Jesteś żałosną sprzątaczką, a mój syn jest reżyserem. Czujesz różnicę? Nigdy nie będziecie razem!

Lubow Dmitriewna ostrożnie położyła telefon na stoliku nocnym i zamarła, patrząc przez okno. Wieczorne cienie już spowijały ulicę, skrywając miasto pod aksamitnym, ciemnym płótnem. Kobieta pokręciła głową, odtwarzając w pamięci rozmowę z synem.

„Kostia ma dziewczynę…” wyszeptała, a jej usta rozciągnęły się w uśmiechu.

Syn nie powiedział nic konkretnego, ale znała go aż za dobrze. Te powściągliwe uśmiechy w rozmowach, lekkie zmieszanie, gdy pytała o sprawy osobiste… A jego głos brzmiał ostatnio jakoś cieplej. A dziś, przypadkowo wspomniawszy o „kolegi”, nagle zamilkł, jakby się wymknął. Dziewczyna z pewnością nie zajmowała ostatniego miejsca w firmie. Czy syn Lubow Dmitriewny mógł patrzeć na kogoś niegodnego? Na ile to wszystko było poważne, nie było jeszcze jasne, ale to nic… Najważniejsze, że Kostia w końcu postanowił ruszyć dalej i zrobić coś więcej niż tylko karierę. Może korzystne małżeństwo pomoże mu awansować i zdobyć awans? Nie mógł się doczekać, żeby dowiedzieć się, jaką wybrankę spotkał.

Lubow Dmitriewna podeszła do lustra, wyprostowała pasmo siwych włosów i stanowczo skinęła głową do swojego odbicia.

„Margarita” – wyszeptała pod nosem Lubow Dmitriewna. „To imię jest dość rzadkie… Nie jakaś Ania czy Masza, które ostatnio spotyka się na każdym rogu… Mam nadzieję, że jesteś tam jedyną Margaritą. To ułatwiłoby mi poszukiwania”.

Lubow Dmitriewna nie uprzedziła syna, że chce go odwiedzić. Postanowiła, że lepiej nie wpadać na Konstantina w biurze, dopóki nie znajdzie jego pięknej Margarity i nie pozna jej. A potem zaskoczy go, mówiąc, że poznała już jej synową.

Następnego ranka kobieta uśmiechnęła się z zadowoleniem do swojego odbicia. Ubrała się elegancko, mając nadzieję, że zrobi wrażenie na przyszłej synowej. Nie chciała stracić twarzy, żeby nie zrujnować reputacji syna. Postanowiła już przyjechać bez uprzedzenia. Kobieta nie zastanawiała się jeszcze nad reakcją Konstantina. Nawet jeśli się rozgniewa, z pewnością nie będzie długo urażony, ale matka zobaczy swoją wybrankę na własne oczy i sama oceni, czy taka dziewczyna jest odpowiednia dla jej ukochanego syna.

Lubow Dmitriewna pewnie weszła do holu z wysoko uniesioną głową. W myślach przećwiczyła pierwszą frazę: „Dzień dobry, jestem mamą Konstantina, miło mi pana poznać” – powściągliwie, ale ciepło. W końcu Kostia zajmował kierownicze stanowisko w firmie, a jego matka musiała mu dorównać.

Zbliżając się do recepcji, Lubow Dmitriewna zwróciła się do szczupłej, uśmiechniętej blondynki:

— Powiedz mi, proszę, czy Margarita tu pracuje?

Dziewczyna podniosła wzrok znad ekranu monitora, wciąż się uśmiechając.

“Olga”…

Lubow Dmitriewna odetchnęła z ulgą – zdecydowanie nie ona. Oczywiście, że nie ona! Ukochana Kostii z pewnością siedzi teraz w biurze i wydaje polecenia, a nie pełni rolę pracownicy.

„Znasz to nazwisko?” zapytała blondynka, odgarniając za ucho opadający na twarz kosmyk włosów.

– Niestety, nie… Masz ich kilka? – zapytała Lubow Dmitriewna lekko rozczarowanym głosem. To znacznie utrudniłoby jej poszukiwania.

Dziewczyna zawahała się na sekundę, po czym obejrzała się i wskazała na bok:

  • Och, nie, oczywiście, że nie. Mamy tylko Margaritę. Stoi tuż przy dystrybutorze wody.

Lubow Dmitriewna odwróciła się i zamarła.

Delikatna dziewczyna, około dwudziestu pięciu lat, w niebieskim fartuchu roboczym stała przy chłodziarce, napełniając nową butelkę. Jakby wyczuwając czyjeś spojrzenie, Margarita odwróciła się i uśmiechnęła się uprzejmie. Wyglądała na zbyt chudą, włosy miała spięte w niedbały kucyk, ale jej twarz… Jej twarz była zaskakująco słodka – duże, szare oczy, dołeczki w policzkach, jakby pochodziły z fotografii z młodości Lubow Dmitriewny.

„Jesteś pewna? To jest Margarita?” – zapytała ponownie kobieta, a w jej głosie mimowolnie zadrżała nuta przerażenia.

Jak jej syn mógł być tak nieobliczalny? Czy naprawdę nie widział różnicy? Ta dziewczyna to tylko sprzątaczka! Co może dać odnoszącemu sukcesy, obiecującemu młodzieńcowi? Stanie się ciężarem, urodzi gromadkę dzieci i będzie mu siedzieć na karku. W życiu Kostii nie będzie miejsca dla matki, nie będzie jej pomagał i wspierał. Nic nie ułoży się tak, jak sobie wymarzyła. Lubow Dmitriewna głośno przełknęła ślinę z zaskoczenia i potarła nasadę nosa.

„Potrzebujesz mnie?” Dziewczyna szybko wytarła ręce o szlafrok i uśmiechnęła się nieśmiało. „W czym mogę pomóc?”

Lubow Dmitriewna machinalnie ścisnęła rączkę torebki, zastanawiając się, czy powinna już wyjść, ale przenikliwe spojrzenie kazało jej się powstrzymać. Musiała dać dziewczynie do zrozumienia, że nie dorównuje swojemu cudownemu chłopakowi!

— Czy znasz… Konstantina? Orłowa Konstantina Dmitriewicza?

Lubow Dmitriewna odważyła się podejść do dziewczyny, żeby nikt inny nie usłyszał ich rozmowy. Taką hańbę trzeba było ukryć, żeby zmusić sprzątaczkę do odejścia i nie przysporzyć wstydu obiecującej rodzinie. W głowie kobiety kołatała się tylko jedna myśl, gdy zastanawiała się, co dalej zrobić.

Oczy Margarity nagle rozbłysły. Kąciki jej pełnych ust uniosły się w uśmiechu.

– Z Konstantinem Dmitriewiczem? Jasne! Wszyscy go tu znają. To wspaniały reżyser – Margarita skinęła głową z przekonaniem. – Zawsze dba o swoich podopiecznych.

Sądząc po lekko zarumienionych policzkach dziewczyny, było jasne, że Lubow Dmitriewna zdecydowanie się nie myliła. Czy ta głupia dziewczyna była tą, którą wybrał jej syn? Nie! Takie małżeństwo na pewno nie miało prawa się odbyć! Nawet spotykanie się z tą nieszczęsną kobietą sprowadzało na siebie kłopoty. Choć była ładna, jej status społeczny nie miał tu najmniejszego znaczenia.

Lubow Dmitriewna poczuła dreszcz na plecach. Jej Kostia, absolwent MGIMO, obiecujący dyrektor, nawet jeśli obecnie zarządzał małym działem… i sprzątaczką?!

„Rozumiem…” powiedziała powoli, obserwując Margaritę nerwowo bawiącą się brzegiem szlafroka. „A co on w tobie zobaczył? Poza ładną buzią, nie masz absolutnie nic.”

Lubow Dmitriewna wykrzywiła usta, pokazując całym swoim wyglądem, że potępia Margaritę i nigdy nie zaakceptuje jej jako swojej synowej.

  • O czym ty mówisz? W ogóle cię nie rozumiem.
  • Porozmawiajmy szczerze, kochanie? Jesteś żałosną sprzątaczką, a mój syn jest reżyserem. Czujesz różnicę? Nigdy nie będziecie razem! Postaram się zrobić wszystko, żeby wyrzucił z głowy wszystkie myśli o tobie.

Całe ciało Margarity drżało. Jej wielkie oczy otworzyły się szeroko, stając się jeszcze większe, a twarz zamarła w przerażeniu. Dziewczyna próbowała zrozumieć, czego od niej chcą, a co najważniejsze, jak powinna się zachować w obecnej sytuacji. Nie chciała, żeby wszystko przerodziło się w konflikt. Rita od dzieciństwa nauczyła się unikać ostrych zakrętów i teraz musiała wykorzystać swoje umiejętności.

„Może czegoś źle zrozumiałaś?” powiedziała ostrożnie dziewczyna.

  • Co w tym złego? Mój syn może i dał mi do zrozumienia, że jest w tobie zakochany, ale nie pozwolę mu dalej rozwijać tego chorego zauroczenia. Porozmawiam z nim dzisiaj i nie będziesz miał na to najmniejszej szansy. Rozumiesz? Jeśli nie chcesz zrobić sobie ze mnie wroga, po prostu się odczep, zanim będzie za późno.
  • Mamo? – dobiegł ją znajomy głos.

Lubow Dmitriewna zamarła z otwartymi ustami, lecz szybko przybrała na twarz maskę zimnej obojętności i powoli się odwróciła.

  • Czemu przyszedłeś i nic nie powiedziałeś? Wyszedłbym ci naprzeciw. Coś się stało?
  • Nic się nie stało. Poznałam tu twoją wybrankę – powiedziała Lubow Dmitriewna prawie szeptem, bojąc się, że ktoś ją usłyszy. – Nigdy nie dostaniesz mojego błogosławieństwa na taki związek.

Konstantin zarumienił się i spojrzał ze wstydem na Ritę, która nic nie rozumiała.

„Mamo, dlaczego tak myślisz?” – wyjąkał mężczyzna, próbując w jakiś sposób poprawić niezręczną sytuację.

  • Skąd to wziąłeś? Myślisz, że tak łatwo oszukać matkę? Mówiłeś o niej tylko w domu i o tym, jak się marzycielsko uśmiechałeś. Myślałem, że dorównuje twojemu statusowi, ale ta… sprzątaczka i ty? Jak śmiesz w ogóle o tym myśleć?

– Mamo, proszę, przestań tak mówić. Jest wiele rzeczy, których teraz nie rozumiesz. Chodźmy do mojego gabinetu – Kostia próbował odciągnąć matkę, ale ona cofnęła rękę i spojrzała surowo na syna.

  • Nie uciszaj mnie. Powiedz jej, że stanie się zarzewiem niezgody w naszym związku! A ty będziesz musiał wybrać! Będziesz z nią tylko po moim trupie!
  • Konstantynie, szukałem cię w biurze! – władczy głos z lekką chrypką kazał mi się odwrócić w stronę jego właściciela.

Wysoki, dostojny mężczyzna zmierzał w stronę grupy ludzi, którzy się nie rozumieli. Ubrany w drogie ubrania, o poprawnej postawie, wyglądał raczej jak arystokrata, a Lubow Dmitriewna nie mogła powstrzymać się od wpatrywania się w niego. Od razu rozpoznała właściciela firmy, który dał jej synowi szansę na wykazanie się.

  • Nikołaj Siemionowicz, – Konstantin spuścił głowę. – Wyszedłem na chwilę. Nie wiedziałem, że mama wpadnie. Wrócę wkrótce i wszystko omówimy. Przepraszam, że kazałem panu czekać.

Lubow Dmitriewna zrozumiała, że lepiej będzie dla niej, jeśli odejdzie. Pożegnała się z Nikołajem Siemionowiczem i synem, rzucając Margaricie jedynie miażdżące spojrzenie i dając do zrozumienia, że jest tak nic nieznacząca, że nie usłyszy od niej ani słowa.

Konstantin niepewnie przeprosił Ritę i pośpieszył do swojego biura.

„Chodźmy na kawę do mnie, kochanie? Twój ojciec uważa, że czas na awans” – powiedział Nikołaj Siemionowicz do Margarity.

Lubow Dmitriewna zatrzymała się i odwróciła, nie wierząc własnym uszom. Rita i właściciel firmy odeszli, a zdezorientowana kobieta podeszła do Olgi.

— Czy ta sprzątaczka jest córką właściciela firmy?

  • Rita? – Olga uśmiechnęła się i skinęła głową. – Jest sercem naszej firmy. Taka mądra i pracowita. Kiedy wróciła z zagranicy, sama powiedziała ojcu, że zacznie pracę od podstaw, żeby zrozumieć firmę od środka. Pomaga wszystkim. Idealna następczyni naszego prezesa.

Lubow Dmitriewna zawahała się. Kobieta z pewnością nie spodziewała się takiego obrotu spraw. A zachowała się tak… Co się stanie, jeśli Rita poskarży się ojcu?

Margarita nie powiedziała ojcu nic o tym incydencie. Uznała, że te plotki nie wróżą niczego dobrego. Wieczorem Konstantin odnalazł ją i poprosił o wybaczenie za zachowanie matki. Było mu wstyd, że tak się to potoczyło.

  • Nie musisz za nią przepraszać. Nie zrobiłeś nic złego, Konstantin. Po prostu zapomnę o tej rozmowie. I tobie też radzę, żebyś o niej zapomniał. Mam narzeczonego i wkrótce wychodzę za mąż. Niestety, jeśli naprawdę coś do mnie czujesz, nie będę w stanie tego odwzajemnić. Proszę, wybacz mi, spóźniłem się dzisiaj i jestem już spóźniony na spotkanie.

Konstantin wrócił do domu w stanie rozbicia. Nigdy wcześniej nie czuł się tak zdruzgotany i upokorzony. Lubow Dmitriewna powiedziała, że jutro pójdzie do biura i przeprosi Margaritę, bo takiej synowej nie można było przegapić.

  • Wszystko zepsułaś, mamo! Tak, masz rację. Lubiłem Ritę, ale nigdy jej o tym nie mówiłem i nic między nami nie było. Ona mnie inspirowała. Patrząc na nią, byłem pewien, że mogę wiele osiągnąć, a teraz… Nawet nie spojrzy w moją stronę. Jeśli miałem szansę rywalizować z jej narzeczonym, to ją przegapiłem.

Lubow Dmitriewna powoli opadła na krzesło. Objęła głowę dłońmi. Swoimi pochopnymi działaniami pozbawiła syna szansy na znalezienie tak korzystnej narzeczonej!

W rzeczywistości serce Margarity było wciąż wolne, ale Konstantin nie był osobą, którą chciałaby do siebie wpuścić. Jego matka oceniała ludzi według ich statusu społecznego i, jakkolwiek by na to nie patrzeć, prawdopodobnie zaszczepiła synowi tę postawę. Podczas ich małej sprzeczki Konstantin nie przerywał matce ani nie kazał jej przepraszać. Mruczał, jakby wątpił i bał się kogoś urazić nieostrożnym słowem. Rita nie chciała dołączyć do rodziny, w której ludzie uśmiechaliby się do niej z powodu jej statusu, a nie dlatego, że udało jej się ich oczarować jako osoba. A było za wcześnie, żeby się spieszyć, bo na razie planowała jeszcze karierę i nauczyć się rozumieć ludzi.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *