Wesele na wsi trwało w najlepsze. Młody mąż, Aleksiej Razmołow, biegł ścieżką od toalety na zewnątrz do chaty weselnej. Niedaleko miejsca, w którym się zatrzymał, z boku zobaczył umywalnię na zewnątrz i postanowił się umyć.
Zanurzając się w głębiny ogrodu, Aleksiej pochylił się nad misą i właśnie miał otworzyć wodę, gdy nagle biała suknia panny młodej błysnęła w ciemności. Bohater uroczystości postanowił sprawdzić, dokąd zmierza jego żona i cicho podążył za nią.
Treści sponsorowane
Herbeauty
Kształt i długość twoich palców zdradzają wszystkie twoje seksualne sekrety
Dowiedz się więcej
Zanim dotarł do kąta letniej kuchni, usłyszał głosy. Nasłuchiwał, ale nie mógł zrozumieć, o czym rozmawiają. Aleksiej podszedł jeszcze bliżej i zobaczył następujący obraz: jego młoda żona, Ludmiła, stała oparta o ścianę. Naprzeciwko dziewczyny stał mężczyzna. Młody, silny mężczyzna mówił coś do Ludmiły, a ona pochyliła głowę i słuchała.
Lesza uśmiechnął się i postanowił wyjść z ukrycia. Nagle nieznajomy objął żonę Razmołowa w talii, a ona objęła go za szyję i para zaczęła namiętnie się całować. Aleksiej zamarł w bezruchu. Był zdezorientowany, bo nigdy wcześniej nie znalazł się w takiej sytuacji.
Było jasne, że trzeba coś zrobić, ale co? Młody mężczyzna nie mógł wymyślić nic lepszego niż głośny kaszel. Chłopak i Luda natychmiast odsunęli się od siebie. Panna młoda poprawiła suknię i poszła w jedną stronę, a nieznajomy w drugą. Aleksiej wrócił na ścieżkę i, jakby nic się nie stało, poszedł do chaty, gdzie goście nadal mu gratulowali.
Młody mąż usiadł przy stole na swoim miejscu, jednym haustem wypił szklankę wody i rozejrzał się z zakłopotaniem. Goście bawili się świetnie. Było już dość późno, ale nie zamierzali wychodzić. Nikt nie słuchał toastmastera, a chętnych do udziału w jego konkursach nie było.
Wszyscy byli zajęci swoimi sprawami: jedzeniem, piciem, tańcem, ktoś się kłócił, a ktoś już spał, opierając łokcie o krawędź stołu. Kilka kobiet sprzątało brudne naczynia i wynosiło przekąski, wędliny i butelki z napojami.
Aleksiej pragnął tylko jednego – żeby to wszystko jak najszybciej się skończyło. Nagle spojrzał na wiejską ucztę zupełnie innymi oczami, jakby się obudził. „Co ja tu robię?” – pomyślał mężczyzna i westchnął ciężko.
W tym momencie ojciec Ludmiły podszedł do niego i usiadł obok. Aleksiej odwrócił się i omal nie wybuchnął płaczem. Teść miał już tego wieczoru dość. Mężczyzna świętował od rana i teraz chwiał się na nogach, głośno czkając. Poza tym Iwan Wasiljewicz kilkakrotnie podchodził do Aleksieja i wszczynał puste, bezsensowne rozmowy. I znowu:
– Lyocha, synku, pozwól mi cię przytulić. Pamiętaj, zawsze jestem po twojej stronie. Jeśli coś się stanie, zadzwoń, a będziemy z tobą – teść zacisnął pięść i głośno uderzył w stół. Młody mężczyzna skinął głową w milczeniu, nie chciał rozmawiać. Zobaczył Ludmiłę. Dziewczyna stała w otoczeniu przyjaciół i o czymś rozmawiali.
W tym momencie nowożeńcy spojrzeli sobie w oczy. Luda posłała mężowi całusa i pomachała. Mężczyzna nie wytrzymał. Wstał od stołu i ruszył w stronę bramki. Po drodze już wybierał numer taksówki, żeby wrócić do domu.
Aleksiej i Ludmiła poznali się rok temu w klubie nocnym. Chłopak nie szukał poważnych znajomości, zwłaszcza w klubach, ale okazało się, że dziewczyna go poderwała.
27-letni administrator systemu Razmolov nigdy nie spotkał tak namiętnej dziewczyny. Młodzi zaczęli spotykać się bez zobowiązań. Wkrótce Lyosha zdał sobie sprawę, że czuje się z tą kobietą bardzo dobrze.
Luda była znakomitą gospodynią domową. Jeśli zostawała na noc, rano gotowała śniadanie, a potem sprzątała. Potrafiła wyprasować wszystkie koszule. Brudne skarpetki magicznie znikały spod łóżka i po jakimś czasie znajdowały się w komodzie, idealnie czyste.
Ale to nie wszystko. Z dziewczyną było bardzo ciekawie. Można było rozmawiać na każdy temat bez skrępowania. Ludmiła rozumiała wszystko, znała się na ludzkiej psychologii i potrafiła doradzić, pomóc w podjęciu decyzji. Poza tym była bardzo ładna. Aleksiej wielokrotnie spotykał się z zazdrosnymi spojrzeniami kolegów.
Pewnego dnia Luda została przyłapana w wynajętym przez syna mieszkaniu przez matkę Aleksego, Tatianę Nikołajewnę. Chłopiec od kilku lat mieszkał osobno od rodziców, ale matka odwiedzała dziecko w weekendy.
Tatiana Nikołajewna nie poddawała syna żadnej specjalnej kontroli, po prostu się nudziła, więc przyszła go odwiedzić. Syn przedstawił kobiety, ale niczego nie wyjaśnił. Dopiero wieczorem zadzwoniła matka:
- Ludmiła jest twoją dziewczyną? To coś poważnego, czy tylko lekkie zauroczenie?
- Nie wiem, mamo. Spotykamy się czasami, ale nie myślałem jeszcze, co będzie dalej. Chociaż bardzo ją lubię. To fajna dziewczyna.
„Co w niej takiego dobrego?” zapytała matka.
— Wszystkim. Czuję się z nią dobrze, wygodnie, wygodnie, ale bez niej już mi czegoś brakuje.
– No cóż, skoro dobrze, to się ożeń. Niedługo skończysz trzydzieści lat, a wciąż włóczysz się po nocnych klubach. Czas pomyśleć o rodzinie. Tata i ja od dawna myślimy o wnukach, w przeciwieństwie do ciebie.
„Nie wiem” – pomyślał mężczyzna. „Pomyślę o tym”.
„Pomyśl, pomyśl, zanim cię zabiorą” – uśmiechnęła się matka i wyłączyła telefon.
Tatiana Nikołajewna od dawna pragnęła, by jej syn się ożenił. Ludmiła wydawała jej się bardzo porządną dziewczyną. Matka Aleksego wiedziała już, że dziewczyna jej syna pochodzi ze wsi, gdzie mieszkali jej krewni. „To dobrze” – pomyślała Tatiana – „to znaczy, że Ludmiła nie jest rozpieszczona, pracowita, nie jak współczesne dziewczyny z miasta”.
No cóż, fakt, że panna młoda nie ma wykształcenia i pracuje jako fryzjerka w salonie kosmetycznym, też nie jest zły. Aleksiej będzie zarabiał, a jego żona będzie wychowywać dzieci i dbać o dom. Matka Leshy miała klasyczny model rodziny: mąż jest żywicielem rodziny, żona gospodynią domową.
Najwyraźniej Ludoczka była zadowolona z takiego stanu rzeczy. Spójrzcie na porządek, jaki przyniosła do mieszkania Aleksego – widok godny podziwu.
Jakiś czas później Ludmiła przeprowadziła się do wynajętego przez chłopaka mieszkania. Dziewczynie nie od razu spodobała się propozycja Aleksieja, że pokryje wszystkie wydatki i będzie płacił połowę czynszu. Nie przyjechała przecież ze wsi po to. Szukała w mieście kogoś, kto zapewniłby jej pełne utrzymanie.
Ale dziewczyna nic nie powiedziała Aleksemu, po cichu się zgodziła. Poskarżyła się jednak Tatianie Nikołajewnie, gdy ta przyszła z wizytą:
– Och, Ludoczko, nie mogę się tobą nacieszyć. Przychodzę cię odwiedzić, dusza moja odpoczywa. Jaka z ciebie mądra dziewczyna. Idealna gospodyni – Tatiana Nikołajewna chwaliła swoją przyszłą synową.
„Nie wiem, jak długo tak wytrzymam” – skrzywiła się dziewczyna. „Lesha uwielbia porządek w domu, domowe jedzenie i czyste, wyprasowane ubrania, ale ja muszę pracować, więc wkrótce nie będzie czasu na sprzątanie”.
„Co masz na myśli?” – zdziwiła się matka.
– Chcę wziąć dorywczą pracę i pracować w weekendy. Aleksiej żąda, żeby wszystkie wydatki były dzielone po równo, a mnie, przepraszam, na to nie stać. A do tego, żeby się nim opiekować – nadąsała się dziewczyna – zanim zamieszkałam z ukochanym, wynajęłam pokój u emerytki. I ledwo stać mnie na takie luksusowe mieszkanie, nawet jeśli to tylko połowa, odmawiam sobie wszystkiego – łzy napłynęły do oczu Ludoczki.
Tatiana Nikołajewna rozgniewała się na syna.
- Pogadam z nim. On też wbił sobie do głowy, żeby żądać, żeby wydatki były pokrywane po połowie. To nie jest w naszej rodzinie. A jak będziesz miała dzieci, to będzie ci kazał pracować też na macierzyńskim?
- Dzieci? – zdziwiła się narzeczona Aleksego.
- Tak. Dzieci. Twój tata i ja marzymy o twoim ślubie. Nie martw się, Ludo, pomożemy ci. Lesza to nasz jedyny syn, więc zrobimy wszystko, co w naszej mocy.
Dziewczyna była przeszczęśliwa. Zrozumiała, że matka Aleksieja jest po jej stronie i razem mogą przekonać chłopaka do wszystkiego.
Dziewczyna się nie myliła. Teraz Lesza sama płaciła czynsz. Mama rozmawiała z synem i przekonała go, żeby nie naciskał na Ludoczkę. Jej pensja była niewielka, a poza tym dziewczyna musi się ubierać i dbać o siebie, a wszelkie kobiece rzeczy nie są tanie.
Luda cieszyła się, że udało jej się tak łatwo złamać faceta, ale nie była zbyt bezczelna – kupiła jedzenie, ugotowała. 25-letnia dziewczyna bardzo chciała wyjść za mąż, a Aleksiej był odpowiednią opcją. Owszem, nie pasował do Ludoczki we wszystkim, ale nie ma idealnych mężczyzn – dziewczyna już to rozumiała. Najważniejsze, żeby nie wtykał nosa w nie swoje sprawy.
Na przykład, dżentelmen nigdy nie pytał Ludy o jej życie przed nim. Nie wyraził nawet chęci poznania jej rodziców. A, zdaniem kobiety, był to bardzo ważny punkt. Nigdy nie zgodziłaby się wyjść za mąż za faceta, nie znając go i jego rodziny.
Aleksiej poznał rodziców panny młodej tuż przed ślubem. Dziewczyna długo namawiała go na wyjazd na wieś, ale młodzieniec nie chciał. W końcu para nie planowała żadnego przyjęcia. Zamierzali podpisać akt ślubu, pójść do restauracji ze świadkami i usiąść w domu z rodzicami.
Nie pobraliby się, gdyby nie zaczęli myśleć o zajściu w ciążę i posiadaniu dziecka.
Rodzice Ludmiły nie zaakceptowali tej decyzji córki i jej narzeczonego:
– Cokolwiek zechcesz, ale ślub się odbędzie – powiedziała surowo matka panny młodej – kto wie, co oni wymyślili! Cała wieś będzie się śmiać z mojego ojca i ze mnie i zapamięta to do końca życia. Powiedzą: Nowikowowie wstrzymali ślub dla swojej jedynej córki.
„Tamara Pietrowna, nie potrzebujemy ślubu i planujemy mądrzej wydać pieniądze” – powiedział Aleksiej z uśmiechem.
– Nie potrzebujemy twoich pieniędzy – wściekła się przyszła teściowa – z ojcem wszystko zrobimy sami, zorganizujemy. Dostarczę prosię z fermy, kilkadziesiąt kurczaków, warzywa, owoce własnej roboty. Nie martw się, zięciu, wszystko będzie jak najlepiej.
„Nie boję się” – wzruszył ramionami „zięć”.
„Wystarczy, że stawisz się w wyznaczonym dniu i godzinie” – podsumowała Tamara Pietrowna.
Pojawili się więc „w wyznaczonym dniu i godzinie” na własną szkodę. Wesele na wsi odbyło się tydzień po rejestracji miasta i zagrzmiało z hukiem. Gości było około pięćdziesięciu, stoły uginały się pod ciężarem. Zaproszono muzyków, na podwórku zbudowano szałas, którego ściany udekorowano dywanami, bombkami i, nie wiedzieć czemu, srebrnymi noworocznymi świecidełkami.
Młodej parze dano trzylitrowy słoik pieniędzy, dwa serwisy do herbaty, lodówkę, pralkę i wiele pudełek.
Aleksiej naprawdę nie chciał tego kołchozowego wesela, ale teraz był niesamowicie szczęśliwy i budząc się rano w swoim mieszkaniu, uznał, że wszystkie te prezenty słusznie należą się jego nieszczęśliwej teściowej.
Przecież gdyby nie Tamara Pietrowna i jej ślub, Aleksiej nigdy nie dowiedziałby się, do czego zdolna jest jego żona. Zdradziła go tuż na ślubie. „To dopiero temperament” – pomyślał facet i uśmiechnął się szeroko.
Młody mężczyzna włączył telefon. Kilka sekund później zaczęły napływać wiadomości o nieodebranych połączeniach, a potem SMS-y. Mężczyzna przeczytał wszystko, co teściowa, żona i krewni o nim myśleli.
Tamara Pietrowna dzwoniła i pisała do niego od samego rana, żeby pilnie pojawił się drugiego dnia wesela. W końcu goście znów się zebrali i trzeba było zachować tradycję: głównym daniem dnia był rosół z kurczaka z domowym makaronem. Teściowa wymieniła wszystkie zaplanowane na dziś wydarzenia.
Aleksiej rzucił telefon i położył się na łóżku. Był niesamowicie szczęśliwy, że wiejskie wesele otworzyło mu oczy. Mężczyzna złożył pozew o rozwód i wysłał wszystkie rzeczy Ludmiły do domu jej rodziców.
Wielu było zdezorientowanych: co się stało? To był absurd: złożyć pozew o rozwód półtora tygodnia po zawarciu związku małżeńskiego. Sama Ludoczka nie rozumiała, co się stało, więc Aleksiej musiał wszystko wyjaśnić:
„Niszczysz naszą rodzinę przez jeden pocałunek?” Luda była oburzona, a Aleksiej po raz kolejny utwierdził się w przekonaniu, że postępuje słusznie.