O nie, kochanie! Nie zamelduję cię w swoim mieszkaniu i nie obchodzi mnie, że przez to nie dostaniesz pracy, o jakiej marzysz.

  • Słuchaj, Żenia, tak sobie myślałem… Mieszkamy razem już trzy miesiące, wszystko idzie świetnie! Może mogłabyś mnie u siebie zameldować? To tylko formalność! – Oleg powiedział to tak swobodnie, jakby pytał, co ugotować na obiad.

Żenia podniosła wzrok znad laptopa i przyjrzała się uważnie swojemu chłopakowi. Leżał rozwalony na kanapie, przeglądając telefon, nawet nie zadając sobie trudu, by podnieść wzrok, gdy zadał to dalekie od prostoty pytanie.

„Skąd nagle przyszły ci do głowy takie myśli?” zapytała ostrożnie, zamykając pokrywę laptopa.

  • No i o to chodzi… – Oleg w końcu oderwał się od telefonu. – Zaproponowano mi świetną pracę! Znasz firmę “Elitstroy”? Tam zarabiają dwa razy więcej niż teraz! Ale potrzebują tylko miejscowych – z pozwoleniem na pobyt!

Żenia zmarszczyła brwi. Jej jednopokojowe mieszkanie, odziedziczone po babci, było jej jedynym majątkiem i ubezpieczeniem. Rejestracja tam kogoś, zwłaszcza kogoś, z kim była w związku zaledwie od sześciu miesięcy, wydała jej się skrajnie lekkomyślna.

  • Muszę to przemyśleć, Oleg! To poważny krok!
  • No, daj spokój, Żenia! – machnął ręką. – To tylko pieczątka w paszporcie! Jak coś się stanie, to znowu mnie wypiszesz!

Powiedział to z taką swobodą, jakby chodziło o przestawienie mebli, a nie o pozew sądowy, który mógłby później skończyć się latami procesów. Żenia spojrzał na kuchnię, gdzie piętrzyła się góra nieumytych naczyń – Oleg obiecał umyć je rano. Jego skarpetki, porzucone dwa dni temu, leżały obok sofy.

  • Wróćmy do tej rozmowy później, dobrze? Muszę kończyć pracę! – odpowiedziała Żenia, ponownie otwierając laptopa.

Oleg wzruszył ramionami i wrócił do telefonu, natychmiast tracąc zainteresowanie rozmową. To była kolejna cecha, która coraz bardziej irytowała Żenię – jego obojętność na wszystko, co go bezpośrednio nie dotyczyło.

Tego wieczoru, leżąc w łóżku, Żenia rozmyślała o tym, jak to się stało, że zamieszkali razem. Trzy miesiące temu wygasła umowa najmu Olega, a on mimochodem zaproponował, że wprowadzi się do niej – „tymczasowo, dopóki nie znajdę nowego mieszkania”. Rozwiązanie tymczasowe niepostrzeżenie przerodziło się w rozwiązanie trwałe, choć była przeciwna tak gwałtownemu rozwojowi wydarzeń. Chciała nawet zerwać z Olegiem.

Na początku wszystko wydawało się całkiem w porządku. Oleg był pogodny, czarujący i potrafił ją pocieszyć, gdy miała zły humor. Szybko jednak okazało się, że na tym kończą się jego zalety. Nie uważał za konieczne angażować się w prace domowe, miał trudności ze znalezieniem pieniędzy na codzienne wydatki, a na prośby Żeni o pomoc reagował tak, jakby żądała od niego czegoś niemożliwego.

Następnego ranka Oleg ponownie poruszył kwestię rejestracji, tym razem bardziej szczegółowo omawiając perspektywy pracy w Elitstroy.

  • Wyobrażasz sobie, nawet biuro z widokiem na rzekę! I dwa razy w roku gdzieś jeżdżą służbowe wycieczki! I jaką mają stołówkę! Byłam na rozmowie kwalifikacyjnej, po prostu oniemiałam! Ale bez pozwolenia na pobyt nawet nie rozpatrzą mojej kandydatury! – mówił z takim entuzjazmem, że Żenia poczuła się zażenowana swoimi wątpliwościami.

„Oleg, rozumiesz, jak poważna jest ta sprawa? Rejestracja to nie tylko formalność!” – próbowała wyjaśnić.

  • Co się stało? – Zaczął się irytować. – Naprawdę aż tak mi nie ufasz?

– Co to ma do rzeczy? Ufam ci, nie ufam – to jedno! Ale zameldowanie cię w moim mieszkaniu – to zupełnie co innego!

