Zamknij się, mamo! Miałaś już swój dzień, – ale staruszka potrafiła sprowadzić synową na ziemię.

  • Mamo, znowu zjadłaś całe jedzenie? – oburzyła się Natalia. – Nie starczy ci jedzenia! Ile razy ci mówiłam, żebyś nie wchodziła do lodówki beze mnie!

„Byłam głodna” – powiedziała cicho Anastazja Waleriewna. „Nie jadłam nic od wczoraj. Zjadłam tylko kawałek…”

  • A co mnie to obchodzi? – Natalia nie dawała za wygraną. – W twoim wieku przejadanie się jest szkodliwe, a zresztą! Nie wynajęłam się, żeby cię karmić.

„Gdzie jest moja emerytura?” zapytała starsza kobieta.

– Tam, gdzie trzeba! – warknęła Natalia. – A jak miałabym płacić za media? Też z własnych pieniędzy?

Staruszka zaczęła cicho płakać, a Natalia spojrzała na nią z irytacją.

  • O mój Boże, zaczyna się! Mam już tego wszystkiego dość!

Natalia zauważyła kilka drobinek brudu na podłodze i sięgnęła po miotłę. Dosłownie wyrzucił Anastazję Waleriewną jak kota, który jej przeszkadzał. Kobieta odeszła, a Natalia zaczęła zamiatać z furią.

Ostatnio Natalię irytowało dosłownie wszystko. Zwłaszcza Anastazja Waleriewna, która chorowała na wszystko, co możliwe, ale uparcie trzymała się tego życia.

  • Kiedy umrzesz, stara wiedźmo? – mruknęła pod nosem Natalia, dosłownie zamiatając podłogę miotłą. – Jak długo potrafisz dymić niebo?

Ktoś zapukał do drzwi.

„Otwórz, mamo!” krzyknęła Natalia, nadal używając narzędzia czyszczącego.

Anastazja Waleriewna wyszła na korytarz, skąd wkrótce dobiegły głosy. Anastazja Waleriewna ożywiła rozmowę z kimś.

„Kto tam?” krzyknęła Natalia, nawet się nie odwracając.

Rozmowa na korytarzu trwała dalej, a gość najwyraźniej nie był sam. Natalia zainteresowała się i w końcu oderwała się od najważniejszego zajęcia.

  • Kto tam przyszedł?

Kobieta zrobiła kilka kroków w stronę korytarza, gdy do pokoju weszło dwóch nieznanych mężczyzn, żeby się z nią przywitać. Była wśród nich Anastazja Waleriewna.

„Dzień dobry” – powitał Natalię jeden z nich. „Nazywam się Wiktor Nikołajewicz. A ty jesteś Natalia?”

„No, powiedzmy” – odpowiedziała zdezorientowana kobieta. „Kim pan jest? Czy my się znamy?”

  • Spotkaliśmy się tylko raz – powiedział Wiktor Nikołajewicz. – I to w bardzo tajemniczych okolicznościach.
  • Jakież to interesujące – uśmiechnęła się Natalia. – A bardziej szczegółowo?

Po opowieści gościa nie miała już ochoty tylko na śmiech. Uklękła przed gościem i błagała go, żeby ją oszczędził…


Natalia i Wasilij zostali małżeństwem wbrew swojej woli. Winny był wypadek. Ale po kolei.

Oboje mieli kiedyś rodziny. W młodości Wasilij uwielbiał sprawiać kłopoty, i to dość głośno. Dlatego zarówno żona, jak i dzieci szybko się nim znudziły. Jego była żona, wykorzystując ciągłe pijaństwo Wasilija, oskubała go podczas rozwodu i odesłała z powrotem do matki.

Wasia miał wtedy już ponad 40 lat. Po kolejnych sześciu miesiącach picia, by uporać się ze smutkiem, trafił do szpitala, a lekarzom udało się cudem uratować go przed śmiercią. Coś w głowie mężczyzny jakby zaskoczyło i postanowił, że już wystarczy. Od tamtej pory nie czuł nawet zapachu alkoholu, nawet w święta. Kefir stał się jego napojem stołowym.

Stało się to 4 lata temu. I, o, cud! Sytuacja Wasi stopniowo się poprawiała. Znalazł dobrą pracę, co było zaskakujące biorąc pod uwagę jego wiek i biografię, a nawet kupił samochód. Starą Nivę, ale działa. Wygodna na ryby i polowania.

Jeśli chodzi o Natalię, miała podobną historię.

Mąż wyrzucił kobietę z domu po tym, jak przyłapał ją na gorącym uczynku z sąsiadem. Natalia wróciła również do jednopokojowego mieszkania swojej matki, gdzie mieszkały razem przez około rok, aż do jej śmierci.

Natalia miała 47 lat i postanowiła, że wciąż może ułożyć sobie życie osobiste. Rozejrzawszy się, zwróciła uwagę na swojego niepijącego sąsiada Wasilija. I kobieta ruszyła do boju: rzekomo przypadkowe spotkanie z podartą torbą i rozrzuconymi jabłkami, luźna rozmowa, zaproszenie na herbatę…

Zaczęli się spotykać, na szczęście Wasilij był niedaleko swojej ukochanej. Nie spieszył się jednak z podjęciem bardziej konkretnych kroków. Romantyczna wizyta bardzo mu odpowiadała.

Ale w mieszkaniu Natalii wybuchł pożar, tak wielki, że spłonął cały dom. Kobieta została w tym, co miała na sobie. Współczujący Wasilij przygarnął ją i zamieszkali razem.


„Źle zacząłeś” – powiedziała z niepokojem Anastazja Waleriewna, matka Wasi.

Kobieta była bardzo przesądna. Wasilij nie wierzył jednak w żaden mistycyzm. Co więcej, Natalia doskonale sprawdzała się jako gospodyni domowa i żona. Natalia dobrze dogadywała się również z jego matką, Anastazją Waleriewną. Nigdy jednak nie była zadowolona ze swojego statusu konkubiny.

„Wasya, podpiszmy” – nalegała na mężczyznę.

  • Dlaczego? – zdziwił się Wasia. – W naszym wieku, po co te wszystkie kłopoty? Czy my żyjemy aż tak źle?
  • A co, jeśli coś ci się stanie? – Natalia nie odpuszczała. – Wylecę stąd jak korek z butelki. A gdzie miałabym pójść? Być bezdomną?

Natalia otrzymała od państwa odszkodowanie za spalone mieszkanie. Jednak nie dało się za nie kupić nowego mieszkania. I na razie nie było takiej potrzeby. Kobieta wpłaciła pieniądze na depozyt i zaczęła zabiegać o legalizację związku Wasi.

„Co mogłoby mi się stać?” – zastanawiał się Wasia.

— Nigdy nic nie wiadomo… Życie jest nieprzewidywalne. Już raz byłeś w tamtym świecie.
A Wasia uległ i zawiózł ukochaną do urzędu stanu cywilnego, a potem zameldował ją w mieszkaniu swoim i matki.

Rok później stanął przed sądem i usłyszał wyrok za spowodowanie wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym i ucieczkę z miejsca zdarzenia. Pomimo faktu, że zmarły sam złamał przepisy ruchu drogowego, a Wasia był całkowicie trzeźwy, otrzymał prawdziwy wyrok i został wysłany do kolonii karnej. Okazało się, że na jego samochodzie widniał więcej niż jeden mandat.

Natalia i Anastazja Waleriewna zostały same.


I tutaj synowa pokazała swoją prawdziwą naturę.

Na początek wyprosiła Anastazję Waleriewną z odosobnionego i cichego pokoju do salonu, który był bezpośrednio połączony z kuchnią, a z którego korytarz prowadził na korytarz. Zimą w salonie było dość zimno i panowały przeciągi, ale Natalii wcale nie przeszkadzały skargi staruszki.

„Zamknij się, mamo! Już przeżyłaś swoje życie” – powiedziała do teściowej.

Bez pensji Wasi życie stało się dla nich bardzo trudne. Natalia postanowiła więc zaoszczędzić na jedzeniu dla teściowej.

– Siedzisz w domu, nie potrzebujesz energii – powiedziała synowa. – A ja muszę jeszcze pracować.
Anastazja Waleriewna zaczęła jeść raz dziennie. Natalia w całości pobierała emeryturę i sama zarządzała wszystkimi pieniędzmi w domu.

Staruszka nadal czasami próbowała się buntować i podkradać jedzenie z lodówki poza ustalonym harmonogramem. Natalia zaczęła zamykać lodówkę na kłódkę. Co prawda, czasami zapominała, ale wtedy Anastazja Walerjewna mogła coś przekąsić do swojej skromnej racji. Z powodu złego odżywiania staruszka zaczęła częściej chorować, ale Natalii to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie…

I tego dnia znów zbeształa Anastazję Waleriewnę za zjedzony kawałek pieczonej kiełbasy. Ale wizyta niespodziewanych gości radykalnie zmieniła nastrój Natalii…


Anastazja Waleriewna rzadko wychodziła z domu. Nogi bolały ją od dawna i trudno jej było chodzić. A Natalia nie przepadała za towarzystwem teściowej.

Ale tydzień przed wizytą Wiktora Nikołajewicza i jego towarzyszki pogoda na zewnątrz była tak cudowna, że staruszka nie mogła się oprzeć. Z trudem zeszła po schodach i usiadła na ławce przy wejściu, rozkoszując się delikatnymi promieniami słońca. Chłopcy tłoczyli się w pobliżu i wpatrywali się w coś na telefonach.

„To nagranie z kamery samochodowej” – wyjaśnił 15-letni Pashka z mieszkania po drugiej stronie ulicy. „O cholera, on jest w kropce!”

Sama Anastazja Walerjewna nie mogła pojąć, co ją pociąga w rozmowie chłopców. Cóż, dzieciaki wpatrywały się w telefony – rzecz normalna. Ale tym razem, z jakiegoś powodu, serce kobiety zabiło mocniej. Paszka również spojrzała na nią dziwnie. Ich oczy się spotkały. Po chłopcu było widać, że się waha.

– Paszo, co tam masz? – zapytała ostrożnie Anastazja Waleriewna.
Po namyśle Pasza pokazała jej nagranie. Kobieta była pod wrażeniem i podekscytowana.
– Czy możesz mi pomóc dowiedzieć się, kto to nagrał? – zapytała.
Nastolatka chętnie się zgodziła. Kilka dni później ten sam Wiktor Nikołajewicz zadzwonił do Anastazji Waleriewny. I oto był, i to nie sam.

Dowiedziawszy się, jaki jest cel jego wizyty, Natalia najpierw spróbowała rzucić się do ataku.

  • Jesteś zwykłym oszustem i szantażystą! – krzyknęła. – Zadzwonię na policję!

„To byłoby wspaniałe” – powiedział Wiktor Nikołajewicz.

Po obejrzeniu nagrania Natalia wyraźnie się uspokoiła. Wkrótce ze strachu pełzała na kolanach przed mężczyznami, błagając ich, żeby jej nie zabijali. Nawiasem mówiąc, Wiktor Nikołajewicz przyprowadził ze sobą zaprzyjaźnionego prawnika, który zgodził się pomóc Anastazji Walerjewnie w sporządzeniu oświadczenia w sprawie śmiertelnego wypadku drogowego, w którym oskarżony był Wasilij.

„Nie chcę iść do więzienia, nie chcę!” krzyczała Natalia. „Nie wytrzymam tam!”

A potem, pod presją gości, Natalia opowiedziała wszystko.

Tego dnia pozwoliła sobie napić się piwa, a potem namówiła Wasilija, żeby pozwolił jej prowadzić. Mężczyzna długo się wahał, ale Natalia wiedziała, jak go zmylić. Wasia uległ. Ale ostrzegł żonę, żeby jechała z minimalną prędkością.

Jednak Natalia znów zrobiła wszystko po swojemu. I podróż zakończyła się tragedią… Pieszy zginął na miejscu.

Natalia płakała i krzyczała, prosząc Wasilija o ratunek. Serce mężczyzny zamarło.

„Szybko zmieńcie miejsca” – rozkazał.

Kiedy inspektorzy drogówki przybyli na miejsce wypadku, Wasilij prowadził i powiedział, że potrącił mężczyznę. Nikt jednak nie wiedział, że wszystko jest nagrywane przez kamerę samochodową z zaparkowanego w pobliżu samochodu.

Po obejrzeniu nagrania Wiktor Nikołajewicz przez chwilę myślał, zdając sobie sprawę, że coś jest nie tak z nagraniem. Opublikował je w internecie z nadzieją, że ktoś się nim zainteresuje. Jednak wkrótce, pochłonięty swoimi sprawami, po prostu o tym zapomniał. A po rozmowie z Anastazją Walerjewną zganił się za nieodpowiedzialność.

„Proszę mi wybaczyć” – powiedział do staruszki, która spisywała zeznania pod dyktando adwokata, który przyjechał. „Nie mogłem sobie nawet wyobrazić, że to wszystko jest aż tak poważne…”

I Natalia zrozumiała, że jej piosenka została zaśpiewana.

Sprawa wkrótce została odesłana do ponownego procesu. Następnie Wasilij został uniewinniony i wrócił do domu.

Natalii już tam nie było, pospiesznie zniknęła w nieznanym kierunku zaraz po odejściu nieszczęsnych gości i zanim policja dotarła do domu. Kobieta została umieszczona na liście osób poszukiwanych, ale Wasilij nie interesował się jej losem. Zwłaszcza po tym, jak dowiedział się, jak traktowała jego matkę.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *