Teściowa pojechała na wakacje do Egiptu za moje pieniądze, nie pytając o to, ale nie straciłem głowy i zemściłem się na niej

  • Wyobrażasz sobie! Dostałam awans! – Marina wpadła do mieszkania, zdejmując po drodze buty, które z głośnym hukiem uderzyły o ścianę korytarza.

Igor podniósł wzrok znad laptopa, a Swietłana Wasiliewna, która siedziała z filiżanką przy oknie, podniosła głowę i rzuciła synowej badawcze spojrzenie.

  • Awansowałam! Teraz jestem główną projektantką! – Marina podbiegła do męża i objęła go za szyję. – A moja pensja wzrosła o trzydzieści procent!
  • Gratulacje, kochanie! – Igor przytulił żonę i kręcił nią po pokoju. – Mówiłem ci, że nie będą w stanie cię przegapić!

Swietłana Wasiliewna uśmiechnęła się nerwowo, poprawiając niedbale ułożone włosy.

„Gratulacje, Marinoczko” – powiedziała tonem, w którym nie było więcej entuzjazmu niż w cukrze w jej niesłodzonej herbacie. „Co za szczęście”.

Marina lekko się spięła, ale zachowała radosny wyraz twarzy.

  • Dziękuję, Swietłano Wasiliewno. Pracowałem nad tym projektem przez trzy miesiące. W końcu kierownictwo to doceniło.

Igor wyjął butelkę szampana z lodówki.

  • To trzeba uczcić! – Zaczął zrywać folię z szyjki butelki. – Mamo, napijesz się z nami, prawda?

„Dokąd indziej miałabym pójść?” Swietłana westchnęła, jakby robiła przysługę. „Chociaż jutro muszę iść do lekarza…”

„Dosłownie jedną szklankę” – Igor puścił oko, nalewając szampana do kieliszków.

Marina usiadła na krześle naprzeciwko teściowej. Jej oczy błyszczały.

– Wiesz co? Teraz szybciej uzbieramy na nowy samochód! A tego lata… – spojrzała znacząco na męża – Myślę o wyjeździe nad morze z Katią, tylko we dwie. Kobiece wakacje, bez mężów.

„Odchodzisz ode mnie?” Igor udał, że marszczy brwi.

„Tylko na tydzień” – Marina żartobliwie przesunęła palcem po jego nadgarstku. „Ale wrócę opalona i wypoczęta”.

Coś zmieniło się w spojrzeniu Swietłany Wasiliewny. Początkowo było to niedostrzegalne, ale stopniowo jej uśmiech zaczął przypominać pęknięcie w porcelanowej filiżance – wciąż trzymającej się, ale bliskiej stłuczenia.

  • Samochód, wakacje… Wszystko ci się tak układa, – upiła łyk ze szklanki. – A ty, Igorek, kiedy zabierasz mamę na wakacje? Ja nie byłam nigdzie od trzech lat.

Igor zakrztusił się szampanem.

  • Mamo, rozmawialiśmy o tym. Najpierw musimy spłacić kredyt na remont, potem samochód…
  • Oczywiście, oczywiście – Swietłana zacisnęła usta. – Co może zrobić stara matka?

„Swietłano Wasiliewno” – wtrąciła cicho Marina – „może do jesieni coś wymyślimy? Teraz będę zarabiać więcej i…”

„Nie martw się o mnie” – Swietłana wstała od stołu. „Przyzwyczaiłam się do zadowalania się niczym. Ale bardzo się cieszę twoim szczęściem. Bardzo się cieszę”.

Postawiła niedopitą szklankę na stole.

  • Pójdę, już późno. Dzięki za poczęstunek.

Gdy drzwi zamknęły się za teściową, Marina odetchnęła i przytuliła się do męża.

  • Przepraszam, nie chciałem zdenerwować twojej matki.

„To nie twoja wina” – Igor pocałował ją w czubek głowy. „Ona zawsze tak reaguje, kiedy wszystko nam idzie dobrze. Ile planujesz zaoszczędzić na wakacje?”

  • Myślę, że ze sto tysięcy. Plus dołożę jeszcze sto do samochodu. Mam teraz wyższą pensję, stać mnie.

W sobotni poranek Marina obudziła się, słysząc odgłosy dochodzące z kuchni. Igor już nie spał. Narzuciła szlafrok i wyszła z sypialni. Swietłana Wasiliewna siedziała przy stole naprzeciwko syna, trzymając w dłoniach filiżankę kawy.

  • Dzień dobry! – powiedziała Marina zaskoczona. – Jesteś tak wcześnie…

„Przyniosłam paszteciki na śniadanie” – odpowiedziała teściowa z idealnym uśmiechem. „A jednocześnie chciałam porozmawiać z Igorkiem. Po rodzinnemu”.

Marina zauważyła winne spojrzenie męża.

„Mama chce, żebym pomógł jej zorganizować wycieczkę nad morze” – powiedział.

„Ostatnio jestem taka zmęczona” – Swietłana poprawiła włosy. „Lekarz powiedział, że potrzebuję morskiego powietrza. A wiesz, jaka jest moja emerytura…”

„Oczywiście, że pomożemy” – zaczęła Marina, ale Igor jej przerwał.

  • Mamo, wyjaśniłem. Nie możemy teraz. Właśnie spłaciliśmy kredyt, chcemy zmienić samochód…

Swietłana spuściła wzrok i zgarbiła ramiona.

  • Rozumiem. Oczywiście, jesteś młody, potrzebujesz… Ale w domu jest mi dobrze.

Marina i Igor wymienili spojrzenia.

„Coś wymyślimy” – obiecał Igor. „Ale nie teraz”.

Swietłana powoli otarła niewidzialną łzę.

  • Nie zwracaj uwagi. Starość to nie radość – przerwała. – Marinoczko, zaczęłaś już oszczędzać na wakacje?

„Tak” – odpowiedziała ostrożnie Marina. „Wczoraj włożyłam premię do specjalnej koperty”.

– Jaka grzeczna dziewczynka – skinęła głową teściowa. – Poukładane. Wszystko na swoim miejscu. Zgadza się.

Marina poczuła nieprzyjemny dreszcz na skórze.

– A tak przy okazji, jedziemy dziś na daczę Leshy i Katii – Igor szybko zmienił temat. – Na szaszłyk. Zostaniesz wieczorem, żeby nakarmić Murzika?

„Z przyjemnością” – ożywiła się Swietłana. „W końcu wiem lepiej niż ktokolwiek inny, co ten kot lubi”.

Słońce przeświecało przez liście wysokich jabłoni na daczy jej przyjaciół. Marina siedziała w wiklinowym fotelu, popijając zimną lemoniadę.

„Nie mogę uwierzyć, że znowu wspomniała o pieniądzach” – Marina pokręciła głową, patrząc na przyjaciółkę. „Katia, przyjeżdża do nas w każdy weekend i za każdym razem zaczyna śpiewać tę piosenkę”.

Katia, stawiając talerze na ogrodowym stole, prychnęła:

  • Klasyczna teściowa. Przynajmniej moja mieszka w innym mieście. A moja jest bardzo miła, ha, ha, generalnie masz pecha.

Igor i Aleksiej bawili się grillem na drugim końcu posesji, a ich głosy było słychać przez szelest liści.

  • Wiesz, co jest najbardziej nieprzyjemne? – Marina zniżyła głos. – Mam wrażenie, że śledzi każdy grosz, który wydajemy. Wczoraj zapytała mnie, ile dokładnie zaoszczędziłem na wakacje.

Telefon Mariny zawibrował. Spojrzała na ekran i skrzywiła się.

– To znowu ona. Trzeci raz w ciągu dwóch godzin. Mówi, że nie może znaleźć karmy dla kota.

„Może naprawdę nie może” – Katya wzruszyła ramionami.

  • Jest na najwyższej półce w spiżarni, już do niej dwa razy pisałam, – Marina odłożyła słuchawkę. – Pójdę pomóc tym ludziom, utknęli tam z tymi kebabami.

Dzień minął błyskawicznie, następnego dnia para wróciła do domu. Swietłana już wyszła, zostawiając liścik: „Murzik nakarmiony, wszystko w porządku. Buziaki, mamo”.

„Patrz, ona nawet naczynia umyła” – zdziwił się Igor, rozglądając się po kuchni.

Marina skinęła głową i zdjęła lekką kurtkę.

  • To dziwne. Zazwyczaj zostawia wszystko tak jak jest.

W końcu postanowiliśmy wybrać się do galerii handlowej, żeby poszukać nowych butów dla Igora. Wróciliśmy późno, zmęczeni, ale szczęśliwi. Poniedziałek zaczął się jak zwykle – pobudka o szóstej, kawa w biegu, korki, biuro.

W przerwie obiadowej Marina postanowiła policzyć swoje oszczędności na wakacje – chciała dorzucić trochę z karty. Otworzyła szufladę biurka, w której trzymała pieniądze na wakacje, i zamarła.

Folder był na swoim miejscu, ale wyglądał inaczej – róg był wygięty, nie idealnie prosty, jak zwykle robiła to Marina.

Serce jej zamarło. Otworzyła teczkę i wpatrywała się w pustkę w środku.

Dwieście tysięcy rubli. Zniknęły.

„To niemożliwe” – wyszeptała Marina, grzebiąc w pudełku. „To niemożliwe!”

Chwyciła telefon i wybrała numer Igora.

„Czy wziąłeś pieniądze z teczki z wydatkami na wakacje?” – zapytała, gdy tylko mąż odebrał.

  • Jakie pieniądze? – zdziwił się Igor. – Oczywiście, że nie. Co się stało?
  • Już ich nie ma. Wszystkich. Dwieście tysięcy.
  • Może je przeniosłeś? Albo…
  • Igor, pamiętam dokładnie, że były w teczce. Sprawdzałem w piątek wieczorem przed wyjazdem.

Zapadła cisza.

„Myślisz, że ktoś…” zaczął Igor.

  • Mieliśmy tylko twoją matkę. Nikt inny nie przyszedł.

„Marina” – Igor ścisnął telefon, aż zbielały mu palce – „naprawdę myślisz, że mama jest do tego zdolna?”

  • Co mam myśleć? – Marinie zaschło w gardle ze złości. – Fakt pozostaje faktem – wczoraj były pieniądze, dziś ich nie ma!

„Skontaktuję się z nią” – Igor potarł skroń. „Musi być jakieś wytłumaczenie”.

Marina zakończyła dzień pracy w oszołomieniu. Jej myśli krążyły wokół zniknięcia, ale nie mogła uwierzyć, że jej teściowa naprawdę mogła coś takiego zrobić.

Wieczorem Igor wrócił do domu ponury jak chmura.

— Dzwoniłem do mamy cały dzień. Nie odebrała.

  • Może coś się stało? – Marina poczuła nieprzyjemny ucisk w żołądku.

— Poprosiłem sąsiadkę, żeby sprawdziła. Mówi, że nie była w domu od soboty.

Marina w milczeniu włączyła laptopa i otworzyła VK. Przez kilka minut przeglądała kanał, po czym zamarła, wpatrując się w ekran.

„Igor” – jej głos brzmiał stłumiony. „Patrz”.

Na ekranie pojawiło się zdjęcie uśmiechniętej Swietłany Wasiljewny. W tle wyraźnie widać było egipskie piramidy. Podpis pod zdjęciem brzmiał: „Marzenia się spełniają! #Egipt #wakacje”.

Opublikowano godzinę temu.

Igor opadł na krzesło, nie odrywając wzroku od fotografii.

„To… to jest niemożliwe” – wyszeptał.

Zadzwonił jego telefon. Na ekranie widniał napis: „Mama”.

Igor włączył głośnik.

„Igoreczek, synu mój” – zabrzmiał głos Swietłany, zbyt wesoły, zbyt nienaturalny.

  • Nie uwierzysz! Miałem szczęście wygrać wycieczkę do Egiptu! Wyobrażasz sobie? To wszystko stało się tak nagle, że nawet nie zdążyłem cię ostrzec!

Marina i Igor wymienili spojrzenia.

„Mamo” – powiedział powoli Igor. „Straciliśmy pieniądze. Dwieście tysięcy. Wiesz coś o tym?”

Długa pauza.

  • Oj, Igor, tu połączenie utracone… Oddzwonię… – i połączenie się zakończyło.

Minutę później telefon Mariny zawibrował, sygnalizując przychodzącą wiadomość. „Marinoczka, oddam wszystko, jak tylko wrócę.

Chciałam tylko odpocząć. Zasłużyłam na to, prawda? Nie mów Igorowi, sama wszystko wyjaśnię.

Marina w milczeniu pokazała wiadomość mężowi. Jego twarz wykrzywiła się, jakby odczuwał fizyczny ból.

„Okradła nas” – powiedział. „Moją własną matkę”.

„Nie martw się” – Marina położyła mu dłoń na ramieniu. „Sama dam sobie radę”.

Swietłana Wasiliewna popijała koktajl przez słomkę, siedząc na leżaku przy basenie.

Słońce prażyło bezlitośnie, ale pod parasolem było przytulnie i chłodno. Wysłała kolejne zdjęcie na VK – lśniące selfie z podpisem: „Poczuj smak życia! #zasługujnato”.

Telefon zamrugał, informując o przychodzącym połączeniu wideo. Marina. Swietłana zawahała się, ale w końcu odebrała połączenie, przygotowując się na lawinę wymówek.

  • Swietłana Wasiliewna, – głos Mariny brzmiał zaskakująco spokojnie. – Jak się relaksujesz?
  • Marinoczka, – Swietłana uśmiechnęła się nerwowo, zdejmując okulary przeciwsłoneczne. – Wszystko wyjaśnię. To jakaś obsesja. Sama nie rozumiem, jak to się stało…

„Nie warto” – przerwała jej Marina. „Wszystko rozumiem doskonale. Wziąłeś moje pieniądze bez pytania i poleciałeś na wakacje”.

– Oddam! Naprawdę, oddam. Jak tylko wrócę – Swietłana próbowała nadać głosowi żałosny ton. – Tak bardzo chciałam odpocząć. A ty jesteś młoda, wszystko przed tobą…

„Wiesz” – uśmiechnęła się Marina, a ten uśmiech sprawił, że Swietłana po raz pierwszy w całej rozmowie poczuła się nieswojo – „chcę ci coś pokazać”.

Ekran telefonu podzielił się i Swietłana zobaczyła nagranie wideo.

W nim sama otwiera szufladę biurka, wyjmuje teczkę, wyjmuje pieniądze i szybko chowa je do torby. Następnie ostrożnie odkłada pustą teczkę, poprawiając jej położenie.

  • Co to jest? – Swietłana poczuła, jak krew odpływa jej z twarzy.

„Kamera monitorująca” – odpowiedziała spokojnie Marina. „Zainstalowaliśmy ją miesiąc temu, kiedy zaczęliśmy zauważać drobne przedmioty poruszające się po domu. Myśleliśmy, że gosposia coś zabiera. Ale okazało się, że to ty”.

  • Ja nie…

„Nagranie zostało już przekazane policji” – kontynuowała Marina tym samym spokojnym tonem. „Zgłoszenie kradzieży również. Zostaniesz przyjęta na lotnisku, Swietłano Wasiliewno”.

Koktajl wypadł z rąk Swietłany i rozlał się na śnieżnobiałym ręczniku tworząc czerwoną plamę.

„Nie możesz…” wyszeptała. „Igor na to nie pozwoli…”

  • Igor widział nagranie. I podpisał ze mną oświadczenie.

Rozmowa wideo dobiegła końca, pozostawiając Swietłanę bez słowa. Kolejne trzy połączenia do Igora pozostały bez odpowiedzi. Wiadomości również.

Następne dziesięć dni zamieniło się dla Swietłany w koszmar. Zamiast relaksujących wakacji, czuła niepokój, wyobrażając sobie, jak wyprowadzają ją z lotniska za ramiona.

Prawie nie spała, prawie nie jadła i nie chodziła na basen. Telefon milczał – ani Igor, ani Marina już nie odbierali.

Ostatniego wieczoru wakacji drżącymi rękami spakowała walizkę, przygotowując się na najgorsze. Lot był wczesnym rankiem.

Swietłana nie zmrużyła oczu przez całą noc, przygotowując mowę pokutną, dobierając słowa, które mogłyby złagodzić gniew jej syna i synowej.

Po wylądowaniu opuściła samolot jako ostatnia, opóźniając nieuniknione. W hali przylotów nie było policjantów. Swietłana ostrożnie podeszła do wyjścia, rozglądając się dookoła. Nikogo.

Dotarłszy do domu taksówką, wzięła środek uspokajający i położyła się do łóżka. Telefon zadzwonił godzinę później. Marina.

„Czy mogę do ciebie wejść?” – zapytała tym samym spokojnym głosem. „Musimy porozmawiać”.

Swietłana otworzyła drzwi, nie patrząc synowej w oczy. Marina weszła do środka, usiadła na krześle i położyła torbę na kolanach.

„Gdzie jest policja?” – wydusiła w końcu Swietłana. „Ale mówiłeś…”

Marina wyjęła tablet z torby i włączyła go.

  • Nie było policji, Swietłano Wasiliewno. Tak samo jak nie było kamer monitorujących.
  • Co? – Swietłana mrugnęła, nie rozumiejąc. – Ale wideo…

Marina obróciła ekran tabletu. Na ekranie pojawiła się aplikacja do edycji wideo.

— Po prostu fragmenty różnych domowych nagrań wideo, sklejone ze sobą. Dzisiejsza technologia czyni cuda. Całkiem przekonujące, prawda?

„Ty…” Swietłana oparła się o ścianę, czując, że nogi jej miękną. „Oszukałeś mnie?”

„Tak” – Marina skinęła głową. „Tak jak ty nas oszukałeś. Chciałam, żebyś poczuł, jak to jest być zdradzonym przez kogoś bliskiego. Jak to jest drżeć ze strachu i czekać na karę”.

— Po co… po co ten cały występ?

– Żebyś już nigdy nie przekroczył naszych granic – Marina wstała z krzesła. – A teraz o pieniądzach. Zwrócisz mi całą kwotę z odsetkami.

Zrobiłem harmonogram spłat, a ona podała mi kartkę papieru. Dziesięć tysięcy miesięcznie. I żadnego narzekania na ciężkie życie.

„A co jeśli odmówię?” Swietłana podniosła wzrok, próbując odnaleźć w sobie resztki dumy.

– To naprawdę pójdę na policję – uśmiechnęła się Marina. – Z nagraniem naszej rozmowy, gdzie przyznałeś się do kradzieży. To wystarczy.

Swietłana wzięła kartkę z harmonogramem spłat i powoli skinęła głową.

— Czy Igor wie?

„Nie” – Marina pokręciła głową. „I on się nie dowie. Powiedziałam mu, że znalazłam pieniądze – przypadkowo przeniosłam je w inne miejsce”.

„I pamiętaj” – Marina jednym energicznym ruchem zamknęła torbę – „jedno słowo do Igora, jedna manipulacja i zdradzę ci twoją małą wycieczkę do naszej szafy z oszczędnościami”.

Twój syn teraz myśli, że naprawdę wygrałeś tę podróż.

Kliknięcie drzwi zabrzmiało jak kropka w zdaniu. Swietłana opadła na krzesło, czując sprzeczne uczucie wstydu i dziwnej ulgi – wszystko mogło skończyć się gorzej.

Przez sześć miesięcy przelewała te kwoty każdego dnia, jakby odprawiała jakiś święty rytuał. I była gotowa kontynuować.

Przestała pojawiać się bez telefonu. Żadnych pytań o premie i wydatki. Żadnych westchnień nad „ciężkim losem samotnej matki”.

I Marina – Marina w końcu pojechała na wakacje z przyjaciółką. Opalona i wypoczęta wróciła do domu, do męża, który nigdy nie dowiedział się, jaka walka toczyła się między kobietami.

Za każdym razem, gdy Swietłana Wasiliewna pojawiała się na progu ich mieszkania – teraz już tylko na zaproszenie i z podarunkiem – Marina witała ją lekkim półuśmiechem.

Teściowa nigdy więcej nie przekroczyła swoich granic. Wyciągnęła wnioski.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *