebie słyszysz? – Zaczęła powoli zbierać dokumenty do teczki. – Skąd to wszystko się wzięło? Nie byliśmy w tej sprawie zgodni!
- I myślałeś, że będziemy żyć wiecznie jako dwaj współlokatorzy? – Oleg otworzył lodówkę i z jawnym rozczarowaniem przyjrzał się jej zawartości. – Nawet lodówka jest pusta! Niesamowite!
– W zamrażarce są pierogi! – odpowiedziała sucho Tania. – Możesz je ugotować sama! Albo ja zrobię to za dwadzieścia minut, jak skończę wysyłać raport!
Oleg zatrzasnął drzwi lodówki z taką siłą, że słoiki z sosami w środku żałośnie zabrzęczały.
— Pielmieni? Serio? Moja matka nigdy nie karmiła ojca przetworzoną żywnością! Nigdy!
- Nie jestem twoją matką! – Tania poczuła, jak coś w niej pęka. – I nigdy nią nie będę! Jeśli potrzebujesz kopii Nadieżdy Wasiljewny, to ja się do tej roli nie nadaję!
- Wiesz, jaki jest problem z nowoczesnymi kobietami? – Oleg uniósł palec wskazujący, jakby miał wygłosić wykład. – Wszyscy myślicie, że praca i kariera są ważniejsze niż rodzina! Że udowadnianie czegoś w biurze jest ważniejsze niż zapewnienie komfortu mężowi! Moja matka rozumiała, co jest naprawdę cenne!
Tanya zacisnęła pięści, żeby powstrzymać drżenie rąk.
- Twoja matka żyła w innych czasach! Nie miała wyboru ani wykształcenia! A ja nie zamierzam rezygnować z rozwoju tylko dlatego, że nagle uznałeś, że żyjesz w patriarchalnym świecie!
Oleg pokręcił głową, a na jego twarzy pojawił się wyraz protekcjonalnego współczucia.
- Do zobaczenia! Idę na kolację gdzieś normalnie, gdzie mnie nakarmią bez wykładów o feminizmie!
Odwrócił się i wyszedł z kuchni, zostawiając Tanyę w oszołomieniu. Minutę później drzwi wejściowe zatrzasnęły się z hukiem.
Tanya powoli opadła na krzesło, próbując przetworzyć to, co się właśnie wydarzyło. Kiedy ich związek tak bardzo się zmienił? Kiedy kochający, troskliwy mężczyzna, z którym spotykała się od dwóch lat, przeobraził się w tego obrzydliwego domowego tyrana?
Otworzyła laptopa, ale linie kodu rozmywały się jej przed oczami. W głowie krążyła jej jedna myśl: Mam nadzieję, że to tylko zły dzień, a nie nasza przyszłość.
Niedzielny obiad u rodziców Olega był tradycją, którą Tania uwielbiała już wcześniej. Hojna uczta, domowa atmosfera, miłe rozmowy… Ale dziś siedziała przy stole jak na szpilkach, obserwując spektakl, który rozgrywał się przed nią.
- Nadia, daj mi trochę soli! – powiedział ojciec Olega, nie odrywając wzroku od talerza.
Nadieżda Wasiliewna natychmiast zerwała się na równe nogi, chociaż solniczka stała znacznie bliżej jej męża niż jej, i postawiła ją obok jego talerza.
„Za słone!” – stwierdził, próbując pieczeni. „Ile razy mam ci powtarzać, że jestem na diecie?”
- Wybacz mi, Witia! – Nadieżda Wasiljewna winnie spuściła wzrok. – Następnym razem będę ostrożniejsza!
Tania ukradkiem spojrzała na Olega. Jadł z apetytem, zupełnie nieświadomy upokarzającej sceny dla matki. Albo, co gorsza, uważając ją za coś normalnego.
„Tanyusha, chcesz więcej?” – zapytała troskliwie teściowa.
- Nie, dziękuję, jestem najedzona! – Tanya próbowała się uśmiechnąć. – Bardzo smaczne!
– Oczywiście, że pyszne! – powiedział z powagą Wiktor Pietrowicz. – Moja żona gotuje od trzydziestu lat! W przeciwieństwie do dzisiejszych dziewczyn, które nie potrafią nawet ugotować jajka!
Tanya zesztywniała, czując na sobie uważne spojrzenie Olega.
„Tak naprawdę, Tanya gotuje bardzo dobrze, kiedy ma na to czas!” powiedział, kładąc nacisk na ostatnie słowa.
- Czas? – zaśmiał się ojciec. – Jaki inny czas? Moja Nadieżda pracowała cały dzień, zajmowała się domem i wychowywała dziecko! I nigdy nie narzekała!
Nadieżda Wasiliewna nagle zaczęła się awanturować.
- Witia, nie mówmy o tym przy dzieciach! Herbata gotowa, idę wyjąć ciasto z piekarnika!
„Pomogę!” Tanya szybko wstała od stołu, zadowolona, że ma okazję uciec od nieprzyjemnej rozmowy.
W kuchni Nadieżda Wasiliewna w milczeniu stawiała filiżanki na tacy. Tania obserwowała jej oszczędne, precyzyjne ruchy – lata praktyki sprawiły, że każda czynność była perfekcyjnie precyzyjna.
- Nadieżda Wasiliewna, czy mogę zadać pytanie? – zdecydowała Tania.
„Oczywiście, moja droga!” teściowa uśmiechnęła się krótko, nie przerywając pracy.
— Czy ty… lubisz tak żyć? Zawsze posłuszny, zawsze grający drugie skrzypce?
Nadieżda Wasiliewna zamarła z filiżanką w dłoni, po czym powoli postawiła ją na tacy.
– Wiesz, Taniu… Kiedy wychodziłam za mąż, takie były zasady! Mąż głową rodziny, żona strażniczką ogniska domowego! Nie znałam innego życia! A nawet teraz… – zrobiła pauzę, jakby dobierając słowa. – Jestem już po pięćdziesiątce! Za późno, żeby cokolwiek zmienić!
„Ale czy chciałabyś innego życia?” – nalegała Tanya.
Teściowa spojrzała na nią nagle przenikliwie i poważnie.
– Chcę, żeby mój syn był szczęśliwy! A on jest szczęśliwy, kiedy wszystko układa się po jego myśli! Tak, jak postrzega życie w domu rodziców!
„Nawet jeśli to oznacza, że zamienisz mnie w cichy cień?” Tanya uśmiechnęła się gorzko.
– Kobieta musi się dostosować! – powiedziała stanowczo Nadieżda Wasiljewna. – Inaczej nie będzie rodziny! Mężczyźni są jak dzieci! Trzeba nimi właściwie kierować, żeby stworzyć iluzję przywództwa!
Odgłos kroków przerwał ich rozmowę. Oleg stał na progu kuchni.
- Mamo, co tak długo? Tata się denerwuje!
- Chodźmy już, synu! – Nadieżda Wasiliewna wzięła tacę i pobiegła do salonu.
W domu, po tej wizycie, Oleg był niezwykle zamyślony i milczący. Tania miała nadzieję, że przemyśli to, co zobaczył, zrozumie absurdalność swoich żądań. Ale wieczorem, gdy miała wziąć prysznic, zablokował jej drogę do łazienki.
„No cóż, skoro jutro rano muszę odwołać siłownię…” – powiedział tonem, który nie znosił sprzeciwu. „Będę pierwszy, który weźmie prysznic!”
- Oleg, będę szybka! – próbowała zaprotestować Tania.
- Kobiety nigdy nie są szybkie w łazience! – warknął. – A ja chcę dzisiaj porozmawiać o naszym związku! Nie podoba mi się, jak się zachowujesz!
„Jak się zachowuję?” Tanya była zdumiona.
– Ciągle się kłócisz, bronisz jakiegoś swojego stanowiska! Widziałeś dziś moją matkę? To jest właściwe zachowanie kobiety! Troska, posłuszeństwo, szacunek dla męża!
Tanya nie mogła uwierzyć własnym uszom.
- Więc chcesz, żebym zachowywał się jak twoja matka i ojciec? To twój ideał relacji rodzinnych?
- Co w tym złego? – Oleg był szczerze zaskoczony. – Są razem już trzydzieści lat! Wszyscy są szczęśliwi! Ojciec utrzymuje rodzinę, matka dba o dom! Idealny układ!
- Idealnie? – Tanya poczuła, jak narasta w niej wściekłość. – Twoja matka boi się powiedzieć choć jedno słowo więcej! Jest jak obsługa w swoim własnym domu!
- Nie waż się tak mówić o mojej rodzinie! – Oleg zacisnął pięści. – Ty po prostu nie rozumiesz, czym są prawdziwe wartości rodzinne!
Odwrócił się gwałtownie, wszedł do łazienki i zatrzasnął drzwi. Tanya została na korytarzu, oszołomiona tym, jak szybko rozpadało się jej małżeństwo.
Kiedy jej mąż wyszedł do pracy, zadzwonił dzwonek do drzwi, zaskakując Tanię. Na progu stała Nadieżda Wasiljewna z dwiema ogromnymi torbami.
„Witaj, kochanie!” uśmiechnęła się, wchodząc do środka, nie czekając na zaproszenie. „Gdzie Oleżek?”
- W pracy! – odpowiedziała Tania, zmieszana. – A ty… Z jakiej okazji?
- Oleg dzwonił do mnie wczoraj! – teściowa zaczęła z powagą rozpakowywać torby, stawiając na stole pojemniki z jedzeniem. – Powiedział, że nie radzicie sobie tu najlepiej z codziennym życiem! Postanowiłam wam pomóc, młodzi!
Tania zamarła, próbując zrozumieć sytuację. Jej mąż potajemnie dzwonił do matki ze skargami? Zamiast rozmawiać o problemach z żoną?
- Nadieżdo Wasiliewno, nie ma takiej potrzeby! – powiedziała tak uprzejmie, jak tylko potrafiła. – Mam dziś wolne, miałam sama wszystko ugotować!
- Och, Taniuszko, co masz na myśli mówiąc „ja”? – teściowa pokręciła głową. – Oleg mówi, że ty nawet jajecznicy nie zawsze potrafisz!
- Co?! – oburzyła się Tania. – Skończyłam kursy kulinarne w szkole! Gotuję świetnie, kiedy mam czas i ochotę!
– Właśnie! – Nadieżda Wasiljewna uniosła palec pouczająco. – „Kiedy czas i nastrój!” A dobra żona powinna mieć zawsze! Twój mąż wrócił z pracy – bądź tak miła i nakarm go domowym jedzeniem, a nie półproduktami!
Tanya wzięła głęboki oddech, próbując się uspokoić. Kłótnia z teściową nie wchodziła w grę, ale nie zamierzała tolerować wtargnięcia na jej terytorium.
- Dziękujemy za troskę, ale jakoś sami ułożymy sobie życie rodzinne!
– Właśnie tego nie rozumiesz! – Nadieżda Wasiljewna włączyła piec i postawiła na nim garnek. – Oleg dzwoni do mnie drugi raz z płaczem! Mówi, że żona go nie szanuje, ciągle mu się sprzeciwia! A czego człowiek potrzebuje? Żeby go słuchano, a nie żeby się z nim kłócono!
- We łzach? – Tanya nie mogła uwierzyć własnym uszom. – Czy ty mówisz teraz poważnie?
– Oczywiście, że nie płakał… – teściowa machnęła ręką. – Ale był bardzo zdenerwowany! Powiedział, że po ślubie stałeś się zupełnie inny! Okazało się, że go oszukałeś!
Tanya zacisnęła pięści, czując, jak gniew narasta w jej gardle.
– Wcale nie kłamałam! Spotykaliśmy się dwa lata przed ślubem, on doskonale wiedział, że pracuję, że mam ambicje zawodowe! I zawsze powtarzał, że to we mnie ceni!
– No cóż, mężczyźni czasem mówią rzeczy, których nie mają na myśli! – Nadieżda Wasiljewna uśmiechnęła się pobłażliwie, mieszając coś w rondlu. – Najważniejsze, żeby w rodzinie panował porządek! A do tego ktoś musi ustąpić! A ten, kto ustępuje, jest zazwyczaj mądrzejszy!
„Masz na myśli kobietę?” – zapytała Tanya sarkastycznie.
– Oczywiście! – teściowa była szczerze zaskoczona pytaniem. – To naturalne! Mężczyźni nie są stworzeni do kompromisów, mają inną psychikę! Ale kobieta – ona jest giętka jak woda! Wygina się na ostrych zakrętach, przybiera kształt naczynia! W tym tkwi nasza siła!
Tanya miała wrażenie, że bierze udział w jakimś absurdalnym przedstawieniu.
- Nadieżdo Wasiliewno, z całym szacunkiem, to bzdura! Małżeństwo to partnerstwo! Równe! A to, co pani opisuje, to dobrowolne niewolnictwo!
Teściowa zacisnęła usta.
– To twój problem, Tatiano! Nadal chcesz jakiejś równości! Ale rodzina to nie parlament z równą liczbą głosów! Rodzina to małe królestwo! A królem w nim jest mężczyzna!
„A żona jest służącą?” Głos Tani drżał z oburzenia.
– Czemu jesteś taka niegrzeczna? – teściowa pokręciła głową. – Żona jest królową! Ale mądra królowa wie, kiedy milczeć i kiwać głową!
W tym momencie zamek w drzwiach wejściowych zatrzasnął się i Oleg wszedł do mieszkania. Na widok matki rozpromienił się.
- Mamo! Nareszcie przyszłaś!
- Oczywiście, synu! – Nadeżda Wasiljewna rozpromieniła się uśmiechem. – Jak mogłabym nie pomóc?
Oleg spojrzał na kamienną twarz Tanii i zmarszczył brwi.
- Czemu nie przywitasz się z mamą jak należy? Przyszła specjalnie, żeby nam pomóc!
„W czym pomóc?” zapytała cicho Tanya, czując, jak coś w niej pęka. „W zamienieniu mnie w swoją kopię?”
- Nie zaczynaj! – Oleg skrzywił się. – Mogłeś się chociaż powstrzymać przy matce!
- Czemu dzwoniłeś do niej za moimi plecami? – Tanya nie miała zamiaru odpuścić. – Mogliśmy omówić nasze problemy razem, jak dorośli ludzie!
- O czym tu z tobą rozmawiać? – powiedział Oleg zirytowany. – Nadal nie słuchasz! Zawsze masz rację, zawsze masz własne zdanie!
– O mój Boże! – Nadieżda Wasiliewna rozłożyła ręce. – Posłuchajcie jej! Ona wyrzuca mężowi, że radzi się matki!
– Nie robię wymówek, stwierdzam fakt! – Tania odwróciła wzrok do teściowej. – A tak w ogóle, to teren prywatny! Nie zapraszałam cię!
Twarz Olega wykrzywiła się ze złości.
- Co ty sobie wyobrażasz? To moja matka! Ma prawo przyjść do nas w każdej chwili!
- Do nas? – Tania uśmiechnęła się gorzko. – To dlaczego tylko ty podjąłeś decyzję o jej przyjeździe? To nasz wspólny dom, Oleg! Nasz!
Nadieżda Wasiliewna zacisnęła usta i demonstracyjnie odwróciła się w stronę pieca.
- Nie martw się, mamo! – Oleg podszedł i objął ją ramionami. – Tania po prostu nie rozumie, jak ważna jest rodzina! Nie miała dobrego przykładu!
„Nie waż się wciągać w to moich rodziców!” – warknęła Tanya. „Mam wspaniały przykład rodziny, w której mąż i żona szanują się nawzajem i nie rozkazują sobie nawzajem!”
– O, znamy takie rodziny! – parsknęła Nadieżda Wasiliewna. – Mężczyzna załatwia sprawy, żona rozkazuje! A co z tego? Same rozwody!
Tania spojrzała na nich oboje, matkę i syna, stojących ramię w ramię naprzeciw niej. Jak mogła wcześniej nie zauważyć tej niezdrowej więzi? Tego pragnienia Olega, by znaleźć żonę, która byłaby kopią jego matki?
- No i co! Dość tego! – powiedziała cicho. – Nie mogę już tego robić! Oleg, musimy poważnie porozmawiać! Na osobności!
„Nie mamy o czym rozmawiać sami!” – warknął. „Wszystko, co mi powiesz, moja matka usłyszy!”
I w tym momencie coś w Tani w końcu pękło. Wszelkie wątpliwości uleciały. Zrozumiała, że nie ma sensu dłużej walczyć – jej mąż nigdy nie zostanie jej partnerem. Zawsze będzie szukał w niej podobieństwa do matki, a kiedy go nie znajdzie, będzie rozczarowany i zły.
- Dobrze! – powiedziała spokojnie. – To powiem jej przy niej! Zostawiam cię, Oleg!
W kuchni zapadła dźwięczna cisza. Nadieżda Wasiliewna zamarła z chochlą w dłoni, a Oleg spojrzał na Tanię, jakby nagle przemówiła w obcym języku.
„Jakie bzdury?” – wykrztusił w końcu.
– To nie bzdura! – Tania była absolutnie spokojna, jakby podjęła najlepszą decyzję w życiu. – Wyjeżdżam dzisiaj! Zabiorę najpotrzebniejsze rzeczy, resztę zostawię sobie na później!
— Bo dlaczego? Bo moja matka przyszła pomóc?
- Nie, Oleg! Bo nie chcesz żony, tylko posłusznej służącej! Bo nie widzisz we mnie człowieka! Bo zdradziłeś nas, naszą rodzinę, zapraszając tu swoją matkę, żeby rozwiązywała nasze problemy! Bo sam niczego nie potrafisz rozwiązać! Nie potrafisz normalnie rozmawiać, chcesz tylko ciągle mną pomiatać!
- Jak śmiesz? – krzyknęła Nadieżda Wasiliewna. – Oleżek, nie słuchaj jej! Ona tobą manipuluje!
Ale Tania nie zwracała już na nią uwagi. Patrzyła tylko na męża.
- Pamiętasz, co mi powiedziałeś, kiedy się oświadczałeś? Że kochasz mnie za mój umysł, mój charakter, moją niezależność! Że cenisz moje zdanie! Że chcesz zbudować ze mną normalną rodzinę, w której będziemy równi! Co się stało z tym Olegiem? Gdzie on zniknął?
– Dorosłem! – mruknął Oleg. – Zrozumiałem, jak powinna wyglądać prawdziwa rodzina! A ty musisz się dostosować do moich wymagań! Jesteś moją żoną!
- Powiedz matce, kto ci co jest winien, a ja jestem twoją żoną! Zrozumiano? A jeśli nie, to wracaj pod jej skrzydła i tam dowodź!
Tanya poczuła, że słowa wyrywają się z jej ust, jakby czekała na ten moment od dawna.
Twarz Olega zrobiła się fioletowa.
- Jak ty do mnie mówisz? Przy mojej matce! Wynoś się! Idź, gdzie chcesz!
- Właśnie to zamierzam zrobić! – Tanya odwróciła się i wyszła z kuchni.
Szybko zebrała najpotrzebniejsze rzeczy: dokumenty, laptopa, kilka kompletów ubrań. Z salonu dobiegały stłumione głosy – Oleg i jego matka rozmawiali o jej zachowaniu, niewdzięczności i porażce jako żony.
Gdy Tanya wyszła na korytarz z torbą, Oleg zablokował jej drogę.
- Rozumiesz, że będziesz tego żałować, prawda? – Jego ton zmienił się, stał się niemal pochlebczy. – Gdzie będziesz mieszkać? Nikogo nie masz w tym mieście! Pomyśl dobrze!
- Wolę spędzić noc na dworcu, niż spędzić kolejny dzień z facetem, który mnie nie szanuje! A więc na razie idę do koleżanki!
- Czy to twój ostateczny wybór? – Oleg skrzyżował ramiona na piersi.
- Tak! Ale wiesz, co jest najsmutniejsze? – Tanya spojrzała mu prosto w oczy. – Naprawdę cię kochałam! Tego, którego poznałam dwa lata temu! Nie tego… Maminsynka i domowego tyrana!
Z tymi słowami otworzyła drzwi i wyszła, nie oglądając się za siebie. W windzie wybrała numer swojej przyjaciółki.
- Masza? Mogę wpaść na parę dni? Wyjeżdżam od Olega!
Niecały miesiąc później rozwiedli się, a ich majątek został podzielony. Mieszkanie, o dziwo, sprzedano bardzo szybko. Tanya przeniosła się do oddziału swojej firmy w innym mieście. Nie chciała żadnych powiązań z przeszłością, żadnych przypadkowych spotkań, żadnych wspomnień.
Oleg zadzwonił do niej tylko raz – kiedy dostał zawiadomienie o rozwodzie. Był pijany i krzyczał do telefonu, że to jej wina, że pozwoliła odejść takiemu mężczyźnie, że będzie tego żałować.
A potem dowiedziała się od wspólnych znajomych, że wrócił do matki. Nadieżda Wasiliewna z radością przyjęła syna z powrotem, na szczęście trzypokojowe mieszkanie pozwoliło jej się wygodnie zadomowić. Wieczorami gotowała mu obiad i żałowała, że tak grzeczna dziewczyna jak Taneczka okazała się zupełnie nieprzystosowana do życia rodzinnego.
Tania, siedząc na balkonie swojego nowego mieszkania, często myślała: jak mogła wcześniej nie zauważyć tych wszystkich sygnałów alarmowych? Jak mogła pozwolić sobie zakochać się w mężczyźnie, który tak naprawdę kochał tylko siebie i swoje ego? Ale te myśli pojawiały się coraz rzadziej. Przed nią było całe życie i Tania wiedziała, że następnym razem będzie mądrzejsza…