„Niech twoja żona posprząta mieszkanie, a mnie dopiero potem zaprosi” – powiedziała teściowa i odmówiła przyjścia na imprezę.

– Mamo, dlaczego znowu zaczynasz? – Witalij oparł się o ścianę w korytarzu i westchnął zmęczony do telefonu.

„Synu, niczego nie zaczynam” – powiedziała Walentyna Grigoriewna po drugiej stronie słuchawki, przeciągając słowa, jakby chciała podkreślić ich szczególne znaczenie. „Po prostu mówię ci, jak jest: twoja żona powinna przynajmniej raz w życiu zrobić generalne porządki, a potem mnie zaprosić”.

„Tak, jesteśmy czyści, mamo” – głos Witalija był ledwo słyszalny z irytacją. „Jest niedziela, wszystko posprzątaliśmy, wszystko przygotowaliśmy. Co się z tobą dzieje?”

– Nie chodzi o to, że u ciebie jest bałagan i brud. Jestem doświadczoną gospodynią domową, mam wyćwiczone oko. A potem… – odczekała chwilę – wiesz, wychowano mnie inaczej. Wszystko w moim domu lśni.

„Mamo” – przerwał jej Witalij, nie chcąc słuchać szczegółów na temat standardów innych ludzi. „Po prostu przyjdź do nas. Już nakryliśmy do stołu, a Zoja tak bardzo się starała…”

– Nic nie wiem. Niech Zoja się bardziej postara. Najpierw posprząta mieszkanie, a potem zaprosi gości. Nie chcę siedzieć w kurzu, zwłaszcza w jej urodziny. Co to za święto bez porządku?

„To nie kurz miał cię spotkać, ale my…” zaczął Witalij, ale zdał sobie sprawę, że nie ma sensu się kłócić. Przycisnął telefon mocniej do ucha, spodziewając się, że matka w każdej chwili złagodnieje.

„Nie próbuj mnie namawiać” – przerwała Walentyna Grigoriewna. „Powiedziałam: nie przyjdę i kropka”.

Rozmowa, która się odbyła, pozostawiła Witalija w niepokoju. Wyobraził sobie Zoję czekającą, nakrywającą stół obrusem i stawiającą smakołyki. W końcu w głębi duszy miała nadzieję, że w tym roku jej teściowa w końcu odtaje. Kiedy wszedł do salonu, jego żona ściskała telefon w dłoni i rzucała mu zaniepokojone spojrzenie.

„Słyszałeś wszystko?” zapytał.

„Nie, rozmawiałam z tatą” – odpowiedziała Zoya, chowając smartfon do kieszeni fartucha. „Co powiedziała twoja mama? Przyjdzie?”

Witalij w milczeniu rozłożył ręce.

„Więc znów się obraziłeś…” Zoya usiadła na brzegu sofy.

– Powiedziała, że u nas jest brudno. Wyobrażasz sobie?

– Brudno? Pół dnia sprzątałam! – wyrzuciła z siebie Zoya. – To po prostu kpina.

„Ona lubi się z ciebie nabijać” – wzruszył ramionami Witalij. „Nie obchodzi jej, co jest na stole. Chce cię tylko mocniej kłuć”.

„Wiem” – westchnęła Zoya, wstając. „Dobra, goście przyjdą bez niej. Chodźmy, sałatka Olivier nie jest jeszcze doprawiona majonezem”.

Witalij poszedł za żoną do kuchni. Nie spodziewano się wielu gości: rodziców Zoi, jej przyjaciółki Swiety z mężem i koleżanki z pracy. Pozostawało tylko mieć nadzieję, że uroczystość przebiegnie bez zbędnego stresu. Jednak cień ciągłych kłótni z teściową po raz kolejny zatruł rodzinną atmosferę.

***

Dwa dni później, we wtorek, Zoja siedziała przy stole w jadalni, pogrążona w dokumentach roboczych. Tłumaczyła instrukcje i opisy techniczne. Witalij wrócił z pracy wcześniej niż zwykle i powiedział:

– Zoya, mama dzwoniła.

„Twoje czy moje?” – zapytała, choć już domyślała się, o kim mowa.

– No, oczywiście, że mój. Zadzwoniła Walentyna Grigoriewna. Powiedziała, że potrzebuje pomocy z kranem w kuchni: przecieka, powiedziała, i że pilnie musi go naprawić.

– A czy ona nie ma w okolicy jakiegoś hydraulika? – Zoya uniosła brew.

„Ona uważa, że powinienem sam pomóc mojej matce…” – urwał, zdając sobie sprawę, że to prawdopodobnie kolejna wymówka.

„Tak, rozumiem wszystko” – dodała Zoya nieco ciszej. „Ale mogłeś chociaż zapytać bez tej całej pogardy dla nas”.

„Pytała” – odparł Witalij z rezerwą i podszedł do zlewu, żeby nalać wody. „Prawda, ale dopiero po tym, jak powtórzyła, że ci nie ufa i dlatego nie przyszła na twoją imprezę”.

– Dobra, już się przyzwyczaiłem, że mnie nie lubi. Ciągle rzuca ostrymi uwagami, prawda? – Zoya włożyła papiery do teczki. – Jak chcesz, to idź do niej. Może coś załatwisz.

Witalij zamilkł, jakby próbował podjąć decyzję. Potem nagle dodał:

– Wiesz, nie pójdę. Mam pracę, dużo rzeczy do zrobienia. A tak w ogóle, niech zadzwoni po pogotowie. Oczywiście, kocham mamę, ale… to wszystko przekracza wszelkie granice.

– Mówisz poważnie? – Zoja spojrzała na męża z zainteresowaniem, nie spodziewając się po nim takiej stanowczości.

– Mam dość tego, że stawia mi ultimatum i rzuca dziwnymi oskarżeniami. Do tej pory próbowała tobą pomiatać, teraz próbuje pomiatać mną.

– Po prostu zawsze mówiłeś: „Mama jest sama, musisz jej posłuchać”.

„Nadal tak sądzę, ale w rozsądnych granicach” – skinął głową i powoli popijał wodę. „Zadzwonię do niej później i powiem, że nie mogę przyjść. Niech zadzwoni po fachowców”.

Uczynił to, dzwoniąc wieczorem pod numer Walentyny Grigoriewnej. Rozmowa była napięta, ale bez jawnych wyrzutów. Witalij krótko wyjaśnił, że w dni powszednie jest zajęty i zasugerował, żeby zadzwoniła do specjalisty. Matka z niezadowoleniem stwierdziła, że jej syn odważył się zostawić rodzica w tarapatach, a Zoja, „ta młoda dama”, zajęła mu cały czas. Po czym się rozłączyła.

„Ty też to dostałeś” – powiedział Witalij ze smutkiem, gdy zapytała, jak przebiegła rozmowa.

„Niech tak będzie” – odpowiedziała Zoya. „Przynajmniej nie będziemy już do niej biegać z byle powodu”.

***

W następną sobotę Witalij postanowił spotkać się ze znajomymi w barze sportowym – odbywał się tam ważny mecz. Tymczasem Zoja pojechała do rodziców. Wieczorem, szykując się już do powrotu do domu, zobaczyła na telefonie kilka nieodebranych połączeń od teściowej.

„Coś się stało, ciekawe?” – pomyślała. A ponieważ nie chciała rozmawiać przez telefon, postanowiła wysłać teściowej wiadomość: „Walentyna Grigoriewna, dzwoniłaś? Witalij jest w barze, jeśli to pilne, mogę do niego napisać”.

Odpowiedź nadeszła natychmiast: „Niczego od ciebie nie potrzebuję. Zadzwoń do Witalija, niech oddzwoni”.

„Znowu zaczynamy” – mruknęła Zoya i westchnęła. „Dobra, co mnie to obchodzi?”

Później, kiedy wróciła do domu, pokazała Witalijowi korespondencję. On tylko pokręcił głową, ale i tak zadzwonił do matki.

„Mamo, co było pilne?” zaczął bez większego entuzjazmu.

– Pilne? Tak, dajcie mi wnuki pilnie! Jak długo mam czekać, aż wy, próżniacy, zdecydujecie się na ważne sprawy?

– Mamo, czy ty w ogóle jesteś normalna? Już o tym rozmawialiśmy. Nie jestem gotowa, Zoya chce teraz zająć się karierą… To nasza decyzja.

– Kto wie, czego chce Zoya! Głównym powołaniem kobiety jest rodzina. A ty…

– Mamo, nie będziemy ci prawić kazań – przerwał jej Witalij. – Nie będę się z tobą o to kłócił. Skoro tak, to już kończę.

– Nie ma mowy, synu. Jeszcze nie skończyłem. Skoro nie potrafisz sprawić, żeby twoja żona zaprowadziła porządek w domu, żeby była kompletna rodzina, to po co w ogóle żyć? Hańbisz się przed całym światem.

„Nikogo nie hańbimy” – głos Witalija zabrzmiał ostro. „Nasze życie to nasz wybór”.

„Ach, ta współczesna młodzież…” powiedziała Walentyna Grigoriewna, po czym wylała całą serię żali: od tego, że Zoja nie gotuje klasycznych potraw na co dzień, po to, że podczas jej rzadkich wizyt w domu na stole znajduje się niewłaściwa herbata.

Witalij milczał, przysłuchując się tyradzie, a Zoja, siedząca obok niego, czuła jedynie, jak w nim narasta irytacja.

– Kiedy ty się uspokoisz, mamo? – przerwał w końcu monolog. – Zawsze rozmawiałem z tobą normalnie, ale przekroczyłaś wszelkie granice. Mamy swoje życie. I jestem z niego zadowolony.

– Więc nie nadaję się? – zaczęła Walentyna Grigoriewna.

– Co cię to obchodzi? – podniósł głos Witalij. – Jesteś moją matką, a ciągle próbujesz upokorzyć moją żonę!

– Ja tylko radzę! Przeszłam przez to wszystko, a wy, młodzi, nic nie umiecie.

„Dość, mamo. Mam już tego dość” – warknął. „Oddzwonię później, jak będę miał czas. Pa.”

Rozłączył się i ciężko usiadł na krześle. Zoya delikatnie poklepała go po ramieniu.

„Jak się masz?” zapytała.

– Myślę, że to normalne. Po prostu nie rozumiem, dlaczego ona to robi.

„Może się nudzi i szuka przygód w cudzych rodzinach?” – zasugerowała Zoya. „Albo po prostu nie potrafi zaakceptować, że jej syn ma inną kobietę u władzy”.

„Może” – kiwnął głową Witalij. „Dobra, chodźmy na kolację. Mamy już dość zmartwień”.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *