- Igorze, przypomnij mi, kiedy twoja mama ma urodziny? – zapytała Ola, nalewając poranną kawę do filiżanek.
„W przyszłą sobotę!” – odpowiedział mąż, nie odrywając wzroku od wiadomości w telefonie. „Dlaczego?”
- Nic, chciałam tylko wiedzieć! – Ola wzruszyła ramionami. – Muszę kupić jakiś prezent!
Igor podniósł wzrok znad ekranu.
- Mógłbyś sam do niej pojechać, kiedy ja będę w podróży służbowej! W końcu moglibyśmy się lepiej poznać!
Ola odstawiła filiżankę na stół trochę bardziej gwałtownie, niż zamierzała.
- Dlaczego? Odwiedziłem ją trzy razy i za każdym razem przeradzało się to w intensywne przesłuchanie o moje plany życiowe i plany posiadania dzieci!
- Ona jest po prostu ciekawa! – Igor uśmiechnął się pojednawczo. – Ona jest matką, ona się martwi!
- Martwienie się to jedno, ale bezceremonialne wtrącanie się w czyjeś życie to zupełnie co innego! – Ola usiadła naprzeciwko męża. – Jesteśmy małżeństwem od prawie roku, ale wciąż mam wrażenie, że twoja matka traktuje mnie jako chwilowe zjawisko w twoim życiu!
Igor westchnął.
– Nie traktuj tego tak! Mama zawsze była trochę apodyktyczna, ale chce dla nas jak najlepiej! Po prostu jej pokolenie inaczej postrzega relacje rodzinne! Nie tak jak teraz!
„Może…” Ola niechętnie się zgodziła. „Ale nie będę do niej biec sama, żeby słuchać wykładów o tym, jak źle się tobą opiekuję!”
To był koniec rozmowy. Kilka dni później Igor wyjechał w tygodniową podróż służbową, zostawiając Olę samą w ich małym, ale przytulnym mieszkaniu. Cieszyła się z możliwości spędzenia czasu tak, jak chciała: oglądając ulubione seriale, pracując nad zleceniami dla swojej freelancerki i nie gotując pełnych posiłków, zadowalając się sałatkami i kanapkami.
Trzeciego dnia ktoś niespodziewanie zapukał do drzwi. Ola otworzyła i zamarła w progu – przed nią stanęła Angelika Pawłowna.
- Cześć, kochanie! – uśmiechnęła się teściowa i nie czekając na zaproszenie, weszła do mieszkania. – Postanowiłam odwiedzić cię, póki Igora nie ma! Zrobimy sobie, że tak powiem, wieczór panieński!
Ola zdezorientowana odsunęła się, pozwalając przejść nieproszonemu gościowi.
- Anżeliko Pawłowno, mogłaś mnie uprzedzić o wizycie! To jakoś… Dziwnie tak wpadać…
- Dlaczego? – była szczerze zaskoczona, wchodząc do salonu i rozglądając się badawczo. – Jestem matką twojego męża! Poza tym chciałam ci zrobić niespodziankę!
Niespodzianka zdecydowanie się udała. Ola poczuła, jak jej plany spokojnego wieczoru rozsypują się na jej oczach.
- Przywiozłam tu zakupy! – Anżelika Pawłowna zaczęła rozkładać zawartość torby na stoliku kawowym. – I dżem malinowy! I ugotowałam ci mielone mięso! Wiem, że Igor…
- Dziękuję, ale to nie jest konieczne! – Ola próbowała powstrzymać kulinarną inwazję. – Mam wszystko!
Teściowa zignorowała jej słowa i kontynuowała rozładowywanie torby.
- Czemu u ciebie taki bałagan? Igor wyszedł, a ty się kompletnie zapuściłaś? – Skinęła głową w stronę kubka z niedopitą kawą i otwartego laptopa na sofie.
- Pracowałam! – odpowiedziała sucho Ola. – I tu jest czysto, tylko nie idealnie, jak trzeba!
– Och, pracowała! – Anżelika Pawłowna rozłożyła ręce. – A kto będzie gotował dla mojego męża? Zawsze karmiłam mojego zmarłego Wiktora rodziną, nawet gdy pracowałam na trzech etatach!
Ola zacisnęła zęby, tłumiąc irytację.
— Igor i ja mamy równe prawa! On sam świetnie gotuje, kiedy mnie nie ma w domu albo kiedy jestem zajęty!
Angelika Pawłowna pokręciła głową, jakby usłyszała absurdalny żart.
— Jaka inna równość? Mężczyzna powinien zarabiać, a kobieta dbać o całą rodzinę, tworzyć przytulność w domu! Inaczej rodzina się rozpadnie! — Spojrzała krytycznie na meble. — A cóż to za nowość wnętrzarska? Zasłony muszą być grube, żeby sąsiedzi nie zaglądali! — Nie wiedząc, do czego jeszcze się przyczepić, skupiła uwagę na zasłonach.
Ola wzięła głęboki oddech, próbując się uspokoić. Nienawidziła, gdy ktoś naruszał jej przestrzeń osobistą, a teściowa bezceremonialnie tratowała wszystko, czego dosięgnął jej wzrok.
- Angeliko Pawłowno! – powiedziała Ola tak spokojnie, jak to tylko możliwe. – Igor i ja sami decydujemy, jak urządzić nasz dom i budować relacje!
– Rozumiem, jak sobie radzisz! – prychnęła teściowa, kierując się do kuchni. – Bez doświadczenia starszych pokoleń młodzież zawsze będzie bałaganić! Nieważne, nauczę cię, jak robić wszystko dobrze! Bo mój Igor strasznie schudł! Pewnie źle je! Nie tak jak u nas w domu! Miał takie policzki… – zaczęła wspominać.
Ola czuła, że jej cierpliwość jest na wyczerpaniu. Nie chciała jednak kłócić się z teściową w pierwszej godzinie wizyty. Do powrotu męża pozostały jeszcze długie dni i nierozsądnie byłoby zaczynać je od kłótni. Postanowiła przeczekać wieczór, mając nadzieję, że Anżelika Pawłowna wróci jutro do domu. Ale jej teściowa, jak się wkrótce okazało, miała zupełnie inne plany.
Następny poranek rozpoczął się od dźwięków w kuchni. Ola otworzyła oczy i nie od razu zrozumiała, co się dzieje. Wtedy przypomniała sobie – Anżelikę Pawłownę. Dzień wcześniej jej teściowa powiedziała, że zostanie na kilka dni, żeby „posprzątać” i „nauczyć synową, jak właściwie opiekować się synem”. Ola próbowała protestować, ale Anżelika Pawłowna po prostu nie słuchała, rozpakowując już swoje rzeczy w salonie.
Zebrawszy odwagę, Ola wyszła do kuchni. Anżelika Pawłowna krzątała się przy kuchence, energicznie mieszając coś w rondlu.
„Dzień dobry!” powiedziała Ola, starając się zachować przyjazny ton.
– Nareszcie się obudziłaś! – teściowa spojrzała na zegarek. – Już dziewiąta! Musisz wstać najpóźniej o szóstej rano, żeby zdążyć posprzątać dom i zrobić śniadanie!
„Pracuję do późna!” – odpowiedziała spokojnie Ola. „Poza tym dzisiaj mam wolne!”
– Kobieta nie ma dni wolnych! – warknęła Anżelika Pawłowna. – A tak przy okazji, poukładałam trochę rzeczy w kuchni! Strasznie tu niewygodnie! Dziwnie trzymać garnki tak daleko od kuchenki! A przyprawy poukładałam jak należy! Jak mi wygodnie!
Ola poczuła, jak powoli narasta w niej złość. Jej idealna kuchnia, w której wszystko było na swoim miejscu, dokładnie tak, jak chciała, została bezceremonialnie przebudowana.
„Anżeliko Pawłowno!” – zaczęła, starając się mówić spokojnie. „Doceniam twoją chęć pomocy, ale wolę, żeby moje rzeczy pozostały na swoim miejscu!”
– To właśnie ten współczesny egoizm niszczy rodziny! – teściowa uniosła pouczająco łyżkę. – „Moje rzeczy”, „moja przestrzeń”… W rodzinie wszystko jest wspólne! Zawsze uczyłam tak mojego Wiktora i Igorek to rozumie! Ale ty nie rozumiesz i to jest problem!
„Igor i ja mamy swój własny związek!” Ola nalała sobie kawy, próbując skupić się na porannym rytuale. „I jesteśmy całkiem szczęśliwi!”
- Zadowolony? – Anżelika Pawłowna zachichotała sceptycznie. – Mój syn zasługuje na coś więcej niż żonę, która nawet nie potrafi ugotować obiadu! Wróci z podróży służbowej, a co mu podasz? Sałatkę w plastikowym opakowaniu?
Ola ścisnęła kubek mocniej.
— Oboje gotujemy! Czasami zamawiamy jedzenie! I jesteśmy z tego w pełni zadowoleni!
– Och, dziewczyno! – Anżelika Pawłowna pokręciła głową. – Jesteś jeszcze młoda i nic nie rozumiesz! Mąż to najważniejsza rzecz w życiu kobiety! Trzeba go rozpieszczać i pielęgnować, stworzyć mu warunki, żeby nawet nie pomyślał o odejściu albo odwróceniu wzroku! Ale ty niczego nie potrafisz zrobić dobrze! Widziałam, jak traktujesz swoje obowiązki!
- Robię wszystko, co uważam za słuszne! – Ola zaczęła tracić cierpliwość. – Igor nigdy nie narzekał!
– Oczywiście, że nie narzekał! Jest taki miły! – westchnęła teściowa. – Współczuje ci! Ale widzę, że za mało się starasz! Patrz, nakreśliłam ci plan, żebyś stała się lepszą żoną!
Angelika Pawłowna wyjęła z kieszeni złożoną kartkę papieru.
- Po pierwsze, trzeba wstać wcześnie, żeby zdążyć przygotować ciepłe śniadanie! Po drugie, obiad powinien składać się z trzech dań, nie mniej! Po trzecie, ubrania… Są jakoś zupełnie niekobiece! Igorek lubi bardziej delikatne kobiety! A nie chłopczyce w dżinsach i T-shirtach! Wiem!
- Skąd wiesz, co lubi Igor? – Ola położyła kubek na stole i skrzyżowała ręce na piersi. – Sami dowiemy się, co lubimy!
„Jestem jego matką!” – oburzyła się Angelika Pawłowna. „Wiem lepiej niż ktokolwiek, czego potrzebuje mój syn!”
- Od czasu naszego ślubu stałam się najbliższą osobą Igora! – stanowczo zaprotestowała Ola. – A uwierz mi, znam jego upodobania doskonale!
Teściowa zacisnęła usta.
– Martwi mnie twoja pewność siebie! Myślisz, że skoro masz dobrą pracę i piękny wygląd, to nie możesz sobie pozwolić na zajmowanie się mężem? Mylisz się! Mężczyźni szybko to zauważają!
Ola wzięła głęboki oddech. Nie było sensu się kłócić.
– Poza tym! – ciągnęła Angelika Pawłowna, wyraźnie wciągając się w temat. – Pomyślałam, że powinnyśmy się bliżej poznać! Jestem już stara, potrzebuję pomocy! Mogłabyś przychodzić raz w tygodniu, sprzątać, gotować na kilka dni do przodu! I robić zakupy – ciężko mi nosić torby!
Ola zamarła, nie wierząc własnym uszom.
- Chcesz, żebym została twoją gospodynią?
– Ależ ty jesteś niegrzeczna! – teściowa rozłożyła ręce. – Nie gospodynią, tylko asystentką! To zupełnie normalne – synowa pomaga teściowej! Za moich czasów, dla teściowej…
– Za twoich czasów mogłoby być inaczej! – przerwała jej Ola. – Ale ja mam swoje życie, pracę, plany! Nie mogę i nie chcę tracić czasu na rolę twojej asystentki!
Angelika Pawłowna spojrzała na synową z wyrazem zdziwienia i oburzenia.
– To twój problem – myślisz tylko o sobie! Ale powinieneś myśleć o swojej rodzinie! O moim synu, o mnie – o jego matce! Jesteśmy teraz jedną rodziną, a ty musisz…
– Nic nikomu nie jestem winna! – warknęła Ola, czując, że rozmowa wkracza na niebezpieczny poziom. – I na tym zakończmy! Muszę iść do pracy! Chociaż mam wolne, wolę to zrobić, niż dłużej cię słuchać!
Odwróciła się, by odejść, ale za nią odezwała się Angelika Pawłowna.
– Nie myśl, że po prostu odejdę! Nauczę cię szacunku dla starszych i właściwego stosunku do rodziny! Czy tego chcesz, czy nie!
Wieczorem drugiego dnia atmosfera w mieszkaniu stała się niezwykle napięta. Ola próbowała pracować na laptopie, ale Anżelika Pawłowna ciągle znajdowała jakiś powód, żeby ją rozproszyć – albo głośno przestawiała meble w salonie, albo włączała telewizor na cały regulator, albo natarczywie wołała ją do kuchni, żeby spróbowała kolejnego dania, które „Igoreczek tak uwielbia”.
„Olenko, musisz nauczyć się robić te kotlety!” – powtórzyła teściowa po raz piąty tego dnia, zaglądając do pokoju. „Odłóż komputer i chodź tu!”
Ola powoli zamknęła laptopa i zwróciła się do Angeliki Pawłownej.
- Pracuję! Nie mam czasu robić tego, do czego mnie zmuszasz!
„Praca nigdzie się nie ruszy!” – machnęła ręką teściowa. „Ale mąż może odejść, jeśli żona nie będzie gotować jego ulubionych potraw!”
„Igor nie ożenił się ze mną, bo umiem gotować!” – odpowiedziała chłodno Ola. „A on jest całkiem zadowolony z naszego życia!”
Teściowa zmrużyła oczy.
- Jesteś pewien? Ale widzę, że mój syn wygląda coraz gorzej! Schudł, ma cienie pod oczami! Nie rozumiesz, że to przez twoje nastawienie?
Ola poczuła, jak ostatnie krople jej cierpliwości odpływają.
- Anżeliko Pawłowno, ustalmy jedno! Nie zostanę twoją uczennicą ani asystentką! Mam własne życie i własną wizję rodziny! I proszę cię o uszanowanie mojego życia osobistego!
– Życie? – teściowa oburzona uniosła ręce. – Jakie jeszcze życie osobiste w rodzinie? Wszystkie te modne terminy psychologiczne usprawiedliwiają egoizm! Za moich czasów synowe szanowały swoje teściowe, pomagały im we wszystkim!
– Za twoich czasów kobiety nie miały wyboru! Były niewolnicami stagnacji! Choć nie wszystkie! – odparła Ola. – Teraz wszystko się zmieniło! Szanuję cię jako matkę Igora, ale to nie znaczy, że muszę ulegać twoim kaprysom!
Angelika Pawłowna zrobiła się fioletowa.
– Ach, więc tak mówisz! Czyli moje mądre rady to dla ciebie tylko „kaprysy”? – Podeszła bliżej. – Jesteś po prostu rozpieszczoną dziewczynką, która miała szczęście, że zgarnęła mojego syna!
– Nikogo nie oszukałam! – Ola wstała z krzesła, czując, jak narasta w niej fala gniewu. – Kochamy się i budujemy relacje na wzajemnym szacunku! Czego nie mogę powiedzieć o tobie!
- Śmiesz mówić mi o braku szacunku? – Oczy Angeliki Pawłowny zwęziły się. – To ty nie szanujesz mnie, ani tradycji, ani wartości rodzinnych! Tacy jak ty myślą tylko o karierze i rozrywce!
- A tacy ludzie jak ty myślą, że mogą kontrolować życie innych! – Ola nie mogła się powstrzymać. – Ale to nieprawda! Nie pozwolę ci ingerować w mój związek z Igorem!
- Jestem jego matką! – podniosła głos Angelika Pawłowna. – A jeśli widzę, że mojemu synowi nie wiedzie się z tobą dobrze, to jestem zobowiązana interweniować!
- Igorowi nic nie jest! – Ola skrzyżowała ramiona na piersi. – Zapytaj go sama, jak wróci!
- On po prostu boi się cię urazić! – prychnęła pogardliwie teściowa. – Mężczyźni często współczują swoim żonom, nawet gdy te robią wszystko źle!
– No i co! No i co! – Ola poczuła, że się wścieka. – Jutro chciałabym, żebyś sobie poszedł! Mam dużo pracy, a twoja obecność mi przeszkadza!
Twarz Angeliki Pawłowny wykrzywiła się ze złości.
- Śmiesz mnie wyrzucić? Matkę twojego męża?
„Proszę cię, żebyś wyszedł!” – powiedziała wyraźnie Ola. „To nie jest twój dom i nie zostałeś zaproszony!”
- Więc tak to jest? – teściowa zrobiła krok naprzód, groźnie górując nad synową. – Chcesz mnie narazić na mojego syna? Zabrać mi go?
– Nikt nikomu nikogo nie zabiera! Skąd ci się w ogóle bierze ta bzdura w głowie? – odpowiedziała zmęczona Ola. – Są po prostu granice, których nie wolno przekraczać!
- Poświęciłam całe swoje życie synowi! – Anżelika Pawłowna niemal krzyczała. – A ty przyszłaś po roku i stwierdziłaś, że masz więcej praw?
- Prawa nie mają z tym nic wspólnego! – Ola starała się mówić spokojnie.
- Tak, z tym wszystkim! Powinieneś znać swoje miejsce, niewdzięczniku!
– Jesteś tylko moją teściową i to ty musisz znać swoje miejsce, nie ja! Rozumiesz? Jeśli nie, to teraz wyjaśnię to bardziej radykalnie!
Te słowa były ostatnią kroplą. Twarz Angeliki Pawłowny wykrzywiła się z wściekłości, gwałtownie zamachnęła ręką.
- Jak śmiesz, niewdzięczniku!
Cios chybił celu. Ola, która w młodości często bijała się z braćmi, natychmiast złapała teściową za nadgarstek i prostym ruchem wykręciła jej rękę za plecy. Nie był to cios mocny, ale wystarczająco zauważalny, by Anżelika Pawłowna jęknęła z nieoczekiwanego bólu.
„Puść natychmiast!” syknęła teściowa, próbując się uwolnić.
Ola nachyliła się do jej ucha i cicho, ale wyraźnie powiedziała:
- Nigdy! Więcej! Nie podnoś! Ręki! Do mnie! – Robiła pauzę po każdym słowie. – Jeśli kiedykolwiek pojawisz się w naszym domu bez zaproszenia albo spróbujesz mi znowu mówić, jak mam żyć, nie ujdzie ci to na sucho ze zwichniętą ręką!
Wtedy Ola rozluźniła uścisk i cofnęła się. Angelika Pawłowna pocierała nadgarstek, patrząc na synową z nieskrywanym strachem i nienawiścią.
- Ty… Prawie złamałeś mi rękę! Igor się o tym dowie!
– Koniecznie mu opowiedz, jak próbowali mnie uderzyć! – odpowiedziała spokojnie Ola. – A teraz proszę, spakuj swoje rzeczy! Jutro rano zamówię ci taksówkę!
Następny poranek był pełen napięcia. Angelika Pawłowna w milczeniu pakowała swoje rzeczy, rzucając Olii miażdżące spojrzenia. Taksówka przyjechała punktualnie, a teściowa, nie żegnając się ani słowem, wyszła z mieszkania, głośno trzaskając drzwiami.
Ola odetchnęła z ulgą. Wreszcie cisza. Ale zrozumiała, że konflikt wszedł w nową fazę i teraz musi wytłumaczyć się Igorowi.
Mąż wrócił z podróży służbowej dwa dni później, zmęczony, ale szczęśliwy. Przytulił Olę w korytarzu, pocałował ją i dopiero wtedy zauważył jej napiętą twarz.
- Coś się stało? Wyglądasz na zmartwionego!
„Przyszła twoja mama!” – odpowiedziała po prostu Ola, wchodząc do kuchni. „Mam nadzieję, że jeszcze z nią nie rozmawiałaś?”
- Nie, telefon padł w samolocie! – Igor postawił walizkę pod ścianą. – Co, były jakieś problemy?
Ola wzięła głęboki oddech, zbierając myśli.
– Przyszła bez zapowiedzi, kiedy cię nie było! Powiedziała, że zostanie na kilka dni i… – Ola zawahała się, dobierając słowa. – Próbowała mnie reedukować!
Igor ze zmęczeniem pocierał grzbiet nosa.
– Wyobrażam sobie! Zawsze była… wytrwała! Mam nadzieję, że nie wziąłeś sobie jej słów do serca?
– Nie chodzi tylko o słowa! – Ola spojrzała mu w oczy. – Przemeblowała wszystko w kuchni, skrytykowała mój styl życia, nasz związek! A potem powiedziała, że powinnam zostać jej osobistą asystentką – sprzątać jej dom, gotować, robić zakupy!
- Co? – Igor zmarszczył brwi. – Niemożliwe! Chyba źle zrozumiałeś!
- Wszystko doskonale zrozumiałam! – odpowiedziała stanowczo Ola. – Powiedziała wprost, że mam do niej przychodzić raz w tygodniu i jej usługiwać, bo jestem synową, a zatem jestem zobowiązana to wszystko dla niej robić!
Igor pokręcił głową, wyraźnie nie chcąc w to uwierzyć.
- Mama potrafi być surowa, ale nie mogła tego wymagać!
- Uwierz mi, właśnie to zrobiła! – Ola skrzyżowała ręce na piersi. – I to nie wszystko! Kiedy odmówiłam i poprosiłam ją, żeby odeszła, ona… Próbowała mnie uderzyć!
- Co?! – Teraz Igor wyglądał na naprawdę zaskoczonego. – Mówisz poważnie?
- Oczywiście! – Ola skinęła głową. – Złapałam ją za rękę i… Może trochę ją zraniłam! Ale broniłam się!
Igor usiadł na krześle, wyraźnie próbując zrozumieć to, co usłyszał.
- To nie w stylu mamy! Ona nigdy nie była agresywna!
– Może po prostu nie dostrzegasz tej strony jej charakteru! – zasugerowała cicho Ola. – Wydaje mi się, że przyzwyczaiła się do tego, że wszyscy wokół podporządkowują się jej woli! Sam mówiłeś, że jest władcza! A kiedy odmówiłem, wpadła w furię!
Zanim Igor zdążył odpowiedzieć, zadzwonił dzwonek do drzwi. Angelika Pawłowna stała w progu ze łzami w oczach i zdecydowanym wyrazem twarzy.
- Igorek! – Rzuciła się, żeby przytulić syna. – Nareszcie wróciłeś! Ta okropna kobieta… – Rzuciła Olę miażdżące spojrzenie. – Zaatakowała mnie! Prawie złamała mi rękę!
Igor ostrożnie uwolnił się z uścisku.
- Mamo, uspokój się! Ola opowiedziała mi swoją wersję wydarzeń!
- I uwierzyłeś jej, a nie mnie? – Głos Anżeliki Pawłowny nabrał oskarżycielskiego tonu. – Ona chce zniszczyć naszą rodzinę! Zabrać mi ciebie!
- Nikt nikogo nie zabiera! – Igor gestem zaprosił mamę do salonu. – Omówmy teraz, co się stało!
Przez następne pół godziny Anżelika Pawłowna obrazowo opisywała, jaką okropną synową okazała się Ola – niegrzeczną, bezczelną, lekceważącą starszych. Według niej, próbowała po prostu pomóc w pracach domowych, udzielić pożytecznej rady, a w odpowiedzi spotkała się z agresją i przemocą.
Ola słuchała w milczeniu, nie przerywając, ale gdy teściowa skończyła, spokojnie powiedziała:
– Wszystko było nie tak! Nie sprzeciwiałem się radom, ale byłem kategorycznie przeciwny rozkazom i manipulacjom! A co do przemocy – to ty pierwszy zareagowałeś!
- Kłamiesz! – krzyknęła Angelika Pawłowna. – Igorze, naprawdę wierzysz jej, a nie mnie?
Igor wyglądał na wyczerpanego tą konfrontacją.
– Nie wiem, komu wierzyć! Ale jedno jest pewne – nie możesz tu być! Mamo, kocham cię, ale Ola jest moją żoną! Żyjemy własnym życiem i ustalamy własne zasady!
„Więc chcesz, żebym po prostu znosiła taki brak szacunku?” powiedziała tragicznie Angelika Pawłowna.
– Nic takiego nie powiedziałem, mamo! Ale to nasze życie! Więc się nie wtrącaj! – odpowiedział zmęczony Igor. – Proszę cię, uszanuj nasze zasady! Ola nie jest twoją służącą, tylko moją żoną!
Angelika Pawłowna wstała, drżąc z oburzenia.
– Wrócisz do mnie na kolanach, jak zrozumiesz, jakiego węża karmiłaś w piersi! Ona cię ode mnie nastawiła! Ona… – teściowa spojrzała na Olę. – A ty… Uważaj! To nie koniec!
Z tymi słowami teściowa wybiegła z mieszkania, pozostawiając po sobie ciężką ciszę.
- To był jakiś wybuch mózgu! – Igor pierwszy przerwał ciszę. – Nie sądziłem, że mama jest zdolna do czegoś takiego!
- Ja sama nadal jestem w szoku! – Ola usiadła obok niego i wzięła go za rękę. – Ale najważniejsze, że jesteśmy razem i rozumiemy się!
Minęło kilka miesięcy. Angelika Pawłowna nie pojawiała się już w ich domu bez zaproszenia. Przychodziła na uroczystości rodzinne, ale trzymała się na dystans i prawie nie odzywała się do Oli. Ale w rozmowach z krewnymi nigdy nie przepuściła okazji, by zasugerować, jaką „niebezpieczną” żonę zyskał jej syn.
Ola nie zwracała na to uwagi. Wiedziała, że Igor jest po jej stronie, że ich małżeństwo jest silne i oparte na wzajemnym szacunku. A jej teściowa… Cóż, teraz na pewno znała swoje miejsce. I tylko to się liczyło…