  • Żenia, nie chcesz, żebym… Żebyśmy…

Rozmowę przerwał telefon z pracy Olega. Żenia usłyszał, jak jego głos natychmiast zmienił się z irytującego na zdecydowanie uprzejmy.

  • Oczywiście, że tak… Rozumiem… Ale jak… Dobrze, będę za godzinę!

Wyłączył telefon i spojrzał na Żenię zagubionym wzrokiem.

  • Zwolnili mnie! Redukcja etatów! Muszę pilnie podpisać papiery!

Żenia westchnęła. Chwila na poważną rozmowę o rozstaniu stała się absolutnie nieodpowiednia.

Minął tydzień od zwolnienia Olega. Żenia obserwowała, jak spędza dni leżąc na kanapie, wpatrując się w telefon lub laptop, rzekomo szukając nowej pracy. Ale kiedy wróciła z pracy, w mieszkaniu panował ten sam bałagan, co rano.

„Jak ci idzie szukanie pracy?” zapytała Żenia, przeglądając przywiezione jedzenie.

– Nic odpowiedniego! – Oleg wyciągnął się na sofie. – Wszędzie dają grosze! Tylko w Elitstroy jest prawdziwa okazja! Właśnie rekrutują!

Żenia westchnęła. Podjęła decyzję w tym tygodniu: da Olegowi czas na znalezienie pracy, stanięcie na nogi, a potem delikatnie zasugeruje mu wyprowadzkę. Ich związek dobiegł końca – dla niej to było oczywiste, ale najwyraźniej nie dla Olega.

  • Żenia, myślałem o rejestracji! – Wstał z kanapy i podszedł do niej do kuchni. – No to do dzieła! Elitstroy wstępnie zatwierdził moją kandydaturę, pozostało tylko zebrać dokumenty!
  • Oleg, znamy się zaledwie pół roku! – Żenia starała się mówić spokojnie. – Nie uważasz, że to zbyt poważny krok?
  • Nie ufasz mi? – Jego ton stał się obrażony. – Myślałem, że mówimy poważnie!
  • Nie chodzi o zaufanie! – Żenia odwróciła się z powrotem do pieca. – Trzeba to po prostu przemyśleć!

Następnego dnia Oleg przyniósł do domu plik dokumentów.

– Patrz, wszystko gotowe! Potrzebujesz tylko pozwolenia na pobyt i kopii aktu własności! – Rozłożył papiery na stole. – Jutro możemy iść do MFC i wszystko załatwić!

  • Zaczekaj, Oleg, jeszcze się nie zgodziłam! – Żenia odłożyła dokumenty. – Nie spieszmy się!
  • Po co to przeciągać? – Zmarszczył brwi. – Długo nie utrzymają tego wakatu! Jeśli mnie tu nie zarejestrujesz, to stanowisko zniknie!

— Szukałeś innych opcji? Może jest praca bez wymogu posiadania pozwolenia na pobyt?

– Mówię ci, wszędzie pełno groszy! – Oleg podniósł głos. – Tylko w Elitstroy płacą normalnie! Myślałem, że zależy ci na tym, żebym dobrze zarabiał!

Żenia milczała. Wieczorem zadzwoniła do swojej przyjaciółki Nataszy, żeby poprosić o radę.

  • Zwariowałeś? – oburzyła się. – Nie rejestruj go pod żadnym pozorem! Moja kuzynka zarejestrowała tam swojego chłopaka, a potem przez trzy lata nie mogła go wyrejestrować! Zniknął celowo, a kiedy próbowała go wyrejestrować przez sąd, okazało się, że jest niepełnosprawny i nie można go wyrzucić na ulicę!

„Oleg nie ma niepełnosprawności!” – zaśmiała się Żenia.

  • Nie o to chodzi! Chodzi o to, że jak ktoś nie chce wyjść, to wyrzucenie go z mieszkania to już cała epopeja! Potrzebujesz tego?

Słowa przyjaciółki dały Żeni do myślenia. Zaczęła zbierać informacje o tym, jak można wypisać kogoś ze szpitala bez jego zgody, i była przerażona mnogością komplikacji prawnych.

Kilka dni później Oleg poruszył sprawę rejestracji ponownie, tym razem bardziej natarczywie.

  • Żenia, przestań to przeciągać! Już dzwonili do mnie z Elitstroy, pytając, kiedy mogę dostarczyć dokumenty! Jeśli opóźnimy się o kolejny tydzień, wakat zostanie zamknięty!
  • Oleg, przemyślałam to wszystko! – powiedziała stanowczo Żenia. – Nie jestem gotowa, żeby cię zameldować w swoim mieszkaniu!

„Co?” Spojrzał na nią.

— Myślę, że po prostu za krótko się znamy, żeby podjąć tak poważne kroki!

  • A co z moją pracą? – Oleg zaczął podnosić głos. – Chcesz, żebym ci na karku siedział? Czy pójdę do roboty za grosze?

– Możesz poszukać opcji z zameldowaniem tymczasowym! Albo znaleźć inną pracę! – zasugerowała Żenia.

  • Inną pracę! – przedrzeźniał Oleg. – Łatwo ci mówić, nie znasz sytuacji na rynku pracy!

Pierwsza poważna kłótnia na ten temat zakończyła się trzaśnięciem drzwiami i wyjściem Olega, który wrócił po północy, czując zapach alkoholu. Żenia leżała bezsennie, coraz bardziej przekonana, że jej decyzja o niezarejestrowaniu Olega była jedyną słuszną.

„Po prostu nie rozumiesz, jak samolubnie się zachowujesz!” Oleg siedział naprzeciwko Żeni przy śniadaniu, mieszając owsiankę łyżką po talerzu. Minęły trzy dni od ich pierwszej poważnej kłótni i teraz wybrał nową taktykę – nieustanne dręczenie sumienia.

„Nie rozumiem, co jest egoistycznego w chęci ochrony swojej własności!” – odpowiedziała spokojnie Żenia, dopijając kawę.

– Nieruchomość, nieruchomość… Tylko o tym myślisz! – Oleg odsunął talerz. – A co z zaufaniem i wsparciem? Co z tym, że jestem bez pracy od dwóch tygodni, a ty nie chcesz zrobić prostej rzeczy, która rozwiąże wszystkie problemy?

Żenia spojrzała na niego z żalem. Na pierwszy rzut oka Oleg wydawał się pogodnym, spokojnym facetem, z którym miło spędzało się czas. Kto by pomyślał, że pod tą maską kryje się prawdziwy manipulator?

  • Już ci mówiłam, że mogę ci pomóc znaleźć inną pracę! – Żenia zaczęła się szykować do wyjścia do biura. – Albo poszukaj opcji z zameldowaniem tymczasowym!
  • Po co zawracać sobie głowę czymś tymczasowym, skoro można zrobić coś stałego? – Oleg przewrócił oczami. – Nie jestem ci obcy!

„Już prawie obcy” – pomyślała Żenia, ale nie wypowiedziała żadnego słowa na głos.

  • Czemu tak się tym przejmujesz? Czemu zawsze tak łatwo odrzucasz moje opcje?
  • Bo w każdym razie są urojeni i nieszczęśliwi! A ja nie chcę…

„Czego nie chcesz?” przerwała mu Żenia.

— Nie chcę być jak większość moich znajomych i przyjaciół! Nie chcę ledwo wiązać końca z końcem, martwiąc się o przyszłość! A z pozwoleniem na pobyt i tą pracą będę miała przewagę! I będziemy razem! Więc musisz mnie tu zarejestrować, i to już nie podlega dyskusji, Żenia!

  • O nie, kochanie! Nie zamelduję cię w swoim mieszkaniu i nie obchodzi mnie, że przez to nie dostaniesz pracy, o jakiej marzysz!
  • Ale…
  • Żadnych “ale”, Oleg! To wszystko! – zakończyła rozmowę.

Tego samego wieczoru zadzwoniła do niej Katia, ich wspólna przyjaciółka.

  • Słuchaj, Żenia, co tam się dzieje? – zaczęła bez wstępu. – Oleg rozpowiada wszystkim, że narażasz jego karierę na szwank z powodu jakichś bezpodstawnych obaw!
  • Co? – Żenia prawie się zakrztusiła herbatą. – On rozmawia o naszych relacjach z innymi?

– Nie tylko o związek! Mówi, że odmawiasz mu pomocy w pracy, chociaż to dla ciebie „nic wielkiego”! Że przez ciebie traci życiową szansę!

Żenia czuła, jak wszystko w niej wrze. Oleg nie tylko wywierał na nią presję, ale i nastawiał przeciwko niej wspólnych znajomych.

  • Katiu, to nie twoja sprawa! – odpowiedziała ostro Żenia i się rozłączyła.

Godzinę później nadeszła wiadomość od innego znajomego z podobnymi pytaniami. Żenia nie odpowiedział.

Kiedy Oleg wrócił do domu, była gotowa na poważną rozmowę.

„Wiem, że opowiadasz naszym wspólnym znajomym o naszych problemach!” – zaczęła natychmiast Żenia.

  • Co się stało? – Oleg wzruszył ramionami. – Dzielę się z przyjaciółmi tym, co mnie martwi!
  • Robisz ze mnie złoczyńcę, który stoi na drodze twojej kariery!
  • Czyż nie? – Skrzyżował ramiona na piersi. – Przez twoją upartość tracę szansę na zdobycie świetnej pracy!
  • A tak przy okazji, o tej pracy! – Żenia wyjęła wydruk z torby. – Sprawdziłam informacje o “Elitstroy”! Zatrudniają ludzi na trzymiesięczny okres próbny, z możliwością zwolnienia w każdej chwili! A pensja na okresie próbnym to połowa tego, o czym mówiłeś!

Oleg przez chwilę był zdezorientowany, ale szybko się otrząsnął.

  • Oczywiście, najpierw będzie okres próbny, to normalna praktyka! Ale potem…

„Dlaczego mi tego nie powiedziałeś?” – przerwał mu Żenia. „Żądasz, żebym cię zameldował w moim mieszkaniu ze względu na pracę, która może się skończyć za miesiąc?”

– To się nie skończy! Na pewno dam radę! – Oleg podniósł głos. – Czemu we mnie nie wierzysz?

  • Bo przez trzy miesiące wspólnego życia nie widziałam, żebyś cokolwiek skończył! – Żenia poczuła falę determinacji, która gdzieś w niej narastała. – Nie zmywasz naczyń, nie sprzątasz, za nic nie płacisz! Nawet nie jesteś specjalnie zdenerwowana zwolnieniem z poprzedniej pracy!
  • To niesprawiedliwe! – Oleg uderzył pięścią w stół. – Wszystko sprowadzasz do codziennych drobiazgów, jeśli chodzi o moją karierę!
  • Nie chodzi o drobiazgi, Oleg! – westchnęła Żenia. – Rzecz w tym, że nie widzę sensu w naszym dalszym związku! Chciałam ci o tym powiedzieć, jak znajdziesz pracę, ale najwyraźniej nadszedł ten moment!
  • Co? – Oleg zbladł. – Chcesz zerwać? Bo cię o to prosiłem?
  • Tylko zrozum! Jesteśmy różnymi ludźmi z różnymi wartościami! Oczywiście, nie chcę ryzykować majątku i spokoju ducha dla czegoś, co już nie istnieje! Mówię o naszym związku! Myślę, że powinnaś się spakować i znaleźć inne miejsce do życia!

“Nie możesz mnie tak po prostu wyrzucić!” Głos Olega wzrósł do krzyku.

  • Z jakiego powodu? – stanowczo odpowiedziała Żenia. – Masz tydzień na znalezienie nowego miejsca zamieszkania!

Nie wiedziała, że te słowa będą początkiem prawdziwego koszmaru.

Pozostawiona sama sobie, Żenia pozwoliła sobie na chwilę relaksu. W końcu powiedziała wszystko, co kłębiło się w niej przez te miesiące. Telefon od Nataszy wyrwał ją z zamyślenia.

„Jaka jest sytuacja? Czy zgodził się na wyprowadzkę?” – zapytał przyjaciel.

  • Niezupełnie! Powiedziałem, że dam mu tydzień! – odpowiedział Żenia, patrząc na rysę na stole, która powstała po uderzeniu Olega. – Ale reakcja była… Straszna!

– Uważaj! Mężczyźni są nieprzewidywalni w takich sytuacjach! Może powinnaś u mnie przenocować, dopóki się nie wyprowadzi?

  • Nie, to moje mieszkanie! Nie ucieknę z własnego domu!

Żenia pożegnała się z przyjaciółką i zabrała się za gotowanie obiadu. Wkrótce trzasnęły drzwi wejściowe – Oleg wrócił. Spięła się, spodziewając się kontynuacji skandalu, ale Oleg wszedł cicho do pokoju, nawet nie patrząc w jej stronę.

Trwało to trzy dni. Oleg wracał późno do domu, ignorował Żenię, spał na kanapie i wychodził wcześnie rano. Zaczęła mieć nadzieję, że zaakceptował jej decyzję i szuka nowego miejsca do życia. Czwartego dnia wszystko się zmieniło.

Żenia wróciła z pracy i zastała Olega w domu. Siedział w kuchni z na wpół pustą butelką whisky przed sobą.

„Wróciłeś już do domu?” zapytała obojętnie Żenia, mijając go.

  • A gdzieżbym miał być? – Oleg podniósł na nią matowe spojrzenie. – Na ulicy?
  • Znalazłeś już mieszkanie? Zostały trzy dni!

„Trzy dni!” powtórzył z nieprzyjemnym uśmiechem. „Naprawdę myślisz, że możesz się mnie tak po prostu pozbyć?”

  • Oleg, nasz związek dobiegł końca! To moje mieszkanie i proszę cię, wyjdź z niego!
  • A jeśli nie będę chciał? – Wstał gwałtownie, przewracając krzesło. – Co wtedy?
  • W takim razie będę musiał zadzwonić na policję!

Oleg wybuchnął śmiechem.

— Na policję? Serio? — Zrobił krok w jej stronę. — A co im powiesz? Że twój chłopak nie chce się wyprowadzić? Tylko się pośmieją!

  • Odejdź ode mnie! – Żenia cofnęła się o krok, czując, jak serce zaczyna jej walić ze strachu.
  • A to ciekawe! – Oleg zrobił kolejny krok do przodu. – Boisz się mnie? Masz rację!

Żenia próbowała go ominąć, ale Oleg złapał ją za rękę.

  • Dokąd idziesz? Jeszcze nie skończyliśmy rozmawiać!
  • Puść mnie! – Żenia próbowała się wyrwać. – Jesteś pijany, pogadamy, jak wytrzeźwiejesz!
  • Myślisz, że nie rozumiem, że mnie wykorzystałeś? A teraz, kiedy straciłem pracę, postanowiłeś wyrzucić mnie jak śmiecia?

Gwałtownym ruchem Oleg przycisnął Żenię do ściany i przewrócił szafkę z naczyniami. Szklane talerze porozrzucane były po podłodze, a odłamki zaśmiecały kuchnię.

„Co robisz?!” krzyknęła Żenia, próbując dotrzeć do drzwi.

Ale Oleg już przekroczył granicę. Zaczął demolować wszystko dookoła – rzucił telewizor na podłogę, przewrócił stolik kawowy, zdarł zasłony.

  • Przestań! – Żenia próbowała go powstrzymać, ale on odepchnął ją z taką siłą, że upadła na kanapę.

“Nie mów mi, co mam robić w MOIM domu!” – ryknął Oleg, górując nad nią.

  • To nie jest twój dom! – Żenia próbowała wstać.

Cios trafił prosto w twarz – Oleg uderzył ją po raz pierwszy. Żenia krzyknęła z zaskoczenia i bólu, przyciskając dłoń do policzka. Nie dając jej czasu na otrząśnięcie się, Oleg zadał drugi cios – pięścią w brzuch. Żenia zgięła się wpół, nie mogąc złapać oddechu.

W pokoju zapadła chwila ciszy. Oleg spojrzał na swoje dłonie, jakby nie mógł uwierzyć w to, co właśnie zrobił. Po czym, bez słowa, chwycił kurtkę i wybiegł z mieszkania.

Żenia podreptała do telefonu i zadzwoniła na policję. Następnie zadzwoniła do Nataszy, która przyjechała dwadzieścia minut później, przed przybyciem policji.

Policja zarejestrowała pogrom w mieszkaniu i pobicia. Żenia napisała zeznania, z trudem znajdując słowa, by opisać to, co się wydarzyło. Następnego dnia udała się na pogotowie, gdzie spisano akt pobicia. Jej prawe oko było opuchnięte, a na brzuchu rozpościerał się ogromny siniak.

Oleg już się nie pojawił. Policja szukała go, by zeznawać, ale wyglądało na to, że rozpłynął się w powietrzu.

Pięć lat później, stojąc w kolejce w supermarkecie, Żenia dostrzegła znajomy profil. Oleg stał przy następnej kasie z młodą kobietą. Wyglądali na szczęśliwych. Na chwilę ich oczy się spotkały – w jego oczach błysnął strach, a potem wstyd. Żenia odwróciła się, nie chcąc przedłużać tej chwili, i skierowała się do wyjścia. Nie czuła nienawiści ani pragnienia zemsty. Jedynie wdzięczność dla swojej intuicji, która uchroniła ją przed jeszcze większymi problemami. I głębokie przekonanie, że ochrona siebie i swojego mienia to nie egoizm, a konieczność…

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *