– Więc twój już wrócił z podróży służbowej? – zapytał sarkastycznie mój kolega.
– Nadya, nie, wiesz, że to nie była podróż służbowa.
– Dobrze, przepraszam. Myślałam, że ty, tak jak Ola, będziesz do końca upierać się, że twój mąż nie jest taki, a my wszystkie kłamiemy z zazdrości. Chciałam ci udowodnić, że cię zdradza. Spędziłam połowę wakacji, bawiąc się w detektywa.
„Gdzie jest twój mąż?” zapytała Nadieżda, przyjaciółka Swietłany, dzwoniąc do niej niespodziewanie w piątkowy wieczór.
„Podczas podróży służbowej wezwano mnie gdzieś na odludzie, żebym naprawiła jakiś sprzęt” – odpowiedziała spokojnie Swietłana, nadal krojąc sałatkę dla córki.
– Jesteś pewna? – zapytała Nadieżda wdzięcznie. – Właśnie jestem na plaży w Pattayi i właśnie przeszedł obok mnie mężczyzna, który podejrzanie przypomina twoją Kolkę, trzymając w ramionach długonogą piękność.
– Tak, dokładnie! To chyba prawda, tylko wygląda podobnie.
– No cóż, moja praca polega na ostrzeganiu.
Swietłana rozłączyła się i pomyślała. Czy Mikołaj ją oszukuje? Nie jeździł w podróże służbowe zbyt często, ale stanowiło to część jego pracy, więc zdarzało się to od czasu do czasu.
A jeśli już jechał, to w jakieś odległe miejsce, gdzie nie było prawdziwego połączenia. Już nawet do niego nie dzwoniła, przyzwyczaiła się do tego, że jeśli był jakiś kontakt, to sam dzwonił.
A jednak, czy mógł ją okłamać? A może Nadka coś sobie wyobraziła? A może po prostu zazdrości komuś kobiecego szczęścia, skoro sama od lat jest sama. A wiadomo, że w takich sytuacjach kobieca przyjaźń bywa niebezpieczna.
Nikołaj nigdy nie dawał jej powodów do zazdrości: zawsze wracał prosto z pracy, spędzał z nią wszystkie święta, nigdy nie pachniał perfumami, nigdy nie dzwonił z podejrzanymi telefonami. Więc może Nadia po prostu sobie to wyobraziła.
Swietłana próbowała wyrzucić te myśli z głowy, ale nie udało jej się ich całkowicie pozbyć. A co, jeśli Nadieżda jednak sobie tego nie wyobraziła, a mąż Swiety rzeczywiście wygrzewał się na plażach Tajlandii w towarzystwie nieznanej, długonogiej piękności?
Ale jak to sprawdzić? Nie możesz poprosić Nadieżdy, żeby odnalazła tę parę i zrobiła zdjęcie. Gdzie go znajdzie w Pattayi? Jest tam więcej ludzi niż kropli w morzu. Jeśli nie mieszkają w tym samym hotelu, to spotkanie ich po raz drugi jest nierealne.
Pozostało tylko czekać na powrót męża i jakoś dowiedzieć się, gdzie on naprawdę jest. Wtedy Swietłana postanowiła działać stosownie do sytuacji.
Aby nie nakręcać się niepotrzebnie, skupiła się na córce: zabierała pięcioletnią Katiuszkę do zoo, za miasto, do cyrku.
Tydzień później Mikołaj wrócił. Swietłana uśmiechnęła się smutno: jej mąż wyglądał na wypoczętego i równomiernie opalony. Opalenizna mogła być wynikiem pracy na świeżym powietrzu. Tylko wtedy jego plecy i ramiona opaliłyby się znacznie bardziej niż reszta ciała. Ale opalenizna Mikołaja była równomierna i piękna.
Swietłana postanowiła spróbować złamać męża:
– Wyobraź sobie, tydzień temu Nadka zadzwoniła do mnie z Tajlandii i powiedziała, że widziała na plaży mężczyznę, który wyglądał dokładnie jak ty. – Swietłana zauważyła, jak Nikołaj wzdrygnął się na to zdanie. – Próbowała mnie też przekonać, że to ty, śmieszne, prawda? Powiedziałem jej, że jesteś w podróży służbowej, a nie w kurorcie.
