- Aniu! Nareszcie jest! Idź się przebrać, zrobimy porządne sprzątanie w mieszkaniu. Już zdjęłam zasłony!
— Generale? W tym tygodniu sprzątanie należy do Miszy, teraz jego kolej.
- Co masz na myśli mówiąc o Miszy? To nie męska sprawa! Po co więc żona?
Ania wróciła z pracy zmęczona. Przyjmowanie towarów, klienci, zarządzanie – to wszystko już ją wykończyło do granic możliwości. A potem teściowa postanowiła się pojawić z kolejną inicjatywą. A kiedy Misza odbierze jej klucze albo chociaż wymieni zamki? Obiecał!
Cicho zamknęła drzwi sypialni i osunęła się na łóżko. Przez dwa lata życia rodzinnego wciąż nie zrozumiała, czym jest kobiece szczęście.
Wydawało jej się, że wszystko, co ciekawe, co budziło w niej miłe uczucie, pozostawało poza urzędem stanu cywilnego. I po co to wszystko w ogóle, skoro potem nie ma się wolności?
- Czemu tak leżysz?
Nie słyszałeś, co powiedziałem? Powiedziałem, że mieszkanie trzeba posprzątać, bo kurz jest gruby jak palec! - Wiera Dmitriewna, dopiero co przyjechałam, daj mi odpocząć przynajmniej pięć minut.
„Będziesz miała odpoczynek w weekend” – powiedziała teściowa, włączając odkurzacz i zaczynając odkurzać ich sypialnię.
Anya była dobra w sprzątaniu; od czasów nastoletnich większość obowiązków domowych spoczywała na niej. Sprzątanie domu, podgrzewanie obiadu, karmienie młodszych braci, pomoc w odrabianiu lekcji – wszystko to należało do jej obowiązków.
Jej rodzice pracowali do późnych godzin wieczornych, a ojciec był w delegacji, więc nawet nie przyszło jej do głowy, żeby się zbuntować i sprzeciwić tym obowiązkom.
Mama powtarzała, że dzięki temu doświadczeniu będzie dobrą gospodynią domową i że życie będzie łatwiejsze, bo dobra żona ma dobre życie.
Ania nie rozumiała, czy jest dobrą żoną. Jeśli tak, to dlaczego nie podobało jej się takie życie?
Ona i Misza znają się od czasów szkolnych.
Jako dziecko nigdy nie wyobrażała sobie, że pewnego dnia miejscowy przystojniak zostanie jej mężem. Nigdy nie przebywała w towarzystwie dziewczyn, za którymi biegali wszyscy chłopcy. Anya nie miała modnych ubrań, buntowniczego ducha ani wyrazistego makijażu, jak jej koledzy z klasy w tamtym czasie.
Po szkole większość z nich rozeszła się w swoje strony, ale ona została w rodzinnym mieście, żeby nie zostawiać rodziców. Ponieważ jej bracia wciąż studiowali, nie było nikogo, kto mógłby pomóc w domu. A w tym czasie jej ojciec opuścił już rodzinę.
– Nawet nie myśl o stolicy – powiedziała jej matka. – Nie mamy pieniędzy, żeby cię tam wysłać. I nie dostaniesz się do szkoły finansowanej przez państwo. Potrzebuję twojej pomocy tutaj – wychowałam cię, postawiłam na nogi, teraz twoja kolej, żebyś pomogła mi, podczas gdy moi bracia studiują.
– Mamo, mamy tylko jeden uniwersytet w mieście, mogę przynajmniej spróbować się gdzieś dostać. Może nie do Moskwy, ale do większego miasta, a po studiach wrócę do pracy i ci pomogę.
- Jeden, ale jest jeden, prawda? To właśnie tam powinnaś działać. Nie bądź egoistką, Anya, nie dam sobie rady bez ciebie.
Tak zadecydowała o jej przyszłości. Anya dostała się na studia, na które mogła, mimo że wiedziała, że nie będzie pracować w swoim zawodzie. Wybrała studia prawnicze, nie wiedząc dlaczego. Przyjaciółka po prostu zasugerowała, żeby poszli razem, więc się zgodziła. Ale wszyscy mówili, że dyplom jest konieczny, więc teraz go ma.
Znalezienie pracy w moim rodzinnym mieście nie było łatwe: ani jako sprzedawca w sklepie, ani przez znajomych na bardziej przyzwoitym stanowisku w moim zawodzie.
Ani Anya, ani jej matka nie miały żadnych koneksji, więc po studiach Anya dostała pracę w lokalnym sklepie odzieżowym. Pensja była niewielka, ale stabilna, a zespół okazał się przyjazny.
Nie widzieli Michaiła od pięciu lat.
Po szkole poszedł do wojska, potem poszedł na studia w innym mieście i wrócił dopiero po ich ukończeniu. Mógł zostać w innym mieście, ale matka nalegała, żeby zamieszkał z nią.
Wiera Dmitriewna wychowywała go sama. Babcia Michaiła pomagała mu za życia. Miała marzenie – czekać na powrót wnuka z wojska i czekała. Rok później zmarła, zostawiając mu swoje mieszkanie.
- Synu, po co ci Anya, szara mysz? – powiedziała matka Michaiła, kiedy zaczął się spotykać z Anyą. – Możesz tu wybrać dowolną dziewczynę, wiesz o tym.
- Mamo, po co mi jakakolwiek? Lubię Anyę! Mam już dość „jakichkolwiek” dziewczyn, ale Anya jest inna. Jest miła, piękna i ciekawie się z nią przebywa.
- Mam nadzieję, że nie planujesz poślubić tej Anyi?
- Właśnie to zrobię! I to nie podlega dyskusji, nie wybierzesz mi żony! Wróciłem na nasze zadupie, tak jak chciałeś. Ale jak tu żyć, sam zadecyduję!
Wiera Dmitriewna była zła na syna, ale rozumiała, że sprzeciw nie ma sensu. Jeśli coś mu przyszło do głowy, próby odwodzenia go od tego tylko pogorszyłyby sprawę. Pogodziła się więc z tym, mając nadzieję, że syn spotka i rzuci dziewczynę, jak zawsze robił z kolegami z klasy. I dlaczego tak kurczowo trzymał się tej Ani?
W szkole Michaił nie zauważył Ani, ponieważ na tle dziewcząt, które ubierały się jaskrawo i umiały się malować, Ania była niewidzialna. Ale wracając do rodzinnego miasta, spotkał ją w sklepie, w którym pracowała. I nie była już niewidzialną dziewczyną, lecz piękną, szczupłą dziewczyną o ogromnych zielonych oczach.
Tego dnia Michaił przyszedł do sklepu o godzinie zamknięcia, żeby odwieźć Anię do domu. Spotykał się z nią codziennie przez kolejny tydzień, aż w końcu zgodziła się na randkę. A sześć miesięcy później się oświadczył.
- Aniu, Misza to dobry chłopak, ma własne mieszkanie, – ucieszyła się mama. – Zgódź się i nawet nie myśl o odmowie.
- Myślisz, że nie spieszy nam się za bardzo?
- Po co czekać? Ty masz 24 lata, on 25, najwyższy czas się ożenić.
– A co, jeśli się nie uda? W szkole w ogóle się nie komunikowaliśmy, a teraz dopiero się poznaliśmy. Sam powiedziałeś, że trzeba zjeść z kimś funt soli, żeby go do końca zrozumieć i poznać.
– Jeśli będziesz dobrą żoną, wszystko się ułoży!
Po ślubie Ania przeprowadziła się do mieszkania pana młodego. Życie rodzinne płynęło spokojnym rytmem, Ania była dobrą żoną, a Michał troskliwym mężem. Nie sądziła jednak, że teściowa stanie się integralną częścią ich życia rodzinnego.
Ponieważ syn dostał mieszkanie od babci, klucze do niego były nie tylko w rękach Michała, ale także jego matki. A kiedy syn się ożenił, Wiera Dmitriewna nadal wierzyła, że wszystko ją łączy.
Od samego początku nie lubiła swojej synowej, ale mimo to postanowiła zrobić z niej dobrą gospodynię domową. Dzięki temu kontrolowała cały dom, i to każdego dnia.
- Aniu, mam nadzieję, że nie planujesz teraz dzieci – powiedziała teściowa tuż w dniu ślubu.
- Nie rozmawialiśmy o tym – Ania była zawstydzona – co jest złego w dzieciach?
– Nic złego, ale ty i Misza jesteście zbyt różni. Wasze małżeństwo i tak długo nie potrwa, a dziecko będzie cierpieć w dysfunkcyjnej rodzinie.
— Właśnie się pobraliśmy, dlaczego zdecydowałeś, że kiedyś się rozwiedziemy?
- Kochanie, żyję na tym świecie już tak długo, że potrafię przejrzeć ludzi na wylot! Nie dorastasz do pięt mojemu synowi!
Od pierwszego dnia Anya zrozumiała więc, że z Wierą Dmitriewną będzie ciężko. Można by to zignorować, ale teściowa przychodziła codziennie, otwierając drzwi kluczem. I sprawdzała, czy obiad jest ugotowany, czy pranie syna jest poprawnie złożone w szafie. Nawet demonstracyjnie chwyciła mop i umyła podłogi, które Anya już wcześniej umyła.
Wytrzymała sześć miesięcy i starała się zadowolić teściową, aż zdała sobie sprawę, że to niemożliwe. Jakkolwiek by się nie starała, zdaniem Wiery Dmitriewny, jej synowa była niekompetentna i robiła wszystko źle.
Nie skarżyła się mężowi, dopóki teściowa nie podwoiła wysiłków
. A Michaił zawsze jej pomagał. Dzielili się obowiązkami równo, bo oboje pracowali, a on sam zaproponował zorganizowanie dyżuru. Powiedział, że wojsko go tego nauczyło. Tak żyli – Ania na farmie przez tydzień, Michaił przez tydzień.
Pewnego dnia, wracając z pracy, Anya znalazła wszystkie swoje rzeczy i rzeczy swojego męża ułożone w stos na podłodze, podczas gdy jej teściowa odkurzała regał z książkami.
- Co ty tu zrobiłeś? – oburzyła się Anya. – Co to za śmietnik naszych rzeczy?
„Nauczę cię dbać o porządek” – odpowiedziała spokojnie teściowa. „Tak uczyła mnie mama. Jak w szafie był bałagan, to po prostu wszystko zrzucała na podłogę. I tak dalej, aż do idealnego porządku. Teraz posprzątaj, a my idziemy do kuchni, nauczę cię robić kotlety
”. „Wiero Dmitriewno, Misza i ja mamy osobną rodzinę! Przestań mnie uczyć! Ja też umiem robić kotlety!” – krzyknęła Ania, czując, jak łzy podstępnie napływają jej do oczu.
Nie umiała płakać, ale nagle poszła do kuchni i wybuchnęła płaczem, jak mała dziewczynka, z żalu. Nie tak wyobrażała sobie życie rodzinne. Wieczorem poskarżyła się mężowi, prosząc, żeby zabrał klucze matce, bo nie mogła już tego znieść.
Michaił starał się uspokoić Anię, jak tylko mógł, ale powiedział, że matka nie da mu kluczy, bo przerejestrował na nią mieszkanie – nalegała. I nie było sensu kłócić się z matką. Widząc jednak, że to tylko jeszcze bardziej rozpłacze żonę, obiecał coś wymyślić.
Michaił próbował rozmawiać z matką, ale ta tylko się rozgniewała i powiedziała, że nie da mu kluczy. Bo miała pełne prawo opiekować się synem, skoro wybrał sobie na żonę nieudacznika.
Anya próbowała poskarżyć się matce, licząc na to, że ta jej coś doradzi, ale zdała sobie sprawę, że i tam nie znajdzie żadnego wsparcia.
- No i co z tego, że teściowa się do ciebie przyczepia!
Wszyscy tak żyją i nic się nie dzieje, tolerują to! Mąż nie pije, nie zdradza, masz własne mieszkanie, czego więcej potrzeba? Żeby teściowa była szczęśliwa, rób, co każe, a nie będzie problemów!
Od tamtej pory Anya płakała codziennie i z byle powodu, byle drobnostka, denerwowała ją i doprowadzała do płaczu. Okazało się, że problem tkwił nie tylko w tym, że teściowa doprowadzała synową do szału swoim narzekaniem, ale także w tym, że spodziewała się dziecka.
Teraz Anya mogła z łatwością zrzucić całą winę na hormony, ale z jakiegoś powodu nie ułatwiało to sprawy. Michaił, oczywiście, ucieszył się z wieści, ale wciąż nie udało mu się dojść do porozumienia z matką. A cierpliwość Anyi się kończyła.
– Jeśli będzie źle, wyjedź – poradziła Swieta, przyjaciółka i koleżanka Ani – możesz zamieszkać z nami. Mieszkam z babcią, dom jest wystarczająco duży dla dwóch osób, jest wolny pokój. A babcia to dobra dziewczyna, wiesz o tym.
Po kolejnym skandalu, który Wiera Dmitriewna wywołała, gdy nie spodobało jej się, że jej synowa odmówiła posprzątania mieszkania po pracy, Ania po cichu spakowała swoje rzeczy i zadzwoniła do Swiety, wyjeżdżając tego samego wieczoru.
Michaił spotykał Anię codziennie z pracy i błagał ją, żeby wróciła. Ale kiedy zapytał, czy zabrał matce klucze, tylko odwrócił wzrok i milczał. Ania postanowiła więc, że sama wychowa dziecko, a potem sama coś wymyśli w kwestii mieszkania.
Nie możesz iść do matki, bo ona też narobiła awantury i zażądała, żebyś wróciła do męża, ale Ania nie chciała już żyć pod kontrolą teściowej. Spodobało jej się u Svety, zaczęła nawet snuć plany na przyszłość, bo życie bez skandali i ciągłych wyrzutów okazało się o wiele przyjemniejsze.
„Andżut, podjąłem już wszystkie decyzje” – Michał czekał na żonę w pobliżu pracy z kwiatami – „zacznijmy wszystko od nowa”.
- Mish, z twoją mamą na początku to nie zadziała. Ona jest dorosła – ludzie w tym wieku się nie zmieniają. Właśnie zdałem sobie sprawę, że chcę sam decydować, jak żyć.
- Więc przyszedłem, żeby zaproponować ci, żebyś zaczęła wszystko od nowa. Teraz sami zdecydujemy. Przenoszę się do Moskwy, tam oferują mi dobrą posadę. Będziemy mieszkać osobno, 1000 kilometrów od siebie. Co ty na to?
Miesiąc później Ania i Michaił wyjechali do Moskwy, ku głośnemu skandalowi ze strony jej teściowej i matki Ani.
Mieszkają teraz w małym, jednopokojowym mieszkaniu, ale przynajmniej są w stolicy i bez nadzoru teściowej. Przyjeżdżają w odwiedziny rzadko i tylko na tydzień, żeby babcie mogły spędzić czas z wnukiem. I nikogo do siebie nie zapraszają.
Wiera Dmitriewna przyjechała kiedyś do Moskwy, żeby pomóc przy dziecku i sprawdzić, jak się czuje synowa, ale po tygodniu nie wytrzymała i wyjechała.
Wiera Dmitriewna nie mogła zrozumieć, czy macierzyństwo rozpieściło Anię, czy też Michaił pozwolił jej odejść. Ale teraz jej synowa wiedziała, jak się bronić i nie pozwalała nikomu ingerować w ich życie.