– Posłuchaj mnie uważnie: to mieszkanie musi być zarejestrowane tylko na nasze nazwisko! Rozumiesz, leniuchu? Tylko tak możesz trzymać swoją upartą żonę pod kontrolą i nie pozwolić jej wymknąć się spod kontroli! – mruknęła teściowa zirytowana.
Niedługo przedtem…
– Och, jak zimno! Wygląda na to, że zima tuż-tuż, – Christina wzruszyła ramionami.
„Powinnam była chociaż włożyć kurtkę, bo inaczej wyszłabym na balkon w domowych ciuchach. Ale mniejsza z tym, szybko rozwieśię pranie i wrócę do ciepła” – pomyślała.
Jednak gdy Christina skończyła i otworzyła drzwi balkonowe, żeby wrócić do pokoju, zatrzymał ją głos męża. Paweł, który powinien być w pracy, był w domu.
Jej nagła obecność w domu również okazała się przypadkowa. Telefon Natalii zastał Kristinę, gdy ta miała właśnie wychodzić z domu:
– W końcu się zdecydowali! Mamy już dość przypominania kierownictwu o tym problemie. W przeciwnym razie te kreatury całkowicie zawładną biurem. Krótko mówiąc, dzisiaj wszyscy mają wolne. Zostańcie w domu.
Christina ucieszyła się na tę wiadomość. Miała mnóstwo pracy i nawet w weekend nie udało jej się wszystkiego zrobić. Chciała spędzić dzień robiąc coś pożytecznego dla siebie, a nie tylko gotując, prając i sprzątając.
Kiedy usłyszała głos Pawła, była zaskoczona.
„Czy tam naprawdę trują też owady?” – pomyślałem.
– Mamo, mówisz poważnie? Jak ty to sobie wyobrażasz? Krystyna nie jest głupia, żeby się na to zgodzić! – powiedział głośno Paweł.
„Ale ciekawe… O czym on szepcze do mamy? Poczekam chwilę i posłucham!” – postanowiła Christina, zamykając drzwi balkonowe.
„Pomysł jest świetny!” – kontynuował Paweł. „Nawet go popieram. Jeśli wszystko się uda, będzie po prostu cudownie!”
Zdjął kurtkę, powiesił ją starannie w szafie i poszedł do kuchni. Christina obserwowała go przez zamknięte drzwi i zasłony.
„Słabo słyszę… Wyjdę po cichu i podejdę bliżej. Jeśli będzie naprawdę głodny, zostanie w kuchni na dłużej” – postanowiła.
Christina ostrożnie, niczym mysz, opuściła balkon, starając się nie narobić hałasu, zamknęła drzwi i po cichu wślizgnęła się do kuchni.
Na szczęście Paweł włączył głośnik, bo miał zajęte ręce.
Postawił czajnik, wyjął kiełbasę i ser, pokroił je na duże kawałki i hojnie posmarował bochenek majonezem.
– Pawlik, słyszysz mnie w ogóle? Co ty tam robisz? Musimy rozwiązać tę sprawę, zanim wróci moja żona – mruknęła niezadowolona Antonina Pietrowna przez telefon.
– Tak, rozumiem, mamo. Postanowiłem coś przekąsić.
– Boże, mówię o ważnych sprawach, a on je! Kiedy to się skończy? Znalazłeś już kupców na mieszkanie Christiny?
– Tak, znaleźliśmy. Transakcja za tydzień. Mają jakieś problemy z pieniędzmi – odpowiedział spokojnie Paweł.
– Sprzedaż mieszkania Kristiny to pierwszy krok. Potem musimy znaleźć nabywców na to, a potem czas na zakup nowego, większego mieszkania. Ale ty nadal nie wiesz, jak przekonać żonę! – oburzyła się Antonina Pietrowna.
– Dam radę, mamo, nie martw się. Najpierw muszę sprzedać oba mieszkania, a potem kupić nowe. Nie da się tego zrobić w jeden dzień. Jeszcze dużo czasu. Za wcześnie na panikę – odpowiedział Paweł, żując kanapkę.
– To cała strategia, można by rzec, gra polityczna, którą musisz zacząć już teraz. Stopniowo przekonaj ją, że to jej decyzja. Wymyśl argumenty, przekonaj ją o słuszności twojego planu. Nigdy się nie zgodzi, jeśli powiesz jej wszystko od razu! – kontynuowała teściowa.
– Co masz na myśli mówiąc „nie zgodzi się”? Dlaczego? Jesteśmy rodziną, a mieszkanie nadal pozostanie w rodzinie – zdziwił się Paweł.
– Bo tylko ty jesteś tak naiwna. Wszyscy inni są przebiegli i wyrachowani. Twoja Christina nie jest taka prosta, na jaką wygląda. Ja potrafię ludzi przejrzeć na wylot!
„Tak, masz rację. Naprawdę nie jestem prostaczką. A teraz zrozumiem, co kombinujesz” – pomyślała Christina.
Osiem lat małżeństwa. Córka ma siedem lat. Odziedziczyła po rodzicach kawalerkę, w której mieszkali przez pierwsze dwa lata, aż kupili na kredyt to dwupokojowe mieszkanie. Wynajęła kawalerkę, a pieniądze poszły na spłatę kredytów.
Później córka podrosła. Jednopokojowe mieszkanie zaczęło przynosić więcej problemów niż dochodów: remonty, zepsute meble. Para postanowiła się powiększyć. A Paweł od dawna myślał o drugim dziecku.
– Czy można zostawić Ritę samą? Ani siostry, ani brata. Współczuję jej. Wychowałam się w dużej rodzinie, było nas troje. I ty też nie dorastałaś sama. Dlaczego pozbawiamy naszą córkę tej radości? To wsparcie na całe życie.
Sama Kristina pragnęła drugiego dziecka. Ale miała wątpliwości. A po decyzji o sprzedaży obu mieszkań i kupnie jednego, przestronnego, zaczęła marzyć o synu.
„Co ta zdradziecka kobieta wyprawia?” – wyszeptała cicho Christina.
„Spróbuję ją przekonać” – odpowiedział pewnie Paweł. „Ale jeśli będzie się opierać, to w porządku”.
– Co masz na myśli mówiąc „nie ma się czym martwić”?! Nie rozumiesz, do czego to doprowadzi? Christina cię zostawi i pozwie o dwie trzecie nowego mieszkania. Przecież pieniądze ze sprzedaży odziedziczonego mieszkania zostaną w nie zainwestowane.
„Skąd ci przyszło do głowy, że ona mnie zostawi?” Paweł był zaskoczony i przestał żuć.
Odłożył kanapkę i spojrzał na telefon, obrażony.
— Fakty! Tylko fakty, synu! Po pierwsze, jesteś leniwy i łatwo tobą manipulować. Nie kłóć się! — kontynuowała Antonina Pietrowna, słysząc sprzeciwy syna. — Po drugie, powiedziała, że twoje małżeństwo jest w rozsypce. Czemu nie chce drugiego dziecka? Rita ma już siedem lat i nawet nie planuje — upierała się teściowa.
„Kiedy jej to powiedziałam?” Christina była zaskoczona.
– Myślisz, że mnie zostawi? – zapytał Paweł. – Chyba się mylisz, mamo. Inaczej nie zgodziłaby się na te zakupy i wyprzedaże. A rozmawialiśmy o dziecku. Nie ma nic przeciwko. Jesteśmy młodzi, będziemy mieli czas!
– Może mówić, co chce! Ale fakty mówią same za siebie. Nie kłóć się! Mama wie najlepiej. Twoje nowe mieszkanie powinno być zarejestrowane na twoje i moje nazwisko po równo. Nigdy cię nie zdradzę. Jestem matką. I ona może. Żyłam dłużej i znam życie. Kobiety bywają zdradliwe. Dziś mówi, że cię kocha, a jutro jesteś rozwodnikiem bez domu.
„Aha, więc o to chodzi. Nasze mieszkania nie dają ci spokoju. Jak to możliwe, że Paweł i Krystyna mają dwa, a Ljowuszka żadnego!” – wyszeptała Krystyna. „Czy moja teściowa nie marzy o tym, żeby przekazać swoją część najmłodszemu synowi? Jest przebiegła! Pomyślała o wszystkim. Ciekawe, jakich argumentów Paweł użyje, żeby mnie przekonać do takiej głupoty? Jedyny sposób, żeby mnie do tego przekonać, to stracić rozum!” – pomyślała Krystyna.
Postanowiła działać proaktywnie.
Wieczorem, zadzwoniwszy do teściowej, Krystyna pokrzyżowała jej plany.
— Cześć, Antonina Pietrowna! Jak się masz? Wszystko w porządku? Cieszę się. Chciałam Ci powiedzieć: sprzedajemy moje mieszkanie. Już znaleźliśmy nabywców. Jesteś zadowolona? Ja też. I nasze dwupokojowe mieszkanie też. Moja koleżanka kupuje mieszkanie, spodobało jej się. Tak, poszło szybko, jesteśmy w szoku!
„Znalazłaś już nową?” – zapytała teściowa ze zdziwieniem, wyraźnie nie spodziewając się takich wieści.
– Jasne! Znaleźliśmy ten, który nam odpowiada. Sfinalizujemy zakup w tym tygodniu. Jak tylko pieniądze wpłyną, od razu podpiszemy umowę.
„Tak szybko?” – głos teściowej zdradzał jej emocje i rozczarowanie.
– Tak, wszystko się udało! – kontynuowała radośnie Christina. – Jesteście ciekawi, na kogo zapiszemy nowe mieszkanie?
– Tak, ciekawe. Rozmawiałeś o tym z Pawłem? Co powiedział?
– Nic. Nie pytałam go. Jak się nie zgodzi, to go wyrzucę. Przecież nasze małżeństwo się rozpada! Wiesz, mówiłam ci o tym.
– Christina, co ty…
– Czekaj, nie skończyłam – przerwała synowa. – Chcę ci zrobić niespodziankę. Zamelduję mieszkanie wyłącznie na swoje nazwisko. Bo moje udziały są większe niż Pawła. Rozumiesz. Mieszkanie moich rodziców, połowa naszego dwupokojowego mieszkania. I on się zgodził!
– Co masz na myśli mówiąc, że się zgodził?! – teściowa była zaskoczona. – Paweł?
– Tak, zrobił to! Przekonałam go, że to słuszne. Mamy córkę, musimy o niej myśleć. I może urodzić się drugie dziecko. Co jeśli mąż mnie zdradzi i koniec? A dzieci i ja zostaniemy z niczym. Ale poza tym wszystko będzie dobrze. Paweł będzie z nami, wiedząc, że mieszkanie jest moje i będzie w nim mieszkał tak długo, jak będę tego chciała.
Po zakończeniu rozmowy Christina z ulgą wyłączyła telefon, radośnie wyobrażając sobie, jak jej teściowa przyjmuje tę „wspaniałą” nowinę.
Niech teraz zastanowi się nad tym „wspaniałym” obrotem spraw!
To będzie sprawiedliwe i zasłużone!