Mama powiedziała, że dwa samochody w rodzinie to za dużo! Więc będziesz musiał jej oddać swój samochód.

– Cześć! Właśnie skończyłam gotować obiad. Mam ci podać? – Alena zapytała męża.

– Zanim dotrę do kuchni przez ten cały chlew, jedzenie już wystygnie. Więc nie – odparł szorstko Aleksander. – W tym domu nie ma żadnego porządku! – dodał z irytacją.

„Sprzątam co tydzień” – zaczęła się usprawiedliwiać Alena. „Jeden z dwóch dni wolnych poświęcam wyłącznie na sprzątanie”.

„Kiedy byłem dzieckiem, moja matka nie pozwalała sobie na okazanie takiego braku szacunku mojemu ojcu!” – powiedział Alexander z wyzwaniem.

– Twoja mama nie pracowała ani jednego dnia. Oczywiście, miała czas, żeby codziennie dbać o idealny porządek – zaprotestowała Alena. – A tak przy okazji, ja też pracuję, tak jak ty. Jeśli pomożesz mi w weekendy, zrobimy o wiele więcej. Ja też się męczę i mam prawo do odpoczynku.

– Nie masz pracy, tylko marnujesz czas! Cały dzień doklejasz rzęsy głupim kobietom i malujesz brwi – wykręcił się Aleksander. – Czy pomyślałeś w ogóle, jak ciężko mi żyć w takim chlewie?

„Nawet nie wiem, co odpowiedzieć” – odpowiedziała Alena, wzdychając smutno.

– Wiedziałem! – mąż uśmiechnął się triumfalnie. – Rodzina nie jest dla ciebie priorytetem, po prostu to przyznaj!

– Nie chcesz mi pomóc, a jednocześnie twierdzisz, że nie nadaję się do życia rodzinnego? – Alena uniosła brwi ze zdziwienia.

– Tak, to prawda! – odpowiedział Sasza z uśmiechem. – Dobrze, co na obiad? – Zmienił nagle temat.

Podczas gdy Alena nakrywała do stołu, jej mąż uważnie obserwował każdy jej ruch.

– Co? – dziewczyna zauważyła jego przenikliwe spojrzenie.

– Nic, po prostu patrzę, jaki bałagan ma moja żona. Gdybyśmy mieszkali z moimi rodzicami, twoja matka od razu nauczyłaby cię szacunku do męża. Ja to proponowałem, ale ty nalegałeś na osobne mieszkanie. Więc jesteście tu, osobno. Nawet puree ziemniaczanego bez grudek nie potrafiłeś zrobić – warknął Aleksander.

– Co się dzisiaj z tobą dzieje? Nie rozumiem! – Alena w końcu nie wytrzymała.

„Jak zaczniesz się zachowywać normalnie, to będę w świetnym humorze” – kontynuował mąż.

„Nie widzę żadnych problemów w moim zachowaniu, ale widzę poważny problem w twoim stosunku do mnie” – powiedziała Alena, opierając dłonie na stole. „Szkoda, że nie mamy drugiego pokoju, żebym mogła spać osobno od ciebie”.

– O! Z łatwością to załatwię! – Aleksander gwałtownie wstał i ruszył do wyjścia.

„Dokąd idziesz?” zapytała zaskoczona Alena.

– Dziś nocuję u mamy. Jak tylko będziesz gotowa pokazać, że jesteś doskonałą gospodynią domową i żoną, zadzwoń do mnie, a zaraz przyjadę i sprawdzę – z tymi słowami Aleksander wyszedł z mieszkania, trzaskając za sobą drzwiami.

Wracając do stołu, Alena nie mogła przełknąć ani kęsa. Nie mogła zrozumieć, dlaczego jej mąż tak nagle się zmienił. Wcześniej cenił jej aktywność i zainteresowanie życiem, ale teraz żądał, by była jedynie pracownikiem obsługi.

Trzeci dzień z rzędu Aleksander nie spędził nocy w domu. Alena była niespokojna, ale nie odważyła się zadzwonić do męża. Zbyt mocno ją uraził swoimi ostrymi słowami.

Nadeszła sobota. Jak zwykle, Alena rozpoczęła poranek powoli: zjadła śniadanie, ogarnęła się i zaczęła sortować brudne rzeczy, które nagromadziły się w koszu przez cały tydzień. Kiedy nadszedł czas odkurzania, zadzwonił dzwonek do drzwi.

Pierwszą myślą Aleny było, że Sasza w końcu postanowiła wrócić do domu. Jednak gdy otworzyła drzwi, czekała na nią niespodziewana niespodzianka – w progu stała jej teściowa Swietłana Dmitriewna.

– No, cześć, kochanie! – przywitała się z synową i zaczęła zdejmować wierzchnie okrycie.

„Cześć” – odpowiedziała Alena, zaskoczona. „Co tu robisz?”

– Saneczka powiedziała, że kompletnie wymknąłeś się spod kontroli. Musimy cię nauczyć pracować – kobieta weszła do domu bezceremonialnie. – No to słuchaj. Musimy tu wszystko posprzątać i umyć narożną półkę, umyć też półkę na buty i posprzątać wszystkie buty, posprzątać antresolę, umyć kuchenkę i lodówkę…

Podczas gdy teściowa wymieniała zadania na dziś, Alena po prostu podążała za nią, nie rozumiejąc, co się dzieje. Kiedy Swietłana Dmitriewna w końcu skończyła wyliczać i zatrzymała się na środku pokoju, wydała rozkaz:

– No, po co tam stoisz? Bierz się do roboty. I zrób mi kawę. Lubię z mlekiem i dwiema łyżeczkami cukru.

– Co, przepraszam? – po tych słowach Alena w końcu oprzytomniała.

„Zrób mi kawy” – powiedziałam, powtórzyła teściowa.

„Dobrze, chodźmy do kuchni” – zaproponowała Alena.

Widząc, że jej synowa przygotowała dwie filiżanki, Swietłana Dmitriewna pospieszyła, by ją powstrzymać i przykryła jedną filiżankę dłonią.

– Ej, nie. Ty, dziewczyno, będziesz sprzątać. A ja będę pił kawę i pilnował ciebie.

– Co masz na myśli? Jak strażnik więzienny? – zapytała dziewczyna wprost.

„Jak śmiesz porównywać mnie do tych niegodnych ludzi?” – oburzyła się teściowa.

– No to pij kawę i idź. Sprzątaniem zajmę się sama, bez niczyich rekomendacji – odpowiedziała śmiało Alena.

„Już się zorientowałaś, że twój mąż wrócił do rodziców” – zauważyła sarkastycznie teściowa.

„Ma do tego prawo” – odpowiedziała spokojnie synowa. „Gdyby chciał się wszystkiego dowiedzieć, jak na dorosłego i rozsądnego człowieka przystało, zrobiłby to już dawno i nie wysyłał ciebie. Wybacz, ale wciąż mam plany na dziś. Wstrzymujesz mnie”.

„Co za bezczelna kobieta!” powiedziała niezadowolona Swietłana Dmitriewna, wydymając usta.

Po odejściu teściowej Alena poczuła, że wcale nie chce sprzątać i chciała spędzić dzień w miłej atmosferze. Zadzwoniła do przyjaciółki i umówiła się na spotkanie w kawiarni, żeby oderwać się od tej nieprzyjemnej sytuacji.

„Jestem w szoku!” – powiedziała cicho Kristina, kiedy Alena opowiedziała jej swoją historię. „Jak to wytrzymałaś?”

„Nawet nie wiem… Chyba byłam tak zaskoczona, że nie mogłam nic zrobić” – odpowiedziała Alena.

– Może porozmawiamy z Saszą? Niech się wytłumaczy – zasugerowała przyjaciółka. – No cóż, generalnie to oczywiście nie jest męskie.

Alena skinęła głową i westchnęła, nie odrywając wzroku od filiżanki z herbatą, której nie wypuściła.

„Po prostu myślę…” – zrobiła pauzę. „Może Sasza nie jest w moim typie? Jesteśmy zupełnie inni, mimo że spotykaliśmy się dość długo przed ślubem. Myślałam, że dobrze go znam” – dodała Alena.

Kiedy Alena rozstała się z przyjaciółką i podeszła do domu, zauważyła, że w oknach mieszkania pali się światło. Wzdychając, pomyślała, że czeka ją długa i trudna rozmowa z mężem.

„Witaj!” – zawołał radośnie Aleksander, otwierając drzwi wejściowe.

„Dzień dobry” – odpowiedziała Alena, trochę się wahając, nie spodziewając się, że zobaczy męża w tak podniosłym nastroju.

„A moja matka już mi wszystko opowiedziała!” – mąż nadal świecił niczym żarówka na wspólnym korytarzu.

– Co dokładnie? – dziewczyna stała się nieufna.

– Powiedziała, że oddasz jej swój samochód! – Sasza kiwnął głową z entuzjazmem. – Nie spodziewałem się czegoś takiego po tobie! Jesteś po prostu cudem! Idealna żona!

– Co, wybaczysz? – Alena prawie się zakrztusiła ze zdziwienia.

– Mama powiedziała, że dzisiaj doszliście do wniosku, że dwa samochody w rodzinie to za dużo, więc dajesz jej swój samochód. Zawsze marzyła o tym, żeby nauczyć się jeździć. A teraz pojawiła się taka okazja!

– Sasza, nie było takiej rozmowy – Alena skinęła głową. – Swietłana Dmitriewna coś wymyśliła.

Aleksander na chwilę zamarł, przyglądając się uważnie żonie.

„Mówisz, że moja matka mnie oszukała?” Aleksander się zaśmiał.

– Tak, coś w tym stylu. Nigdy nikomu nie oddam mojego samochodu, na który tak długo czekałam. Wiesz, jak o nim marzyłam – odparła Alena.

– Hmm, a ja myślałem, że jesteś na dobrej drodze. Ale nadal idziesz tą samą drogą – odpowiedział mąż niezadowolony.

„Więc, żeby żyć spokojnie, muszę cię we wszystkim zadowalać?” – zapytała wprost Alena.

– Jakże inaczej! Wiesz, ile dziewczyn miałem przed tobą, a wybrałem ciebie. Więc doceń to i nie popisuj się! – powiedział Sasza z pewnością siebie. – Kluczyki! – rozkazał i wyciągnął rękę.

Alena uniosła brwi i uważnie przyjrzała się mężowi, po czym weszła do pokoju i zaczęła wściekle wyrzucać rzeczy Saszy z szafy.

„Co robisz?” krzyknął Aleksander.

– Już tu nie mieszkasz! Czy ty postanowiłeś, że będę się kłaniać do twoich stóp i dziękować ci do końca życia? Znalazłeś dobroczyńcę! Idź i znajdź sobie innego głupca! – krzyknęła Alena.

„Nie bądź głupi” – powiedział Aleksander groźnie. „Jeśli odejdę, nie wrócę” – dodał.

– To spadaj. Nie chcę cię więcej widzieć! – Alena nawet nie musiała wypychać Saszy z mieszkania. Był zbyt pewny siebie, wierząc, że Alena podjęła złą decyzję i wkrótce będzie go błagać o wybaczenie.

Tak się jednak nie stało. Sasza wrócił do domu ojca z walizką w rękach. Swietłana Dmitriewna była tak pochłonięta swoimi sprawami, że nawet nie wyszła, żeby powitać syna. Kiedy wszedł do kuchni, gdzie matka piekła ciasta, Swietłana Dmitriewna, nie odwracając się do syna, powiedziała:

– Klucze możesz położyć na stoliku nocnym w korytarzu.

„Nie ma kluczy” – odpowiedział krótko Aleksander.

„Dlaczego?” Kobieta zsunęła okulary na czubek nosa i spojrzała surowo na syna.

– Alena wyrzuciła mnie z domu. Tu jest walizka, – Aleksander wskazał na korytarz.

– Za kogo ona się uważa? – Swietłana Dmitriewna zaczęła się dusić z oburzenia. – Nie ma twarzy, nie ma skóry, nie ma nawet własnego mieszkania, a już się popisuje! – dodała niezadowolona. – Teraz będę ją nazywać inaczej, będzie śpiewać.

„Abonent jest chwilowo niedostępny. Spróbuj oddzwonić później…”

Żadnemu z nich nie udało się dotrzeć do Aleny. Tego samego dnia złożyła pozew o rozwód, szczęśliwa, że nie zmarnowała lat na maminsynka, który słucha tylko swojej matki.

Nie mieli absolutnie nic do podziału. Każdy z małżonków miał własny samochód, kupiony przed ślubem. Aleksander był tak zajęty sobą, że przez dwa lata nie udało mu się nic zaoszczędzić. Uwielbiał rozpieszczać się różnymi drobiazgami: nowym telefonem, smartwatchem, słuchawkami.

Wszystko to wymagało inwestycji, a Alena nie chciała oszczędzać sama. Dlatego przekazała pieniądze rodzicom jako pomoc. Okazało się, że w tym czasie rodzice zaoszczędzili sporą sumę, wpłacając ją na depozyt. To bardzo pomogło dziewczynie, gdy po rozwodzie zdecydowała się na zakup mieszkania z kredytem hipotecznym.

A Sasza pozostał, by mieszkać z rodzicami: miał wszystko oprócz własnego zdania i własnej przestrzeni życiowej.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *