„Zaczęłam krwawić, pilnie muszę iść do lekarza” – wyznała Marina teściowej, która nie chciała oddać telefonu synowi. „Proszę, oddaj telefon Maximowi” – poprosiła dziewczyna.
„To tylko twoja miesiączka, a ty sobie to tylko wyobrażasz” – powiedziała pewnie Inessa Dmitrievna, gdy zadzwoniła do niej zmartwiona synowa.
– Chciałabym na wszelki wypadek pójść do lekarza. Powiedz mi, czy Maksym jest w domu? Nie mogę się z nim skontaktować – powiedziała Marina z niepokojem.
„Dam mu teraz numer telefonu” – odpowiedziała teściowa niezadowolona.
„Co się stało?” zapytał zmęczony Maxim, kiedy w końcu odebrał telefon.
– Czuję się okropnie, jakbym miała zemdleć. Myślałam, że jestem w ciąży, okres spóźnia mi się już dziesięć dni i nie chciałam ci o tym mówić wcześniej. Ale teraz chyba krwawię – powiedziała Marina cicho, żeby nikt z kolegów jej nie usłyszał. – Czy mogłabyś odebrać moje dokumenty z domu i po mnie przyjechać? Już dzwoniłam do lekarki, czeka na mnie.
Godzinę później Marina siedziała w gabinecie ginekologa, który wypisał jej skierowanie do szpitala. I wtedy wszystko się rozmyło.
„Masz poronienie” – powiedział ze współczuciem specjalista od USG.
„Ale ja nawet nie wiedziałam, że…” Marina nie wiedziała, co odpowiedzieć.
Ze łzami w oczach wyszła do Maksima, który czekał na nią w biurze. Skinęła tylko krótko głową, nie mogąc niczego wyjaśnić mężowi. Maksym mocno przytulił żonę i delikatnie pogłaskał ją po plecach.
„Zostawiają mnie w szpitalu” – powiedziała Marina, nie podnosząc wzroku. „Przyjdziesz mnie odwiedzić? Tak mi źle…”
Dni w szpitalu ciągnęły się bardzo powoli: Marina leżała na łóżku i patrzyła w jeden punkt. Może to dobrze, że nie miała czasu na cieszenie się z nowej pozycji? Byłoby o wiele bardziej bolesne…
W szpitalu Marina spotkała kilka dziewcząt o tym samym, nudnym wyglądzie: jedna miała zamrożoną ciążę, inna nieudane zapłodnienie in vitro. Wszystkie bardzo chciały mieć dzieci, ale im się nie udało.
Ale na oddziale była jeszcze jedna dziewczyna, która leżała w łóżku. Trzymała się na uboczu, zdając sobie sprawę, że nie będzie mogła się tu z nikim zaprzyjaźnić. Pozostałe patrzyły na nią z ukosa, jakby była winna czegoś, choć tak naprawdę marzyły, żeby być na jej miejscu.
Marina ostrożnie usiadła na łóżku i cicho zapytała, patrząc na swoje stopy:
– Jak to jest nosić dziecko pod sercem?
Dziewczyna się uśmiechnęła.
„Świetnie!” odpowiedziała.
Nazywała się Dasza. Rozmawiały dużo w szpitalu, wymieniły się nawet numerami telefonów, zanim Marina wróciła do domu.
– Wiesz – przyznała Dasza. – Już trzeci raz jestem w szpitalu. Lekarze mówią o dużym ryzyku poronienia. Rzuciłam nawet pracę. Moi bliscy w ogóle mnie nie wspierają: mama mówi, że ciąża to nie choroba i że wymyślam problemy z niczego. W ciągu czterech miesięcy zrobili mi dwa razy więcej badań niż przeciętnym kobietom w ciąży. Mam konflikt Rh i muszę być pod opieką lekarzy, żeby nie stracić dziecka.
Marina skinęła głową i przytuliła swoją nową przyjaciółkę, z którą w ostatnich dniach bardzo się zżyła. Po powrocie do domu dziewczyna najpierw wzięła zwolnienie lekarskie, aby dojść do siebie po operacji.
Za każdym razem, gdy mąż wychodził do pracy, Marina zamykała się w pokoju i cicho płakała. Trudno jej było słuchać wykładów teściowej, z którą teraz mieszkała pod jednym dachem.
- Może już stamtąd wyjdziesz? – Inessa Dmitriewna głośno zapukała do drzwi sypialni młodych ludzi. – W dodatku samotnik! – dodała z chytrym uśmieszkiem.
„Nie wyjdę. Chcę być sama” – powiedziała Marina pewnie.
– Jak długo możesz siedzieć na karku mojego syna? Do roboty! Już dwa tygodnie bezczynnie siedzisz! – oburzyła się teściowa.
„To nie twoja sprawa!” Marina podniosła głos.
- Jak śmiesz tak do mnie mówić? Może i nic tam nie miałeś, ale owijasz sobie mojego syna wokół palca!
Drzwi otworzyły się gwałtownie i zapłakana i zła Marina wybiegła z pokoju.
„Czy chcesz, żebym pokazała ci wypis ze szpitala?” – zapytała nerwowo, patrząc na teściową.
Wówczas, nie mogąc się powstrzymać, zaczęła zbliżać się do Inessy Dmitrievny, wskazując na nią palcem.
– To ty mi poradziłeś, żebym rzuciła pracę i poszła do pracy do twojego przyjaciela! Kto by pomyślał, że z niego taki despota! – syknęła. – Wiesz, co mi powiedział lekarz w szpitalu? Poronienie było spowodowane wyczerpaniem nerwowym! Więc zamknij się i wynoś się stąd!
Z tymi słowami Marina szturchnęła teściową i z głuchym trzaskiem zatrzasnęła drzwi sypialni.
- Co masz na myśli? – Inessa Dmitriewna była zaskoczona. – Za kogo ona się uważa, ten bachor!
Od tego momentu między teściową a synową rozpoczął się poważny konflikt. Najpierw Marina rzuciła poprzednią pracę i znalazła nową, w której pracowała tylko pół dnia, a resztę czasu poświęcała sobie.
Po drugie, całkowicie zmieniła swoją dietę, rezygnując z wielu szkodliwych produktów, takich jak cukier i majonez, których, rzecz jasna, Inessa Dmitrievna nie lubiła.
Kiedy nadchodziła kolej Mariny na gotowanie, jej teściowa demonstracyjnie dziobała przygotowane danie widelcem i odmawiała jego zjedzenia.
„Bochenek chleba i kiełbasa zawsze czekają na ciebie w lodówce!” – odpowiedziała na jej zachowanie synowa z ironią.
Czasami Inessa Dmitriewna celowo wymyślała powody do kłótni z Mariną i stawiała ją w niekorzystnym świetle przed Maksymem. Jednak ku jej wielkiemu rozczarowaniu, takie sztuczki działały coraz rzadziej.
- Mamo, co robisz sama? – zapytał z troską Maksym, zauważając, że jego mama siedzi na skraju sofy w salonie. – Marina zrobiła herbatę, a ja kupiłam ciasto. Chodźmy do kuchni.
„Wszystko w porządku, synu” – powiedziała Inessa Dmitrievna ze łzami w oczach. „Muszę tylko złapać oddech. Moje serce jest słabe” – dodała cicho.
„Czemu znowu płaczesz?” zapytał Maksym bez zdziwienia, zakładając, że jego matka celowo odgrywa przed nim dramat.
„Chciałam pomóc Marinie, ale ona na mnie nakrzyczała!” – odpowiedziała oburzona Inessa Dmitrievna, próbując wzbudzić litość w synu.
- Ona teraz nie potrzebuje pomocy. Dlaczego zdecydowałeś, że bez względu na wszystko, bez ciebie będzie? – zapytał Maksym.
– I ty też! Czym sobie na to zasłużyłam? Nie żal ci matki? – zapytała kobieta z rozmysłem i dramatyzmem. – Włożyłam w ciebie całą duszę!
– Traktujemy cię dobrze i kochamy! Ale Marina ma teraz inne priorytety. Myślę, że nie powinieneś jej dręczyć radami, dopóki sama się nie uspokoi. Jeśli nie jesteś gotowy zmienić swojego nastawienia, będziemy musieli się przeprowadzić.
- Zwariowałaś? Masz pojęcie, czym ona cię karmi? To kiepska gospodyni domowa! – zaczęła krzyczeć Inessa Dmitrievna.
- Chyba czas ci wszystko opowiedzieć – powiedział młody mężczyzna. – Wzięliśmy kredyt hipoteczny na mieszkanie. Niedługo się wyprowadzamy.
- Co masz na myśli mówiąc „osobno”? – Inessa Dmitriewna chwyciła się za serce. – Nie po to cię urodziłam, żebyś mnie porzuciła na starość!
– Mamo, jestem dorosłym mężczyzną. Nie ma potrzeby tych bolesnych scen. Najwyższy czas, żebym wyszedł spod twojej opieki – odpowiedział spokojnie Maksym i spróbował przytulić matkę, ale go powstrzymała.
- Chcesz powiedzieć, że jakaś dziewczyna jest dla ciebie ważniejsza niż twoja własna matka? – Inessa Dmitriewna spojrzała surowo na syna.
„Marina jest moją żoną, a nie jakąś laską!” – oburzył się Maksym.
- Pomyśl o tym sam. Ona nie będzie mogła dać ci dziedzica! – krzyknęła matka w duchu.
W tym momencie Marina, słysząc słowa teściowej, wybiegła z kuchni i poszła do sypialni, żeby zabrać swoje rzeczy. Łzy żalu zaszkliły jej oczy.
- Marin, przestań – Maxim poszedł za żoną i przytulił ją, żeby ją uspokoić. – Nie o to chodziło mamie – dodał, próbując załagodzić sytuację.
„Dokładnie!” odpowiedziała pewnie Inessa Dmitrievna, wchodząc do pokoju za synem.
„Mamo, wyjdź!” warknął na nią Maksym.
Wypchnął ją za drzwi sypialni i przykucnął naprzeciwko żony. Maksym spojrzał jej w oczy:
– Na pewno wszystko będzie dobrze! – Uśmiechnął się. – Powoli spakujmy nasze rzeczy i jutro przeprowadzimy się do nowego mieszkania. To prawda, będziemy musieli mieszkać w pustych ścianach. Jesteś na to gotowy?
„Gotowa” – Marina się uśmiechnęła, ocierając łzy.
Rok po przeprowadzce młode małżeństwo ukończyło remont swojego dwupokojowego mieszkania. Marina wróciła do pracy na pełen etat, a jej stan zdrowia wyraźnie się poprawił. Przeprowadzka z mężem do nowego domu była dla niej niczym powiew świeżego powietrza. Była całkowicie pochłonięta urządzaniem nowego domu, co pomagało jej oderwać się od zbędnych myśli.
Tymczasem Inessa Dmitriewna została sama w swoim trzypokojowym mieszkaniu. Najpierw zostawił ją mąż, a teraz syn. Jak zawsze, obwiniała każdego, tylko nie siebie. Uważała się za najmądrzejszą i najsprawiedliwszą, nie zdając sobie sprawy, że to jej zachowanie może odepchnąć bliskich.
Nigdy nie rozumiała, dlaczego Maxim zdecydował się na tak pochopny ruch i wciąż do niego dzwoniła, prosząc o pomoc. Początkowo syn pomagał jej, jak poprzednio, ale szybko zrozumiał, że to kolejna próba manipulacji ze strony matki, by go związać. Zaczęli się bardzo rzadko komunikować.
- Powiesz mamie? – Marina zapytała męża. – To już możliwe, przecież to ósmy miesiąc – dodała z uśmiechem.
- Nic. Jakoś sobie poradzi bez wieści. Powiedziała, że nie będę miał dziedzica. Niech tak myśli.
Dopiero po urodzeniu zdrowego chłopca przez Marinę, Inessa Dmitriewna dowiedziała się o tym od sąsiadki. Jej córka utrzymywała z Mariną przyjazne stosunki, ponieważ kiedyś razem pracowały.
– Kłamiesz! – Inessa Dmitriewna machnęła ręką. – Jak mój syn mógł mi takich rzeczy nie mówić? To niemożliwe!
– Krzyżyk dla ciebie! Myślisz, że Lenka mnie oszuka? Przecież to moja córka, a nie byle jaka! – kobieta pokręciła głową. – Dobra, muszę iść, bo inaczej i tak będę musiała ugotować obiad.
Tego samego wieczoru Inessa Dmitriewna postanowiła zadzwonić do syna, z którym nie rozmawiała od kilku miesięcy.
„Jakie masz wieści?” zapytała Maxima sarkastycznie.
- Zostałem ojcem. Marina urodziła mi syna. Więc teraz jesteś babcią! – oznajmił radośnie Maksym.
– I nic mi nie powiedziałaś? O mało nie umarłam ze wstydu, kiedy dowiedziałam się od sąsiadki, że Marina urodziła! – wybuchnęła Inessa Dmitriewna. – Kiedy mam do ciebie przyjść? – zapytała surowo.
„Najpierw musisz przeprosić Marinę, a potem przyjść” – odpowiedział Maksym spokojnie, ale pewnie.
„Nie zamierzam przepraszać tej dziewczyny. Widziałeś, gdzie ja jestem, a gdzie ona?” – zaśmiała się matka.
„W takim razie nie jesteśmy jeszcze gotowi, żeby cię zobaczyć w naszym domu” – odpowiedział krótko Maksym i się rozłączył.
Marina słyszała, jak jej mąż rozmawia z kimś przez telefon.
„Kto dzwonił?” zapytała z uśmiechem, spodziewając się kolejnych gratulacji.
„Nikt” – Maksym pokręcił głową. „Znowu ci oszuści! Już są irytujący” – dodał i wziął dziecko od Mariny.
Zaczął krążyć po sypialni, nie spuszczając wzroku z dziecka, aż w końcu zasnęło. Nigdy by nie pomyślał, że chroniąc swoje życie przed wpływem matki, może być tak szczęśliwy.