– Niech każdy zrobi to na swój koszt. W ten sposób nasz związek będzie uczciwy i niezależny – zaproponował Kirył.

Wszystko wydarzyło się tak nagle – hałas, twarze, ona, jak zwykle, w cieniu… i nagle jego spojrzenie, uparte, jakby nie na nią, a na kogoś innego. Lena, zawsze spokojna, niemal niezauważalna – a on, ten Kirył, pewny siebie, jakby z innego świata. Co on w niej widział?

Spojrzała na niego i nie mogła uwierzyć. Idealny garnitur, przenikliwe spojrzenie, taki swobodny. Opowiadał jej coś o dalekich krajach, ważnych spotkaniach, przyjęciach – wszystko było takie proste, jakby to było tylko jego życie, jakby przytrafiało się każdemu. Dosłyszała każde jego słowo i nagle poczuła się dziwnie… Nie była z jego świata.

Zaczęli się spotykać i wszystko było jak w bajce. Kirył pięknie się do niej zalecał, zaskakiwał ją, zapraszał do miejsc, o których Lena nigdy wcześniej nie słyszała. Nie musiała martwić się rachunkami za obiady ani drogimi biletami do teatru – Kirył najwyraźniej nie sądził, że mogłoby być inaczej. Cieszyła się chwilą, zapominając o ogromnej przepaści finansowej między nimi. Ale pewnego dnia, podczas kolacji w restauracji, Kirył, uśmiechając się lekko, złożył Lenie propozycję, która dała jej do myślenia.

– Posłuchaj, Leno – zaczął, odchylając się na krześle – długo zastanawiałem się nad jedną prostą zasadą. Widzę, że ty też jesteś osobą niezależną, z własnymi poglądami. – Ujął ją za rękę i spojrzał jej w oczy. – Bądźmy szczerzy: pieniądze nie powinny decydować o naszym związku. Będziemy żyć na własny rachunek, żebyśmy mogli czuć się wolni. Nie chcę, żebyś czuła, że jesteś mi coś winna albo że ja jestem ci coś winien.

Lena uznała to za uczciwą i zdrową propozycję. I choć nie była tak zamożna jak Kirył, duma i nawyk niezależności skłoniły ją do zgody.

„Oczywiście, jestem jak najbardziej za” – odpowiedziała Lena z uśmiechem. „To dla mnie ważne”.

Kirył wydawał się zadowolony z jej odpowiedzi i rozmowa szybko zeszła na inny temat. Wkrótce jednak w ich związku pojawiły się pierwsze oznaki „niezależności finansowej”. Pewnego wieczoru, po spotkaniu w restauracji, gdy Lena była zmęczona i zmarznięta, Kirył poprawiał szalik, powoli rozglądając się dookoła.

„Kirill, możesz mnie podwieźć?” – zapytała niepewnie Lena, otulając się cienką kurtką.

– Och, obawiam się, że nie – Kirill szybko zerknął na zegarek. – Mam kolejne spotkanie, właśnie się z nimi umówiłem. Zrozum, to pilne.

Lena skinęła głową z rezerwą, czując, jak niezręczność ściska jej serce. Sięgnęła po telefon, żeby zamówić taksówkę, ale nagle okazało się, że prawie skończyły jej się pieniądze.

  • Kirył, czy mógłbyś… no, pożyczyć mi trochę na taksówkę? Oddam jutro.

Lekko zmarszczył brwi, wyraźnie zaskoczony jej prośbą. Musiała poprosić Kirilla o pożyczkę na taksówkę. Szybko, niemal mechanicznie, odpowiedział:

  • Znasz naszą umowę, Lena. Nie chcę łamać tego, co sami ustaliliśmy.

Poczuła się niezręcznie. Kirył wydał w jeden wieczór więcej niż ona przez cały miesiąc, a on odmówił jej nawet odrobiny. Lena, zaciskając usta, pożegnała się z nim w milczeniu w restauracji i poszła na przystanek autobusowy, wmawiając sobie, że to tylko nieporozumienie.


Początkowo Lena nawet nie zauważyła, jak jej życie zaczęło kręcić się wokół nawyków i gustów Kiryła. Jego rytmu, jego planu dnia, jego ulubionych miejsc… I zdawało się, że nikt jej o to nie pytał. Ich kolacje w drogich restauracjach, które początkowo wydawały się tak wyjątkowe, teraz budziły w niej niezrozumiały niepokój. Kirył wybrał inną restaurację, powiedział: „Musisz tego spróbować!” — i poprowadził ją za rękę, jakby nie miała się o co martwić. I za każdym razem, gdy patrzyła na menu, łapała się na myśli, że jej na to nie stać, że nawet sałatka kosztuje tu tyle, co tydzień jej pracy.

Starała się wybrać jak najskromniejsze, neutralne danie, byleby tylko nie rzucać się w oczy, nie budzić wątpliwości… Boże, jakie to upokarzające! Nie chciała rezygnować z tych podróży, nie chciała go denerwować, a jednak… Usiadła przy tym suto zastawionym stole, przełknęła urazę uśmiechem i pomyślała o tym, ile kosztowałby prosty, spokojny, domowy posiłek. Kirył natomiast bez namysłu zamawiał drogie dania i napoje, omawiał skomplikowane zestawienia z kelnerem i dopełniał posiłek lampką wina lub koktajlem.

„Dlaczego nie spróbujesz czegoś nowego?” – zasugerował pewnego dnia, zauważając, że Lena zamówiła skromną sałatkę.

„Nie jestem bardzo głodna” – uśmiechnęła się słabo, ukrywając zakłopotanie pod pozorem nonszalancji.

Kirill tylko skinął głową, zadowolony, że Lena przyjęła jego propozycję podziału rachunków. Dla niego był to dowód jej niezależności i że Lena nie spotyka się z nim dla pieniędzy. Jednak Lena coraz bardziej myślała o tym, jak ta umowa zmusza ją do rezygnacji z drobnych przyjemności, do których zdążyła się przyzwyczaić. Przyłapała się na tym, że marzy o czymś prostym – o spędzeniu wieczoru w domu, oglądając film, nie myśląc o rachunku i nie udając, że cieszy ją ten rytuał drogich wyjść.

Kiedy Kirył zaproponował wspólne zamieszkanie, miała nadzieję, że wzmocni to ich relację i da jej większe poczucie przynależności. Postawił jednak surowe warunki: czynsz mieli dzielić po równo. Lena czuła się nieswojo, ponieważ jej pensja nauczycielki była daleka od jego zarobków. Kierując się jednak „zasadami”, zgodziła się, wierząc, że da sobie radę, jeśli ograniczy wydatki osobiste.

Przeprowadzka do Kirilla była dla niej wyzwaniem. Znalazła się w luksusowym apartamencie pełnym drogich rzeczy, gdzie każdy dotyk wymagał ostrożności, jakby była tylko gościem. Pewnego dnia, przeglądając swoje skromne rzeczy, odkryła, że jej laptop jest zepsuty. Potrzebowała urządzenia do pracy, ale nie miała pieniędzy na wymianę. Zawstydzona i zmartwiona, w końcu postanowiła poprosić Kirilla o tymczasową pomoc.

„Kirill, mam mały problem” – zaczęła nieśmiało. „Mój laptop się zepsuł i bardzo go potrzebuję do pracy. Myślisz, że mógłbyś mi pożyczyć trochę na nowy? Oddam go najszybciej, jak będę mogła.

Kirył spojrzał na nią z lekkim zdziwieniem, ale nie okazał cienia współczucia.

„Lena, zgodziliśmy się” – odpowiedział tonem, jakby wyjaśniał coś oczywistego. „Doceniam, że jesteś niezależna i trzymasz się swoich zasad, ale może powinnaś poszukać opcji pożyczki? To wzmocniłoby twoją niezależność”.

Te słowa głęboko ją zraniły. Po raz pierwszy poczuła się, jakby nie była jego dziewczyną, a obcą osobą, zmuszoną do liczenia się z każdą jego zasadą.


Sześć miesięcy wspólnego życia przerodziło się dla Leny w serię kompromisów. Zaczęła więcej pracować, żeby opłacić swoją część czynszu i pozwolić sobie przynajmniej na niektóre wydatki. Kirył coraz częściej powtarzał, że podziwia jej niezależność i pewność siebie, ale Lena za każdym razem wyczuwała w jego słowach chłodną obojętność.

Pewnego wieczoru, gdy Kirył wrócił do domu w niezwykle optymistycznym nastroju, Lena postanowiła podzielić się swoim pomysłem. Odkładała pieniądze na remont starego mieszkania, ale ich związek wydawał się priorytetem i uznała, że wakacje będą korzystne dla nich obojga.

– Kirył, a może pojedziemy gdzieś razem? Przynajmniej na tydzień, tylko we dwoje – zaczęła, nie kryjąc ekscytacji. – Pomyślałam, że mogłabym zainwestować część oszczędności, a ty mógłbyś pomóc z resztą.

Kirył spojrzał na nią z lekkim zdziwieniem, jakby zasugerowała coś zupełnie śmiesznego.

  • Lena, co to za przedszkole? Mówiłem ci, że nie jestem gotowy inwestować pieniędzy w zwykłe wydatki, dopóki nie zobaczę, że ty też potrafisz oszczędzać. To ważne dla naszego zaufania, rozumiesz? – Kirył mówił pewnie, jakby prosił o coś niestosownego.

„Ja… ja oszczędzałam” – odpowiedziała Lena, próbując ukryć urazę. „Ale najwyraźniej to nie wystarczy”.

Potem stanowczo odmówiła podróży, czując narastającą w niej tępą niechęć. Kulminacją wszystkiego był jednak wieczór, kiedy postanowili świętować rocznicę związku. Lena skrycie liczyła, że Kirył, rozumiejąc jej obawy, okaże jej miłość. Jednak zamiast spodziewanej niespodzianki, podarował jej małą pamiątkę i kilka pocztówek.

  • No cóż, Lena, to jest symboliczne – wyjaśnił Kirill z uśmiechem. – Potraktuj tę pamiątkę jako wspomnienie naszych pierwszych miesięcy, jest mi ona bardzo droga.

Rozczarowanie Leny ścisnęło się w gardle, ale stłumiła je. Kiedy dotarli do restauracji, Lena odkryła, że Kirył zaprosił jeszcze kilku swoich przyjaciół, a wieczór przerodził się w rozmowę o jego planach i sukcesach. Siedziała w milczeniu, czując się jak obco w tym otoczeniu. Pod koniec wieczoru Kirył, bez mrugnięcia okiem, poprosił ją o zapłacenie swojej części rachunku.

  • Lena, tylko nie zapomnij zamknąć swojego konta, dobrze? Ważne, żeby każdy został przy swoim.

Dla niej to była ostatnia kropla. Gdy tylko zostały same, Lena, powstrzymując emocje, powiedziała:

  • Kirył, jak wyobrażasz sobie naszą przyszłość? Czy to… czy to w ogóle normalne, że sobie nie pomagamy?

„Oczywiście” – odpowiedział bez namysłu. „Myślę, że małżeństwo powinno być uczciwe. Każdy sam dla siebie, bez żadnych zobowiązań. To jest prawdziwa wolność, rozumiesz?” Spojrzał na nią, jakby chciała podzielić się jego pewnością siebie.

Lena, czując się zupełnie samotna, zrozumiała, że dla niego „uczciwość” oznaczała całkowitą obojętność na jej potrzeby.


Tej nocy Lena przewracała się z boku na bok, patrzyła w ciemność, słuchała hałasu samochodów i czuła, jak uraza pulsuje jej w skroniach. Myśl nie dawała jej spokoju: czy naprawdę była tylko detalem w jego własnym „poprawnym” świecie? Gdy tylko nastał świt, wstała, po cichu spakowała swoje rzeczy i położyła klucze na stole. Kirył nawet się nie obudził. I nagle Lena poczuła dziwną ulgę: odeszła, a on zdawał się tego nawet nie zauważać.

Minął miesiąc. Kirył był początkowo zaskoczony jej odejściem, ale szybko się uspokoił: Lena po prostu nie wytrzymała „testu”, nie zdała go. Chciał wierzyć, że odeszła nie z jego powodu, ale z powodu własnej słabości. A jednak… cisza w mieszkaniu była przytłaczająca.

Ale pewnego dnia, wracając po długim dniu pracy, Kirył poczuł dziwne uczucie – chłód, którego nie rozpraszało ciepłe światło lamp ani drogie rzeczy, które go otaczały. Przyłapał się na tym, że dostrzega coś ważnego w każdej drobnostce, którą Lena zostawiła. Jej zwyczaj odkładania kubka na to samo miejsce, książki na stoliku przy sofie, niepozornego szalika zapomnianego w szafie. Wszystko to zdawało się ożywać, pozostawiając po sobie pustkę.

W kolejnych dniach zaczął przypominać sobie chwile, których wcześniej nie dostrzegał: jej cichy uśmiech, gdy zamawiała skromną sałatkę w jego ulubionej restauracji; jej zwyczaj oszczędzania pieniędzy poprzez rezygnację z rzeczy, które kochała. Kirył nagle zrozumiał, że Lena naprawdę go kocha, a nie jego pieniądze czy luksusowe restauracje. Zrozumiał, że obok niego jest osoba, która jest gotowa go wesprzeć, nawet jeśli on sam odmawia jej tego prawa.

Pewnego dnia, siedząc w ciszy swojego drogiego, lecz teraz obcego mieszkania, złapał się na myśli, że jego zasady są puste. Nie było w nich ciepła ani miłości, tylko zimna surowość, którą sam narzucił Lenie. Wstał, otworzył okna, jakby chciał wpuścić do świadomości świeże powietrze, ale zrozumiał, że tego chłodu nie da się rozproszyć.

Po pewnym czasie zebrał się na odwagę i zadzwonił do Leny, ale nikt nie odebrał.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *