– Maya, szkoda, że odchodzisz. Nie chcę pozwolić odejść tak cennemu pracownikowi!
Kontrakt Mai dobiegał końca i z niecierpliwością marzyła o powrocie do Rosji.
– Coś ty mówi! Macie tu prawdziwą fabrykę talentów! A ja już tęsknię za rodziną.
– Rozumiem, ja sam czekam na powrót do domu na Sycylię.
Włoch Mario był kuratorem Mai. Poza pracą komunikowali się dobrze i serdecznie; nie bez powodu mówi się, że Włosi i Rosjanie mają ze sobą wiele wspólnego. Mario był wystarczająco stary, by być jej ojcem, i nie było w tym cienia romantyzmu. W domu czekała na niego piękna Bianca i trójka dorosłych dzieci.
W domu czekali na nią rodzice Mai i dwie młodsze siostry.
Tak się złożyło, że Maja od dzieciństwa chciała zajmować się naukami ścisłymi. Regularnie wygrywała olimpiady szkolne. Dlatego, kiedy dziewczynka zdecydowała się studiować chemię i biologię, rodzice nie mieli jej tego za złe. W końcu w rodzinie musi być ktoś mądry.
Siostry Mai, Julia i Marta, bardziej skupiały się na życiu rodzinnym niż na karierze. Obie były dziewczynami o przeciętnej inteligencji, ale o wysokich standardach.
Już wtedy, gdy Maya studiowała w instytucie, ciężko pracowała w laboratorium. Najpierw na pół etatu, a potem została zatrudniona na pełen etat. Po ukończeniu studiów zespół Mai otrzymał grant rządowy na opracowanie szczepionki i ruszyliśmy.
Konferencje, wywiady ze specjalistycznymi czasopismami, publikacje w czasopismach naukowych. Życie młodej dziewczyny zdawało się przyspieszać kilkukrotnie!
Maya zaczęła dobrze zarabiać i kupiła sobie mieszkanie w bardzo młodym wieku. Spłaciła długi przed terminem, ponieważ spieszyła się z przeprowadzką do swojego nowego, przytulnego gniazdka.
Zanim więc Maja skończyła trzydzieści lat, została właścicielką nieruchomości, a jej siostry nadal biegały po dyskotekach w poszukiwaniu przystojnego księcia.
Pewnego pięknego dnia Maya została zaproszona do pracy w innym kraju. Była zainteresowana możliwością wymiany doświadczeń, ale kiedy dowiedziała się, że będzie musiała pracować w USA, trochę się przestraszyła.
„Wyjedziesz tylko na rok, co takiego może się stać?” – próbowała ją przekonać koleżanka. „Zresztą, kiedy indziej mogłaby się nadarzyć taka okazja?”
Maya wiedziała, że jej kolega ma rację. Wszyscy w ich zespole marzyli o takiej możliwości, ale wyjazd do kraju, w którym nigdy nie byli, był przerażający.
„No dalej, idioto, może tam znajdziesz mężczyznę” – upomniały go siostry – „nie możesz spędzić całego życia w białym fartuchu i brzydkich kapciach”.
Maya nie pojechała ze względu na narzeczonego. Pojechała ze względu na możliwości, jakie oferował uniwersytet, na który ją zaproszono. Ciekawość przezwyciężyła strach i Maya się zgodziła.
Tak się złożyło, że on i Mario pracowali w tej samej grupie i cierpieli na nostalgię za ojczyzną.
***
– Czemu Maika zawsze wszystko dostaje? Nie ma twarzy, nie ma skóry! – narzekała Julia. – Siedzi w swoich Amerykach i nawet nie zdaje sobie sprawy, jakie ma szczęście!
– Tak, pewnie zakopała się w książkach i nie widzi światła dziennego. Założę się, że nic nam nie przyniesie? – potwierdziła Marta.
– Nawet nie będę się kłócić – naturalnie, on tego nie zrobi. Wiesz, co jest najbardziej obraźliwe?
– Co?
– Że ona nic nie rozumie o dobrych rzeczach i kosmetykach! Mogliśmy tyle rzeczy przywieźć ze Stanów! Mogliśmy część z tego sprzedać tutaj i uzasadnić koszty podróży! – Julia nadal się oburzała.
– O, racja! Masz rację! Nawet jeśli damy jej zadanie, co kupić, i tak nie zrozumie i przyniesie nie to, co trzeba!
„O to właśnie chodzi” – westchnęła Julia.
***
Maya poleciała do domu z lekkością w środku. Wydawało jej się, że sama myśl o locie do ojczyzny ją zainspirowała.
Już na lotnisku przypomniała sobie, że nie kupiła pamiątek dla bliskich. Dobrze, że może pospacerować po okolicznych sklepikach, czekając na lot.
Postanowiła kupić torebkę znanej francuskiej marki dla sióstr i matki. Ojcu kupiła szwajcarski zegarek. Maja nie znała się na zegarkach, podobnie jak na torebkach. Dla niej dobra torebka to taka, w której zmieści się laptop. A najlepszy zegarek to taki, który śledzi jej codzienną aktywność. Dziewczynka zrozumiała jednak, że prosta rosyjska rodzina pragnie luksusu od niej, która wracała z kolebki luksusowej konsumpcji.
Więc jej miesięczna pensja została w sklepie wolnocłowym. No cóż, nic wielkiego, i tak nie miała gdzie wydać tych pieniędzy. Maya myślała nawet o kupnie kota rasowego. Miała na to środki i miejsce, ale przynajmniej ktoś czekał w domu.
***
– No cóż, córko, witaj w domu! – powitał ją ojciec Mai donośnym głosem. – Tęskniłaś chociaż za mną?
„To szaleństwo!” powiedziała Maya zmęczonym głosem.
– Mama prosiła cię, żebyś dziś u nas został. Tęskniliśmy za tobą.
– Jasne, że tak! Z chęcią pośpię w pokoju dziecięcym. Jestem taka zmęczona, tato. – Maya położyła głowę na ramieniu taty.
– No to chodźmy do domu. Mama przygotowała wszystkie twoje ulubione dania – powiedział ojciec, głaszcząc córkę po głowie – musimy się spieszyć, bo inaczej opłata zacznie obowiązywać już na parkingu przy lotnisku.
***
Na Maję w domu czekała prawdziwa uczta!
Siostrom i mamie nie tylko udało się wystroić w swoje najlepsze sukienki, ale także ugotować wszystko, co Maya tak uwielbiała: sałatkę Olivier, domowego pikantnego solonego śledzia, smażone ziemniaki z grzybami, kaszankę… stół po prostu pękał w szwach od ogórków!
Maya chciała wszystkiego naraz.
„Co jadłeś przez cały ten czas?” – zapytała z zainteresowaniem Julia.
– Różne paskudztwa. Zazwyczaj jedzą kanapki i półprodukty. Musiałem znaleźć sklep mięsny niedaleko domu, żeby ugotować sobie świeże jedzenie, buliony, zupy…
– Tak mówią w telewizji, dlatego wszyscy są grubi! – dodała Marta.
– Och! Prawie zapomniałam! Prezenty! – Maya wybiegła na korytarz po swój bagaż i wróciła otulona markowymi torbami.
Oczy sióstr rozszerzyły się.
„Czy to jest to, co myślimy?” zapytała zaskoczona Julia.
– No cóż, niewiele wiem. Poprosiłam sprzedawczynię o radę, a ona dała mi to – Maya wzruszyła ramionami, wręczając każdej z sióstr i mamie paczkę od Christiana Diora – a to dla ciebie, tato. Dobry zegarek nigdy się nie zmarnuje, prawda? – zapytała z nadzieją.
– Ojej! To już za wiele! – zawołał ojciec, patrząc na pudełko. – Dziękuję ci bardzo, córko.
„Czy to naprawdę się dzieje?” Marta nie mogła uwierzyć w swoje szczęście.
– No, a jak inaczej? – zdziwiła się Maja. – Oto paragony ze sklepu. W razie gdyby ci się nie spodobał i chciałabyś go odsprzedać…
– Nie ma mowy! – Julia chwyciła luksusową torbę.
– No to masz teraz posag w pełnej krasie! Pieniądze, luksusowe torebki i ładne buzie! – zaśmiała się matka.
– Skąd miałaś te pieniądze? Kiedy odchodziłam, nie byłaś taka bogata – zapytała córka.
Wszyscy członkowie rodziny spojrzeli po sobie. Zapadła niezręczna cisza.
„Widzisz, moja córko, kiedy wyjechałaś, zastanawialiśmy się, co się stanie, jeśli nie wrócisz” – zaczęła nieśmiało matka.
„Tak, odniosłeś tam sukces zawodowy” – wspierał mnie mój ojciec.
„No cóż, udało się, oczywiście, ale naprawdę tęsknię za ojczyzną” – uśmiechnęła się Maya. „Dobrze, no to kontynuuj”.
— Generalnie. Postanowiliśmy zadbać również o los twoich sióstr. — dodała matka.
„To ma sens” – zauważyła Maya, biorąc łyk soku ze szklanki.
– Długo zastanawialiśmy się, jaki mamy atut, którego najwyraźniej nie będziesz potrzebował. W przeciwnym razie znowu zarobisz! – Ojciec ostrożnie naprowadził na sedno sprawy.
– No więc. Rozumiem. Postanowiłeś sprzedać moje rzeczy. No, rower, snowboard… I szczerze mówiąc, dobrze zrobiłeś. Ja bym zrobiła to samo – nie ma potrzeby zagracać domu. – Maya się zaśmiała.
„Sprzedaliśmy twoje mieszkanie i podzieliliśmy pieniądze między siostry, one potrzebują ich bardziej” – przyznali rodzice.
„Przepraszam, co zrobiłeś?” zapytała ponownie Maya.
„Sprzedaliśmy twoje mieszkanie” – powtórzyła cicho matka.
„Moje mieszkanie?!” zapytała córka głośniej.
– No tak. Postanowiliśmy, że nawet jak wrócisz, to jeszcze trochę zarobisz. Jesteś naszym mózgiem! – Ojciec zacisnął pięść i potrząsnął nią w powietrzu.
„Poza tym zostawiłeś nam ogólne pełnomocnictwa do dysponowania tą nieruchomością…” zaczęła matka.
– Tak! Ale zostawiłam je na wszelki wypadek, gdyby pękła rura albo gdybyś chciał wynająć mieszkanie… Ale sprzedać?! Jak śmiesz?
– No, Majko, oceń sama. Jesteś naszą jedyną mądrą dziewczyną, a na mieszkania nigdy nie zarobimy z Julką. No to chociaż weźmiemy kawalerkę na obrzeżach – posag już mamy. Widziałaś, jaki szereg adoratorów stoi na naszym podwórku? O to właśnie chodzi. – argumentowała Marta.
– No i co cię tak zdenerwowało? – Julia próbowała uspokoić siostrę.
Maya nie mogła uwierzyć, że jej rodzina to zrobiła. To oni za nią zdecydowali, co zrobić z jej majątkiem, jakby oddała duszę Bogu i nie wyjeżdżała przez rok. Zacisnęła pięści, wstała i wyszła z pokoju.
***
Maya nie miała już dokąd pójść. Zarezerwowała pokój w hotelu, odebrała rozpakowane walizki i zamówiła taksówkę.
W samochodzie wybrała numer Maria.
– Cześć, tu Maja. Mam problem. Nie mogę zostać w Rosji.
– Zadzwonię teraz do żony. Masz pieniądze na bilet? – Mario nawet nie pytał, co się stało. Od razu zaczął rozwiązywać problem, jak to w dobrych stosunkach bywa.
– Oczywiście. Pieniądze nie są problemem.
– Dobrze, to kup bilet do Włoch, zamieszkaj z moją rodziną, a my znajdziemy rozwiązanie twoich problemów.
– Dziękuję, Mario!
– Nie ma za co dziękować, to dla nas wielka radość.
***
Maya obróciła twarz ku jasnemu słońcu. Pomimo wczesnej pory, było już gorąco.
W jej wiklinowej torbie znajdowała się książka, a ona szykowała się na swój tradycyjny poranny spacer. Bianca miała tego wieczoru gości i Maya musiała wrócić wcześniej, żeby pomóc jej w przygotowaniach.
Bianca za każdym razem zaprzeczała, mówiąc, że Maya jest gościem. Ale kiedy Maya przyłapała ją na tym, że skoro mieszka w ich domu od ponad sześciu miesięcy, to znaczy, że jest rodziną? Bianca skinęła głową na znak zgody. Wtedy Maya nalegała, że skoro jest członkiem rodziny, powinna dzielić się obowiązkami domowymi z gospodynią. Bianca roześmiała się i przyciągnęła dziewczynę bliżej siebie.
– Jesteś sprytny! To połóż obrus.
Bianca była w tym samym wieku co Mario, ale wyglądała znacznie młodziej. Z białymi zębami, ciemną karnacją, ale z niebieskimi oczami, zawsze wydawała się Mai niewiarygodnie piękna. Mężczyźni odwracali się za nią, gdy z gracją kroczyła przez targ w wiklinowych sandałach na koturnie i z dużym koszykiem w dłoniach.
„Jesteś taka piękna!” – podziwiała Maya.
– To nie moja zasługa. Jestem mieszańcem, mój tata jest Włochem, a mama Francuzką. Będziesz miał też bardzo piękne dzieci z Włochem.
Maya była zawstydzona.
– Co? Czemu się wstydzisz? Zostaniesz tutaj, prawda? Chcę, żebyś został! – Bianca gestykulowała emocjonalnie.
„Kocham Sycylię” – przyznała Maya – „ale nigdy nie myślałam o małżeństwie”.
„Nie potrzebujesz tego” – kobieta uśmiechnęła się chytrze.
Wieczorem odwiedziła ich rodzina znajomych. Ale Maya nie pamiętała od razu ich imion, bo jej uwaga była całkowicie skupiona na ich synu Paolo.
„A to jest Paolo” – Bianca znów uśmiechnęła się chytrze.
„Jesteś bardzo piękna” – powiedział Paolo wprost.
Bianca wymieniła spojrzenia z gośćmi, a wszyscy skinęli głowami z aprobatą.
***
Mario wrócił akurat na ślub Mai i Paola. Poprowadził ją do ołtarza zamiast jej ojca. Bianca płakała przez całą ceremonię, dzieci podały jej chusteczkę, wzięła kolejną, a łzy radości popłynęły z nową siłą.
Wkrótce Maya kontynuowała pracę naukową w Genewie, ale nie udało jej się tam osiedlić na dłużej. Rozłąka z Paolo była nie do zniesienia, nawet jeśli musiała wyjechać tylko na tydzień. Ich włoskie zamiłowania sprawiły, że zaszła w ciążę i ostatecznie osiedliła się w ich małej sycylijskiej wiosce nad morzem.
Okazało się, że Bianca miała rację, jej dzieci i Paola wyrosły na niesamowicie pięknych ludzi.
Czy Maya myślała o swojej rodzinie? Czasami. Ale prawdopodobnie bardziej tęskniła za rodzinnym miastem. Krewni stali się tylko mglistym wspomnieniem, które wkrótce też zniknęło.
Teraz miała nową rodzinę. Ogromną i ciepłą, jak morze w lipcu.