– O nie, kochanie! Nie masz prawa nikogo tu sprowadzać bez mojej zgody! Kupiłem to mieszkanie i to ja tu o wszystkim decyduję.

  • Pash, nie chcesz mi nic powiedzieć? – Alicja oderwała się od laptopa, gdy zauważyła, jak jej mąż nerwowo przegląda pościel w szafie.
  • Co masz na myśli? – Pasza nadal brał zestawy z najwyższej półki, których nie używał od kilku lat.
  • Dosłownie! Szukasz czegoś w starej bieliźnie! Ostatni raz tam zaglądałeś, kiedy rodzice twojego byłego kolegi z klasy nocowali! I to było, jeśli się nie mylę, trzy lata temu!
  • Ach, masz na myśli… – Pasza rzucił nonszalancko stertę pościeli na łóżko. – Syoma idzie! Z Lariską i dzieciakami!
  • Kiedy? – Alicja spiąła się.

„W piątek!” Pasza kontynuował przeglądanie prania, jakby była to najzwyklejsza rozmowa.

  • W ten piątek? Czyli za dwa dni?
  • Tak! Kirył miał jakąś ważną konsultację w klinice, a potem postanowili nas odwiedzić na weekend! – wyjaśnił Pasza, jakby to wszystko wyjaśniało.

Alicja powoli zamknęła laptopa.

  • I postanowiłeś mi o tym powiedzieć dwa dni przed ich przyjazdem? Niespodzianka, co?
  • No, daj spokój, Alicjo! – Pasza w końcu zwrócił się do żony. – To mój brat! Czemu tak reagujesz?

— Reaguję na to, że zapraszasz do siebie pięć osób, w tym trójkę dzieci, i stawiasz mnie przed faktem dokonanym! Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę, ile to zachodu? Gotowanie, sprzątanie, spanie… A moje plany na weekend w ogóle cię nie interesują?

  • Jakie plany? – prychnął Pasza. – Jak zwykle miałeś zamiar siedzieć przy laptopie!

— Po pierwsze, pracuję i nie „siedzę przed laptopem”! A po drugie, nawet gdybym planowała cały dzień gapić się w sufit, to mam do tego prawo — to moje mieszkanie!

– Zaczęło się! – Pasza przewrócił oczami. – Znów ty ze swoim „moim mieszkaniem”! Jesteśmy małżeństwem od pięciu lat, Aliso! Może to już wystarczy?

– Nie, to za mało! – warknęła Alicja. – Zwłaszcza kiedy zachowujesz się, jakbym nie była tu panią, a służącą! Naprawdę uważasz, że to normalne zaprosić pięć osób i nie zapytać mnie o zdanie?

W oczach Paszy pojawił się błysk irytacji.

  • Nie muszę pytać o pozwolenie, żeby zaprosić własnego brata!
  • O nie, kochanie! Nie masz prawa nikogo do nas sprowadzać bez mojej zgody! Kupiłem to mieszkanie i to ja będę tu o wszystkim decydował!

– Właśnie o tym mówię! – Pasza rozłożył szeroko ręce. – Jak tylko pojawi się choćby najmniejsza różnica zdań, od razu przypominasz mi, że mieszkanie jest twoje! To niesprawiedliwe, Alicjo!

— Szczerze, czy to oznacza, że podejmujesz decyzje za nas oboje i uważasz, że powinnam po cichu słuchać?

Pasza opuścił ręce.

  • Czemu się tak denerwujesz? Syoma to mój brat, nie widziałem go od dwóch lat! Jego starszy brat jest chory, muszą jechać do kliniki! Chcesz, żeby wydali pieniądze na hotel, skoro mogą u nas mieszkać?
  • Chcę, żebyś ty mnie najpierw zapytała! – Alicja skrzyżowała ramiona na piersi. – I nie stawiała mnie przed faktem dokonanym!
  • Dobrze, bierz pod uwagę, że pytałem! – Pasza znów zwrócił się do szafy. – Czy mogą więc przyjść?

Alicja pokręciła głową.

  • Nie rozumiesz, prawda? Nie chodzi o to, czy mogą przyjść, czy nie! Chodzi o szacunek! Chodzi o to, że uważasz, że nie ma potrzeby konsultować się ze mną w sprawach, które dotyczą nas obu!
  • Alice, Siemion nie miał czasu czekać, aż o tym porozmawiamy! Decyzja musiała zapaść szybko!
  • A ty oczywiście pomyliłaś go z nami oboma! – Alicja uśmiechnęła się gorzko. – Jak zawsze!
  • Tak, co w tym złego? Będą tu tylko trzy dni!
  • Trzy dni? – Alicja uniosła brwi. – To dopiero nowość! Najpierw powiedziałaś „w weekend”! A teraz już trzy dni! Co dalej? Tydzień? Miesiąc?
  • Trzy dni – to weekend plus piątek! W piątek lekarze zbadają Kiryła, a w niedzielę wieczorem wyjadą! Co w tym złego?

Alicja zmęczona pocierała skronie.

  • Pasza, ustalmy to! Twój brat z żoną i trójką dzieci przyjeżdżają na trzy dni! To znaczy, że muszę gotować dla siedmiu osób, sprzątać po nich, organizować im czas wolny… A ty postanowiłeś zrzucić to wszystko na mnie bez ostrzeżenia!

„Mogę pomóc…” Pasza wzruszył ramionami.

  • “Pomocy”? – Alicja zapytała ponownie. – Czyli nadal zamierzasz przerzucić na mnie główny ciężar?

– No cóż, nie idą do ciebie, idą do mnie! – Pasza zebrał pranie i poszedł do pustego pokoju gościnnego. – Nie rób z tego tragedii, Alicjo! Siemion to mój brat, tęsknię za nim! To wszystko! Czy nie możesz się po prostu cieszyć razem ze mną?

Alicja siedziała dalej przy stole, patrząc, jak jej mąż odchodzi. Pięć lat małżeństwa, a on wciąż nie rozumiał, że problemem nie jest wizyta brata, ale jego własne zachowanie. Sposób, w jaki wielokrotnie okazywał pogardę dla jej opinii.

Kiedy Pasza zniknął w pokoju gościnnym, Alisa nadal siedziała bez ruchu. To nie był pierwszy raz, kiedy coś takiego wydarzyło się w ich związku. Trzy lata temu Pasza równie niespodziewanie zaprosił kolegów na noworoczną kolację, konfrontując Alisę z tym faktem dzień przed świętami. Sześć miesięcy temu zorganizował w ich mieszkaniu zjazd absolwentów, „zapominając” ostrzec żonę. I za każdym razem, gdy wyrażała niezadowolenie, oskarżał ją o egoizm i przypominał, że w rodzinie konieczne są kompromisy.

Problem polegał na tym, że z jakiegoś powodu to ona zawsze musiała iść na kompromis.

Alicja słuchała. Z pokoju gościnnego dobiegały dźwięki rozmowy telefonicznej. Pasza dzwonił do brata, a intonacja głosu wskazywała, że rozmowa nie dotyczyła odwołania wizyty.

– Jasne, chodź! – powiedziała Pasza z namysłem i radosnym tonem. – Miejsca starczy dla wszystkich! Tak, Alisa wie… No wiesz, kobiety – mruknęła trochę – ale wszystko gra!

Alicja się spięła. Czyli sprawił, że wypadła kapryśnie i nieprzyjaźnie w oczach brata. Doskonale.

  • Nie, nie ma problemu! – kontynuował Pasza. – Trzy dni na pewno wystarczą, żeby odwiedzić wszystkich lekarzy, a przy okazji trochę odpoczniesz… Nie martw się o dzieci, Alisa ma dużo wolnego czasu, ona się nimi zajmie!

Alicja z trudem powstrzymała okrzyk oburzenia. „Mnóstwo wolnego czasu?” Pracowała zdalnie nie dlatego, że była bezczynna, ale dlatego, że taki był jej zawód. Tłumaczenie tekstów technicznych wymagało skupienia i ciszy, a nie gonienia za cudzymi dziećmi.

– Nie znasz jej! – Pasza zniżył głos, ale Alicja i tak słyszała każde słowo. – Ona zawsze tak reaguje na każdą zmianę planów! Po prostu to zignoruj, jestem do tego przyzwyczajona!

Alicja poczuła, że rumieni się z upokorzenia. Przez pięć lat małżeństwa jej mąż nigdy nie nauczył się jej szanować. Wstała i zdecydowanym krokiem ruszyła do pokoju gościnnego.

  • Tak, spotkamy się w piątek rano na dworcu! – mówił Pasza, gdy Alicja weszła. – Alicja będzie miała wszystko gotowe na popołudnie…

„Nie, nie zrobi tego!” – warknęła Alicja.

Pasza odwrócił się gwałtownie i zakrył telefon dłonią.

  • Jestem zajęty! Poczekaj!

– Nic nie będę gotować! – powiedziała stanowczo Alicja, patrząc mu prosto w oczy. – I nie będę siedzieć z dziećmi! Ty zaprosiłeś gości – ty ich zabawiasz! A ja muszę pracować!

Pasza skrzywiła się, dając do zrozumienia, że przeszkadza w rozmowie.

  • Tak, tak, Siemion, wszystko będzie dobrze… Co? O, to Alicja o coś pyta… Tak, do zobaczenia!

Rozłączył się i zwrócił się do żony.

  • Co ty robisz? Gadałem!
  • Słyszałem! Słyszałem, jak zarządzasz moim czasem! Jak okłamujesz brata, mówiąc, że wszystko u mnie w porządku, choć doskonale wiesz, że nie!
  • Co miałem powiedzieć? „Przepraszam, bracie, moja żona zabrania ci przychodzić z wizytą”?
  • Powinnaś była najpierw ze mną o tym porozmawiać! – Alicja poczuła, że się gotuje. – I nie waż się więcej marnować mojego czasu! Nie będę gotować ani zabawiać twoich gości!
  • Alicjo, bądź człowiekiem! – Pasza zmienił taktykę, przechodząc na błagalny ton. – Siemion z rodziną jadą w ważnej sprawie! Kirył ma problemy zdrowotne!

„Współczuję im, naprawdę!” Alicja starała się mówić spokojnie. „Ale to nie powód, żeby traktować mnie jak służącą!”

– A kto do nas przemawia? – Pasza rozłożył ręce. – Jesteś moją żoną, ja jestem twoim mężem! To normalne, że przyjmujemy krewnych razem!

  • Razem – tak! Ale nie wtedy, gdy ktoś decyduje się za dwoje!

Pasza rzucił się na łóżko, na rozłożoną pościel.

  • Co proponujesz? Zadzwonić i wszystko odwołać? Bilety już zabrali! A do lekarza ledwo się umawiają!

Alicja westchnęła.

– Nie sugeruję, żebyśmy odwołali wizytę! Mówię tylko, że skoro ich zaprosiłeś, to sam się nimi zajmij! Nie podejmę się gotowania, sprzątania i opieki nad dziećmi! Mam swoje własne sprawy do zrobienia!

– Ależ to egoizm! – oburzył się Pasza. – Muszę być z bratem, pokazać mu miasto, zawieźć Kiryła do lekarza! Kto zajmie się domem?

– Ty! Albo twój brat i jego żona! – warknęła Alicja. – Przecież są dorośli, prawda? Potrafią o siebie zadbać? A może twoja Larisa też uważa, że ktoś powinien jej usługiwać?

  • Co z tym tonem? – Pasza zmarszczył brwi. – To goście! Nie wstyd ci?
  • A tobie? Nie wstyd ci zapraszać ludzi bez porozumienia z żoną, a potem oczekiwać, że będzie pracować jak służąca?

Pasza wstał, podszedł do Alicji i położył jej ręce na ramionach.

  • Alisoczko, proszę! To dla mnie ważne! Przysięgam, że następnym razem na pewno wszystko omówię z wyprzedzeniem! Tym razem po prostu tak wyszło!

Alicja strząsnęła jego ręce.

– O to właśnie chodzi, Paszo! Z tobą „zawsze tak wychodzi”! A jeśli teraz ustąpię, to następnym razem znowu postawisz mnie przed faktem dokonanym! Nie! Tym razem się nie ugnie!

Piątek nadszedł z nieuchronnością klęski żywiołowej. Od wczesnego rana Alisa zamknęła się w swoim biurze, które urządzili w małym pokoju. Miała pilne tłumaczenie instrukcji obsługi sprzętu medycznego – klient spodziewał się materiału do wieczora. Pasza demonstracyjnie trząsł naczyniami w kuchni, jakby chciał pokazać, ile ma do zrobienia, ale Alisa nie uległa tej manipulacji.

O jedenastej trzasnęły drzwi wejściowe – Pasza poszedł spotkać się z bratem na stacji. Alisa odetchnęła z ulgą, w końcu mogła skupić się na pracy. Dwie godziny minęły niepostrzeżenie, aż ciszę przerwał dźwięk otwieranych drzwi i głosy dzieci.

  • Wow! To wszystko nasze? – rozległ się donośny głos, najwyraźniej należący do najmłodszego z siostrzeńców, Vitale.

„Fajnie tu!” – powtórzył ktoś inny, starszy – to musiał być Kirył.

– Tak, czuj się jak u siebie! – Alicja usłyszała głos Paszy. – Alicja! Dotarliśmy!

Niechętnie zachowała dokument i wyszła z biura. Na korytarzu panował chaos. Pięć osób z walizkami, plecakami i paczkami wypełniało całą wolną przestrzeń. Pasza krzątał się, próbując pomóc wszystkim jednocześnie.

  • Alisoczko, pamiętasz, to mój brat Siemion, jego żona Larysa! – Pasza wskazał na wysokiego mężczyznę, który wyglądał jak on, ale z cofającą się linią włosów i szczupłą blondynką o zmęczonej twarzy. – A to ich dzieci – Kirył, Witalij i Andżelika!

Kirył, chłopiec w wieku około dwunastu lat, lekko blady i chudy, skinął głową. Ośmioletni Witalij już badał regał z książkami w korytarzu, a pięcioletnia Angela mocno trzymała się za rękę mamy, z ciekawością patrząc na nową ciocię.

  • Cześć! – Alicja skinęła głową, zachowując neutralny wyraz twarzy. – Witaj!
  • Alice, dziękujemy, że nas przyjęłaś! – zaświergotała Larisa. – Jesteśmy bardzo wdzięczni! Pasza opowiadał nam o tobie tyle dobrego!

„Ciekawe, kiedy miał czas” – pomyślała Alicja, ale powiedziała głośno:

  • Wejdź do salonu, odpocznij po podróży! Niestety, jestem bardzo zajęty – pilne zamówienie na dziś wieczór!

Larisa i Siemion wymienili spojrzenia, wyraźnie zaskoczeni tym przyjęciem. Pasza szybko interweniował:

  • Alicja pracuje jako tłumaczka, ma ważny projekt! Ale już prawie skończyła, prawda, kochanie?

Alicja spojrzała na niego gniewnie.

  • Nie, jestem tylko w połowie! I muszę wracać do pracy!

Odwróciła się, chcąc odejść, ale Pasza złapał ją za łokieć.

— Może mógłbyś przynajmniej zaproponować gościom herbatę?

„Proponuję, żebyś im zaproponował herbatę!” odpowiedziała Alicja cicho, ale stanowczo, uwalniając rękę. „Jesteś gospodarzem!”

Wróciła do biura, zamykając za sobą drzwi. Przez cienką ścianę słychać było niezręczne słowa Paszy, który tłumaczył krewnym, że jego żona jest bardzo zajęta, ale wkrótce będzie wolna.

Pół godziny później ktoś zapukał do drzwi. Alicja otworzyła – na progu stał Pasza z twarzą wykrzywioną gniewem.

„Naprawdę planujesz tu siedzieć cały dzień?” syknął. „Larisa pyta, gdzie są talerze dzieci i czym karmić Angelę, jest wybredna!”

„A ty nie wiesz, gdzie w twoim domu są talerzyki dla niemowląt?” – odparła Alicja. „A ja w ogóle nie pamiętam, żebym miała jakieś talerzyki dla niemowląt! Nie planowaliśmy mieć dzieci, jeśli pamiętasz!”

– Alicjo, przestań! – Pasza zniżył głos do szeptu. – Siemion i Larisa już zrozumieli, że nie cieszysz się na ich widok! To nieładnie!

„Nieładnie zapraszać ludzi do czyjegoś domu bez pozwolenia gospodyni!” – warknęła Alicja. „A obiecałeś, że sam wszystko zorganizujesz!”

  • Nie mogę się oderwać! – Pasza rozłożył ręce. – Za godzinę muszę zabrać Kiryła do lekarza!

„To twój problem!” odpowiedziała spokojnie Alicja. „Jesteś dorosły, na pewno sobie poradzisz!”

Zamknęła drzwi i wróciła do pracy, czując mieszankę winy i satysfakcji. Z jednej strony czuła się niezręcznie w obecności gości, ale z drugiej w końcu wykazała się stanowczością.

Wieczorem hałas za drzwiami nasilił się. Dzieci najwyraźniej się już zadomowiły i biegały po mieszkaniu, krzycząc i trzaskając drzwiami. Alisa miała trudności z koncentracją, ale i tak skończyła tłumaczenie do ósmej wieczorem. Kiedy wyszła z biura, zastała prawdziwy bałagan: zabawki walały się wszędzie, na kuchennym stole piętrzyła się góra nieumytych naczyń, a w salonie Larisa i Siemion oglądali telewizję, podczas gdy dzieci skakały po kanapie.

  • O, idzie ciocia Alicja! – zawołał Witalij. – Masz konsolę?

„Nie!” warknęła Alicja.

„A co ze słodyczami?” – nalegał chłopiec.

  • Zapytaj wujka Paszy! – odpowiedziała Alicja, rozglądając się. – A gdzie on jest, swoją drogą?
  • Pasza poszedł na pizzę! – uśmiechnęła się Larisa. – Postanowiliśmy dziś nie gotować, wszyscy są zmęczeni! Dzieciaki są tu takie szczęśliwe! Wasze mieszkanie jest po prostu cudowne, tyle miejsca do zabawy!

Alicja spojrzała na okruszki rozsypane na dywanie, odciski palców na szklanym stoliku kawowym, plamę po soku na sofie i poczuła, że zaczyna się w niej gotować.

  • Lariso… – próbowała mówić spokojnie. – Czy mogłabyś dopilnować, żeby dzieci nie skakały po meblach? To nie plac zabaw!

Larisa uśmiechnęła się nieśmiało.

„Och, przepraszam, oni po prostu tak się cieszą z nowego miejsca! Dzieciaki, przestańcie skakać!” Machnęła ręką w stronę sofy, ale jej komenda najwyraźniej nie odniosła skutku.

Powrót Paszy z pizzą nie poprawił sytuacji. Kiedy wszedł obładowany pudłami, Alicja próbowała właśnie zetrzeć plamę z markera, którym Angela postanowiła „udekorować” kremową tapetę w korytarzu.

„Co tu się dzieje?” Pasza rozejrzał się po mieszkaniu, jakby widział je w takim stanie po raz pierwszy.

„Dzieje się dokładnie to, przed czym cię ostrzegałam!” – odpowiedziała sucho Alicja. „Twoi goście wywołali pogrom w moim domu!”

„W naszym domu!” – poprawił go automatycznie Pasza, ale zawahał się, gdy zobaczył wzrok żony.

– Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę, że tej tapety nie da się zmyć? Trzeba ją będzie wymienić! – Alicja wskazała na dzieło pięcioletniej Angeli. – A te meble? – Skinęła głową w stronę sofy, po której skaczą dzieci. – Myślisz, że jest przeznaczona do takiego użytku?

  • Alicja, przestań! – powiedział cicho Pasza, patrząc kątem oka na brata i żonę. – Omówimy wszystko później!
  • Nie, porozmawiamy o tym teraz! – Alicja się wyprostowała. – Byłam cierpliwa cały dzień, licząc, że chociaż spróbujesz opanować sytuację! Ale nic nie zrobiłeś!

Siemion wstał z sofy.

  • Pash, wygląda na to, że jesteśmy w złym momencie…

– Nie, jesteś w samą porę! – Alicja odwróciła się do niego. – Siemionie, osobiście nic do ciebie nie mam, ale twój brat cię zaprosił bez pytania mnie o zgodę! A teraz twoje dzieci demolują mi mieszkanie, a moja żona udaje, że nie widzi!

Larisa się rozgniewała.

– To tylko dzieci, potrzebują miejsca do zabawy! Nawet nie dałeś im żadnych zabawek!

„Dlaczego miałabym to zrobić?” – odparła Alicja. „Nie planowałam mieć dzieci w domu! Pasza podjął tę decyzję bez konsultacji ze mną!”

  • Co masz na myśli mówiąc „bez konsultacji”? – Siemion zmarszczył brwi. – Pasza powiedział, że oboje cieszycie się, że nas widzicie!

„Oczywiście, że tak powiedział!” Alicja uśmiechnęła się gorzko. „Bo przyzwyczaił się udawać, że moje zdanie się nie liczy!”

Pasza położył pudełka z pizzą na stole i zwrócił się do żony.

  • Alice, przestań robić scenę! Zachowujesz się niewłaściwie!
  • Niestosowne? – Alicja o mało się nie roześmiała. – Czy to ja jestem niestosowna? Bez ostrzeżenia wprowadziłaś do mojego domu pięć osób, oczekiwałaś, że będę im służyć, a kiedy odmówiłam, pozwoliłaś im zniszczyć wszystko dookoła!

„Nie sądzę, żebyśmy zniszczyli mieszkanie!” – powiedział chłodno Siemion. „Pasza, nie mówiłeś, że twoja żona jest taka… zasadnicza!”

– Przecież nie mam żadnych zasad, po prostu bronię swojego domu, swoich opinii, swoich granic! – odpowiedziała Alicja. – I wiesz co? Mam już dość! Nie będę już tego tolerować we własnym domu!

Zwróciła się do Paszy.

– Masz wybór! Albo Twoi goście od razu znajdą sobie inne miejsce na nocleg, albo Ty z nimi wyjedziesz!

  • Nie możesz ich wyrzucić! – oburzył się Pasza. – Kirył ma jutro konsultację!

– Mogę! – odpowiedziała spokojnie Alicja. – I robię to właśnie teraz! To mieszkanie należy do mnie i to ja decyduję, kto w nim mieszka!

  • Pasz, pakuj się, wyjeżdżamy! – Siemion położył rękę na ramieniu brata. – Nie zamierzam zostawać tam, gdzie nie jesteśmy mile widziani!
  • Nie, czekaj! – Spojrzenie Paszy przeskakiwało z żony na brata. – Alicja jest po prostu zmęczona, nie to miała na myśli…

„Właśnie o to mi chodziło!” warknęła Alicja. „Masz pół godziny, żeby się przygotować!”

  • A co z Kiryłem? – błagał Pasza. – On musi być rano w klinice!
  • To twój problem! – Alicja skrzyżowała ramiona na piersi. – Ty stworzyłeś tę sytuację – musisz ponieść konsekwencje!

Następne dwadzieścia minut minęło w zamęcie. Siemion i Larisa w milczeniu zbierali swoje rzeczy, dzieci ucichły, wyczuwając napięcie dorosłych. Pasza rzucił się między nich a Alisę, próbując przekonać żonę, by zmiękła, a potem uspokoiła krewnych.

„Nie możesz tego zrobić!” – wyszeptał do Alicji. „Gdzie spędzą noc?”

– W hotelu, jak normalni ludzie! – odpowiedziała. – Albo wynajmij im mieszkanie! Przecież znalazłeś kasę na pizzę!

Gdy drzwi zatrzasnęły się za gośćmi, Pasza zwrócił się do Alicji z twarzą płonącą gniewem.

  • Jesteś szczęśliwy?! Właśnie upokorzyłeś mnie przed moim bratem i zniszczyłeś nasz związek!
  • Nie, Paszo! – Alicja pokręciła głową. – To ty zniszczyłeś nasz związek, kiedy uznałeś, że moje zdanie nic nie znaczy! I to był ostatni raz, kiedy to zrobiłeś!

„Co to znaczy?” Pasza zmarszczył brwi.

  • To znaczy, że chcę, żebyś odszedł! Dziś! Natychmiast!
  • Co? Zwariowałeś? Gdzie ja mam iść?
  • W to samo miejsce, do którego wysłałaś swojego brata z rodziną! – odpowiedziała spokojnie Alicja. – Może to cię nauczy, jak cenić granice innych ludzi!

Tydzień później Pasza wrócił z kluczami do mieszkania, żeby odebrać resztę swoich rzeczy, ale odkrył, że zamki zostały wymienione. Nikt nie otworzył, gdy zadzwonił do drzwi. Zaledwie kilka godzin później na jego telefon przyszła wiadomość od Alisy: „Twoje rzeczy są w garażu. Klucz do garażu jest u konsjerża. Złożyłam pozew o rozwód”.

Stojąc przy garażu ze stertą pudeł, Pasza nie mógł uwierzyć, że wszystko skończyło się tak nagle. Był pewien, że Alisa po prostu pokazuje swój charakter, że opamięta się i pozwoli mu wrócić. Przecież nie mogła poważnie rozbić pięcioletniego małżeństwa przez tak błahostkę jak nieplanowani goście?

Ale Alicja potrafiła. Dla niej to nie była drobnostka, ale ostatnia kropla w kielichu cierpliwości, który przelał się po latach zaniedbań. Patrząc na pudła ze swoimi rzeczami, starannie zapakowane i opisane, Pasza po raz pierwszy uświadomił sobie, że stracił coś o wiele więcej niż tylko dach nad głową. Stracił kobietę, która przez pięć lat tolerowała jego egoizm, mając nadzieję, że się zmieni.

Ale nawet teraz, stojąc przed ruiną swojego małżeństwa, Pasza był pewien, że to Alisa jest winna wszystkiemu swoim uporem i dumą. Przecież wyrzuciła brata na bruk! Czy tak postępują normalni ludzie? Nie, zdecydowanie się myliła. I jeśli będzie trzeba, udowodni to całemu światu.

Ale jego opinia już nikogo nie interesowała. Zwłaszcza Alicji, która w końcu poczuła, co to znaczy mieszkać we własnym domu, bez konieczności ciągłego ustępstwa wobec osoby, która nie była w stanie uszanować jej życzeń…

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *