– Nie waż się rościć sobie prawa do części mojego mieszkania! Moi rodzice je kupili, a ty jesteś tu nikim i nie masz imienia.

  • Kirył, wróciłam! – Dasza zamknęła za sobą drzwi, zrzucając buty na korytarzu. – Nie uwierzysz, jakie piekło było dziś w pracy…

Cisza. Dasza poszła do kuchni, odłożyła torby z zakupami i zajrzała do salonu. Nikogo. Laptop męża był zamknięty, a na stoliku kawowym stała pusta butelka po piwie. Dasza westchnęła – Kirył „szukał pracy” od trzech dni. A raczej siedział w domu, grał w gry komputerowe i pił piwo.

Telefon w jego kieszeni zawibrował – wiadomość od matki: „Jak się masz? Czy Kirył znalazł pracę?”

Dasza odłożyła słuchawkę i nie odebrała. Co powiedzieć? Że jej mąż, którego wszyscy uważali za obiecującego młodego mężczyznę, od trzech miesięcy nie może znaleźć pracy, która by mu odpowiadała? Że sama spłaca kredyt, rachunki i jedzenie dla dwojga?

Dasza poszła do sypialni i usiadła na brzegu łóżka. Sześć miesięcy temu rodzice podarowali im to mieszkanie w prezencie ślubnym. Swietłana Nikołajewna, jej matka, była zachwycona Kiryłem – „tak wykształconym, dobrze wychowanym, o nienagannych manierach”. Jej ojciec, Wiktor Aleksandrowicz, był podejrzliwy wobec swojego przyszłego zięcia. „On jest zbyt idealny, Daszeńko. Każdy człowiek ma wady, a on je ukrywa. To alarmujące”.

Dasza nie słuchała. Kirył wydawał się jej ideałem – przystojny, inteligentny, wrażliwy. Ale małżeństwo szybko pokazało inną stronę jej męża. Gdy tylko dostali mieszkanie, Kirył „niespodziewanie” stracił pracę. Początkowo Dasza uwierzyła w jego opowieści o konflikcie z kierownictwem, o chęci znalezienia czegoś lepszego. Ale mijały tygodnie i miesiące, a mąż wymyślał tylko nowe wymówki.

Najpierw przeglądał oferty pracy – „nie odpowiadają moim kwalifikacjom”. Potem narzekał na niskie pensje – „nie będę tyle pracował za te grosze”. A teraz zupełnie przestał udawać, że szuka pracy.

Drzwi wejściowe zatrzasnęły się. Dasza wyszła z sypialni.

„Gdzie byłeś?” zapytała, patrząc na zarumienioną twarz męża.

  • Z przyjaciółmi! – Kirill minął ją i poszedł do łazienki. – Zrobił sobie małą przerwę w szukaniu pracy!
  • A jak tam poszukiwania? – Dasza skrzyżowała ramiona na piersi.
  • Nie zaczynaj! – Kirill przewrócił oczami. – Mam już dość twoich ciągłych narzekań!
  • Zmęczona?! – Dasza podniosła głos. – A ja mam już dość samodzielnego płacenia wszystkich rachunków! Zmęczona pracą do późna, podczas gdy ty siedzisz w domu!
  • Słuchaj, to nie moja wina, że tak wygląda obecna sytuacja z pracą! – Kirill odkręcił wodę i zaczął się myć. – Mówisz tak, jakbym celowo nie dostał pracy!
  • Już nie jestem taka pewna! – Dasza stanęła w drzwiach łazienki. – Może po prostu lubisz siedzieć mi na karku?

Kirill zakręcił wodę i zwrócił się do żony.

  • Na szyi? A czyje to mieszkanie, przypomnij mi?
  • Moi rodzice! – warknęła Dasza. – Dali nam ją w prezencie ślubnym, ale to nie znaczy, że nie możesz pracować i żyć moim kosztem!
  • Nie zaczynaj tej rozmowy! – Kirill minął ją i wszedł do salonu. – Jeśli chcesz wiedzieć, jutro mam rozmowę kwalifikacyjną!

Dasza chciała wierzyć, ale w ciągu miesięcy małżeństwa nauczyła się rozpoznawać kłamstwa męża.

— W jakim towarzystwie?

  • W Technology Solutions! – Kirill wyjął z lodówki nową butelkę piwa. – Dobra pensja, wygląda na to, że są perspektywy!

Dasza po cichu wyjęła telefon i otworzyła przeglądarkę. Wpisała w wyszukiwarkę „upadłość Technology Solutions”. I oto była – wiadomość sprzed dwóch tygodni o likwidacji firmy.

  • Znów kłamiesz! – Pokazała ekran mężowi. – Ta firma zbankrutowała dwa tygodnie temu!

Kirill zmarszczył brwi.

  • Chyba pomyliłem imię… Słuchaj, zostaw mnie w spokoju!
  • Mam dość twoich kłamstw, Kirył! – Dasza poczuła, jak łzy napływają jej do oczu. – Co ci się stało? Byłeś inny!

„Byłaś inna!” – warknął mąż. „Bardziej wyrozumiała, mniej wymagająca!”

  • Żądasz? – zaśmiała się Dasza. – Proszę cię tylko o znalezienie pracy i pomoc w wydatkach! To normalne u mężczyzny!

Kirill dopił piwo i wrzucił pustą butelkę do zlewu.

  • Świetnie! Jutro dostanę pracę jako ładowacz w supermarkecie! Czy to spełnia Twoje oczekiwania?
  • Przynajmniej ktoś! – krzyknęła Dasza. – Tylko nie siedź cały dzień w domu!

Zadzwonił telefon Kirilla. Spojrzał na ekran i szybko odrzucił połączenie.

„Kto to jest?” zapytała Dasza, zauważając jego zdenerwowanie.

  • Nikt! Tylko spam! – Kirill schował telefon do kieszeni.
  • Daj mi to! – Dasza wyciągnęła rękę.
  • Co? Żartujesz? – Kirill cofnął się. – Trzymaj się z daleka od mojego telefonu!

„Dawaj!” zażądała Dasza, robiąc krok w stronę męża.

  • Spadaj! – Kirył odepchnął ją i ruszył do drzwi. – Pójdę do Dimki! Nie chcę słuchać twoich histerii!

Drzwi zatrzasnęły się z hukiem. Dasza została sama. Telefon zadzwonił ponownie – tym razem do niej. Wiktor Aleksandrowicz.

„Tato, cześć…” odpowiedziała zmęczona.

  • Dashun, jak się masz? – W głosie ojca słychać było zaniepokojenie. – Mama mówi, że nie odpowiadasz na jej wiadomości!

Dasza milczała.

  • Wszystko w porządku, tato! Jestem po prostu… zmęczony…

— Czy Kirył znalazł pracę?

  • NIE!

„Tak właśnie myślałem!” – głos ojca był zirytowany. „Słuchaj, jeśli coś jest nie tak, zawsze możesz…”

  • Wszystko w porządku, tato! – przerwała Dasza. – Muszę iść, porozmawiamy później!

Rozłączyła się i opadła zmęczona na kanapę. Coś jej mówiło, że z jej małżeństwem jest coś nie tak. I nie chodziło tylko o brak pracy męża. Ten dziwny telefon…

Dasza obudziła się, słysząc dźwięk wiadomości. Zegar wskazywał wpół do jedenastej rano – zaspała! Kiryła nie było. „Pewnie spędził noc u Dimki” – pomyślała, pocierając oczy.

Wiadomość była od kolegi: „Spotkanie zostało przełożone, Klimenko szaleje. Gdzie jesteś?”

  • Kurwa! – Dasza wyskoczyła z łóżka i pobiegła do łazienki.

Pół godziny później, po pospiesznym makijażu i włożeniu pierwszej sukienki, jaka jej się nawinęła, wybiegła z mieszkania. Dzień zapowiadał się ciężko – raport kwartalny, niezadowolony szef i kompletny brak wsparcia ze strony męża. Dasza westchnęła i zamknęła drzwi na klucz. Nieprzyjemny posmak po wczorajszej kłótni nie ustępował. Dlaczego Kirył tak bardzo się zmienił? Gdzie zniknął ten troskliwy facet, który dawał jej kwiaty i gotował śniadanie?

Dzień pracy minął w zawrotnym tempie. Dasza ledwo zdołała odeprzeć skargi szefa, skończyła raport i wysłała go dosłownie minutę przed wyznaczonym czasem. O szóstej wieczorem, wyczerpana i głodna, postanowiła wrócić wcześniej do domu. „Może Kirył już wrócił i będziemy mogli normalnie porozmawiać” – pomyślała, podjeżdżając pod dom.

Otwierając drzwi mieszkania, Dasza usłyszała dziwne dźwięki dochodzące z sypialni. Serce jej zamarło. Cicho przeszła korytarzem, pchnęła luźno zamknięte drzwi sypialni i zamarła.

Kirył był w łóżku. Nie sam. Blond włosy nieznajomej dziewczyny leżały rozrzucone na poduszce, którą Dasza sama wybrała do ich małżeńskiej sypialni.

„Co tu się, do cholery, dzieje?!” Dasza nie poznawała własnego głosu.

Kirył podskoczył, jego twarz pokryła się czerwonymi plamami. Dziewczyna krzyknęła, naciągając koc pod samą brodę.

  • Dasza! Ty… Powinnaś być w pracy! – mruknął Kirył, gorączkowo szukając spodni.

– Jasne! – Dasza zacisnęła zęby, czując, jak wszystko w jej wnętrzu zamarza z wściekłości. – A ty powinnaś być na rozmowie kwalifikacyjnej! W zbankrutowanej firmie!

Kirill podskoczył i wciągnął dżinsy.

  • Dasza, to nie tak, jak myślisz…
  • O czym ty mówisz?! – Dasza zerwała z krzesła damską torebkę i rzuciła nią w blondynkę. – A ty kim jesteś? Przeprowadzasz wywiad?

Dziewczynka przestraszona, przyciskając koc do piersi, wydusiła:

— Ja… Alina… Kirill i ja po prostu…

„Zamknij się!” przerwała jej Dasza. „Ubieraj się i wynoś z mojego domu!”

Kirill zrobił krok w stronę swojej żony.

  • Dasza, uspokój się! Porozmawiajmy jak dorośli!
  • Jak dorośli? – Dasza cofnęła się. – Dobra! Oto rozmowa dla dorosłych: masz piętnaście minut, żeby się spakować i stąd wynieść! Na zawsze!

Kirill zbladł.

  • Nie możesz mnie wyrzucić! To nasze wspólne mieszkanie!
  • Moje! – powiedziała Dasza sucho. – Moi rodzice kupili to mieszkanie!
  • Dla nas! – zaprotestował Kirill, naciągając koszulkę. – Na nasz ślub! To własność rodzinna!

Dasza wybuchnęła śmiechem.

  • Rodzinę? Jaką rodzinę, Kirył? Właśnie ją zniszczyłeś swoim ogórkiem!

Blondynka, korzystając z chwili ciszy, szybko pozbierała porozrzucane ubrania i wślizgnęła się do łazienki.

  • Zamierzasz złożyć pozew o rozwód z powodu jednego błędu? – Kirill próbował wziąć żonę za rękę, ale ona go odepchnęła.

– Błędy? – Dasza skrzyżowała ręce na piersi. – Nie pracowałeś przez sześć miesięcy, okłamujesz mnie, a teraz zdradzasz mnie w łóżku! To nie błąd, Kirył! To ty! Prawdziwy ty!

Alina wyszła z łazienki ubrana, z makijażem zakrywającym połowę twarzy.

„Chyba pójdę…” mruknęła, kierując się w stronę wyjścia.

  • Stój! – Dasza zagrodziła jej drogę. – Od jak dawna się spotykacie?

Alina zawahała się.

  • Ja… My…
  • Trzy miesiące! – powiedział niespodziewanie stanowczo Kirył. – Przynajmniej nie musi mi codziennie gadać o pieniądzach!

Dasza poczuła, jak grunt usuwa jej się spod nóg. Trzy miesiące. Kirył zdradzał ją przez połowę ich wspólnego życia w tym mieszkaniu.

„Wynoście się! Oboje! Natychmiast!” powiedziała lodowatym tonem.

– Nie! – Kirył nagle spoważniał. – Nigdzie się nie wybieram! To mieszkanie należy do nas obojga! A jeśli chcesz rozwodu – świetnie! Ale zostanę tutaj, dopóki nie podzielimy się majątkiem!

  • Nie waż się nawet rościć sobie prawa do części mojego mieszkania! Moi rodzice mi je kupili, a ty jesteś tu nikim!

– Prawnie jestem twoim mężem! – uśmiechnął się Kirył. – I mam prawo do połowy wspólnego majątku! A mieszkanie, które dostałaś w prezencie ślubnym, zdecydowanie nim jest.

Dasza zamarła, uświadamiając sobie całą grozę sytuacji. Jej mąż był nie tylko leniwym człowiekiem i zdrajcą. Był też cynicznym, wyrachowanym manipulatorem.

„Zobaczymy!” syknęła. „A teraz złożę pozew o rozwód!”

Alina, stojąc wciąż na korytarzu, cicho zapytała:

  • Kirył, może naprawdę powinniśmy wyjść?

„Nigdzie się nie wybieram!” – warknął, nie patrząc na panią. „To moje mieszkanie, nie mniej niż jej!”

Minął tydzień. Dasza i Kirył żyli w mieszkaniu jak dwa wrogie państwa, zachowując zimną neutralność i unikając skrzyżowań. Przeniosła się do salonu, zostawiając sypialnię jemu – nie mogła leżeć w łóżku po jawnej zdradzie. Rano celowo wychodziła wcześniej i wracała później. A Kirył, jakby z niej kpiąc, zaczął sprowadzać do domu znajomych – hałaśliwych, pijanych, bezceremonialnych.

Dziś, otwierając drzwi mieszkania po pracy, Dasza usłyszała muzykę, śmiech i brzęk butelek. Rzuciwszy torebkę na szafkę nocną w korytarzu, weszła do salonu. Kirył i trójka jego przyjaciół grali w karty, stół był zastawiony piwem i chipsami. Na jej sofie, na której teraz spała, siedziała Alina – ta sama blondynka.

„Co tu się, do cholery, dzieje?” Dasza rozejrzała się po tym bałaganie.

  • O, moja żona wróciła! – zaśmiał się Kirył, nie podnosząc wzroku znad kart. – Dołączysz do nas?
  • Wynoście się z mojego domu! – Dasza spojrzała na nieproszonych gości. – Dość tego!

Jeden z facetów, łysy i z tatuażem na szyi, roześmiał się.

  • Masz okropną żonę, Kiriukh! Teraz widać, dlaczego bawisz się z Alinką!

Dasza podeszła do wieży stereo i wyciągnęła kabel. Muzyka ucichła.

  • Powiedziałem – wynoś się stąd!!!

Kirill powoli wstał.

– To mój dom, nie mniej niż twój! I zapraszam, kogo chcę! Jak ci się nie podoba, to wyjdź!

Dasza poczuła, że coś w niej pęka. Odwróciła się i wybiegła z mieszkania, trzaskając za sobą drzwiami. W windzie wyjęła telefon i wybrała numer.

  • Mamo, muszę z tobą porozmawiać! Pilnie!

Mieszkanie rodziców Daszy przywitało ją znajomym komfortem, który otaczał ją od dzieciństwa.

„Daszeńko, co się stało?” – mamrotała matka, widząc zapłakaną twarz córki.

  • Kirył… – Dasza zawahała się, nie wiedząc, od czego zacząć. – On mnie zdradza! A teraz nie chce się wyprowadzić z mieszkania, twierdzi, że ma do tego prawo!

Wiktor Aleksandrowicz, który czytał coś na krześle, nagle podniósł głowę.

  • Co on zrobił?!

Przy herbacie Dasza opowiedziała wszystko: jak przyłapała męża z kochanką, jak szantażuje ją mieszkaniem i jak urządza imprezy z kumplami od kieliszka.

„Złożyłam pozew o rozwód, ale on grozi, że pozwie mnie o połowę mieszkania. Mówi, że to był prezent ślubny dla nas obojga!” – zakończyła Dasza, ocierając łzy.

Swietłana Nikołajewna i Wiktor Aleksandrowicz wymienili spojrzenia.

– Kochanie! – zaczęła cicho matka. – Nie martw się o mieszkanie! Jest zarejestrowane na moje nazwisko!

Dasza podniosła oczy pełne łez.

  • Co? Ale myślałem…

– Wiedzieliśmy, że dajemy ci to w prezencie ślubnym! – kontynuowała Swietłana Nikołajewna. – Ale twój ojciec nalegał, żeby dokumenty były wystawione na moje nazwisko! Na wszelki wypadek!

Wiktor Aleksandrowicz zaśmiał się śmiechem.

– Nie ufałem temu łajdakowi od samego początku! Wszystko szło mu za gładko! Zbyt idealnie, rozumiesz? Nie ma takich ludzi!

  • Czemu mi nie powiedziałeś? – Dasza patrzyła zmieszana to na ojca, to na matkę.

– Nie chcieliśmy psuć wam radości! – Swietłana Nikołajewna ścisnęła dłoń córki. – Byliście tacy szczęśliwi! A my postanowiliśmy… zagrać bezpiecznie!

  • Więc Kirył nie ma żadnych praw do mieszkania? – Dasza poczuła, jak w jej wnętrzu rozlewa się ulga.
  • Absolutnie żadnego! – stanowczo powiedział Wiktor Aleksandrowicz. – A ten pasożyt musi się stamtąd natychmiast wynosić!

Dasza wyprostowała się, czując przypływ sił. Po raz pierwszy w tym strasznym tygodniu dostrzegła wyjście.

  • Musimy mu o tym powiedzieć!
  • Pójdę z tobą! – Wiktor Aleksandrowicz wstał. – Ta rozmowa musi odbyć się w mojej obecności!
  • Tato, nie! – Dasza pokręciła głową. – Dam sobie radę!
  • Nie, córko! – ojciec wziął kurtkę. – Już dawno chciałem z tym… mężem porozmawiać!
  • Wit, tylko żadnej przemocy fizycznej! – ostrzegła surowo Swietłana Nikołajewna.

„Zobaczymy!” warknął, kierując się do drzwi. „Jeśli ten drań dobrowolnie się spakuje, nie będzie żadnych konsekwencji!”

Kiedy Dasza otworzyła drzwi mieszkania, gości już nie było. Tylko Kirył leżał na sofie i przeglądał coś na telefonie.

  • Przyszedłeś! – Spojrzał w górę. – A ja myślałem, że pobiegłeś do mamy i taty, żeby się poskarżyć!
  • Dokładnie! – Dasza weszła do pokoju, a za nią Wiktor Aleksandrowicz.

Kirill spiął się, gdy zobaczył swojego teścia.

  • Witaj, Wiktorze Aleksandrowiczu! – Uśmiechnął się nerwowo. – Zdecydowałeś się nas odwiedzić?
  • Postanowiłem porozmawiać! – Ojciec Daszy zacisnął pięści. – O twojej przyszłości! A raczej o jej braku w tym mieszkaniu!

Kirill powoli podniósł się z sofy, przenosząc wzrok z Daszy na jej ojca.

„Rozumiem twoje obawy, Wiktorze Aleksandrowiczu, ale to prywatna sprawa Daszy i moja!” – starał się zachować spokój. „Konflikty rodzinne się zdarzają i sami je rozwiążemy!”

– Nie ma już „ciebie”! – warknął Wiktor Aleksandrowicz. – Moja córka złożyła pozew o rozwód! A ty wyprowadzasz się z tego mieszkania! Jeszcze dziś!

Kirill uśmiechnął się.

  • Z całym szacunkiem, ale nie możesz tu niczego decydować! To mieszkanie jest wspólną własnością, podarowałeś nam je w prezencie ślubnym!

– To mieszkanie… – Dasza zrobiła krok naprzód, rozkoszując się chwilą. – Należy do mojej mamy! Jest na nią zarejestrowane! I tak było od zawsze!

Kirill zamarł, a jego pewny siebie uśmiech zbladł.

  • Co za bzdura? Twoi rodzice nam to dali!

– Pozwolili nam w nim mieszkać! – wyjaśniła Dasza. – Ale prawnie mieszkanie należy do mojej matki! I ona chce, żebyś opuścił jej posesję!

  • Nie wierzę! – Kirill pokręcił głową. – Blefujesz!

Wiktor Aleksandrowicz w milczeniu wyjął dokumenty z wewnętrznej kieszeni marynarki i położył je na stoliku kawowym.

  • Certyfikat własności! Możesz go sprawdzić!

Kirill chwycił papiery i przejrzał je wzrokiem. Jego twarz się zmieniła, na jej powierzchni pojawiło się zrozumienie, a potem gniew.

„Zaplanowałeś to wszystko od samego początku!” syknął, rzucając dokumenty na stół. „Nie zamierzałeś oddać nam mieszkania!”

– Od początku wiedziałem, że chodzi ci o pieniądze mojej córki! – Wiktor Aleksandrowicz skrzyżował ręce na piersi. – I czas mnie nie zawiódł! Pół roku małżeństwa – a ty pokazałeś swoje prawdziwe oblicze! Leniwiec, zdrajca i pasożyt!

Kirill zwrócił wzrok na Daszę.

  • A ty? Wiedziałeś wszystko i milczałeś?

– Nie! – odpowiedziała cicho. – Dowiedziałam się dopiero dzisiaj! Ale jestem wdzięczna moim rodzicom za ich przezorność!

Kirill zaśmiał się nerwowo.

– Więc cała ta gadka o rodzinie, zaufaniu – tylko słowa? Twoi rodzice od samego początku spodziewali się, że nasze małżeństwo się rozpadnie!

  • A ty od początku planowałeś żyć na koszt mojej córki! – odparł Wiktor Aleksandrowicz. – Spakuj się i wyjedź!

Kirill zacisnął pięści.

  • Nie! Nigdzie się nie wybieram! Pójdę do sądu i udowodnię, że ten „prezent” był oszustwem!

– Powodzenia! – Wiktor Aleksandrowicz uśmiechnął się szeroko. – Nie masz ani jednego dowodu, ani jednego dokumentu, na którym to mieszkanie widniałoby jako prezent! Tylko słowa! Przeciwko dokumentom!

  • Mam świadków! – Kirill uparcie podniósł brodę. – Wszyscy wiedzą, że mieszkanie było prezentem ślubnym!
  • Zeznania przeciwko dokumentom majątkowym? – Wiktor Aleksandrowicz pokręcił głową. – Nawet mnie nie rozśmieszaj!

Dasza podeszła do szafy.

  • Spakuję twoje rzeczy! Masz godzinę!

Kirill złapał ją za rękę.

  • Nie możesz mi tego zrobić! Dokąd miałbym pójść?

„Puść moją córkę!” Głos Wiktora Aleksandrowicza stał się cichy i niebezpieczny.

Kirill nie słuchał, ściskając mocniej dłoń Daszy.

  • Nie możesz mnie wyrzucić na ulicę! Znam swoje prawa!

Wiktor Aleksandrowicz jednym ruchem odepchnął Kiryła od córki.

  • Nie masz żadnych praw w tym mieszkaniu! Jesteś nieproszonym gościem, wkraczającym na teren prywatny!

“Pieprz cię!” krzyknął Kirył i zamachnął się na Wiktora Aleksandrowicza.

To był błąd. Ojciec Daszy złapał zięcia za rękę i gwałtownie ją wykręcił, przez co Kirył zawył z bólu. Kolejny cios trafił w splot słoneczny – Kirył zgiął się wpół, łapiąc powietrze.

„Tato!” – krzyknęła Dasza, nie spodziewając się takiego obrotu spraw.

Wiktor Aleksandrowicz nie usłyszał. Cios za ciosem wyładowywał na Kirył całą nagromadzoną wściekłość – za oszukanie córki, za zdradę, za pasożytnictwo. Kirył, który początkowo próbował się opierać, teraz tylko zakrył głowę rękami.

  • Dosyć! – Dasza chwyciła ojca za ramię. – Zabijesz go!

Wiktor Aleksandrowicz zatrzymał się, ciężko oddychając. Kirył, cały we krwi, zsunął się po ścianie na podłogę.

– Jeśli jeszcze raz zbliżysz się do mojej córki… – powiedział Wiktor Aleksandrowicz, nachylając się ku twarzy zięcia. – Dokończę to, co zacząłem! I żaden sąd mnie nie powstrzyma! Rozumiesz?!

Kirill lekko skinął głową i splunął krwią.

  • Wynoś się stąd! – wyprostował się Wiktor Aleksandrowicz. – Dasza, pozbieraj jego graty!

Dasza, wciąż w szoku, cicho wyjęła walizkę i wrzuciła do niej rzeczy Kiryła. Powoli, trzymając się ściany, wstał.

„Pożałujecie tego!” – wychrypiał, patrząc na Daszę. „Oboje pożałujecie!”

  • Wynoś się! – warknął Wiktor Aleksandrowicz, robiąc krok w stronę zięcia.

Kirył złapał walizkę i szybko wymknął się za drzwi. Dasza i jej ojciec zostali sami.

„Nie myślałam, że tak się to skończy…” powiedziała cicho Dasza, siadając na sofie.

  • To dopiero początek twojego nowego życia, córko! – Wiktor Aleksandrowicz usiadł obok niej i objął ją ramionami. – Bez pasożytów i zdrajców!

Dasza kurczowo trzymała się ojca, czując dziwną pustkę, a jednocześnie ulgę. Mogła zacząć od nowa. W mieszkaniu, które, jak się okazało, zawsze było jedynie azylem stworzonym przez kochających rodziców. Nie rodzinnym gniazdem, ale miejscem, w którym mogła przeczekać każdą burzę…

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *