Mamo, dlaczego dziadek wysłał mi dzisiaj wiadomość, że za kilka dni odwiedzi nas babcia? – zapytał Lesha swoją mamę.
– Dziadku? Który? Dziadek Wasia czy Dziadek Sława? – Katia nie zrozumiała pytania syna.
– Dziadku Sławo! Ojcze tatusia! – odpowiedział chłopiec.
– Ojej! Czemu twój ojciec nic mi nie powiedział? – zdziwiła się w końcu, ale nie odpowiedziała na pytanie syna, bo nie wiedziała, co mu powiedzieć.
– Nie wiem, mamo, dlaczego tata ci nic nie powiedział? Może zapomniał? A może dziadek mu nic nie powiedział! Często z nim rozmawiam! Lubimy grać w szachy i często korespondujemy na tym tle… – zasugerował.
– Tak… Ona nie przychodziła do nas od czasu, gdy miałeś trzy lata, kiedy to wywołała tu skandal i powiedziała, że nas wszystkich nienawidzi!
„Mamo, pamiętam to wszystko bardzo dobrze, chociaż minęło już jedenaście lat!” – powiedział chłopiec sarkastycznie.
„No cóż, przepraszam!” odpowiedziała Jekaterina tym samym tonem, co jej syn.
„Okazuje się, że nie wiesz, dlaczego ona chce do nas przyjść… Musimy porozmawiać o tym z tatą dziś wieczorem…” – pomyślał w końcu.
– I nie tylko ty! Nie chcę powtórki twoich urodzin! Mam już dość tego gadania! A tobie chyba tym bardziej! Może Sasza wie, co się tam dzieje? Pytałaś siostrę, może rozmawia z babcią?
– Co ci jest? Sasza się jej boi, mamo! – oburzyła się Lesza. – Kiedyś poszła pomóc babci w domu, a ta zaczęła ją przeklinać, że Sasza nigdy nie wyjdzie za mąż, kiedy dorośnie, bo jest twoją córką! Krótko mówiąc, próbowała ją przeciwko tobie nastawić! Nie mówiła ci? To było w zeszłym roku, latem!
A Katia patrzyła na syna oczami coraz bardziej rozszerzającymi się z oburzenia, zdziwienia i gniewu na teściową. Jaka normalna babcia zachowywałaby się w ten sposób wobec własnej wnuczki, zwłaszcza takiej, która przyszła jej pomóc? Oczywiście, że nie!
Katia nadal rozumiała, że jej teściowa może ją, jej synową, osobiście nienawidzić i życzyć jej różnych złych rzeczy, ale jej wnuczka?
– Jeśli się u nas pojawi, a ja będę w domu, to ją rozszarpię dla twojej siostry! – powiedziała Jekaterina do syna z nieskrywaną nienawiścią. – A jeśli mnie nie będzie… Zadzwoń, żebym mogła przyjechać! Dobrze?
„Mamo… wszystko rozumiem, ale wydaje mi się, że to trochę za dużo…” – niepewnie odpowiedziała Lesha swojej matce.
– Za dużo?! – zdziwiła się. – Za dużo to, kiedy babcia mówi coś takiego do wnuczki! Za dużo to, kiedy na własnych urodzinach kapnęłaś jej kroplę soku na sukienkę, a ona zrobiła przez to awanturę aż do sufitu! A potem chciała cię uderzyć! To już przesada! A gdyby twój ojciec osobiście jej nie wyrzucił za drzwi, to bym ją zwinęła na podłodze! – powiedziała Katia.
– Już dobrze! Mamo, tylko się teraz nie denerwuj!
– Nie martw się, kochanie! Nie musisz się mnie bać! Ani ty, ani twoja siostra! Ale twoja babcia…
„Pomyślałem po prostu, że nie powinniśmy jej wpuszczać do domu!” – zasugerował matce.
– Prześlizgnie się przez każdą szparę jak karaluch! Znajdzie sposób! Ale jeśli jesteś sam w domu z Saszą, nawet nie pytaj: „Kto tam?”, jeśli zobaczysz ją przez wizjer! Nie hałasuj za drzwiami, bo cię namówi, żebyś jej otworzył!
– A co jeśli tata ją wpuści?
– Mam nadzieję, że ma dość rozumu, żeby tego nie robić… Ale jeśli nie, to po prostu do mnie zadzwoń! Zrozumiano?
– Tak, mamo! Oczywiście! – odpowiedział jej.
Wieczorem, kiedy mąż Katii wrócił do domu, ona od razu po kolacji zadała mu pytanie:
— Czy wiesz, że twoja mama przyjedzie do nas za kilka dni?
– Co?! – Zakrztusił się wodą, którą tam stał i zaczęła mu lecieć nosem.
– Co ja słyszałem! Lesha mi dziś powiedziała, że twój ojciec do niego o tym pisał! Dlatego teraz cię o to pytam!
– To oczywiście nowina… Po tych wszystkich wygłupach, ona nadal zamierza do nas przyjechać? Nie wpuszczę jej! – oświadczył Mikołaj żonie.
– Czy wiesz, że Sasza pojechał do niej w zeszłym roku latem? Chyba żeby jej w czymś pomóc, ale to nie jest pewne! Lesza mi o tym dzisiaj opowiadała…
– Tak, sam ją stamtąd zabrałem, bo dzwoniła do mnie ze wsi z płaczem, kiedy odchodziła od rodziców! Zrobiłem z nią taką aferę z matką, że myślałem, że ją tam osobiście uduszę! Ojciec w porę interweniował, inaczej teraz przywoziłbyś mi paczki tylko do więzienia!
– Czemu mi o tym nie powiedziałeś? Czemu dowiaduję się o tym ponad pół roku później? Czemu…
– Myślałem, że dzieciaki ci powiedzą! Czemu się teraz do mnie czepiasz? Poza tym nie chciałem ci przeszkadzać, wiem, że dla dzieciaków rozszarpałbyś każdego! A ja już bym ci przynosił paczki! – Kola próbował załagodzić napiętą rozmowę takim żartem.
– Tak… Mamy szczęście z twoją mamą… – odpowiedziała Katia smutno mężowi. – I z dziećmi, i z babcią… A dlaczego ona w ogóle dopiero teraz zamierza do nas przyjechać?
— Nie mam pojęcia, Katya! Ale jutro mogę zadzwonić do ojca i to wyjaśnić! Chociaż, co masz na myśli mówiąc „mogę”? Zrobię to jutro w pracy! Nie chcę już żadnych niespodzianek! Mam dość sprzątania po tym, co ona robi mojej rodzinie!
– Tak, tak, zrób to! – zgodziła się żona. – A potem zadzwoń do mnie i powiedz, czego się dowiedziałeś!
– Oczywiście! – Kola skinął głową w odpowiedzi. – Ale teraz zastanawiam się, dlaczego ojciec pisał do Lyoszki, a do mnie nie? – pomyślał później.
– Jesteś zazdrosny? – uśmiechnęła się Katya.
– Co? Nie, oczywiście, że nie! Wiem, że mają tam wspólne zainteresowania, te szachy, ale mimo wszystko…
– Myślę, że najważniejsze w tej sytuacji jest to, że dowiedzieliśmy się wszystkiego wcześniej! A potem wyciągniemy wnioski!
– To też prawda…
Następnego dnia Kola, zgodnie z obietnicą daną żonie, zadzwonił do ojca, aby dowiedzieć się, jak wygląda sytuacja z wizytą matki w domu. Ojciec powiedział mu, że jedzie do szpitala na badania, dostała skierowanie z lokalnej, małej kliniki i jedzie do miasta. Ale powód, dla którego jedzie odwiedzić rodzinę syna, również pozostawał dla niego zagadką, ponieważ do tej pory tylko przeklinała Koli i jego rodzinę, mimo że był on jedynym synem. Kiedy mąż zapytał ją, dlaczego tam jedzie, milczała i w końcu zmieniła temat. Nie chciała nikomu nic powiedzieć.
A kiedy sam Kola postanowił do niej zadzwonić, okazało się, że matka w ogóle wpisała go na „czarną listę”. Ale Kola nie był tym specjalnie zmartwiony, wręcz przeciwnie, można by rzec, zdziwiony.
Minął miesiąc, odkąd wszystko wyszło na jaw, a wszyscy domownicy zostali poinformowani i wiedzieli, że po przyjeździe babci Ziny, pod żadnym pozorem nie wolno jej otwierać drzwi do mieszkania. Liosza i Sasza zostali nawet poinstruowani, żeby nie rozmawiać z nią przez drzwi, więc Katia i Kola trochę się uspokoili. A matka Koli nie spieszyła się z przyjazdem. Wszyscy mieli nadzieję, że nie przyjdzie.
Ale miesiąc później, gdy w domu była tylko dziesięcioletnia Sasza, dostała reprymendę od matki za nieautoryzowany wyjazd na wieś w jej wieku. I że powinna uprzedzić oboje rodziców o takich rzeczach z wyprzedzeniem, a nie dzwonić do jednego dopiero po fakcie z tą „wycieczką”.
Po miesiącu Sasza zapomniała, że musi cicho podchodzić do drzwi, gdy ona lub ona i jej brat byli w domu, i gdy tylko zadzwonił dzwonek, od razu rzuciła się, by otworzyć, nawet nie pytając, kto przyszedł, ponieważ myślała, że to jej koleżanka z klasy i najlepsza przyjaciółka, która mieszkała cztery piętra wyżej.
Ale na progu nie stała dziesięcioletnia dziewczynka, tylko babcia Nina z drapieżnym uśmiechem na twarzy…
„Babciu?” zapytała Sasza, oszołomiona.
– Spodziewałaś się kogoś innego? – zapytała w odpowiedzi Nina Ignatjewna. – No to cię rozczaruję! Jest ktoś jeszcze w domu?
Sasha w milczeniu pokręciła głową.
– To zrób mi szybko herbaty! Nie widzisz, że jestem zmęczona po drodze? – nakazała jej kobieta, wciskając się bez pozwolenia do mieszkania.
„Ale mamo i tato…” Sasza próbowała protestować.
– Nie obchodzą mnie twoi głupi rodzice! Ugotuj mi to szybko! – warknęła “babcia”.
Sasza natychmiast pobiegła do kuchni, aby zrealizować zamówienie, ponieważ bardzo bała się spotkać ponownie Ninę Ignatjewnę po tak długim czasie.
– Czemu przestałaś mnie odwiedzać? Przyjechałaś raz i na tym koniec? Czemu jesteś taka obojętna wobec rodziców ojca? – zapytała babcia dziewczynki. – Czy twoja matka się o tym dowiedziała i zabroniła ci do mnie przychodzić? A może twój ojciec…
– Sasza, jesteś w domu? – z korytarza dobiegł głos Leshy.
– Więc nie jest sama! – usłyszał chłopiec w odpowiedzi nienawistny głos swojej “babci”, pamiętał ten głos z czasów, gdy miał trzy lata…
Natychmiast zaczął dzwonić do matki, a gdy ta nie odbierała, do ojca, aby ostrzec go przed niebezpieczeństwem i poprosić przynajmniej jednego z dorosłych o szybszy powrót do domu.
– Tato! Babcia przyjechała, a Sasza wpuścił ją do domu! – powiedział szybko i półszeptem, żeby nikt oprócz ojca go nie usłyszał.
– Co masz na myśli? Jak? Kiedy? – Mikołaj natychmiast wpadł w panikę. – Chociaż, nie szkodzi, będę już! Za jakieś dwadzieścia minut, może szybciej! – Liosza natychmiast usłyszał dźwięki z drugiej strony linii telefonicznej, gdy ojciec pobiegł do samochodu. – Dzwoniłeś do mamy?
– Tak, ona nie odbiera telefonu, pewnie pracuje, wiesz jak ona to wszystko robi!
– Dobrze! Teraz sam do niej zadzwonię!
Kiedy zadzwonił do żony, okazało się, że Katia jest już prawie w domu i nie mogła odebrać telefonu, bo przejeżdżała obok punktu kontrolnego, za co zostałaby zatrzymana i ukarana mandatem. Natychmiast opowiedział żonie, co się dzieje w domu, i dodał, że sam już wraca do domu.
Katia wpadła do mieszkania dosłownie pięć minut po rozmowie z mężem.
„Gdzie ona jest?!” zapytała ostro syna, który spotkał matkę na korytarzu.
– Jest w salonie z Saszą, próbuje ją namówić, żeby się do nich wprowadziła i, jak zwykle, wyzywa cię! Kilka razy próbowałem ją uciszyć, ale…
– Ach! Tu jesteś! Niszczycielko rodzin! – Nina Ignatjewna usłyszała głos synowej. – Przynajmniej twoja córka nie jest tak beznadziejna jak mój syn! Przynajmniej potrafi coś przekazać!
– Lesza, zabierz Saszę i idźcie do swoich pokoi! – powiedziała Katia do syna, nie patrząc na niego.
W tym momencie nie mogła oderwać oczu od teściowej…
Lesha wziął siostrę za rękę i poprowadził ją.
– A po co przyjechałeś? Kto cię do nas zaprosił?
– Nie potrzebuję, żeby mnie ktoś zapraszał! Przyjechałem do syna, a ty i twoje dzieci jesteście tylko gośćmi, w przeciwieństwie do mnie!
– O nie! Nie jesteśmy tu gośćmi! To też nasz dom! Ale nikt cię nie zapraszał! I powiedziano ci, żebyś już tu nie wtykał nosa! Czy źle zrozumiałeś, kiedy ci to z Kolą tłumaczyliśmy? Mam ci przypominać?
– Posłuchaj mnie, kochanie, nie obchodzi mnie Kola, ty, a tym bardziej twoje dzieci! Nie jesteście mi potrzebni wszyscy razem do niczego! A twoje tłumaczenia o tym czy owym – to jest absolutnie nie do przyjęcia!
– To po co przyszedłeś do nas, skoro nie potrzebujesz mnie, syna ani wnuków za nic? Znudziło ci się siedzenie w tej swojej nędznej dziurze?
„Zapomniałam ci powiedzieć!” – Nina Ignatjewna z oczekiwaniem odpowiedziała swojej synowej.
A Katia po prostu czekała na przybycie męża. Nie chciała wiązać się z tą kobietą, która dla Koli była tylko „matką” w słowach, ale tym bardziej nie chciała zostawiać dzieci samych ze sobą.
– Zapomniałam! Właśnie o to chodzi! – powiedziała bezczelnie Katia. – A co ty szeptałeś mojej córce? Czy nagle postanowiłeś ją zabrać do siebie?
– No cóż, potrzebuję pomocnika albo służącego! Zależy, jak na to spojrzeć! Nie bez powodu wychowałem Koli za moich czasów! Czas zapłacić!
„Co?!” Katia nie wytrzymała i krzyknęła na teściową.
– Katia! Gdzie ona jest? – krzyknął Kola z progu, wchodząc do domu.
– A oto i ona! Siedzi i mówi, że chce wziąć naszą córkę na służącą!
– Wstawaj i wyjdź stąd! Szybko! – powiedział gniewnie syn Niny Ignatjewny, wchodząc do salonu.
– Nawet bym o tym nie pomyślała! A ty powinieneś ugryźć się w język! – odpowiedziała mu matka.
Ale Kola nie zaczął go gryźć jak jego żona, czekając na coś, rozmawiając o czymś, po prostu podszedł do matki, chwycił ją za szyję od tyłu i siłą zaciągnął do progu. Kobieta, choć próbowała się bronić, kopać, wciąż była słabsza od syna siłą. Kola wyrzucił więc matkę na dwór, a żona również podała mu swoje rzeczy, które również poleciały za kobietą.
„Jeśli pojawisz się tu jeszcze raz, uwierz mi, nie będę już dla ciebie taki miły!” powiedział i zatrzasnął drzwi wejściowe za matką.
Po tym incydencie cała rodzina przez kilka dni była jak muchy senne. Zarówno dzieci, jak i rodzice byli bardzo roztargnieni i wyczerpani, jakby ktoś wysysał z nich energię wewnętrzną. Ale potem wszystko wróciło do normy, a Nina Ignatjewna przestała pojawiać się w ich domu.
Ale Sasza po kilku latach oszalała. Ciągle biegała do babci, powtarzając, że jej potrzebuje i tylko ona ją zrozumie.
Cała rodzina była bardzo zaskoczona, a nawet przerażona zachowaniem Aleksandry. A gdy wszystko osiągnęło szczyt histerii, Katia i jej mąż znaleźli dobrego psychiatrę, który był w stanie pomóc dziewczynce z tymi wybuchami agresji. Okazało się, że Nina Ignatjewna wiele jej opowiadała i niczym mantrę powtarzała, że potrzebuje tej dziewczyny i tylko ona ją zrozumie. To bardzo mocno zakorzeniło się w jej niedojrzałym mózgu, tak że sama zaszczepiła w sobie te myśli. A wraz z wejściem w okres dojrzewania, wszystko to zaczęło przelewać się na jej rodziców.
W końcu Katia i Kola, gdy Lesza poszła na studia, wyprowadzili ojca Koli z domu. Początkowo mężczyzna był chorowity i blady, ale dosłownie po trzech, czterech dniach rozłąki z żoną, zrobili mu dobrze i nikt już nigdy nie wyczerpie ich energii, zawsze będą w stanie stanąć w obronie siebie i swoich bliskich…