Mamo, Swietłana opowiedziała mi wszystko – Wiktor próbował mówić powściągliwie, ale było to dla niego bardzo trudne. – Ostrzegałem cię.
Jednak Nina Wasiliewna wyczuła prawdziwy nastrój syna nawet przez telefon.
– Twoja Swieta przesadza! – próbowała się usprawiedliwić kobieta. – Nic strasznego się nie stało.
– Chyba prosiłam, żebyś nie zawracała głowy Swiecie! – Ton Wiktora stawał się coraz bardziej nerwowy. – Czy mam zmienić pracę z twojego powodu, żeby uniknąć podróży służbowych? Tylko po to, żeby chronić rodzinę?
– Czyli to znaczy, że nie jestem już dla ciebie rodziną? – zapytała urażona Nina Wasiliewna. – Moi krewni są dla ciebie obcy? Tak się to kończy?
– Nie wywracaj sytuacji do góry nogami! Twoje manipulacje nie działają na mnie już od dawna.
Victor przez chwilę milczał.
„Więc załatwcie wszystko dzisiaj, żeby Svetka mogła żyć w spokoju” – powiedział stanowczo mężczyzna.
– Witia, to niemożliwe! – podniosła głos Nina Wasiliewna. – Wiesz, Koli…
– Wiem, mamo! Dlatego mówię ci, żebyś rozwiązała ten problem dzisiaj! Inaczej urwę się z podróży służbowej i sam to rozwiążę – powiedział Wiktor z przekonaniem. – I niech się dzieje, co chce.
– Witia, ale…
„Powiedziałem wszystko” – Victor zdecydowanie przerwał matce i rozłączył się, pozostawiając kobietę w stanie głębokiej zamyślenia.
Nina Wasiliewna dobrze znała syna, więc poważnie potraktowała jego słowa o ewentualnej wizycie. Myślała gorączkowo, co teraz zrobić, i w myślach przeklinała synową najwyborniejszymi przekleństwami.
„Nie mogłam się doczekać kilku dni” – mruknęła kobieta, ubierając się do wyjścia z domu. „Co za mięczak!”
Kobieta niechętnie opuściła mieszkanie i ruszyła ulicą w kierunku domu, w którym mieszkała jej synowa. Musiała przejść trzy przecznice. Nina Wasiljewna nie mogła sobie nawet wyobrazić, jak wykona polecenia syna.
Nie zwróciła uwagi, gdy radiowóz przejechał obok niej z włączoną syreną i migającymi światłami. Nina Wasiljewna nawet nie zauważyła, że ona i radiowóz poruszają się w tym samym kierunku. Nina Wasiljewna zaniepokoiła się dopiero, gdy zobaczyła radiowóz przy wejściu, dokąd zmierzał.
Kobieta zatrzymała się, postanawiając obserwować z boku, co się dzieje. Nie mogła jednak długo pozostać bezczynna. Synowa Niny Wasiljewny, Swietłana, szła szybko obok niej w kierunku wejścia, wyraźnie czymś zaniepokojona. Widząc teściową, zwolniła. Z wyrazu oczu młodej kobiety Nina Wasiljewna zrozumiała, że nie czeka jej nic dobrego.
* * *
– Witia, co masz na myśli mówiąc, że się nie wtrącasz? – Nina Wasiliewna oburzyła się, gdy jej syn po raz kolejny postanowił wdać się z nią w polemikę na temat swojego życia osobistego.
Tak, dobrze zrozumiałaś. Nina Wasiliewna zawsze była absolutnie pewna, że dokładnie wie, kto i jak powinien żyć. Najmłodsza córka kobiety, Olga, nigdy nie kłóciła się z matką.
„Po co zawracać sobie głowę i tracić nerwy?” – powiedziała do brata. „Ale ja zawsze mam coś pysznego”.
Tak, za posłuszeństwo i uległość Nina Wasiliewna hojnie nagradzała córkę kieszonkowym i miłymi drobiazgami.
Wiktor był zupełnie inny. Od najmłodszych lat chłopiec był przyzwyczajony do bronienia swojego punktu widzenia w każdej sprawie, przez co miał wiele problemów w szkole. Nina Wasiliewna, z godnym pozazdroszczenia uporem, nie traciła nadziei, jak to mówią, na to, że uda jej się ugiąć syna. Ale Wiktor się nie poddał.
„Do kogo był podobny?” – zastanawiała się matka.
Zmarły ojciec rodzeństwa był typowym pantoflarzem.
„Dlatego tata umarł tak wcześnie” – zażartował ze smutkiem Wiktor. „Zmiażdżyłeś go obcasem”.
Kiedy Wiktor podjął decyzję o ślubie, postawił matkę i siostrę przed faktem dokonanym.
– Ta Swieta nie jest dla ciebie! – oznajmiła wtedy Nina Wasiliewna. – Nie wdawaj się w to!
Ona sama dawno temu wybrała córkę swojej dawnej przyjaciółki na żonę dla swojego syna. Wiktor nawet kilka razy umawiał się na randkę z wybranką matki, Tatianą. Ale na tym się skończyło.
„Sam wiem lepiej, kto do mnie pasuje, a kto nie” – odpowiedział wtedy Wiktor i zrobił to po swojemu.
Olga jednak potulnie wyszła za mąż za syna innej przyjaciółki swojej matki, w zamian za co otrzymała mieszkanie odziedziczone po zmarłej babci.
„Gdybyś ożenił się z Taneczką, dałabym ci drugie mieszkanie” – powiedziała Nina Wasiliewna swojemu synowi.
Tak, kobieta miała także drugą odziedziczoną nieruchomość, którą zachowała dla syna i którą na razie wynajmowała.
„Dziękujemy, damy radę” – powiedział spokojnie Wiktor.
On i Swietłana przeprowadzili się do wynajętego mieszkania i zaczęli oszczędzać na pierwszą ratę kredytu hipotecznego.
* * *
Nina Wasiljewna również nie ignorowała Swietłany. Skoro udało jej się zostać synową Niny Wasiljewny (tak opowiadała wszystkim o Swietłanie), nadszedł czas, by wyjaśnić jej, kto tu rządzi. Nina Wasiljewna wpadła do synowej jako nieproszony gość, gdy Wiktor był w pracy.
„Przyniosę ci inne zasłony” – powiedziała niemal bez wstępu. „Te nie pasują. A tak w ogóle, wybrałeś złe mieszkanie, okolica nie jest dobra. Mam znajomą, która planuje wynająć swoje – przeprowadzisz się tam”.
Oprócz tego Nina Wasiliewna złożyła jeszcze kilka zamówień. Swietłana w milczeniu wysłuchała teściowej i spokojnie ją odesłała. Wieczorem Wiktor zadzwonił do matki.
– Mamo, nie masz dość nękania mnie radami, o które nikt cię nie prosi? – powiedział jej syn. – Nie byłem dla ciebie wystarczający. Teraz postanowiłaś nękać Swietkę.
– Dlaczego twoja Swieta nic mi osobiście nie powiedziała? – zapytała sarkastycznie Nina Wasiliewna.
– Swieta jest dobrze wychowana i nie przywykła do kłótni z cudzymi rodzicami – odpowiedział Wiktor. – Po to istnieję, żeby rozwiązywać z tobą problemy.
Od tego dnia Nina Wasiliewna żywiła do synowej głęboką urazę. Namiętnie pragnęła ukłuć lub skrzywdzić Swietłanę. Ale Wiktor zawsze był czujny i bronił żony, co doprowadzało Ninę Wasiliewnę do szału.
– Mamo, czy mogłabyś żyć własnym życiem i zostawić nas w spokoju? – syn nie przestawał pytać. – Czy Olga i jej mąż nie wystarczą ci, żeby się nimi zaopiekować?
„Witia, chcę dla ciebie jak najlepiej!” – próbowała go przekonać Nina Wasiliewna, ale Wiktor pozostał nieugięty.
Sama kobieta nie miała zamiaru się poddać.
„Czemu jeszcze nie urodziłeś dziecka?” – zbeształa syna dwa lata po ślubie. „Olga już spodziewa się drugiego dziecka”.
„Mamo, nie wtrącaj się w nasze sprawy” – powiedział stanowczo Wiktor. „Swietka i ja sami podejmiemy decyzję”.
Praca Wiktora wiązała się z częstymi podróżami służbowymi. Pod nieobecność męża Swietłana starała się unikać kontaktu z jego matką. Jednak Nina Wasiliewna nie pozostawiła synowej wyboru.
* * *
Pewnego dnia pojawiła się w mieszkaniu młodej pary w towarzystwie dziwnego mężczyzny i kobiety.
„To mój brat, Nikołaj, i jego żona Wiera” – relacjonowała Nina Wasiliewna. „Przyjechali z wizytą. Zatrzymają się u ciebie
”. Nikołaj i Wiera z radością nieśli swoje rzeczy, ignorując protesty Swietłany.
„Gdzie jest twój sklep?” zapytał Mikołaj.
„Zaraz przy domu, od wejścia skręć w lewo” – odpowiedziała teściowa zamiast synowej i nieproszeni goście odeszli.
„Jakim prawem przyprowadziłeś do mnie swoich gości?” zapytała zdziwiona Swietłana.
„Tak, że mój syn też tu mieszka” – odpowiedziała Nina Wasiliewna. „Moja rodzina się z tobą osiedli, a twoja opinia nikogo nie interesuje”.
Nina Wasiliewna odeszła, gdy tylko Mikołaj i Wiera wrócili ze sklepu, gdzie poszli kupić alkohol. Tak, oboje małżonkowie cierpieli na ten zgubny nałóg, a Mikołaj, będąc pijanym, często przejawiał gwałtowny temperament.
„Wytrenuj tę dziewczynę porządnie” – cicho upomniała go Nina Wasiliewna.
Po wyjściu teściowej Swietłana próbowała osobiście wyprosić nieproszonych gości, ale Mikołaj ostro na nią warknął.
– Będziemy żyć, ile będzie trzeba! A ty nic nie zrobisz.
„Ale skontaktuję się z policją” – powiedziała Swietłana.
– No i co? Jak długo mnie będą trzymać? Wyjdę, a ty będziesz miał poważne kłopoty – powiedział krewny. – Teraz znam twój adres – nie zostanie po tobie ani jednego miejsca do życia. Więc lepiej nie szczekaj tu na mnie.
Swietłana zadzwoniła do męża i opowiedziała mu o wszystkim. Wiktor poradził jej, żeby na wszelki wypadek wyszła na chwilę z domu. Polecił też matce odebrać gości z mieszkania jego i Swietłany.
Nina Wasiliewna nie spodziewała się, że jej syn będzie gotowy przerwać podróż służbową. Ton Wiktora był zdecydowany i Nina Wasiliewna zdała sobie sprawę, że i tym razem zemsta na Swietłanie się nie powiedzie. Będzie musiała jakoś wyciągnąć brata z mieszkania synowej. Zadzwoniła do Nikołaja i po jego głosie wyczuła, że już wypił. To oznaczało, że będzie jeszcze bardziej nieustępliwy.
* * *
Sama Nina Wasiliewna nie spodziewała się tego, co wydarzyło się już pierwszego dnia przyjazdu jej krewnego.
Po kilku drinkach Nikołaj i Wiera podkręcili muzykę na cały regulator, po czym zaczęli się ostro kłócić. Sąsiedzi, nieprzyzwyczajeni do takiego zachowania ze strony Wiktora i Swietłany, zaczęli pukać w ściany. Jeden z nich, najsilniejszy, zaczął walić w drzwi.
Gdy Mikołaj otworzył mu drzwi, sąsiad wyraził wszystko, co myślał o jego i Wiery zachowaniu, w niezbyt literackich słowach.
Pijany krewny Niny Wasiljewny, jak to mówią, w mgnieniu oka rzucił się na sąsiada i rzucił się z pięściami. Żona sąsiada, na swoje nieszczęście, wyjrzała z mieszkania na hałas; Nikołaj Wasiljewicz wpadł do środka i wywołał prawdziwy pogrom. Przerażeni świadkowie zdarzenia wezwali policję.
Swietłana szczerze opowiedziała przybyłym stróżom prawa, jak awanturujący się lokatorzy znaleźli się w jej mieszkaniu i kto ich przyprowadził. Nie zapomniała wspomnieć o groźbach, jakie skierował pod jej adresem Nikołaj Wasiljewicz.
Sąsiedzi Swietłany i Wiktora złożyli skargę na Mikołaja i jego siostrę, która okazała się współwinna. Teraz oboje musieli wypłacić odszkodowania ofiarom za wyrządzone szkody.
Nikołaj Wasiliewicz został zatrzymany na dwa dni, a Wiera przeniosła się do Niny Wasiliewnej, gdzie zaczęła aktywnie wytykać krewnemu, że to on sprowokował Nikołaja do zamieszek. Nina Wasiliewna również musiała zeznawać. Dopiero wtedy kobieta zaczęła rozumieć, co zrobiła.
Swietłana uparcie odmawiała odbierania telefonów od teściowej, a Nina Wasiliewna zaczęła dzwonić do syna, aby przekonał żonę do wycofania zarzutów przeciwko niej.
„Nawet bym o tym nie pomyślał” – odpowiedział spokojnie Wiktor. „Ostrzegałem cię”.
Nina Wasiliewna nie miała pieniędzy na wypłatę odszkodowania i pośpieszyła z pomocą córce i zięciowi.
– Mamo, skąd weźmiemy takie pieniądze? – Olga wzruszyła ramionami. – Mamy małe dziecko. Niedługo będzie drugie. Nie, przepraszam. Jakoś sobie poradzimy.
To był rzadki przypadek, gdy Nina Wasiliewna nie tylko nie była przygotowana do udzielania rad innym, ale i sama nie miała pojęcia, co zrobić.
_____________________________
Niektórzy kopią sobie groby własnymi rękami, podczas gdy inni poświęcają swój wysiłek, by osiągnąć prawdziwy majątek. Bohaterka poniższej prawdziwej historii zdołała radykalnie odmienić swoje życie dzięki odwadze, wykształceniu i szczęściu.