– Nie powinieneś rozmawiać z tą Nadką, ona ciągle wszczyna awantury. Zazdrości ci i naszemu szczęściu, dlatego próbuje nas skłócić. Trzymaj się od takich ludzi z daleka.
Reakcja męża wydała jej się dziwna, lecz mimo to nie mogła stwierdzić, że potwierdziła jej podejrzenia.
„Ale jeśli zadzwonię do dyrektora, czy potwierdzi, że byłaś w podróży służbowej?” – ta myśl była rozsądna, relacje z dyrektorem nie były najlepsze, nie będzie go krył z męskiej solidarności. Nie mogła jednak zadzwonić w obecności męża. Swietłana postanowiła zadzwonić rano, kiedy oboje byli w pracy.
– Cześć, Kirył Iwanowiczu, tu Swietłana, żona Mikołaja. Chciałam cię prosić, żebyś rzadziej wysyłał go w podróże służbowe. Wszystko rozumiem, ale możesz wysyłać osoby samotne, bo córka prawie nie widuje ojca.
– Cześć, Swietłana, nie powiedziałbym, żeby tak często wyjeżdżał służbowo. W tym roku tylko raz, zimą. I raczej nie będziemy go niepokoić aż do jesieni. Latem sprzęt psuje się rzadziej, ale zimowe warunki są ekstremalne.
– Ale oczywiście wrócił dopiero wczoraj, nie było go dwa tygodnie.
– I wziął urlop na własny koszt, powiedział, że jedzie odwiedzić matkę na wsi.
Swietłana podziękowała dyrektorowi swojego męża za informację i się rozłączyła.
I tyle. Mówimy dyrektorowi – żeby odwiedził mamę na wsi, żonie – że jesteśmy w podróży służbowej, a my sami lecimy do Pattayi z jakąś długonogą pięknością. I okazuje się, że nie pierwszy raz. Wiosną wyjechał na kolejne trzy dni. Też w podróż służbową.
Swietłana siedziała zdezorientowana, nie wiedząc, co zrobić.
Zadzwonił telefon, znowu Nadieżda. Nie chciałem rozmawiać, ale powinienem jej podziękować za informację. Swietłana odebrała.
– Więc twój już wrócił z podróży służbowej? – zapytał sarkastycznie mój kolega.
– Nadya, nie, wiesz, że to nie była podróż służbowa.
– Dobrze, przepraszam. Myślałam, że jesteś jak Ola, że będziesz upierać się do końca, że twój mąż nie jest taki, a my wszyscy kłamiemy z zazdrości. Chciałam ci udowodnić, że cię zdradza. Spędziłam połowę wakacji, bawiąc się w detektywa.
– Znalazłeś go? – Słychać było zainteresowanie Swietłany.
– Tak – odpowiedziała dumnie Nadieżda. – Twój Kola ma się świetnie, chcę powiedzieć. Czterogwiazdkowy hotel. Mnie stać tylko na trzy. W każdym razie, jeśli potrzebujesz dowodu na rozwód, mam zdjęcia.
– Nadya, jesteś cudem. Odpuść sobie.
Dziewczyna na zdjęciu rzeczywiście miała długie nogi, po prostu nie dało się patrzeć na nic innego. W szpilkach była nawet nieco wyższa od Nikołaja, który miał ponad metr osiemdziesiąt wzrostu. I oczywiście była zadbana, piękna, wypoczęta. Swietłana musiała przyznać, że sama nie dorastała do pasji męża. Jak mogła, z pięcioletnim dzieckiem na rękach, pracować od rana do wieczora, najpierw w pracy, potem w domu, nie widząc morza od ponad sześciu lat…
Swietłana zwróciła się do administratora systemu z prośbą o wydrukowanie kilku zdjęć. Miała dostęp do drukarki, a organizacja była pod tym względem bardzo rygorystyczna.
– W zasadzie nie wolno drukować dokumentów osobistych.
– Wiem, Wanieczko, dlatego przyszłam do ciebie – Swietłana domyśliła się, że chłopakowi się spodobała i teraz jest gotowa to wykorzystać. – Naprawdę potrzebuję tych zdjęć dzisiaj, a po pracy po prostu nie będę miała czasu.
– Co to za zdjęcia?
