Moja matka nalega, żebyśmy zarejestrowali mieszkanie na jej nazwisko – powiedział mi mąż przed zakupem domu. Nie zgodziłam się.

  • Swieta, daj spokój, mama nic złego by nie doradziła – Władysław położył ręce na ramionach żony i spojrzał jej w oczy. – Mówi, że tak będzie bezpieczniej.

Swieta odsunęła się i skrzyżowała ramiona na piersi. Cztery lata małżeństwa nauczyły ją rozpoznawać, kiedy mąż próbuje ją przekonać.

– Bezpieczniej dla kogo, Vlad? Dla nas czy dla twojej matki? – Podeszła do okna. Za szybą mżył zimny, choć letni deszcz. Tak zimny, jak atmosfera w mieszkaniu przez ostatnie kilka dni.

„Zaczynasz od nowa” – westchnął Vlad i opadł na sofę. „Czemu zawsze źle myślisz o mamie? Opiekowała się Kirylem i mną przez całe życie, pracowała na dwóch etatach po odejściu taty.

Swieta zwróciła się do męża. Słyszała tę historię dziesiątki razy. Każda rozmowa o Julii Igoriewnie nieuchronnie przypominała jej macierzyński wyczyn.

  • Vlad, nie mówię, że twoja matka jest złą osobą. Ale oszczędzaliśmy na to mieszkanie cztery lata. Oszczędzaliśmy razem, odmawialiśmy sobie wszystkiego. A teraz, kiedy jesteśmy już prawie u celu, nagle okazuje się, że mieszkanie musi być zarejestrowane na twoją matkę? Dziwne, nie sądzisz?

„Nic dziwnego” – Vlad wzruszył ramionami. „Mama po prostu martwi się o naszą przyszłość”.

Sveta podeszła i usiadła obok męża.

„Więc wyjaśnij mi, jak zarejestrowanie mieszkania na nazwisko twojej matki zabezpieczy naszą przyszłość? Co się stanie, jeśli…” zawahała się, dobierając słowa, „jeśli ty i ja kiedykolwiek się rozstaniemy?”

„Nie rozstaniemy się” – warknął Vlad.

  • A jeśli? Gdzie wtedy będę mieszkać?

„Masz rodziców” – mruknął Vlad i natychmiast urwał, zwracając uwagę na spojrzenie żony. „Przepraszam, nie to chciałem powiedzieć”.

Sveta wstała.

– Właśnie to chciałeś powiedzieć. A teraz wyobraź sobie: twoja mama rejestruje nasze mieszkanie na swoje nazwisko, inwestujemy wszystkie nasze pieniądze, a potem coś się dzieje. Kłócimy się albo twoja mama stwierdza, że nie jestem dla ciebie odpowiedni. I co wtedy?

Vlad spojrzał na podłogę i nie odpowiedział.

  • Vlad, powiedz mi szczerze – Swieta kucnęła przed nim, patrząc mu w oczy. – To twój pomysł czy twojej matki?

„Moja matka to zasugerowała” – przyznał w końcu. „Moja matka nalega, żebyśmy zarejestrowali mieszkanie na jej nazwisko. I myślę, że to ma sens”.

  • Który?
  • No cóż… są różne sytuacje. Na przykład, jeśli mam problemy w pracy…

Sveta się spięła.

— Masz problemy w pracy?

„Nie, to tylko przykład” – odpowiedział szybko Vlad. „Mama mówi, że czasy są niestabilne i lepiej dmuchać na zimne”.

Ktoś zapukał do drzwi. To była Irina, przyjaciółka Svety, żona Antona, kolega Vlada.

„Nie zaniepokoiło to pana?” – zapytała, obserwując napięte twarze małżonków.

„Nie, właśnie skończyliśmy” – powiedział Vlad, wstając. „Muszę iść do mamy, obiecał pomóc z komputerem”.

Kiedy drzwi zamknęły się za nim, Irina znacząco spojrzała na przyjaciółkę.

  • Co się stało?
  • Wyobrażasz sobie, Julia Igoriewna chce, żebyśmy zarejestrowali mieszkanie na jej nazwisko? – Swieta pokręciła głową. – A Vlad ją popiera.
  • Żartujesz! – Irina ze zdziwienia podniosła łokcie. – A jak ona to tłumaczy?
  • Mówi, że tak jest bezpieczniej – westchnęła Swieta. – Vlad wspomniał coś o problemach w pracy, ale natychmiast zaprzeczył, mówiąc, że to tylko przykład.

