A ja ci mówię, Dima, że to twoja siostra ukradła mi kolczyki! Nikt inny nie mógł tego zrobić.

– A ja ci mówię, Dima, że to twoja siostra ukradła mi kolczyki! Nikt inny nie mógł tego zrobić! – Inna stała na środku sypialni, ściskając w dłoniach puste mahoniowe pudełko. Twarz miała czerwoną z oburzenia, a w głosie dźwięczała uraza.

Dmitrij, który właśnie wrócił z pracy, usiadł zmęczony na brzegu łóżka. Dzień był już ciężki, a teraz te oskarżenia.

– Inna, rozumiesz, co mówisz? Karina nigdy by nie wzięła cudzych, a już na pewno nie od nas. Może po prostu gdzieś je schowałaś i o nich zapomniałaś?

Inna gwałtownie zatrzasnęła wieko pudełka:

– Zawsze je kładę w tym samym miejscu. Zawsze! Te kolczyki są mi drogie, wiesz? Miałam je na sobie ostatni raz na urodzinach Tanyi dwa tygodnie temu, potem je zdjęłam i położyłam tutaj – potrząsnęła pudełkiem przed twarzą męża. – A potem mieliśmy tylko twoją siostrę. A teraz kolczyki zniknęły!

Dmitrij potarł grzbiet nosa, próbując zebrać myśli. Podarował Innie szafirowe kolczyki z okazji piątej rocznicy ślubu. Wydał na nie prawie całą premię, ale było warto – twarz jego żony, gdy otworzyła aksamitne pudełeczko, promieniała taką radością, że zapamiętał tę chwilę na zawsze. Inna zachowała prezent i nosiła go tylko na specjalne okazje. A teraz go nie było.

„Słuchaj, nie spieszmy się z wnioskami” – powiedział pojednawczo Dmitrij. „Karina, oczywiście, podziwiała twoje kolczyki, ale między podziwem a kradzieżą jest ogromna przepaść”.

Inna prychnęła:

– Nie widziałaś, jak na nie patrzyła. Jak głodny na kawałek mięsa! – Och, Inna, jakie śliczne! Mogę je przymierzyć? – przedrzeźniła Karinę. – A ja, szalona jak cholera, nawet jej je dałam! Pamiętasz, jak potem stanęła przed lustrem i podziwiała?

Dmitrij wspominał. Jego młodsza siostra była zachwycona kolczykami. Ale to naturalne – każda kobieta doceniłaby takie piękno. Karina mieszkała z rodzicami, pracowała dorywczo jako kelnerka w kawiarni niedaleko domu. Oczywiście nie miała pieniędzy na drogą biżuterię, ale to nie powód, by oskarżać ją o kradzież.

– Inna, zrozum, to poważne oskarżenie. Karina jest moją siostrą, nie możemy po prostu…

– Właśnie dlatego postanowiła, że ujdzie jej to na sucho! – przerwała mu Inna. – Bo zawsze będziesz po jej stronie! Twoja młodsza siostra, która nigdy nic złego nie zrobi!

Dmitrij poczuł narastającą irytację. Inna zawsze zazdrościła jego rodzinie, zwłaszcza Karinie. Być może dlatego, że sama była jedynaczką i trudno jej było zrozumieć bliskie więzi rodzinne.

„Nie jestem po niczyjej stronie” – powiedział stanowczo. „Chcę tylko, żebyśmy byli uczciwi. Kolczyki mogły się po prostu zgubić. Może wypadły z pudełka, kiedy wyjmowałaś resztę biżuterii? Poszukajmy ich razem”.

Inna rzuciła pudełko na łóżko:

— Przeszukałam już wszystko! Przewróciłam każdy centymetr tego pokoju do góry nogami! Zniknęły, Dima. Nie zostały „zagubione”, zostały skradzione. I tylko Karina mogła to zrobić. Została tu na noc, kiedy pojechaliśmy na urodziny. Potem w zeszłym tygodniu znowu do nas wpadła, niby na herbatkę. A po jej wizycie otwieram pudełko — i voilà, kolczyki zniknęły!

Dmitrij wstał i podszedł do okna. Za szybą siąpił drobny wiosenny deszcz, odzwierciedlając jego nastrój. Nie mógł uwierzyć, że Karina była zdolna do czegoś takiego. Ale Inna też nie miała do niej pretensji bez powodu – jego żona bardzo ceniła te kolczyki i pewnie zaglądała do pudełka nie raz, zanim wszczęła alarm.

„Dobrze” – powiedział w końcu. „Porozmawiam z Kariną. Zapytam ją, czy widziała te kolczyki, kiedy tu była. Ale spokojnie, bez oskarżeń. Może coś zauważyła”.

Inna skrzyżowała ramiona na piersi:

– Zapytaj, oczywiście. Ale ona wszystkiemu zaprzeczy. A kolczyki na pewno już sprzedała. Dostaniesz za nie kupę forsy!

Dmitrij poczuł, jak fala gniewu narasta w jego piersi. Ale powstrzymał się:

– Nie wyciągajmy pochopnych wniosków. Porozmawiam z nią jutro.

Inna spojrzała na męża z pogardą:

– Jasne, graj na zwłokę. Daj siostrze czas na zatarcie śladów. A ja jestem kompletnie głupi, prawda?

Dmitrij nie odpowiedział. Po prostu wyszedł z pokoju, zostawiając żonę samą z jej gniewem. Musiał pomyśleć. I co najważniejsze, porozmawiać z Kariną, zanim sytuacja wymknie się spod kontroli.

Następny poranek rozpoczął się bolesną ciszą. Inna demonstracyjnie odwróciła się od męża, gdy ten próbował ją pocałować. Dmitrij westchnął – kłótnia o kolczyki groziła przerodzeniem się w długotrwały konflikt.

„Słuchaj, tak sobie myślałem” – zaczął ostrożnie, siadając obok żony przy stole. „Może powinnaś jeszcze raz zajrzeć? Zajrzeć do kieszeni, do torebek? Wszystko może się zdarzyć”.

Inna powoli odłożyła widelec i spojrzała na męża. W jej oczach malowało się głębokie rozczarowanie.

„Nadal mi nie wierzysz” – to nie było nawet pytanie, a stwierdzenie faktu. „Sprawdziłem wszystko. Trzy razy. Przejrzałem wszystkie swoje rzeczy. Kolczyki zniknęły po wizycie twojej siostry i to jest fakt”.

Dmitrij poczuł, jak w gardle zbiera mu się gula irytacji:

— Faktem jest tylko to, że ich nie znalazłeś. Cała reszta to twoje spekulacje. Karina nigdy…

– Nigdy bym nie wzięła cudzego, tak, tak, słyszałam to już wcześniej – przerwała mu Inna. – A pamiętasz, jak dwa lata temu zniknęła moja złota bransoletka? Ta z zawieszkami? Wtedy nie robiłam awantury, myślałam, że może sama ją zgubiłam. Ale teraz, kiedy kolczyki zniknęły, przypomniałam sobie, że Karina też była u nas tego dnia.

Dmitrij zmarszczył brwi:

– Dlaczego nie rozmawialiście o tym wcześniej?

– Bo nie chciałam zepsuć relacji z twoją rodziną! – Inna podniosła głos. – Bo wiedziałam, że będziesz ją bronić! To twoja siostra, a ja jestem tylko twoją żoną, prawda?

Dmitrij gwałtownie odsunął filiżankę z kawą:

– Nie bredź. Projektujesz swoje lęki na rzeczywistość. Gdyby Karina naprawdę ukradła ci bransoletkę dwa lata temu, na pewno byś to zauważył i nie milczał.

– Zauważyłam! Po prostu ci nie powiedziałam! Wiesz, ile razy zauważyłam, że po jej wizytach znikają drobne rzeczy? Zniknęła mi szminka, a potem nagle perfumy zrobiły się w połowie puste, mimo że prawie ich nie używałam. A w zeszłym miesiącu zniknął amulet, który dała mi mama!

Dmitrij spojrzał na żonę z nieufnością:

– I przez cały ten czas milczałaś? Inna, to bzdura. Gdybyś naprawdę podejrzewała Karinę, dawno byś zrobiła aferę. Znam cię. Teraz tylko zmyślasz oskarżenia, żeby wzmocnić swoją wersję o kolczykach.

Inna zerwała się z miejsca:

– A ty po prostu nie chcesz poznać prawdy! Twoja siostra to złodziejka! Zawsze mi zazdrościła, moich rzeczy, naszego bogactwa. A teraz postanowiła, że może sobie bezkarnie brać, co jej się podoba!

Dmitrij również wstał z krzesła. Jego cierpliwość się kończyła:

– Sam mówiłeś wczoraj, że kolczyki zniknęły po urodzinach Tanyi. Ale poszliśmy ją odwiedzić razem, a Karina została u nas na noc wcześniej. Jeśli mamy się kierować twoją logiką, powinna je wtedy ukraść. Ale sam mówiłeś, że miałeś je na sobie w jej urodziny!

Inna na chwilę zamarła, ale szybko oprzytomniała:

— Kolczyki nie zniknęły zaraz po urodzinach. Sprawdzałam pudełko w zeszłym tygodniu, wciąż tam były. A potem przyszła twoja siostra, niby po książkę, herbatę i tyle — kolczyki zniknęły!

„Teraz zmieniasz swoje zeznania” – zauważył chłodno Dmitrij. „Nie wydaje ci się to dziwne?”

– Nic nie zmieniam! – Inna uderzyła dłonią w stół. – Pamiętam dokładnie, że widziałam kolczyki w pudełku przed wizytą Kariny! A jak mi nie wierzysz, to zadzwoń do niej i zapytaj ją o to bezpośrednio!

Dmitrij ze zmęczeniem potarł twarz:

– Chcesz, żebym zadzwonił do siostry i zapytał, czy jest złodziejką? Inna, posłuchaj siebie z zewnątrz.

– Posłuchaj, Dima! Twoja siostra ukradła mi kolczyki i nie zostawię tego tak! Jeśli nie chcesz z nią rozmawiać, sam to zrobię!

Z tymi słowami chwyciła telefon i szybko znalazła kontakt do Kariny. Dmitrij próbował powstrzymać żonę, ale było za późno – wcisnęła już słuchawkę i włączyła głośnik.

– Halo? – rozległ się senny głos Kariny. – Inna, cześć, coś się stało? Właśnie…

„Karina, chcę cię zapytać wprost” – przerwała jej Inna. „Zabrałaś moje kolczyki z szafirami?”

Po drugiej stronie linii zapadła cisza.

– Co? – Karina w końcu odpowiedziała. – Jakie kolczyki? O czym ty w ogóle mówisz?

– Nie udawaj! – Inna podniosła głos. – Moje szafirowe kolczyki, które Dima dał mi na rocznicę! Te same, którymi tak się zachwycałaś, kiedy je przymierzałaś! Zniknęły po twojej wizycie!

– Inna, czy ty zwariowałaś? – w głosie Kariny słychać było szczere oburzenie. – Jak możesz mnie o to oskarżać?

Dmitrij próbował odebrać telefon, ale Inna się wymknęła:

– Chcę tylko znać prawdę! Skoro ich nie zabrałeś, to dokąd poszły? Nikt inny do nas nie przyszedł!

– Nie wzięłam twoich kolczyków! – Głos Kariny drżał z oburzenia. – Jak możesz tak w ogóle myśleć? Jest tam Dima? Jest gdzieś w pobliżu? Dima, powiedz żonie, że bredzi! – powiedziała dwa razy głośniej.

Dmitrij w końcu wyrwał Innie telefon z rąk:

– Karino, bardzo mi przykro. Inna jest zdenerwowana z powodu braku kolczyków, a my próbujemy dowiedzieć się, co się stało.

– Dowiedzieć się? – Karina prawie krzyknęła. – Ona wprost oskarża mnie o kradzież! To już nie jest wyjaśnienie, to obelga!

Dmitrij rzucił żonie wyrzutne spojrzenie:

– Tak, masz rację. Inna dała się ponieść emocjom. Sprawdzamy tylko wszystkie możliwości. Jesteś pewna, że nie widziałaś kolczyków, kiedy byłaś tu ostatnio?

– Oczywiście, że nie! – warknęła Karina. – Nawet nie weszłam do ich sypialni! Myślisz, że grzebię w cudzych rzeczach?

Inna nie wytrzymała i znów chwyciła telefon:

– Jak to się stało, że poszłaś ze mną obejrzeć moje nowe sukienki? Byliśmy w sypialni, a szkatułka na biżuterię była na widoku! Nawet pytałaś, czy możesz zobaczyć, co jest w środku!

– Tak, patrzyłam na biżuterię, którą mi pokazałaś! – warknęła Karina. – Ale ja nic nie wzięłam! Mam pięć lat, żeby kraść krewnym?

„Wiek nie ma tu nic do rzeczy” – odpowiedziała lodowato Inna. „Bezwstydność nie ma ograniczeń wiekowych”.

Dmitrij próbował ponownie interweniować, ale Karina go wyprzedziła:

– Wiesz, Inna, zawsze wiedziałem, że mnie nie lubisz. Zawsze czułem twoją pogardę. Ale oskarżać mnie o kradzież… To już przesada. Dima, powiedz żonie, że nigdy więcej nie przekroczę progu twojego domu!

„Karina, uspokój się” – powiedział spokojnie Dmitrij, próbując załagodzić narastający skandal. „Nikt cię o nic nie oskarża”.

– Oskarżam! – krzyknęła Inna. – I jestem pewna, że mam rację! Kolczyki nie mogły po prostu zniknąć!

„Wiesz, może powinnaś zajrzeć sobie do uszu, a nie do moich kieszeni” – warknęła Karina. „Skoro jesteś tak roztargniona, że gubisz drogie rzeczy, a potem obwiniasz niewinnych!”

Inna zrobiła się fioletowa ze złości:

– Roztargniona? Ja? Zawsze wiem, gdzie i co mam! W przeciwieństwie do niektórych, potrafię docenić dary mojego męża!

Dmitrij nagle zabrał telefon:

– Dosyć! Karina, bardzo mi przykro. Oddzwonię później.

Rozłączył się i zwrócił się do żony:

– Jesteś zadowolony? Teraz pokłóciliśmy się z siostrą przez twoje bezpodstawne oskarżenia!

– Bezpodstawne? – Inna zakrztusiła się z oburzenia. – Słyszałeś ją? Nawet nie mogła normalnie mówić! Winni zawsze się zdradzają!

– Była zszokowana twoimi oskarżeniami! – Dmitrij podniósł głos. – Każdy na jej miejscu byłby oburzony! Oskarżyłeś ją o kradzież bez ani jednego dowodu!

Inna chwyciła tablet leżący na stole:

– Chcesz dowodu? Dostaniesz go natychmiast!

Otworzyła stronę Kariny w mediach społecznościowych i zaczęła gorączkowo przeglądać zdjęcia. Dmitrij obserwował ją z oszołomieniem.

– Co robisz?

— Sprawdzam jej zdjęcia. Skoro ukradła kolczyki, to pewnie nie mogła się powstrzymać, żeby nie pochwalić się nimi znajomym! — Inna przewijała dalej. — I oto jest… Stop! Oto jest!

Jej palec zawisł nad ekranem. Na opublikowanym wczoraj wieczorem zdjęciu Karina siedziała w kawiarni, uśmiechając się do obiektywu. Miała na sobie prostą czarną sukienkę i… szafirowe kolczyki, te same, które Dmitrij podarował Innie.

– Patrz! – Inna wcisnęła mężowi tabliczkę pod nos. – Patrz, Dima! To moje kolczyki! Oto twój dowód!

Dmitrij wziął tablet. Jego twarz powoli się zmieniła, gdy spojrzał na zdjęcie. Nie było wątpliwości – Karina naprawdę miała na sobie kolczyki Inny. Te same, z charakterystycznym wzorem i dużymi szafirami.

„To niemożliwe” – powiedział cicho. „To jakaś pomyłka”.

– Co się, do cholery, dzieje? – Inna prawie płakała ze złości. – To moje kolczyki na twojej siostrze! Nadal będziesz ją chronić?

Dmitrij wpatrywał się w zdjęcie w milczeniu. Coś w nim pękło. Siostra, którą zawsze chronił, której bezgranicznie ufał, okazała się złodziejką. A co najgorsze, oskarżył żonę o kłamstwo, o to, że nie chce zaakceptować oczywistości.

„Dima” – głos Inny brzmiał teraz ciszej, ale bardziej natarczywie. „Widzisz to samo co ja?”

Dmitrij powoli skinął głową:

– Tak. To są twoje kolczyki.

Dmitrij siedział w samochodzie, ściskając kierownicę, aż zbielały mu kostki. Domy, drzewa, ludzie migali za oknem, ale ledwo ich zauważał. W głowie krążyły mu strzępki porannej rozmowy z Inną, słychać było głos Kariny, zaprzeczający oczywistości. A przed oczami miał zdjęcie – jego siostry ze skradzionymi kolczykami.

Zaparkowawszy pod domem rodziców, został w samochodzie jeszcze kilka minut, zbierając siły. Co powie rodzicom? Co powie Karinie? Jak spojrzy jej w oczy?

Ojciec otworzył drzwi wejściowe. Widząc ponurą twarz syna, cicho odsunął się, pozwalając mu wejść do domu.

„Czy Karina jest w domu?” zapytał Dmitrij, wchodząc na korytarz.

„W swoim pokoju” – ojciec spojrzał na niego uważnie. „Czy coś się stało?”

„Musimy porozmawiać” – odpowiedział krótko Dmitrij i ruszył w stronę schodów.

Zapukał do drzwi pokoju siostry. Brak odpowiedzi. Dmitrij zapukał ponownie, mocniej.

– Karina, otwórz. Musimy porozmawiać.

Za drzwiami rozległy się kroki i drzwi się otworzyły. Karina stanęła na progu z oczami czerwonymi od łez.

„Przyszedłeś przeprosić za swoją szaloną żonę?” – zapytała z wyzwaniem.

Dmitrij w milczeniu wyjął telefon, otworzył zapisane zdjęcie i pokazał je siostrze:

– To moje przeprosiny.

Karina spojrzała na ekran i jej twarz się zmieniła. Próbowała zatrzasnąć drzwi, ale Dmitrijowi udało się włożyć w nie nogę.

„Oddaj mi te kolczyki” – zażądał, wchodząc do pokoju. „Albo sam wszystko wywrócę do góry nogami”.

Karina wycofała się w głąb pokoju:

– Nie masz prawa grzebać w moich rzeczach!

– A miałeś prawo okraść moją żonę? – Dmitrij podniósł głos. – Kolczyki, Karina. Natychmiast.

Zaniepokojona matka zajrzała do pokoju:

– Co się dzieje? Czemu krzyczysz?

„W porządku, mamo” – Dmitrij nie spuszczał wzroku z siostry. „Mamy z Kariną małe nieporozumienie. Prawda, Karino?”

Stała przyciśnięta do ściany, osaczona przez własne kłamstwa.

„To nieporozumienie” – mruknęła. „Chciałam je tylko przymierzyć…”

– I zrobisz zdjęcie na portale społecznościowe, będziesz je wszędzie nosił? – zapytał chłodno Dmitrij. – A potem skłamiesz Innę?

Matka patrzyła z zakłopotaniem to na syna, to na córkę:

– O czym mówisz? Jakie kolczyki?

Dmitrij zwrócił się do matki:

– Karina ukradła kolczyki Inny. Te same z szafirami, które dałem żonie na rocznicę ślubu.

– To nieprawda! – Karina pobiegła do mamy. – Nie ukradłam ich! Ja je tylko zabrałam, żeby je założyć! Chciałam je oddać!

– Bez pozwolenia? – skrzywił się Dmitrij. – To się nazywa kradzież, Karino.

– Zawsze jesteś po stronie żony! – Karina nie kryła już łez. – Ciągle się nam chwali swoimi drogimi rzeczami, biżuterią! Ty jej dajesz kolczyki z szafirami, a mnie co dajesz? Książkę na urodziny?

– Więc o to chodzi? – Dmitrij nie mógł uwierzyć własnym uszom. – Ukradłeś je z zazdrości?

„Nie ukradłam tego!” krzyknęła Karina. „Miałam to zwrócić!”

„Karina” – głos matki zabrzmiał niespodziewanie surowo. „Oddaj kolczyki swojemu bratu. Natychmiast”.

Karina, patrząc z nienawiścią na Dmitrija, podeszła do komody. Wyjęła z dolnej szuflady małe pudełko i rzuciła je bratu:

– Weź to! I nigdy tu nie przychodź!

Dmitrij otworzył pudełko. W środku znajdowały się kolczyki Inny. Ostrożnie zamknął wieczko i spojrzał na siostrę:

– Wiesz, co jest najgorsze, Karino? Nie to, że ukradłaś. Ale to, że zwątpiłam w Innę. Moja żona wiedziała, że to ty. A ja cię broniłem, nie wierzyłem jej. Nazwałem jej podejrzenia bzdurą.

„Dima…” zaczęła Karina, ale on jej przerwał:

– Teraz muszę się jej pokłonić do stóp, żeby mi wybaczyła, że mi nie ufam. A ciebie… Nie chcę cię widzieć. Przynajmniej dopóki nie nauczysz się brać odpowiedzialności za swoje czyny.

Zwrócił się do matki:

– Przepraszam mamo. Muszę iść.

Ojciec dogonił go przy drzwiach:

– Synu, nie denerwuj się. Ona jest jeszcze młoda, głupia…

„Tato, ona ma dwadzieścia trzy lata” – odpowiedział Dmitrij zmęczonym głosem. „To dorosła kobieta, nie dziecko. I jeśli będziesz ją ciągle usprawiedliwiał, ona się nie zmieni”.

Kiedy wrócił do domu, Inna siedziała w salonie, obejmując kolana. Słysząc jego kroki, podniosła głowę:

– Dobrze?

Dmitrij bez słowa podał jej pudełko. Inna otworzyła je, zobaczyła kolczyki i zamknęła oczy, jakby z bólu.

„Czy ona się przyznała?” zapytała cicho.

– Tak. Powiedziała, że chciała tylko założyć i zwrócić.

Inna uśmiechnęła się gorzko:

– I ty jej uwierzyłeś?

Dmitrij usiadł na krześle naprzeciwko żony:

– Nie. Już nie.

Zapadła cisza.

„Inna” – powiedział w końcu Dmitrij. „Wybacz mi. Powinienem był ci od razu uwierzyć”.

Długo mu się przyglądała, po czym cicho zapytała:

– A gdyby nie było dowodów? Gdyby nie było zdjęcia? Nadal byś myślał, że to wszystko zmyśliłem?

Dmitrij nie wiedział, co odpowiedzieć. Ta myśl przyszła mu do głowy już w drodze do domu i nie spodobała mu się ta odpowiedź.

– Inna…

„Nie” – uniosła rękę, powstrzymując go. „Nie musisz mi nic tłumaczyć. Chcę tylko, żebyś zrozumiał: nie chodzi o kolczyki. Chodzi o zaufanie. Wybrałeś stronę siostry, nawet nie zastanawiając się, czy ja mogę mieć rację”.

Zamknęła pudełko z kolczykami i położyła je na stole:

„Nigdy więcej ich nie założę. Za każdym razem, gdy je zobaczę, będę pamiętać, jak mój mąż uważał mnie za kłamczuchę”.

Z tymi słowami Inna wstała i poszła do sypialni. Dmitrij pozostał na krześle, patrząc na pudełko z kolczykami – symbol złamanego zaufania, które, jak teraz zrozumiał, będzie bardzo trudno odbudować…

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *