Nie udało im się wziąć ślubu przed jego podróżą służbową. Ciągle to odkładał, ale nie dlatego, że jej nie kochał, tylko po prostu próbował zarobić na dom i wesele – miał uparte przekonanie, że po ślubie powinien sprowadzić żonę do swojego domu, a nie do wynajętego mieszkania.
Mila napisała mu wiadomość, że spodziewa się dziecka – nie zawsze był w kontakcie, a o przyszłym ojcostwie dowiedział się, gdy Mila zdążyła zrobić USG. Był szczęśliwy. I obiecał, że jak tylko wróci, wezmą ślub. Mila pomyślała, że będzie musiała zapomnieć o wystawnym weselu – zanim Wania wróci, będzie już miała taki brzuszek…
Mila wcześniej nie bała się jego podróży służbowych, choć rozumiała, jak bardzo są niebezpieczne. Po prostu wierzyła w jakiś rodzaj szczęścia. W dzieciństwie pewna Cyganka powiedziała Mili, że jest naznaczona specjalnym znakiem i że jej życie będzie jak czyste letnie niebo. Nic złego nie może się stać ani jej, ani tym, których kocha. Ale teraz, nosząc pod sercem jego dziecko, Mila zaczęła się niepokoić, zaczęła nawet zaznaczać dni w kalendarzu, czekając na jego powrót.
„No cóż, synu, do spotkania pozostały tylko trzy dni” – powiedziała, odwracając się do brzucha i odznaczając kolejny dzień.
Właściwie Wania mógł wrócić już dziś, ale najpierw postanowił odwiedzić rodziców, którzy mieszkali w innym regionie. Napisał do niej o tym tydzień temu i od tamtej pory Mila nie miała od niego żadnych wieści, ale była pewna, że wszystko tak właśnie będzie, więc już kupiła artykuły spożywcze, żeby ugotować mu ulubione potrawy. Jej serce biło z radosnej niecierpliwości, a synek w jej brzuchu energicznie kopał, gotowy powitać ojca.
Trzy dni ciągnęły się w nieskończoność. Mila robiła, co mogła, żeby zadbać o włosy – nie poszła do fryzjera, choć nie do końca wierzyła w znaki, ale kto wie… Za to zrobiła sobie manicure, kupiła piękną sukienkę. Dziwne, że telefon Wani nie odbierał – zawsze był poza zasięgiem. Ale Mila starała się o tym nie myśleć, Wania niedługo przyjedzie i wszystko będzie dobrze.
Barszcz gotował się na kuchence, a w piekarniku piekł się placek wiśniowy, gdy dzwonek do drzwi zadzwonił radosnym dźwiękiem.
„Tata wrócił” – powiedziała do brzucha i pośpieszyła otworzyć drzwi.
To nie Wania stanął na progu, tylko jego przyjaciel Ilja. Służyli razem i większość podróży służbowych odbywali razem, w tym tę.
„Gdzie jest Wania?” zapytała Mila, a uśmiech powoli zniknął z jej twarzy.
Ilja tupnął nogą w próg, przestępując z nogi na nogę i zapytał:
— Czy mogę wejść?
Mila cofnęła się o krok, wpuszczając go do mieszkania. W jego twarzy było coś, co sprawiało, że Mila od razu wszystko zrozumiała. Spodziewała się usłyszeć najgorsze, ale los zostawił jej jedną, choć upiorną, szansę.
„Wania zaginął” – powiedział jej Ilja.
Smutek nie do zniesienia spadł na jej barki. Jak będzie żyła bez Wani? A ich syn – czy naprawdę nigdy nie zobaczy ojca? Mila nie chciała w to uwierzyć. Czuła, że Wania żyje, że na pewno do nich wróci.
Mila nie poznała rodziców Wani i teraz tego żałowała. Zapytała Ilję, jak może się z nimi skontaktować, przecież niedługo będą mieli wnuka, a to przynajmniej mogłoby ich trochę pocieszyć.
„Jego matka ma chore serce” – wyjaśnił Ilja. „Poczekajmy trochę… No cóż, kiedy dziecko się urodzi, powiemy ci. Wybacz, że to mówię, ale nigdy nie wiadomo, jak to się skończy”.
Mila poczuła się urażona jego słowami, ale w głębi duszy zrozumiała, że w pewnym sensie miał rację. I zgodziła się, może Wania wróci do tego czasu.
Wania nie wrócił ani na poród, ani po nim. Ilja stale wysyłał zapytania do wszystkich możliwych działów, pomagał Mili we wszystkim, co mógł.
„Obiecaliśmy sobie, że jeśli coś nam się stanie, to ja zaopiekuję się jego synem i tobą, a on zaopiekuje się moją mamą” – mówił jej Ilja, gdy tylko Mila protestowała, i znów przynosił jej wielkie torby zakupów albo kupował wózek dla Iwana Juniora.
Kiedy Wanieczka miała miesiąc, Mila napisała list do matki Iwana, dołączając zdjęcie dziecka. W liście zaprosiła ich do odwiedzin lub zasugerowała, żeby sama przyjechała i przyprowadziła wnuka. Odpowiedź otrzymała dopiero miesiąc później, w którym nieznana jej Walentyna Pietrowna napisała, że lepiej poczekać z podróżą – jak zrobicie test genetyczny, to napiszcie.
Mila nie mogła uwierzyć własnym oczom. Myślała, że pomoże rodzicom otrząsnąć się po stracie ukochanego syna, ale oni jej nie uwierzyli, uznali ją za oszustkę? Mila wiedziała, że Iwan ma na koncie sporą sumę pieniędzy, którą odkłada na dom i wesele, ale czy naprawdę jej na tym zależało? Ilja ją uspokajał, mówiąc, że każdy potrzebuje czasu, a matka Iwana zawsze miała twardy charakter…
Syn dorósł, nie było żadnych wieści od Iwana, ale Mila nie traciła nadziei. Żyła tak, jakby Wania był w bardzo długiej podróży służbowej i czekał na niego bez przerwy. I rozmawiała z Ilją, jakby Wania żył i pewnego dnia miał zadzwonić do drzwi. Początkowo Ilja wspierał takie rozmowy, ale z czasem, najpierw łagodnie, a potem coraz bardziej natarczywie, zaczął ją przygotowywać na to, że Wania nie wróci. Ale ona go nie słuchała.
Kiedy podczas spaceru jakaś babcia nazwała Ilję swoim mężem, Mila wręcz się roześmiała i później kilkakrotnie z tego żartowała. Ale kiedy pojechał w kolejną podróż służbową do jakiegoś miejsca, Mila była wściekła, płakała bez powodu, co godzinę sprawdzała telefon. A kiedy Ilja wrócił, rzuciła mu się na szyję, a potem gwałtownie się odsunęła, przerażona swoimi uczuciami. Przestała żartować, że uważa go za swojego męża i zaczęła unikać spotkań z Ilją.
„Minęły dwa lata od zaginięcia Iwana” – powiedzieli jej przyjaciele. „No cóż, przyznaj, że umarł. I musisz zbudować własne szczęście”.
„Czuję, że on żyje” – odpowiedziała Mila. „Nie mogę go zdradzić i umawiać się z kimś innym, zwłaszcza z jego najlepszą przyjaciółką”.
Ilja, zauważając, że Mila zaczęła go unikać, próbował dowiedzieć się, co się dzieje, ale Mila nie wiedziała, co mu powiedzieć. Powiedział to sam za nią.
- Rozumiem, co myślisz. Jakbyśmy zdradzały go naszymi uczuciami. Ale Mila, on już nie jest z tobą i masz prawo być szczęśliwa. Ja też. Naprawdę cię lubię, rozumiesz?
Mila zmagała się z emocjami przez cały rok, nie dopuszczając Ilji do siebie i kilkakrotnie próbowała zwrócić się do rodziców Iwana, jakby to mogło jej w jakikolwiek sposób pomóc. Ale kiedy Wanieczka trafiła do szpitala z podejrzeniem zapalenia wyrostka robaczkowego, Ilja natychmiast pobiegł i w tym momencie, gdy Mila myślała, że może stracić syna, wszystko jakoś się ułożyło.
„Obiecuję, że zawsze będę przy tobie” – powiedział jej Ilja. „Będę cię chronić, żeby nic złego się już nie stało. Wyjdziesz za mnie?”
„Tylko pod jednym warunkiem” – odpowiedziała Mila. „Nie pojedziesz już w żadną podróż służbową”.
- Obiecuję! – odpowiedział Ilja. – Mam wystarczająco dużo pieniędzy, żeby założyć własny biznes.
Następnego dnia Ilja kupił Mili pierścionek i złożyli wniosek w urzędzie stanu cywilnego.
Im bliżej było ślubu, tym bardziej ponury stawał się Ilja. Mila nie mogła zrozumieć – co się z nim stało, może zmienił zdanie i, podobnie jak ona, zaczął czuć się winny wobec przyjaciółki? Był dla niej delikatny, opiekował się Wanieczką, na zewnątrz wszystko było w porządku. Ale Mila czuła, że coś go gryzie od środka.
„Ilja” – nie mogła się powstrzymać. „Co cię tak dręczy? Coś się stało?”
Serce Mili nagle zamarło.
— Czy naprawdę są jakieś wieści o Wani?
Ilja spuścił wzrok i powiedział stłumionym głosem:
– Myślałem, żeby zachować to w tajemnicy na zawsze, ale rozumiem, że nie mogę ci tego zrobić. Po tym, co zaraz usłyszysz, nie będziesz chciała zostać moją żoną. Ale i tak ci powiem. Wania żyje. Mieszka w swoim rodzinnym mieście.
- Co ty mówisz? – Łzy spływały po policzkach Mili. – Kiedy się o tym dowiedziałaś? Czemu mi nie powiedziałaś? Czy on jest ranny? – Mila nagle się przestraszyła i zdawała się wszystko rozumieć. – Został niepełnosprawny, prawda? Nie chce być dla mnie ciężarem? Zaraz do niego pójdę!
Pobiegła do szafy i zaczęła wyjmować szuflady, szukając tam czegoś, jakby naprawdę zamierzała teraz spakować walizkę na podróż.
Ilja złapał ją za rękę.
- Zaczekaj, Mila. Wania ma się dobrze. Wtedy wrócił ze mną. To on poprosił, żeby powiedzieć, że zaginął w akcji. Widzisz, chciał ci zostawić możliwość powrotu.
Mila słuchała Ilji, ale nie rozumiała, co on mówił.
- Wania poznał kogoś innego. Swoją pierwszą miłość. Jest od niego dziesięć lat starsza i zawsze go odtrącała, a kiedy ostatnio przyjechał odwiedzić rodziców, w końcu im się udało, więc… Postanowił spróbować z nią, a jeśli się nie uda, wrócić do ciebie.
– Kłamiesz! – krzyknęła Mila. – Zawsze kłamiesz! Po co mówisz te okrutne słowa?
„Mila, wybacz mi” – wyszeptał. „Kocham cię i nie mogę cię już dłużej okłamywać, mimo że wiem, że prawda sprawi ci tyle bólu”.
Мила вытерла слезы и сказала:
— Уходи. Я не хочу тебя видеть. Никогда, слышишь?
— Я знал, что так будет, — кивнул он. – Ты права – я заслужил это. Не нужно было подыгрывать ему, нужно было сразу сказать тебе правду. Честно говоря, я надеялся, что он поймет, что нет никого лучше тебя, и вернется к вам с Ванькой. Поэтому и молчал. А потом я влюбился в тебя и не хотел причинять боль. Прости меня еще раз.
Он потянулся к ней, чтобы обнять, но тут же остановился сам, опустил руки, постоял так, поникший и несчастный, а потом ушел.
Мила больше не хотела плакать. В груди застрял какой-то ледяной ком, который не выпускал слезы наружу. В глубине души она уже знала – все, что сказал Илья, правда. Но она хотела убедиться в этом сама. Мила собрала Ваню, купила билет на самолет. Адрес у нее был – на том самом конверте, в котором было письмо от матери Ивана. Мила не знала, что будет говорить, решила, что, главное, добраться, а там видно будет.
Дверь ей открыла пожилая женщина в цветастом платье и длинной меховой жилетке. Она перевела взгляд с Милы на ее сына и хмуро сказала:
— Вылитый Ванька в детстве. А он говорил, что ты все врешь. Проходи.
Мила зашла в комнату, присела. Ваня застеснялся и прижался к матери.
— Ну, чего приехала? – спросила мать Ивана. – Тебе его адрес, что ли, нужен?
Мила кивнула.
— Я сейчас ему позвоню, — сказала она. – Жена у него больно ревнивая.
— Жена? – повторила Мила.
Когда она увидела Ивана, первым ее порывом было броситься ему на шею. Но она натолкнулась на его холодный взгляд, который только мельком скользнул по их сыну, и замерла.
Мать Ивана взяла внука за руку и увела на кухню. Мила и Иван остались наедине.
— Ты хоть представляешь, что я пережила? – тихо спросила Мила.
— Ну в конечном счете все же образовалось? Я слышал, ты замуж выходишь, нет? – в голосе Ивана слышалась незнакомая Миле агрессия. Будто это она, Мила, его обманула.
— Уже не выхожу, — горько ответила она.
— Ну это ваше дело, — пожал он плечами. – Говори быстрее, что тебе нужно. Алла может позвонить в любой момент.
До Милы вдруг наконец дошло, что того Ивана, которого она знала и любила, больше нет. Он любит другую женщину, видимо, счастлив с ней, терпит ее ревность и даже сейчас, впервые увидев своего сына, думает только о том, что может позвонить его жена.
Мила поднялась и сказала:
— Уже ничего. Хотя… У меня только один вопрос: тебе что, совсем не было интересно посмотреть на сына?
— Илья присылал мне фотографии, — ответил он. – Рассказывал, что да как. Я предлагал ему денег, чтобы он мог вам помогать, но он отказался. Так что я тут ни при чем.
Он постоял еще немного и спросил:
— Ну, я пойду?
Мила кивнула. Что тут еще можно сказать?
Она собиралась сразу же уйти, но мать Ивана остановила ее.
— Дай, хоть накормлю вас. Да и ребенку спать надо, ты за режимом вообще следишь?
— Слежу, — с вызовом ответила Мила.
— Ну вот тогда обедайте и укладывай его спать.
Mila nie wiedziała, jak to się stało, ale kiedy Wania spała, opowiedziała tej kobiecie wszystko. Jak bardzo była szczęśliwa z synem, jak oszczędzali na dom i wesele, jak czekała na niego i nie mogła uwierzyć, że Wania zniknął bez śladu.
„Co za łobuz” – niechętnie zbeształa syna matka.
Żegnając się, powiedziała do Mili:
- Alla, nasza dziewczyna jest trochę kłótliwa, lepiej tu nie przychodź. Spróbuję sam do ciebie dotrzeć, w końcu jestem twoją krwią i kością. Nie gniewaj się na mnie, skąd miałem wiedzieć, że to syn Wani. A co do Ilji… To dobry facet, nie rzuca się ludźmi w ten sposób. No cóż, popełnił błąd, postanowił pomóc przyjacielowi. Wybacz mu, chciał jak najlepiej.
Mila machnęła nieokreśloną ręką.
Wybaczyła Ilii, ale nie od razu. Wanieczka jej w tym pomógł, płakał i był kapryśny, tęsknił za Ilją, który od dawna był dla niego jak ojciec.
„Mamo, gdzie jest wujek Ilja?” – zapytał. „Czy on nas już nie kocha?”
A potem Mila się poddała. Przecież każdemu można wybaczyć. Zwłaszcza, gdy się kocha.