Ta tragedia wstrząsnęła całą Polską. W 2023 roku na autostradzie A1 pod Piotrkowem Trybunalskim doszło do koszmarnego wypadku – samochód marki BMW kierowany przez Sebastiana M. zderzył się tam z innym pojazdem, którym podróżowała rodzina wracająca z wakacyjnego wypoczynku. Wszyscy zginęli na miejscu. Podejrzany natomiast uciekł do Dubaju. Ostatnio jednak pojawiły się plotki, że zmienił miejsce pobytu, aby uciec przed wymiarem sprawiedliwości. Do sieci trafił też wywiad, w którym stawia się w roli ofiary całego zdarzenia.
Koszmarny wypadek na A1
Przypomnijmy, że do tragedii doszło na odcinku autostrady A1 między Tuszynem a Piotrkowem Trybunalskim. Śledczy ustalili, że Sebastian M., jadąc BMW z prędkością co najmniej 253 km/h, wjechał w tył Kii, która uderzyła w bariery i stanęła w płomieniach. Cała rodzina zginęła na miejscu.
Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim wystosowała wobec sprawcy zarzuty dotyczące spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczki z miejsca zdarzenia. Grozi mu kara do 8 lat więzienia. Opublikowano jego wizerunek oraz wydano za nim list gończy. Z czasem mężczyzna stał się także osobą poszukiwaną przez Interpol na podstawie tzw. czerwonej noty.
Niedługo po zdarzeniu Sebastian M. uciekł do Dubaju. Został tam jednak zatrzymany i trafił do aresztu. Odmówił jednak dobrowolnego poddania się ekstradycji i wystąpił o tzw. list żelazny.
Przełom w sprawie Sebastiana M.
W lutym 2024 r., Sebastian M. opuścił areszt po wpłaceniu wysokiej kaucji. Sąd w Zjednoczonych Emiratach Arabskich nałożył na niego zakaz opuszczania kraju i zatrzymał jego paszport. Tymczasem minister sprawiedliwości Adam Bodnar ogłosił przełom w sprawie.
“Sukces polskich władz! Minister Sprawiedliwości Zjednoczonych Emiratów Arabskich wyraził zgodę na ekstradycję do Polski Sebastiana M. podejrzanego o spowodowanie tragicznego wypadku na autostradzie A1, w którym zginęła 3-osobowa rodzina, w tym 5-letnie dziecko. Formalna procedura ekstradycyjna została zatem zakończona. Obecnie Polska Policja we współpracy ze służbami z ZEA rozpoczyna realizację sprowadzenia ściganego do kraju. Dziękuję służbom dyplomatycznym oraz ministrowi Sikorskiemu, a także prokuratorom za profesjonalizm i skuteczne działania zmierzające do postawienia podejrzanego przed polskim wymiarem sprawiedliwości” – napisał na X.
Sukces polskich władz!
— Adam Bodnar (@Adbodnar) May 15, 2025
Minister Sprawiedliwości Zjednoczonych Emiratów Arabskich wyraził zgodę na ekstradycję do Polski Sebastiana M. podejrzanego o spowodowanie tragicznego wypadku na autostradzie A1, w którym zginęła 3-osobowa rodzina, w tym 5-letnie dziecko.
Formalna…
Czy zatem Sebastian M. zostanie przetransportowany do Polski i stanie przed sądem? Tak, o ile służby go znajdą, bowiem w sieci pojawiły się plotki, że mężczyzna zmienił swoje miejsce pobytu.
“Pod tym adresem już nie przebywa”
O tym, że Sebastian M. uciekł z ZEA pisał niedawno w swoich mediach społecznościowych kontrowersyjny biznesmen Zbigniew Stonoga. We wpisie, który szybko zniknął z przestrzeni publicznej, sugerował, że podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na A1 przebywa obecnie w Iraku. Z kolei Anna Adamiak, rzecznik Prokuratury Krajowej, przekazała w rozmowie z “Faktem”, że śledczy nic o tym nie wiedzą “Nie mamy informacji, że Sebastiana M. nie ma na terenie ZEA. (…) Zapewniono nas, że Sebastian M. znajduje się na terenie ZEA i że zabezpieczona jest jego obecność. Pamiętajmy, że miał orzeczony dozór jako środek zapobiegawczy”.
Tymczasem koordynator międzynarodowego zespołu detektywów i dziennikarzy śledczych Dawid Burzacki podkreślił w rozmowie z Onetem, że Dubaj jest dla uciekinierów z Europy istnym “oknem azylowym”, gdzie skutecznie chronią się przed ekstradycją.
Rozwinięty system płatności kryptowalutami i powszechny obrót gotówkowy pozwala praktycznie anonimowo funkcjonować w ZEA. Jednak w momencie, gdy pojawia się realne zagrożenie zatrzymania, osoby te bardzo często opuszczają Zjednoczone Emiraty Arabskie, korzystając z alternatywnych tras przekraczania granicy – np. uciekając drogą lądową do Omanu, nierzadko przez pustynne szlaki przemytnicze i dalej do Jemenu – przekazał Burzacki.
Ekspert zwrócił również uwagę na pewien istotny szczegół. “W przypadku Sebastiana Majtczaka istnieje uzasadniona obawa, że może podjąć właśnie taki krok, dlatego kluczowe jest szybkie i skoordynowane działanie służb. My ze swojej strony wspólnie z dziennikarzami śledczymi podjęliśmy dzisiaj próbę ustalenia jego aktualnego miejsca pobytu na miejscu w Dubaju. Niestety, pod adresem, który ustaliliśmy i zweryfikowaliśmy w terenie, pan Sebastian już nie przebywa. Mamy jednak nadzieję, że działania prowadzone zarówno przez stronę polską, jak i lokalne służby w ZEA, doprowadzą do jego zatrzymania, zanim opuści terytorium Emiratów. W przeciwnym razie jego zatrzymanie może się znacząco wydłużyć i skomplikować” – dodał.
W swoim niedawnym materiale “Fakt” pokusił się o spekulacje, gdzie Sebastian M. mógłby uciec, aby uniknąć odpowiedzialności karnej. Na liście pojawiły się państwa, z którymi Polska nie ma podpisanej umowy o ekstradycję: Iran, Tadżykistan, Uzbekistan, Kirgistan i Turkmenistan w Azji, Mauretania, Sahara Zachodnia, Somalia, Sudan, Sudan Południowy, Uganda, Zimbabwe w Afryce, Dominikana, Jamajka, Haiti, Belize, Kostaryka w Ameryce Północnej, Kolumbia, Boliwia, Paragwaj, Urugwaj w Ameryce Południowej.
Serwis zaznacza jednak, że brak umowy ekstradycyjnej nie wyklucza zupełnie wydanie Polsce jej obywatela. W grę wchodzi tutaj tzw. zasada wzajemności. Opiera się ona na tym, że państwa dokonują wydawania osób podejrzanych o przestępstwa lub skazanych na karę pozbawienia wolności innym państwom, o ile zapewnione jest, że w drugą stronę dojdzie do tego samego.
Wracając jeszcze do Zbigniewa Stonogi warto zaznaczyć, że ten opublikował niedawno na swoim kanale YouTube wywiad z Sebastianem M., w trakcie którego podejrzany próbuje się postawić w roli ofiary.
Samochód marki KIA na pustej, trzypasmowej autostradzie zajechał mi drogę. Ze skrajnie prawego pasa wjechał na lewy pas, którym się poruszałem – twierdzi.
Zaprzecza jednocześnie informacjom, że miał jechać z prędkością ponad 200 km/h. Uważa, że nie jechał więcej niż 160-170 km/h. Poddaje także w wątpliwość ustalenia biegłych i sugeruje, że w modelu BMW, którym jechał, zgłaszano nieprawidłowości w odczytach czarnych skrzynek.