Swietłana zawahała się, ale od początku wiedziała, że Iwan będzie musiał im pokazać. Zawstydzona, podała mu telefon, na ekranie którego widniało otwarte zdjęcie jej męża całującego się z dziewczyną.
„Ale to twój mąż!” krzyknął Iwan znacznie głośniej, niż było to konieczne.
– Cicho bądź!
– Tak, tak, przepraszam. On…
– No cóż, jak widzisz. Mam ochotę rzucić mu tymi zdjęciami w twarz.
– Rozumiem, oczywiście. Wydrukuję ci zdjęcia, tylko chwilę później, na lunchu, dobrze? Sam je przyniosę.
Wieczorem Swietłana odebrała Katiuszkę z przedszkola i zawiozła ją do mamy.
„Muszę porozmawiać z Koli, Katia nie musi tego widzieć”.
„On oszukuje?” – mama z jakiegoś powodu od razu zgadła.
Swietłana westchnęła ciężko.
– Nie powinieneś działać tak pochopnie. Katia potrzebuje ojca.
– Zobaczymy, ale musimy porozmawiać.
– Idź już, i tak zrobisz wszystko po swojemu.
Swietłana właśnie to zamierzała zrobić. Spakowała rzeczy Nikołaja, wystawiła je na korytarz i położyła na nich wydrukowane zdjęcia. Mieszkali w jej mieszkaniu, które kupili jej rodzice, póki jeszcze mieli okazję. Swietłana nie chciała mieszkać w tym samym mieszkaniu co oszust, więc zasugerowała, że lepiej będzie, jeśli się wyprowadzi. Poszła napić się ulubionej kawy do kawiarni po drugiej stronie ulicy.
Gdy tylko usiadła przy odległym stole i wzięła pierwszy łyk, jej mąż zawołał:
– Co masz na myśli? Gdzie jesteś?
– No cóż, jak widzisz, dowiedziałem się, dokąd zostałeś wysłany w podróż służbową i jaki sprzęt wymagał regulacji.
– Gdzie jesteś? Nie możesz mnie tak po prostu wyrzucić. Musimy porozmawiać.
– Jestem w kawiarni po drugiej stronie ulicy, chodź. Ale zabierz swoje rzeczy, nie spędzisz dziś u nas nocy.
Pięć minut później Nikołaj był w kawiarni, bez walizki. Bardzo arogancki. A może jednak włożył walizkę do samochodu?
Usiadł przy stole naprzeciwko Swietłany.
– Dobra, zgadzam się, zachowałem się obrzydliwie. Popełniłem błąd, chciałem dobrego życia: morze, palmy, all inclusive, piękna kobieta…
Swietłana się uśmiechnęła:
– Po pierwsze, ja też bym tego wszystkiego chciał, no, może poza kobietą. I Katiuszką. Ale dla mnie i mojej ukochanej, oczywiście, to ważniejsze niż dla mojej córki, prawda? Po drugie, wiem na pewno nie raz, że twój wiosenny wyjazd służbowy był fikcją.
– No tak, tak, dwa razy, ale to wszystko. Nigdy więcej sobie na to nie pozwolę.
– No cóż, jak chcesz. Ale i tak ci nie wybaczę, więc idź, gdzie chcesz. Jak wiemy, masz dość pieniędzy, masz też kobietę, nie znikniesz. Za kilka dni złożę pozew o rozwód.
– Gdzie mam iść? Nie mam gdzie mieszkać. Czy mam mieszkać na dworcu?
Swietłana wyjęła telefon, otworzyła zdjęcie i pokazała mu je:
– No to idź do niej. Tak bardzo się kochacie.
Dopiła kawę, wstała i poszła do wyjścia. Mikołaj pobiegł za nią:
– Nie możesz do niej iść, ona ma męża!
– A więc ona też jest mężatką!
„No cóż, dlatego ją wybrałem” – nagle otworzył się mąż – „żeby nie przybiegła do ciebie z pretensjami”.
– Zaradny. Ale źle obliczyłeś, gdyby była wolna, miałbyś gdzie przenocować. Ale tak jak jest… możesz iść do matki.
– Żartujesz? Nie wpuści mnie, jeśli się dowie. Nadal nie wybaczyła mojemu ojcu.
– A tak przy okazji, zapytaj ojca. On cię zrozumie. Zresztą, nie obchodzi mnie, dokąd pójdziesz, ale cię nie wpuszczę, jestem zniesmaczony. Daj mi klucze, – podał jej pęk. – Zabrałaś swoje rzeczy?
Ona już wchodziła do windy.
„Zostawiłam rzeczy w przedpokoju, nie wierzyłam, że moja dobra i czysta Swieta wyrzuci mnie na ulicę” – krzyczał jej mąż, który cały czas za nią szedł.
„To nic, wystawię to na korytarzu, możesz sobie wziąć” – Swietłana nacisnęła przycisk żądanego piętra, drzwi windy zatrzasnęły się przed nosem Mikołaja.
Następnego dnia administrator systemu Iwan był dla niej wyjątkowo troskliwy. Swietłana żałowała, że wczoraj tak bezmyślnie mu wszystko powiedziała. Najwyraźniej myślał, że może liczyć na jej uwagę. Czuła się niezręcznie, bo nie traktowała chłopaka jako potencjalnego partnera. Ale jego uwaga była też przyjemna.
Nikołaj wciąż dzwonił do Swietłany, próbując przekonać ją, żeby mu wybaczyła. Albo przynajmniej wpuściła go do mieszkania, dopóki nie znajdzie lokum do wynajęcia. Swietłana była nieugięta.
Tydzień później Swietłana przyszła do przedszkola odebrać Katiuszkę, ale nauczycielka powiedziała jej, że dziewczynkę odebrał już ojciec. Swietłana była przerażona. Nigdy nie przyszło jej do głowy, żeby zabronić nauczycielkom oddania córki mężowi. Nigdy nie odbierał jej z przedszkola i kończył pracę później. Gdzie ich teraz szukać?
Swietłana szła bezwładnie do domu, zastanawiając się, czy od razu zadzwonić do męża, czy na policję. A potem zobaczyła Katiuszkę, radośnie zjeżdżającą ze wzgórza, prosto w ramiona ojca. Podeszła do nich.
– Katya, idź na przejażdżkę, muszę porozmawiać z tatą.
– Czy tata zostanie dzisiaj?
„Tak!” – wykrzyknął Nikołaj.
– Nie! – powiedziała jednocześnie Swietłana. – Tata nie zostanie z nami, ma teraz nowy dom, pójdzie z tobą na spacer i odejdzie. Powiem mu tylko kilka słów i wróci do ciebie.
– A ja myślałem, że nie będziesz w stanie mnie odepchnąć na oczach mojej córki.
– Czasami trzeba podejmować trudne decyzje. Jeśli zrobisz coś takiego jeszcze raz, przeprowadzę się, zmienię pracę i przedszkole, a ty będziesz mnie szukał po całej Moskwie.
– Tak naprawdę jestem jej ojcem.
– Jeśli chcesz się komunikować, to się komunikuj, nie mam nic przeciwko. Ale żądam, żebyś mnie uprzedził o swoich zamiarach.
Kiedy naciski ze strony córki nie pomogły, Mikołaj zwrócił się do teściowej. Wiedział, że zawsze będzie bronić rodziny. Za wszelką cenę. Przysiągł i obiecał, że nigdy więcej nie zdradzi jej córki i że stanie się wzorowym mężem, jeśli tylko Swietłana mu wybaczy.
Po wysłuchaniu tyrady matki o tym, że każdy zasługuje na drugą szansę, Swietłana zagroziła jej również zakazem kontaktów z wnuczką. Aby Mikołaj nie miał czasu na intrygi, zadzwoniła do jego matki. Bardzo boleśnie przeżyła wówczas zdradę męża i nie wybaczyła synowi takiego zachowania. Teraz to nie Mikołaj nękał Swietłanę, ale jego matka.
Ale rozwód wciąż był trudny. W sądzie Nikołaj odgrywał rolę idealnego męża i ojca i stale prosił o więcej czasu na pojednanie. Jednak podczas rozwodu Swietłana zaprzyjaźniła się ze swoim prawnikiem, który okazał się bardzo miłym człowiekiem i bardzo ją polubił. Swietłana nie wiedziała, co wyniknie z tej nowej relacji, ale cieszyła się, że jej życie toczy się dalej.