Irina dziwnie spojrzała na swoją przyjaciółkę.

– Anton nic nie mówił o problemach. Wręcz przeciwnie, chwalił się, że ich wydział został pochwalony na ostatnim spotkaniu. Zaraz, – zmarszczyła brwi – czy Kirył, brat Vlada, nie wrócił ostatnio z podróży służbowej?

  • Wróciłem kilka tygodni temu. Co się stało?
  • Anton widział go w pobliżu biura. Powiedział, że wyglądał na chorego, trochę zdenerwowanego.

Swieta się nad tym zastanowiła. Kirył zawsze był problematycznym dzieckiem w rodzinie Władysława. W przeciwieństwie do swojego pilnego i odpowiedzialnego starszego brata, zmieniał pracę jak rękawiczki i ciągle wpadał w jakieś przygody.

— Myślisz, że znowu ma problemy?

„Nie wiem” – Irina wzruszyła ramionami. „Ale dziwny zbieg okoliczności, nie sądzisz? Kirył wraca, a nagle twoja teściowa chce, żebyś zarejestrowała mieszkanie na jej nazwisko.

Następnego dnia Swieta postanowiła odwiedzić teściową. Zazwyczaj starała się nie odwiedzać Julii Igoriewny bez Vlada, ale teraz sytuacja wymagała zdecydowanych działań.

Teściowa powitała ją z udawanym zdziwieniem.

  • Svetochka! Co za niespodzianka! A Vladik z tobą?
  • Nie, Julio Igoriewna, jestem sam. Chciałem z tobą porozmawiać.

Twarz teściowej lekko się zmarszczyła, ale gościnnie otworzyła drzwi.

  • Wejdź, oczywiście. Właśnie upiekłam ciasta.

W małej kuchni siedziały naprzeciwko siebie. Julia Igoriewna bawiła się czajnikiem, nie patrząc na synową.

„Julio Igoriewno, chciałam porozmawiać o mieszkaniu” – zaczęła Swieta.

  • A co z mieszkaniem? – teściowa postawiła na stole wazon z dżemem. – Władek powiedział, że znalazłaś dobrą opcję.
  • Tak, znaleźliśmy. I sformalizujemy umowę w przyszłym tygodniu.

„Wspaniale” – Julia Igoriewna w końcu usiadła naprzeciwko. „Bardzo się cieszę”.

„Vlad powiedział, że zaproponowałeś, że zarejestrujesz mieszkanie na swoje nazwisko” – Sveta postanowiła nie owijać w bawełnę.

Julia Igoriewna zacisnęła usta.

  • Co cię trapi? To dla twojego bezpieczeństwa.

— Nie rozumiem, jakie bezpieczeństwo daje oddanie wszystkich naszych oszczędności na mieszkanie, które będzie zarejestrowane na twoje nazwisko?

  • Swieta, ty mi nie ufasz – oczy teściowej napełniły się niechęcią. – Myślisz, że zabiorę ci mieszkanie?
  • Nie chodzi o zaufanie, Julio Igoriewna. Razem z Vladem oszczędzaliśmy na to mieszkanie…

– A ja osiemnaście lat sama wychowywałam Władyka! – przerwała teściowa. – Bez żadnej pomocy! I co teraz, nie mogę go prosić o przysługę?

W tym momencie Kirył wyszedł z pokoju. Wyglądał na potarganego i niewyspanego.

„Cześć, Svet” – skinął głową. „Nie wiedziałem, że wpadniesz”.

„Ja też tego nie planowałam” – Swieta spojrzała uważnie na Kiryła. Irina miała rację – nie wyglądał dobrze. „Jak minęła podróż służbowa?”

„Dobrze” – odpowiedział niejasno i szybko opuścił kuchnię.

Julia Igoriewna patrzyła z niepokojem za odchodzącym najmłodszym synem.

„Widzisz, jak to jest” – westchnęła. „Z Kiryushą też wszystko było w porządku, ale teraz…” – zamilkła.

„Co się stało?” zapytała bezpośrednio Sveta.

„Nic” – odpowiedziała teściowa zbyt szybko. „Zwykłe problemy w pracy”.

Kiedy Swieta wróciła do domu, czekał na nią telefon od ojca, Michaiła Stepanowicza.

  • Jak się masz, córko? Mama mówiła, że znalazłaś mieszkanie?
  • Tak, tato – westchnęła Swieta. – Ale jest jeden problem.

Opowiedziała ojcu o oświadczynach teściowej.

„Nawet nie myśl o zgodzie” – powiedział kategorycznie Michaił Stiepanowicz. „Nie wychowałem cię po to, żebyś mógł wydawać pieniądze na cudze nieruchomości”.

  • Ale Vlad myśli…

„Vlad po prostu boi się urazić matkę” – przerwał mu ojciec. „Rozumiem go, ale chodzi o twoją przyszłość. Zarejestruj mieszkanie na swoje nazwisko i kropka”.

Po rozmowie z ojcem Sveta poczuła się pewniej. Kiedy Vlad wrócił, powiedziała stanowczo:

  • Nie zgadzam się na rejestrację mieszkania na nazwisko twojej matki. To nasze pieniądze i mieszkanie powinno być nasze.

„Znowu to samo” – Vlad machnął ręką z irytacją. „Mama po prostu chce pomóc”.

  • Jak mogę pomóc, Vlad? Zabierając nam mieszkanie?
  • Ona tego nie weźmie!
  • Skąd wiesz? – Swieta podniosła głos. – A co, jeśli coś nam się stanie? Co, jeśli się rozwiedziemy?
  • Myślisz już o rozwodzie? – Vlad zbladł.

– Nie, ale myślę o przyszłości! – Swieta ledwo powstrzymywała łzy. – O naszej przyszłości, Vlad! A ty myślisz tylko o tym, jak nie zdenerwować mamy!

Następnego dnia Swieta przypadkowo spotkała w supermarkecie sąsiadkę Julii Igorevny, starszą Walentinę Pietrownę.

  • Swietoczko, cześć, kochanie! – ucieszyła się starsza kobieta. – Jak się macie z Władikiem? Znalazłyście mieszkanie?

„Znaleźliśmy, dziękujemy” – uśmiechnęła się Swieta. „A jak się masz?”

– Tak, jak stary dziad – machnęła ręką Walentyna Pietrowna. – Albo ciśnienie, albo plecy. Patrz, kupuję leki. Takie ceny teraz, to po prostu koszmar!

Rozmawiali o cenach i pogodzie, aż nagle sąsiad zapytał:

— Czy to prawda, że Kirył ma jakieś problemy? Julia jest ostatnio strasznie wyczerpana. Poszła nawet do banku, żeby dowiedzieć się o pożyczkę.

  • A co z pożyczką? – Swieta stała się nieufna.

– No tak – skinęła głową Walentyna Pietrowna. – Mówi, że można dostać niezłą sumkę na zabezpieczenie nieruchomości. Ale ona sama ma mieszkanie komunalne, nie nadaje się na zabezpieczenie. Co się stało?

„Nie wiem” – odpowiedziała Swieta, zdezorientowana. „Pewnie coś mylisz”.

„Może jestem zagubiony” – zgodził się sąsiad. „W moim wieku wszystko może się zdarzyć”.

Wieczorem Sveta zadzwoniła do Iriny.

  • Ir, dowiedz się od Antona, co się dzieje w ich pracy. Czy to prawda, że będą zwolnienia?
  • Skróty? – zdziwił się mój przyjaciel. – Pierwszy raz o tym słyszę. Ale zapytam.

Tymczasem Vlad stawał się coraz bardziej ponury. Prawie nie rozmawiał z żoną i zostawał w pracy do późna. Kiedy Swieta zapytała, co się dzieje, zbył to – był po prostu zmęczony, miał mnóstwo pracy.

W piątkowy wieczór, gdy w milczeniu jedli kolację, Vlad nagle powiedział:

— Zadzwoniła mama. Zapytała, czy już się zgodziliśmy na mieszkanie.

„I co odpowiedziałaś?” zapytała napięta Swieta.

„Czemu jesteś przeciw?” Vlad nie podniósł wzroku. „Jest zdenerwowana”.

„Rozumiem” – powiedziała cicho Swieta. „Ale, Vlad, musimy myśleć o sobie, o naszej rodzinie”.

„A mama nie jest rodziną?” – warknął.

„Rodzina, oczywiście” – zgodziła się Swieta. „Ale ty i ja mamy własną rodzinę, Vlad. Musimy sami podejmować decyzje”.

„Mama myśli, że po prostu nie chcesz jej pomóc” – powiedział ponuro Vlad.

  • Pomóc w czym? – Swieta spojrzała na męża prosto w oczy. – Vlad, co się dzieje? Czy twoja mama ma problemy? A może Kirył?

Vlad zerwał się od stołu.

  • Nic się nie dzieje! Mama po prostu chce, żebyśmy byli bezpieczni!
  • Przed czym bezpieczny, Vlad? – Sveta również wstała. – Czemu nie powiesz mi prawdy?

„Mówię prawdę!” krzyknął Vlad i wybiegł z kuchni.

Minutę później zatrzasnęły się drzwi wejściowe.

Sveta została sama. Coś tu było nie tak. Coś, o czym Vlad nie chciał jej powiedzieć.

Następnego dnia zadzwoniła Irina.

  • Sveta, u nich w firmie wszystko w porządku. Anton wręcz przeciwnie, mówi, że planowana jest ekspansja. Więc żadnych zwolnień.
  • Dziękuję, – pomyślała Swieta. – Słuchaj, czy Anton wie, jakie problemy ma Kirył?

„On nie wie” – odpowiedziała Irina. „Ale mówi, że widział go z jakimiś obcymi facetami w pobliżu biura. Nie wyglądają na kolegów z pracy”.

Po rozmowie z Iriną Swieta postanowiła działać. Zadzwoniła do Kiryła i zaproponowała spotkanie.

„Dlaczego?” zapytał ostrożnie.

„Chcę porozmawiać o twojej matce” – odpowiedziała szczerze Swieta. „Ostatnio dziwnie się zachowuje, martwię się”.

Spotkali się w kawiarni niedaleko domu Julii Igoriewnej. Kirył wyglądał jeszcze gorzej niż ostatnio – wychudzony, z cieniami pod oczami.

„Co się z tobą dzieje?” – zapytała Swieta wprost. „Masz jakieś problemy?”

Kirill milczał przez długi czas, obracając w dłoniach filiżankę kawy.

„Schrzaniłem, Svet” – przyznał w końcu. „Schrzaniłem na całego”.

  • Co się stało? – Swieta uważnie spojrzała na Kiryła.

„Jestem winien pieniądze” – powiedział cicho, niemal szeptem. „Dużo pieniędzy”.

„Słoik?” zasugerowała Swieta.

Kirill uśmiechnął się gorzko.

— Gdyby tylko. Przynajmniej bank nie będzie ci wysyłał ludzi z nietoperzami do domu.

Światła zrobiło się zimno.

— Wziąłeś pieniądze od jakichś bandytów?

– Nie – skrzywił się Kirill. – Zwykła instytucja mikrofinansowa. Ale odsetki tam… Generalnie kwota wzrosła kilkukrotnie. A ja straciłem pracę i nie byłem w stanie spłacić.

  • A twoja matka wie?

„Ona wie” – skinął głową Kirill. „Chciała pomóc, ale nie ma takich pieniędzy”.

  • I dlatego zaproponowała, żebyśmy zarejestrowali nasze mieszkanie na swoje nazwisko? – domyśliła się Swieta. – Żeby zaciągnąć pożyczkę pod zastaw i spłacić swój dług?

Kirill odwrócił wzrok.

  • Szczerze mówiąc, nie pytałem jej o to. To był jej pomysł.

— Czy Vlad wie?

„Nie wiem” – Kirill wzruszył ramionami. „Mama powiedziała, że sama sobie z tym poradzi”.

Swieta odchyliła się na krześle. Teraz wszystko zaczęło się układać. Julia Igoriewna nie chciała, żeby jej najstarszy syn dowiedział się o problemach młodszego i postanowiła załatwić wszystko za jego plecami. Zameldować mieszkanie na swoje nazwisko, wziąć pożyczkę, spłacić dług Kiryła. I co dalej? Czy ona i Vlad mieli spłacić ten kredyt?

„Ile jesteś winien?” zapytała Kiryła.

„Około półtora miliona” – spuścił głowę.

„A twoja matka myślała, że nie zauważymy straty półtora miliona?” – oburzyła się Swieta.

„Powiedziała, że weźmie pożyczkę na dziesięć lat i będzie ją spłacać stopniowo ze swojej emerytury” – odpowiedział niepewnie Kirill. „A jak znajdę pracę, to pomogę”.

  • Kirył, sam w to wierzysz? – Swieta pokręciła głową. – Twoja matka jest na emeryturze, ty jesteś bezrobotny. Kto spłaci pożyczkę? Vlad i ja, nikt inny.

Kirill milczał, patrząc na swoje dłonie.

„Porozmawiam z Vladem” – powiedziała stanowczo Sveta. „To szaleństwo musi się skończyć”.

Vlad wrócił do domu późnym wieczorem. Najwyraźniej nie spodziewał się zobaczyć żony w kuchni o takiej porze.

„Dlaczego nie śpisz?” zapytał, unikając jej wzroku.

„Czekałam na ciebie” – Swieta wskazała na krzesło naprzeciwko. „Musimy porozmawiać”.

„Jestem zmęczony, Svet” – próbował się wykręcić Vlad. „Zróbmy to jutro”.

„Nie, Vlad, teraz” – powiedziała stanowczo Swieta. „Wiem o długach Kiryła”.

Vlad zamarł w połowie drogi do sypialni.

  • Co?
  • Spotkałem dziś twojego brata. Opowiedział mi wszystko.

Vlad powoli wrócił i usiadł naprzeciwko żony.

  • I co powiedział?
  • Że jest winien półtora miliona dolarów jakiejś instytucji mikrofinansowej. Że twoja matka chce zaciągnąć pożyczkę, pod zastaw naszego mieszkania, żeby spłacić jego dług. Dlatego nalega, żebyśmy zarejestrowali mieszkanie na jej nazwisko.

Vlad zakrył twarz dłońmi.

„Nie wiedziałem o pożyczce” – powiedział ponuro. „Mama powiedziała tylko, że tak będzie bezpieczniej, że boi się o naszą przyszłość…”

  • I uwierzyłeś jej? – Swieta spojrzała na męża ze zdumieniem. – Vlad, nie jesteśmy dziećmi. Jesteśmy dorośli, którzy od czterech lat oszczędzają na własne mieszkanie. A nagle twoja matka proponuje, że zarejestruje mieszkanie na swoje nazwisko, a ty się zgadzasz bez zastanowienia?

„Myślałem, że naprawdę się martwi” – Vlad wyglądał na zdezorientowanego. „Wspominała coś o niestabilnych czasach, o problemach…”

„Zmanipulowała cię, Vlad” – powiedziała cicho Swieta. „Wiedziała, że jeśli powie prawdę o długach Kiryła, nie zgodzisz się ryzykować naszego mieszkania.

Vlad wstał i zaczął chodzić po kuchni.

  • Nie wierzę, że to zrobiła. A Kirył… Znów wpakował się w kłopoty i znowu mama próbuje go wyciągnąć moim kosztem.

„Naszym kosztem” – sprostowała Swieta.

Następnego dnia Vlad poszedł do matki. Swieta chciała iść z nim, ale on nalegał, żeby porozmawiał sam z Julią Igoriewną.

Wrócił kilka godzin później, wyglądając bardziej ponurie niż jakakolwiek chmura.

„Co ona powiedziała?” zapytała Swieta, zaniepokojona jego wyglądem.

– Na początku wszystkiemu zaprzeczała – Vlad opadł zmęczony na sofę. – Powiedziała, że Kirył to wszystko zmyślił, że nie ma żadnych długów. Potem, kiedy nalegałem, wybuchnęła płaczem i powiedziała, że po prostu chciała chronić swoje dziecko. Że byłem bezduszny, jeśli odmówiłem pomocy własnemu bratu. Że dała nam całe życie, a teraz, kiedy potrzebuje pomocy, odwracamy się od niej.

„I co odpowiedziałaś?” – zapytała ostrożnie Swieta.

„Że nie możemy ryzykować mieszkania, na które oszczędzaliśmy cztery lata. Że są inne sposoby, żeby pomóc Kiryłowi” – Vlad pokręcił głową. „Powiedziała, że wybrałem ciebie zamiast mojej rodziny. Że nastawiłeś mnie przeciwko nim.

– Vlad, to manipulacja – Swieta usiadła obok męża. – Stawia cię przed wyborem, który tak naprawdę nie istnieje. Możemy pomóc Kiryłowi, nie ryzykując naszej przyszłości.

  • Jak? – Vlad podniósł na nią zmęczone spojrzenie. – Ma półtora miliona długu. My nie mamy takich pieniędzy.

„Może powinniśmy skontaktować się z prawnikiem?” – zasugerowała Swieta. „Prawdopodobnie istnieją sposoby na restrukturyzację długu, wynegocjowanie planu ratalnego”.

Tego samego dnia zadzwonili do ojca Swiety, Michaiła Stiepanowicza, który, choć na emeryturze, zachował kontakty w kręgach prawniczych. Polecił im dobrego prawnika specjalizującego się w długach.

Prawnik, wysłuchawszy relacji Kirilla, stwierdził, że sytuacja jest nieprzyjemna, ale nie beznadziejna. Można spróbować zakwestionować wysokość naliczonych odsetek, wynegocjować restrukturyzację zadłużenia, a być może nawet umorzyć część należności.

„Najważniejsze” – powiedział – „to nie zaciągać nowych pożyczek na spłatę starych. Zwłaszcza pod zastaw nieruchomości. To droga donikąd”.

Kiedy powiedzieli o tym Kiryłowi, wyglądał jednocześnie na przestraszonego i pełnego nadziei.

„Naprawdę chcesz mi pomóc?” zapytał z niedowierzaniem. „Po tym wszystkim?”

„Jesteś bratem Vlada” – odpowiedziała po prostu Sveta. „Oczywiście, że chcemy pomóc. Ale nie kosztem naszego mieszkania”.

Julia Igoriewna, dowiedziawszy się o ich planie, była do niego sceptycznie nastawiona.

„Ci prawnicy biorą tylko pieniądze, ale nie ma z nich pożytku” – prychnęła. „Moja opcja była bardziej niezawodna”.

„Twoja decyzja, mamo” – powiedział stanowczo Vlad – „odbiła się na naszej przyszłości. Nie zgadzamy się z tym”.

„Oczywiście” – Julia Igoriewna zacisnęła usta. „Swietoczka nie zgadza się ryzykować pieniędzy dla jakiegoś Kiryła”.

– Mamo – podniósł głos Vlad – to nie Swieta. To nasza wspólna decyzja. I przestań obwiniać moją żonę za wszystkie grzechy.

Julia Igoriewna zamilkła, urażona.

W ciągu następnych kilku tygodni prawnikowi udało się wynegocjować restrukturyzację długu Kiryła. Kwota została zmniejszona o prawie połowę i można ją było spłacać w ciągu trzech lat, w małych ratach. Kirył dostał pracę – nie najbardziej prestiżową, ale stabilną – i stopniowo zaczął spłacać dług.

Tymczasem Sveta i Vlad zarejestrowali mieszkanie na swoje nazwiska, w równych częściach. Po otrzymaniu kluczy, Vlad zaproponował zaproszenie całej rodziny, w tym Julii Igorevny, na parapetówkę.

„Myślisz, że ona przyjdzie?” zapytała Swieta z powątpiewaniem.

„Nie wiem” – odpowiedział szczerze Vlad. „Ale chcę spróbować poprawić nasze relacje”.

Julia Igoriewna przyjęła zaproszenie, ale na parapetówce zachowywała dystans. Uprzejmie pochwaliła mieszkanie, ale nie brała udziału w rozmowach i wyszła przed wszystkimi, powołując się na zły stan zdrowia.

„Wciąż jest zdenerwowana” – westchnął Vlad, gdy goście wyszli. „Myśli, że ją zdradziliśmy”.

„Daj jej czas” – Swieta przytuliła męża. „Zrozumie, że postąpiliśmy słusznie. I że nie odmówiliśmy pomocy Kiryłowi, tylko wybraliśmy inną drogę.

„Mam taką nadzieję” – Vlad spojrzał z powątpiewaniem. „Wiesz, kiedy byliśmy z Kiryłem dziećmi, mama zawsze powtarzała: „Nie ufaj nikomu poza rodziną. Tylko rodzina cię nigdy nie zdradzi”. To dla niej najważniejsze”.

„Jesteśmy rodziną, Vlad” – powiedziała cicho Sveta. „Ty, ja, twoja matka, Kirył, moi rodzice. Wszyscy. I nikt nikogo nie zdradził. Po prostu dbaliśmy o naszą przyszłość. I pomagaliśmy Kiryłowi najlepiej, jak potrafiliśmy”.

Vlad skinął głową i mocniej przytulił żonę.

Minęło kilka miesięcy. Kirył regularnie spłacał dług i zdawał się w końcu opamiętać. Zaczął częściej odwiedzać brata i bratową, pomagał w remoncie nowego mieszkania, a nawet zaprzyjaźnił się z ojcem Swiety, który objął go swoim cichym patronatem.

Relacje z Julią Igoriewną pozostawały napięte. Przyjeżdżała do nich w odwiedziny, ale zawsze trzymała się na dystans, zwłaszcza wobec Swiety. W rozmowach często pojawiały się uszczypliwości i aluzje, że „niektóre synowe myślą tylko o sobie”.

Pewnego wieczoru, gdy Vlad spóźniał się do pracy, a Sveta wracała ze sklepu, niespodziewanie spotkała swoją teściową przy wejściu.

  • Julia Igoriewna? – zdziwiła się Swieta. – Przyszłaś, żeby nas zobaczyć?

„Tak, chciałam porozmawiać z Władikiem” – teściowa wyglądała na zawstydzoną, jakby ją zaskoczył. „Ale najwyraźniej nie ma go w domu”.

„Spóźnia się dzisiaj. Może wpadniesz na herbatę?” – zasugerowała Swieta, choć w głębi duszy była spięta. Ona i jej teściowa nigdy nie były same od czasu tej historii z mieszkaniem.

Ku jej zaskoczeniu Julia Igoriewna wyraziła zgodę.

W mieszkaniu było cicho i przytulnie. Swieta zapaliła światło i zaprosiła teściową do kuchni. Podczas gdy czajnik się gotował, milczały, nie wiedząc, o czym rozmawiać.

„Przyjemnie tu” – powiedziała w końcu Julia Igoriewna, rozglądając się. „Przytulnie”.

„Dziękuję” – Swieta postawiła kubki na stole. „Próbowaliśmy”.

Znów zapadła cisza. Sveta nalała herbaty i postanowiła:

  • Julio Igoriewna, rozumiem, że nadal jesteś na nas zła. Ale uwierz mi, nie chcieliśmy nikogo urazić. Po prostu broniliśmy naszej przyszłości.

Teściowa długo patrzyła w kubek, po czym nagle rzekła:

  • Ja też go broniłem. Mojego syna.
  • Kirył?

„Tak” – Julia Igoriewna podniosła wzrok na Swietę. „Nie wyobrażasz sobie, jak strasznie jest, kiedy twoje dziecko ma kłopoty, a ty nie możesz mu pomóc”.

„Ale pomogliśmy mu” – zaprotestowała cicho Swieta. „Tylko w inny sposób”.

„Tak” – przyznała niechętnie teściowa. „I wygląda na to, że się udało…” – zawahała się. „Twój ojciec bardzo mu pomaga. Kirył mówi, że to dobry człowiek”.

„Tata jest naprawdę dobry” – uśmiechnęła się Swieta. „Zawsze jest gotowy do pomocy. Możesz się z nim skontaktować, jeśli coś się stanie”.

Julia Igoriewna uśmiechnęła się słabo i pokręciła głową:

– W moim wieku trudno już zmienić nawyki. Przyzwyczaiłem się do samodzielnego rozwiązywania wszystkich problemów, bez proszenia o pomoc.

„Czasami proszenie o pomoc nie jest oznaką słabości” – powiedziała Swieta. „To mądrość”.

Julia Igoriewna nagle spojrzała na swoją synową długim, badawczym wzrokiem.

  • Wiesz, byłem pewien, że to ty zmusiłeś Władika do porzucenia mojego planu. Że to ty go przeciwko mnie nastawiłeś.

„To nieprawda” – Swieta pokręciła głową. „Wład sam podjął decyzję, kiedy poznał prawdę”.

  • Tak, tak mi powiedział – westchnęła teściowa. – A ja mu nie wierzyłam. Myślałam, że to ty go tak nauczyłeś.

Znów zapadła cisza. Tym razem jednak cisza nie była już tak napięta.

„Kiryl powiedział mi, że pomagasz mu z dokumentami dotyczącymi restrukturyzacji długu” – powiedziała w końcu Julia Igoriewna. „Czy to prawda?”

  • Tak, Vlad i ja pomagamy, jak możemy – skinęła głową Swieta. – To twój syn, Julia Igoriewna. Oczywiście, że chcemy mu pomóc.

Teściowa nagle wybuchnęła płaczem:

  • Byłem wobec ciebie niesprawiedliwy, Sveta. Jesteś dobrą dziewczynką, a Vladik ma szczęście, że cię ma.
  • Julia Igoriewna, – Swieta była wzruszona tym niespodziewanym wyznaniem: – Nie mam do ciebie żalu. Chciałaś jak najlepiej dla swoich dzieci. Po prostu… metoda nie była najlepsza.

„Tak, rzeczywiście” – teściowa uśmiechnęła się gorzko, ocierając oczy. „O mało nie zniszczyłam relacji z najstarszym synem przez swoją głupotę”.

W tym momencie zamek w drzwiach wejściowych zatrzasnął się – Vlad wrócił. Zamarł na progu kuchni, widząc matkę i żonę spokojnie rozmawiające przy herbacie.

„Co się dzieje?” zapytał zaskoczony.

„Nic specjalnego” – Swieta uśmiechnęła się do męża. „Rozmawiam z twoją matką”.

  • O czym? – Vlad nadal wyglądał na zdziwionego.

„O życiu, synu” – Julia Igoriewna również się uśmiechnęła. „O tym, jak ważne jest, żeby czasem przyznać się do błędów”.

W weekend zorganizowali rodzinny obiad, na który zaprosili rodziców Swiety i Kiryła. Julia Igoriewna była o wiele bardziej serdeczna i znalazła nawet wspólny język z matką Swiety – z entuzjazmem omawiały przepisy i dzieliły się historiami z dzieciństwa swoich dzieci.

Michaił Stepanowicz z dumą opowiadał o sukcesach Kiryła na nowym stanowisku:

– Facet ma głowę, tylko musiał znaleźć kierunek. Powiedziałem mu: najważniejsze to nie poddawać się trudnościom i nie szukać łatwych dróg.

Kirill uśmiechnął się nieśmiało, ale było jasne, że pochwała mu się spodobała.

Po obiedzie, kiedy wszyscy rozeszli się do domów, Swieta zastała Julię Igoriewnę na balkonie. Stała, patrzyła na miasto i wyglądała na zamyśloną.

„O czym myślisz?” zapytała Sveta, podchodząc do niej.

– O tym, jak prawie wszystko zniszczyłam – teściowa machnęła ręką po mieszkaniu. – Twój dom, twoje szczęście. Po co? Żeby znowu uchronić Kiryła przed konsekwencjami jego własnych błędów? – Pokręciła głową. – Zbyt długo rozwiązywałam wszystkie jego problemy. Może dlatego ma ich tak wiele.

„Chciałaś tego, co najlepsze” – powiedziała cicho Sveta.

„Chcieć tego, co najlepsze, to za mało” – protestowała Julia Igoriewna. „Trzeba też zrozumieć, co jest naprawdę najlepsze. Ale ja nie rozumiałam”.

Zwróciła się do Swiety:

  • Cieszę się, że Vladik cię ma. Okazałeś się mądrzejszy ode mnie. I silniejszy.

„Po prostu broniłam naszej przyszłości” – Swieta powtórzyła słowa, które wypowiadała już wiele razy. „Tak jak broniłaś Kiryła”.

„Tak” – skinęła głową teściowa. „Tylko ty zrobiłeś to dobrze”.

Wieczorem, gdy goście już się rozeszli, Vlad przytulił Svetę:

  • Nie wiem, co powiedziałeś mamie, ale ona się zmieniła. Dawno nie widziałem jej tak… spokojnej.

„Nie powiedziałam nic szczególnego” – uśmiechnęła się Swieta. „Po prostu rozmawialiśmy jak dorośli. Bez oskarżeń i obrażania”.

„Dziękuję” – Vlad mocno ją przytulił. „Za to, że się nie poddałaś. Za to, że nie zgodziłaś się na przygodę mamy. I za to, że w końcu znalazłaś z nią wspólny język”.

„Jesteśmy rodziną, Vlad” – powiedziała cicho Sveta. „Wszyscy. I powinniśmy się nawzajem wspierać. Ale wsparcie nie oznacza tolerowania złych decyzji. Czasami prawdziwe wsparcie to powiedzenie „nie” i zaproponowanie lepszego rozwiązania.

Vlad skinął głową i stali tak długo, obejmując się, w swoim nowym mieszkaniu, patrząc na nocne miasto za oknem. Ich dom. Ich przyszłość. Którą udało im się ocalić.

Relacja z Julią Igoriewną nigdy nie stała się idealna – były zbyt różnymi osobami. Ale wzajemny szacunek, który narodził się tego wieczoru w kuchni, pozostał. I to było o wiele ważniejsze niż idealna harmonia. To była prawdziwa rodzina – ze wszystkimi jej złożonościami, problemami i miłością, która pomaga pokonywać wszelkie przeszkody.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *